Drugi dzień spadków na Wall Street. Limit zadłużenia zaczął niepokoić inwestorów
![Drugi dzień spadków na Wall Street. Limit zadłużenia zaczął niepokoić inwestorów](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/05/78a9e350c388bc-768-460-20-50-1980-1187.jpg)
Środa przyniosła kontynuację wtorkowej przeceny akcji na
nowojorskich parkietach. Dow Jones poszedł w dół o 0,77%, zatrzymując się tuż
poniżej 32 800 punktów. S&P500 utracił 0,73% i finiszował z wynikiem 4 115,24
pkt. Nasdaq po spadku o 0,61% zakończył dzień na wysokości 12 484,16 pkt.
Póki co niedawne spadki niewiele wnoszą do szerszego obrazu
rynku. Od początku kwietnia na Wall Street trwa flauta. S&P500 nie jest w
stanie przebić tegorocznych szczytów (okolice 4 200 pkt.), ale od
października pozostaje w lokalnym trendzie wzrostowym. Tak samo jak Nasdaq Composite, któremu jednak
kilka dni temu udało się osiągnąć najwyższe wartości od sierpnia.
W centrum uwagi rynków finansowych znalazła się kwestia
podwyższenia limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych. Choć temat
jest znany przynajmniej od stycznia , to jednak czas szybko ucieka.
Sekretarz Skarbu Janet Yellen powtórzyła, że już 1 czerwca rządowi USA mogą skończyć się pieniądze na finansowanie
wszystkich wydatków federalnych.Ekonomiści w tym kontekście podają różne daty – w większości mieszczące się w drugim tygodniu przyszłego miesiąca.
Istotą problemu jest fakt, że od lat rząd USA wydaje
znacznie więcej pieniędzy, niż zbiera w podatkach. Aby regulować swoje
zobowiązania, musi pożyczać coraz więcej pieniędzy, co skutkuje wzrostem
zadłużenia publicznego, którego limit Kongres ustalił na 31,4 bln USD. I teraz
republikańska większość w Izbie Reprezentantów nie zgadza się na podwyższenie
tego limitu bez zobowiązania administracji prezydenta Bidena do ograniczenia
tempa wzrostu wydatków państwa.
Trwa więc polityczny pat. W ostatnich kilkunastu latach taka
sytuacja miała miejsce wielokrotnie. I za każdym razem politycy „w ostatnich chwili” osiągali
porozumienie. Jest dość prawdopodobne, że tak będzie i tym razem. Zawsze jednak
pozostaje niewielka szansa na scenariusz „niewyobrażalny” i pojawienie się
sytuacji, w której rząd USA nie będzie w stanie zaspokoić wszystkich swoich
potrzeb. W skrajnym scenariuszu może wtedy nawet nie wykupić części
zapadających obligacji, co byłoby równoznaczne z niewypłacalnością supermocarstwa.
Szanse na to są bardzo małe, ale nie zerowe.
Pewną nerwowość widać już na rynku bonów skarbowych – czyli krótkoterminowych
papierów dłużnych emitowanych przez rząd USA. Rentowność bonów 1-miesiecznych
podskoczyła w środę do 5,83% i jest już o 75 pb. wyższa od bieżącej stopy
funduszy federalnych. Nie jest to normalna sytuacja i sugeruje, że część
uczestników rynku nie jest do końca przekonana o tym, że USA będą wypłacalne w
perspektywie najbliższego miesiąca.
W obliczu takich „egzystencjalnych” problemów bez większego
echa przeszła publikacja protokołu z majowego posiedzenia Federalnego Komitetu
Otwartego Rynku. Kierownictwo FEdu „generalnie zgodziło się”, że potrzeba dalszego
podnoszenia stopy funduszy federalnych stała się „mniej pewna”. Lecz tylko „kilku”
z nich uznało, że majowa podwyżka była ostatnią w cyklu. Rynek terminowy jest
jednak przekonany, że Fed w maju zakończył zaostrzenie polityki pieniężnej i że
następnym ruchem będzie obniżka stóp. Oraz że decyzja taka może zapaść już na wrześniowym
posiedzeniu FOMC.