Świat

Duża część zdolności ofensywnych Houthi pozostaje nienaruszona po nalotach dowodzonych przez USA

  • 14 stycznia, 2024
  • 4 min read
Duża część zdolności ofensywnych Houthi pozostaje nienaruszona po nalotach dowodzonych przez USA


W czwartek i piątek pod dowództwem Stanów Zjednoczonych naloty na obiekty w Jemenie kontrolowane przez milicję Houthi uszkodziły lub zniszczyły około 90 procent uderzonych celów, ale grupa zachowała około trzech czwartych swojej zdolności do wystrzeliwania rakiet i dronów w kierunku statków przepływających przez granicę. Morza Czerwonego – poinformowało w sobotę dwóch urzędników amerykańskich.

Szacunki zniszczeń stanowią pierwszą szczegółową ocenę ataków amerykańskich i brytyjskich samolotów szturmowych i okrętów wojennych na prawie 30 lokalizacji w Jemenie i ujawniają poważne wyzwania stojące przed administracją Bidena i jej sojusznikami, próbującą odstraszyć wspieranych przez Iran Houthi od odwetu, zabezpieczyć krytyczne szlaki żeglugowe między Europą a Azją oraz powstrzymać rozprzestrzenianie się konfliktu regionalnego.

Najwyższy rangą oficer armii amerykańskiej, generał broni Douglas Sims, dyrektor wspólnego sztabu armii, powiedział w piątek, że ataki osiągnęły swój cel, jakim było zniszczenie zdolności Houthi do przeprowadzenia tego rodzaju złożonego ataku dronów i rakiet, jaki przeprowadzili we wtorek.

Jednak dwaj urzędnicy amerykańscy przestrzegli w sobotę, że nawet po trafieniu ponad 60 celów rakietowych i dronów przy użyciu ponad 150 amunicji precyzyjnie naprowadzanej, ataki uszkodziły lub zniszczyły jedynie około 20–30 procent zdolności ofensywnych Huti, z czego większość jest montowany na ruchomych platformach i można go łatwo przenosić lub ukrywać.

Warto przeczytać!  USA otworzą centra migracyjne w Ameryce Łacińskiej, przyspieszą deportacje | Migracja

Obaj urzędnicy amerykańscy rozmawiali pod warunkiem zachowania anonimowości, aby omówić wewnętrzne oceny wojskowe.

Znalezienie celów Houthi okazuje się większym wyzwaniem, niż przewidywano. Urzędnicy twierdzą, że w ostatnich latach amerykańskie i inne zachodnie agencje wywiadowcze nie poświęciły dużo czasu ani zasobów na zbieranie danych na temat lokalizacji obrony przeciwlotniczej Houthi, ośrodków dowodzenia, składów amunicji oraz obiektów do przechowywania i produkcji dronów i rakiet.

Wszystko zmieniło się po atakach Hamasu na Izrael 7 października i kampanii lądowej izraelskiego wojska w Strefie Gazy. Huti atakują statki handlowe przepływające przez Morze Czerwone w ramach solidarności z Palestyńczykami w Gazie i oświadczyli, że będą to kontynuować do czasu wycofania się Izraela. Urzędnicy twierdzą, że amerykańscy analitycy codziennie starają się nadrobić zaległości i skatalogować więcej potencjalnych celów Houthi.

Przedstawiciele wojska twierdzą, że czwartkowy nocny ostrzał powietrzny i morski ilustruje takie podejście. Pierwsza fala ataków pod dowództwem USA uderzyła w 60 wcześniej zaplanowanych celów w 16 lokalizacjach, używając ponad 100 precyzyjnie naprowadzanych bomb i rakiet. Około 30–60 minut później przeprowadzono drugą falę ataków na 12 kolejnych celów, które analitycy zidentyfikowali jako stwarzające zagrożenie dla samolotów i statków.

Warto przeczytać!  Wewnątrz Garrick, londyńskiego klubu tylko dla mężczyzn, wstrząsnął krytyką

Uderzanie w wyskakujące cele w krótkim czasie, praktyka, którą wojsko nazywa dynamicznym celowaniem, byłoby prawdopodobnie ważną częścią wszelkich dodatkowych ataków, które mógłby zarządzić prezydent Biden, powiedział jeden z amerykańskich urzędników.

Starszy urzędnik Departamentu Obrony powiedział w sobotę, że piątkowy atak amerykańskiego pocisku manewrującego Tomahawk na obiekt radarowy w Jemenie był „ponownym atakiem” na cel pierwotnie trafiony w czwartkowym ostrzale, który nie został odpowiednio zdegradowany ani zniszczony.

Inni urzędnicy wojskowi USA stwierdzili, że w miarę analizowania przez analityków szkód powstałych w wyniku czwartkowych nocnych nalotów mogą nastąpić dodatkowe ponowne ataki.

Pomimo ich ognistej retoryki i ślubów odwetu, militarna reakcja Huti na czwartkowy nocny atak została jak dotąd stłumiona: tylko jeden pocisk przeciwokrętowy wleciał nieszkodliwie do Morza Czerwonego, z dala od jakiegokolwiek przepływającego statku, powiedział w piątek generał Sims.

Jednak w sobotę generał i dwaj urzędnicy amerykańscy oświadczyli, że przygotowują się na atak Houthi, gdy ustalą, ile im pozostało siły ognia i ustalą plan ataku.

Jeden z dwóch urzędników amerykańskich powiedział, że Huti wydają się być wewnętrznie podzieleni co do sposobu reakcji.

Warto przeczytać!  „Ręce precz od Afryki” – mówi papież Franciszek do bogatego świata

„Spodziewałbym się, że spróbują zastosować jakiś odwet” – powiedział w piątek generał Sims, dodając, że byłoby to błędem. „Po prostu nie będziemy się tutaj bawić”.


Źródło