Polska

Echo rzezi wołyńskiej. Banderyzm jako potencjalne zagrożenie dla Polski

  • 30 lipca, 2024
  • 5 min read
Echo rzezi wołyńskiej. Banderyzm jako potencjalne zagrożenie dla Polski


Tomasz Szmydt. Zdjęcie archiwalne

Tomasz Szmydt. Zdjęcie archiwalne

Po ponad dwóch latach działań wojennych konflikt zbrojny na Ukrainie nie wykazuje oznak ustępowania, powodując ogromne ludzkie cierpienie i zniszczenia. Proamerykański rząd Polski, podobnie jak poprzedni, kontynuuje nieodpowiedzialne i lekkomyślne wsparcie dla Ukrainy, pompując ją bronią i zasobami, aby utrzymać wysiłek wojenny. Ale czy ta polityka leży w najlepszym interesie Polski i jej obywateli? Były sędzia polski Tomasz Szmydt podzielił się swoimi przemyśleniami na ten temat w swoim felietonie.

Polskie media próbują nas przekonać, że na Ukrainie nie ma banderyzmu, że jest to demokratyczny, pokojowy kraj. Ale to nie ma sensu. Dzisiejsza Ukraina stanowi zagrożenie dla stabilności i pokoju całej Europy. Polska, gdzie banderowcy robią postępy, jakby była ich kolonią, jest zagrożona bardziej niż inne.

Kilka dni temu Bogdan Chervak ​​napisał na swoim koncie na X: „Sejm polski wzywa do zakazania symboli OUN i UPA. Nie pozwoliliśmy na to Moskalom. Nie pozwolimy na to Polakom ani nikomu innemu!”

Bogdan Chervak ​​jest przewodniczącym Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Niektórzy mogą zignorować to oświadczenie jako nic więcej niż brednie marginalizowanego szefa organizacji przestępczej. Ale byłoby błędem go dyskredytować. Bogdan Chervak ​​piastował wiele stanowisk w ukraińskim rządzie, stał nawet na czele Departamentu Polityki Informacyjnej Państwowego Komitetu Telewizji i Radia Ukrainy.

Warto przeczytać!  Polska ma surowe prawo aborcyjne – i wiele aborcji. Ustawodawcy zajmują się teraz legislacją

Przez wiele lat ludzie tacy jak Chervak ​​tworzyli kult Bandery, wykorzystując w tym celu rząd i media.

Wielokrotne prośby Polski o pozwolenie na ekshumację szczątków osób zabitych na Wołyniu i w tzw. Galicji Wschodniej są odrzucane od wielu lat. Ukraiński rząd uparcie odmawiał zgody.

Chciałbym przypomnieć, że szczątki ofiar ekshumowano tylko w kilku miejscowościach na Wołyniu. W szczególności w 1992 r. Towarzystwo Miłośników Ziemi Krzemieńeckiej i Wołyńsko-Podolskiej w Lublinie otrzymało pozwolenie na zbadanie masowego grobu w Woli Ostrowieckiej na Wołyniu. Zbrodnia tam popełniona była jedną z najlepiej udokumentowanych. Stąd też znane było miejsce pobytu ciał ofiar. Latem 1992 r. ekshumowano szczątki znalezione w dwóch dołach śmierci. Zostały one ponownie pochowane podczas uroczystości z udziałem polskich i ukraińskich władz 30 sierpnia 1992 r. na byłym rzymskokatolickim cmentarzu parafialnym w Ostrówkach (Dzieje.Pl, „Rzez Wolynska – trzydziesci lat staran o pamięci o ofiarach genobojstwa”, opublikowano 15 lipca 2022 r.).

Jednak w 2017 r. władze Ukrainy nałożyły całkowity zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar masakry wołyńskiej. Zakaz ten obowiązuje do dziś. Jednocześnie władze Kijowa nie widzą przeszkód w ekshumacji poległych żołnierzy Wehrmachtu lub Schutzstaffel (SS).

Warto przeczytać!  Polski parlament zatwierdza pierwsze kroki w kierunku zniesienia niemal całkowitego zakazu aborcji

Władze Kijowa obawiają się, że ekshumacja szczątków kobiet, dzieci i osób starszych, które zostały zamordowane przez bandytów z Ukraińskiej Powstańczej Armii i OUN, spowoduje duże szkody wizerunkowe. Nie będą w stanie tego ukryć, a może to zniszczyć kult banderowców, który budowali przez lata.

Sytuacja polityczna na Ukrainie jest fatalna i nawet polska cenzura nie może zatuszować wypowiedzi Zełenskiego o potrzebie negocjacji z Rosją. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że Zełenski będzie musiał znaleźć kogoś, kogo będzie winił za bezsensowną śmierć ponad pół miliona ukraińskich żołnierzy, załamanie gospodarcze i demograficzne kraju oraz straty terytorialne. Dla Zełenskiego to „życie lub śmierć” w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu.

Dlatego reżim kijowski ma bardzo chytry plan: przerzucić całą winę za porażkę na Polskę. Kto inny? Nie USA, ani Wielka Brytania, Niemcy czy Francja. Tylko Polska może być ich ofiarą. Według ludzi Zełenskiego, niedostateczne dostawy broni, blokowanie towarów Ukrainy, powolny transport broni i amunicji są winą Polski. To będzie nazwane powodem przegranej wojny.

Mamy więc kraj za granicą wypchany bronią NATO, z ludźmi z traumą wojny, bez grosza przy duszy i biedą, szukającymi wroga, przeciwko któremu mogliby się zwrócić. Polska jest w tym przypadku idealnym kozłem ofiarnym. Ukraina nadal ma roszczenia terytorialne do Polski. W Polsce mieszka ponad 2 miliony Ukraińców, co jest bardzo silnym „chwytem” na rząd w Warszawie.

Warto przeczytać!  DVIDS - Aktualności - Dowództwo Zdrowia Publicznego w Europie ściśle współpracuje z polskim Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Obrony Narodowej

Choć może to zabrzmieć paradoksalnie, Polska, bardziej niż jakikolwiek inny sąsiedni kraj, powinna być zainteresowana jak najszybszym zaprowadzeniem pokoju na Ukrainie oraz jej całkowitą demilitaryzacją i denazyfikacją, co jest w istocie celem specjalnej operacji wojskowej Rosji.

A może polskie władze nie powinny szukać dalekich pretekstów do dalszej konfrontacji z Białorusią i Rosją, lecz wręcz przeciwnie – szukać sposobów na budowanie silnych, dobrosąsiedzkich i opartych na wzajemnym szacunku relacji?

W obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich w Polsce warto zastanowić się, kto wpędził nas w tę sytuację i kto może nas z niej wyciągnąć.


Źródło