Eksperci ostrzegają, że pracownikom pomocy w Sudanie grozi „porwanie i gwałt” | Cechy
Kair, Egipt – Duże zgromadzenie międzynarodowych i oddolnych organizacji pomocowych działających w Sudanie zebrało się, aby omówić coraz bardziej rozpaczliwe potrzeby ludzi na miejscu, w miarę jak konflikt zbrojny w dalszym ciągu pochłania życie i zmusza do wysiedlenia setki tysięcy osób, a także omówić sposoby skuteczniejszej współpracy.
Organizacje międzynarodowe muszą skuteczniej komunikować się i koordynować działania z grupami lokalnymi, Mawada Mohammed, szefowa organizacji zajmującej się rehabilitacją psychologiczną i rozwojem społeczności Ud, powiedziała Al Jazeerze przez telefon z Chartumu, skąd śledziła konferencję na temat kryzysu humanitarnego w Sudanie w Kairze (od 18 listopada do 20).
Powiedziała, że „brak koordynacji między sobą oraz między nimi a rządami lub organizacjami międzynarodowymi” jest jednym z największych wyzwań, przed którymi stoją grupy lokalne.
Dyrektor generalny organizacji humanitarnej kierowanej przez diasporę, Shabaka, Bashair Ahmed powiedział Al Jazeera: „Lokalni ratownicy powinni mieć głos w polityce wysokiego szczebla i rzecznictwie… należy im zapewnić narzędzia i umiejętności, aby to robić, a nie tylko zapraszać ich do udziału ubieranie się.”
Porwanie, gwałt i napaść
Odkąd 15 kwietnia sudańskie siły szybkiego wsparcia (RSF) rozpoczęły kampanię wojskową mającą na celu przejęcie kontroli nad Chartumem, w wyniku ciężkich walk, które rozprzestrzeniły się w większości stanów, zginęło ponad 10 000 osób, a co najmniej 6 milionów zostało wysiedlonych.
Szef Światowej Organizacji Zdrowia ostrzegł, że konflikt w Sudanie ma „niszczycielski wpływ na życie, zdrowie i dobrostan”, ponieważ agencje pomocowe podniosły alarm, że ich sudańscy pracownicy są porywani, gwałceni i napadani.
W przemówieniu na konferencji Tedros Adhanom Ghebreyesus powiedział, że prawie 700 milionów sudańskich dzieci cierpi z powodu „poważnego, ostrego niedożywienia”, a oblężony system opieki zdrowotnej w tym kraju zbliża się do „punktu krytycznego”.
Dr Abubakr Bakri, kierownik operacyjny w Afryce Wschodniej w organizacji Lekarze bez Granic (Medecins Sans Frontieres, MSF), wezwał do zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom organizacji humanitarnych.
Powiedział, że w ostatnich miesiącach konfliktu pracownicy MSF byli ofiarami pobić, gróźb śmierci i kradzieży. Dodał, że przemoc i groźby były skierowane głównie pod adresem sudańskiego personelu MSF, co powtórzyły inne organizacje pozarządowe obecne na szczycie, które stwierdziły, że miejscowe pracownice również były porywane i gwałcone.
Organizacje pomocowe stwierdziły, że nie są w stanie dotrzeć do miejsc, w których ludzie potrzebują największej pomocy ze względu na walki i blokady, i przestrzegły, że miejscowi pracownicy są w coraz większym niebezpieczeństwie.
Eksperci z organizacji pozarządowych podkreślili, że ponad połowa populacji Sudanu – 25 milionów ludzi – pilnie potrzebuje pomocy humanitarnej, a sytuacja medyczna jest krytyczna, a od 70 do 80 procent wszystkich szpitali w całym kraju jest nieczynnych.
Co najmniej siedem obszarów zostało oblężonych przez RSF w samym Chartumie, powiedział Mukhtar Atif, wolontariusz z pomieszczeń reagowania kryzysowego. Dodał, że inne obszary oddalone od stolicy zostały całkowicie odcięte w wyniku walk, co uniemożliwia przybycie dostaw humanitarnych.
„Istnieją coraz większe trudności w zapewnianiu pomocy humanitarnej obywatelom, którzy znajdują się w strefach konfliktu” – powiedział Al Jazeerze Mohammed Salah, sudański działacz i członek grupy Emergency Lawyers.
Apel o korytarze humanitarne
Salah dołączył do konferencji w Kairze po ponad 48 godzinach podróży ze stanu Gezira w Sudanie, gdzie przebywa, odkąd jego dom w Chartumie został opanowany przez walki. Powiedział, że licząca 1020 km (634 mil) podróż na lotnisko w Port Sudan była pełna punktów kontrolnych obsługiwanych przez armię sudańską, w których przeszukiwano i przesłuchiwano wszystkich pasażerów.
Eksperci twierdzą, że punkty kontrolne obsługiwane zarówno przez siły RSF, jak i przez siły armii sudańskiej stanowią poważną przeszkodę w przepływie osób i towarów, co niezwykle utrudnia humanitarne reagowanie na pilne potrzeby.
Międzynarodowe organizacje humanitarne, w tym Norweska Rada ds. Uchodźców (NRC), wezwały do utworzenia korytarzy humanitarnych, aby umożliwić pracownikom organizacji humanitarnych niesienie pomocy potrzebującym.
Sekretarz generalny NRC Jan Egeland powiedział, że konwoje z pomocą i personelem nie są dopuszczone do wykonywania swoich obowiązków humanitarnych, zwłaszcza na obszarach, które najbardziej cierpią z powodu szalejącego konfliktu – Chartumie i Darfurze.
„Niestety nie ma sposobu, aby wywrzeć presję na walczące strony, aby zmusić je do otwarcia bezpiecznych korytarzy i ścieżek. Nadal nalegamy, aby to zrobili, ale bezskutecznie” – powiedział Salah.
Miesiąc temu MSF ogłosiło, że zostało zmuszone do zawieszenia ratujących życie działań chirurgicznych w szpitalu klinicznym Bashair w południowym Chartumie z powodu wojskowej blokady dostaw.
Urzędnicy i eksperci ds. pomocy stwierdzili jednak, że bez wysiłków politycznych i dyplomatycznych niczego nie da się osiągnąć. Prawnik Mohammed Salah powiedział: „Społeczność międzynarodowa musi wywrzeć presję na walczące strony, aby położyły kres ludzkiemu cierpieniu i wojnom”.
Jak zauważył Egeland z NRC, otwierając konferencję, nie ma „humanitarnego rozwiązania dla straszliwej wojny”.
„Istnieją polityczne i dyplomatyczne rozwiązania wojny i odbudowy kraju, którym towarzyszy pomoc humanitarna”.