Podróże

Emilio Estevez: Dla mojej rodziny podróże zawsze były misją

  • 10 maja, 2023
  • 7 min read
Emilio Estevez: Dla mojej rodziny podróże zawsze były misją


Nawet gdy role taty zabierały go w odległe miejsca, moi rodzice uważali, że musimy pozostać razem

Na planie „Paragrafu 22” Martin Sheen z trójką swoich dzieci, Charliem, Emilio i Ramonem. (Zdjęcia dzięki uprzejmości Emilio Estevez)

Kiedy moja dziewczyna, Jacquie, zarezerwowała bilety na Amtrak w marcu, wydawało się to ekscytującym pomysłem, ale głównie jej: wskoczylibyśmy na pokład Coast Starlight z Południowej Kalifornii do Seattle z moimi rodzicami.

Moi starzy, Martin i Janet Sheen, oboje po osiemdziesiątce, byli gotowi na tę podróż. Moja mama nie podróżowała od początku pandemii w marcu 2020 r., a mój ojciec poleciał tylko do Cleveland iz powrotem do pracy.

Jechaliśmy na spotkanie z autorem Rickiem Stevesem w jego rodzinnym mieście Edmonds w stanie Waszyngton. Rick właśnie zgodził się wziąć udział w reedycji mojego filmu „Droga” z 2011 roku, opowiadającego o podróży ojca (granej przeze mnie) szlakiem Camino de Santiago w Hiszpanii po śmierci dorosłego syna.

To była kolejna podróż misyjna, podobna do prawie każdej podróży, którą odbywałem z rodziną w okresie dorastania.

Tylko kilka razy pamiętam podróże, które nie były związane z pracą jako dziecko. Jednym z nich była wycieczka na narty do Mammoth, kiedy miałem 12 lat. Drugim był wyjazd na Maui na Hawajach, kiedy miałem 16 lat, ponieważ mój ojciec chciał uniknąć rozgłosu w tygodniu, w którym premierę miał „Czas apokalipsy” w 1979 roku.

Poza tym podróże dla naszej rodziny zawsze oznaczały dwie rzeczy: tata dostał pracę, a my zostaliśmy wyciągnięci ze szkoły (znowu) i związani z nim w drodze — czy chcieliśmy jechać, czy nie.

Warto przeczytać!  Oto przewodnik po najlepszych miejscach do obserwacji łosia w Ontario

Moi rodzice wierzyli, że aby rodzina mogła pozostać razem, rodzina musiała dosłownie trzymać się razem.

Jako małe dzieci wraz z rodzeństwem podróżowaliśmy pociągami po całym kraju, podczas gdy mój ojciec grał Tima w krajowej produkcji „The Subject Was Roses”. W 1969 roku opuściliśmy Nowy Jork na dobre, udając się do Guaymas w Meksyku, małej wioski rybackiej nad Morzem Corteza, gdzie tata grał porucznika Dobbsa w „Paragrafie 22”.

Podróże były dla nas zawsze misją.

I tak jak w przypadku większości misji, zawsze był jakiś świętego celu, gdy przenosimy naszą zżytą rodzinę do obcego kraju i kultury. Ten święty, niemal duchowy pokarm, jaki otrzymuje się z podróży, jest głęboko odczuwalny, gdy podróż jest wciągająca, jak zawsze w naszym przypadku.

Wysyłanie do czterech miesięcy w małym dom w Meksyku — sąsiadujący zarówno z cmentarzem, jak i rzeźnią — był szokiem kulturowym dla mnie, 6-latki, która tak naprawdę znała tylko pięć dzielnic Nowego Jorku jako dom.

Zapisał się do pierwszej klasy jako osoba nie mówiąca po hiszpańsku w szkole tylko w języku hiszpańskim szkole, szybko zaprzyjaźniłem się z wieloma miejscowymi dzieciakami, z których część przyłączała się do nas na obiad, który zwykle składał się z pieczeni mamy. Zawsze starczało na wyżywienie małej armii.

Jednak zaczęły się rozchodzić wieści o obfitej uczcie w „Casa de Gringos” i wkrótce wielu rodziców tych uczniów pojawiło się, by dołączyć do nas na posiłek. Szybko stało się to wieczorną rutyną naszej rodziny. Bywało, że nawet 20 gości przychodziło do nas bez zapowiedzi na łamanie chleba, czyli w tym przypadku pieczeni.

Warto przeczytać!  Oto 10 najtańszych miejsc do życia w USA w 2023 roku

Patrząc wstecz na te chwile, gdy jedliśmy razem z lokalnymi dzieciakami i ich rodzicami, gdzie mówiliśmy tyle samo po hiszpańsku, co oni po angielsku, naszą wspólną więzią była rodzina, posiłek i wspólne dzielenie się nim.

Nasza wciągająca podróż jako rodzina trwałaby przez lata. Mój ojciec nalegał, aby każda umowa filmowa, zobowiązująca go do podróży, obejmowała również przelot i zakwaterowanie dla mojej mamy i czwórki jego dzieci: mnie, Ramona, Carlosa (Charlie) i Renée. Niektóre z tych ofert pracy i odległych lokalizacji przyniosły wspaniałe i niezapomniane przeżycia, jak na przykład lato 1972 roku w La Junta w stanie Kolorado, gdzie kręcono „Badlands” Terrence’a Malicka. Potem były trzy miesiące w mieszkaniu w Rzymie na „The Cassandra Crossing”, gdzie udało nam się nauczyć trochę konwersacyjnego włoskiego i spędzać czas z Sophią Loren i Avą Gardner.

Ale dopiero dwa lata spędzone na Filipinach, począwszy od 1976 roku, gdzie okopaliśmy się na potrzeby filmu i podróży, które nie tylko zdefiniowały karierę mojego ojca, ale także prawie zniszczyły go i naszą rodzinę w tym procesie.

Pola ryżowe, łóżka piętrowe i wózki do kawy: zwiedzanie Wietnamu pociągiem

O wietnamskiej sadze Francisa Forda Coppoli „Czas apokalipsy” (luźno opartej na „Jądrze ciemności” Josepha Conrada) napisano tomy od czasu jej premiery w 1979 roku. Wiele z tych relacji dziennikarzy lub samych filmowców ujawnia wstrząsającą mękę, która miała doprowadzić do realizacji wizji Coppoli do ekranu. A to, co zaczęło się jako kolejna rutynowa i wciągająca podróż dla rodziny Sheen-Estevez, wkrótce przekształci się w coś, z czym nikt z nas wcześniej się nie spotkał: projekt, którego rezultatem było niepewny.

Kiedy to się skończyło, prawie dwa lata później, stanęliśmy w obliczu nadzwyczajnych okoliczności, w tym mojego ojca, który prawie stracił życie podczas produkcji z powodu choroby. Nasza wciągająca podróż jako rodzina już nigdy się nie powtórzy.

Warto przeczytać!  Jak oferty all-inclusive na nowo definiują luksusowe wakacje: podróżuj co tydzień

Teraz, jako osoba dorosła, po wielu podróżach do odległych miejsc w pracy lub podczas wielu podróży przez kraj moim oblężonym Lexusem z 2006 roku, który zgromadził ponad 320 000 mil (i wciąż rośnie), wierzę, że podróżowanie jest święte i niezbędne dla umysłu i ducha.

Jak niedawno powiedział Rick: „Najlepsze pamiątki, jakie przywozimy z podróży, to lepsze docenienie i szersza perspektywa dla innych na całym świecie”.

Rick Steves: Nie pomijaj drugich miast Europy

Moja mama, Janet, pod koniec lat 60. wpadła na ten pomysł. Moja mama, była baptystka, która obecnie nie przyznaje się do żadnej zorganizowanej religii, jest jedną z najbardziej uduchowionych osób, jakie znam. Być może wynika to z jej korzeni z Ohio i Kentucky oraz wrażliwości na Środkowy Zachód.

Mama zawsze rozumiała, że ​​prawdziwa wspólnota zaczyna się od łamania chleba z nieznajomymi. W tamtych wczesnych dniach jej inkluzywność pozwoliła naszej rodzinie odkryć wspólne więzi między nami, które są święte — bez względu na nasze poglądy polityczne, szczęście urodzenia czy położenie geograficzne. Przy tym stole wszyscy byliśmy braćmi i siostrami pragnącymi przynależeć i dzielić się pomysłami.

Wszystko i nic się nie zmieniło od tamtych posiłków w Meksyku. A kolacja z nieznajomymi przy pieczeni mamy nigdy nie była ważniejsza ani pilniejsza niż dzisiaj.

Emilio Estevez jest aktorem i filmowcem. Jego film „The Way” z Martinem Sheenem w roli głównej zostanie ponownie wydany 16 maja.


Źródło