Emmanuel Macron stawia na przedterminowe wybory we Francji po porażce w Europie
![Emmanuel Macron stawia na przedterminowe wybory we Francji po porażce w Europie](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/351fa3a0-26a5-11ef-a9d3-a740ec18bd05-770x470.jpg)
Prezydent Emmanuel Macron zwołał przedterminowe wybory parlamentarne pod koniec tego miesiąca w następstwie wielkiego zwycięstwa Zgromadzenia Narodowego jego rywalki Marine Le Pen w głosowaniu do Parlamentu Europejskiego.
Sondaże wyjściowe wskazują, że skrajnie prawicowa partia jest na dobrej drodze do zdobycia 32% głosów, ponad dwukrotnie więcej niż prezydencka Partia Renesansu.
Ogłaszając rozwiązanie parlamentu, poinformował, że dwie tury głosowania odbędą się 30 czerwca i 7 lipca, na kilka tygodni przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu.
Macron podjął dramatyczną i zaskakującą decyzję w telewizyjnym przemówieniu z Pałacu Elizejskiego godzinę po zamknięciu głosowania i ogłoszeniu sondaży exit poll w wyborach do Parlamentu Europejskiego we Francji.
- Autor, Hugh Schofielda
- Rola, BBC News, Paryż
Jego decyzja zapadła niedługo po tym, jak 28-letni lider Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella otwarcie wezwał prezydenta do rozpisania wyborów parlamentarnych.
„Usłyszałem wasze przesłanie” – powiedział prezydent francuskim wyborcom – „i nie pozostawię go bez odpowiedzi”.
„Francja potrzebuje zdecydowanej większości w spokoju i harmonii” – stwierdził, dodając, że nie może pogodzić się z postępem skrajnej prawicy „w każdym miejscu na kontynencie”.
Zaledwie po dwóch latach swojej drugiej kadencji prezydenta Macronowi brakuje już większości we francuskim parlamencie i chociaż to głosowanie w Europie teoretycznie nie ma wpływu na politykę krajową, wyraźnie zdecydował, że kontynuowanie swojej kadencji bez nowych konsultacji społecznych oznaczałoby, że zbyt duże obciążenie systemu.
Le Pen, dwukrotnie pokonana przez Macrona w wyborach prezydenckich, natychmiast zareagowała, mówiąc, że jej partia jest „gotowa do sprawowania władzy, gotowa położyć kres masowej imigracji”.
Rozpisanie przedterminowych wyborów jest dla kraju ogromną niespodzianką i ogromnym ryzykiem dla prezydenta Macrona.
Mógł zareagować inaczej. Mógł po prostu mówić dalej, tłumacząc ogromne zwycięstwo skrajnej prawicy europejską aberracją, która zostanie skorygowana podczas ważniejszych wyborów.
Mógł zaufać zbliżającym się mistrzostwom Europy w piłce nożnej w Niemczech, a przede wszystkim Igrzyskom Olimpijskim w Paryżu, że na kilka miesięcy odwrócą uwagę ludzi od polityki.
Z pewnością tak właśnie myślał komentator paryski, że pokona swoją partię.
Można jednak tylko przypuszczać, że prezydent przewidział taką sytuację i zaplanował swoją reakcję z wyprzedzeniem.
Z pewnością wynik był niemal dokładną repliką sondaży, więc miałby mnóstwo czasu na rozważenie swoich opcji.
Faktem jest, że utknął.
Bez większości przeforsowanie jakiejkolwiek ustawy przez Zgromadzenie Narodowe jest już trudne. Ponieważ większość kraju jest teraz wyraźnie przeciwko niemu, wszelkie nowe przepisy – na przykład nadchodzący budżet – mogły okazać się wybuchowe.
Postawił więc na „jasność”. Jeśli zatem Zgromadzenie Narodowe zdobędzie głosy, jego zdaniem należy dać im szansę sprawowania rządów.
Oczywiście prezydent ma nadzieję, że jego własna partia Renesansu zdoła przeciwstawić się wyborom 30 czerwca i 7 lipca. Albo że inne partie też poradzą sobie lepiej.
Musi jednak zdać sobie sprawę, że szanse sprzyjają kolejnemu zwycięstwu Rajdu Narodowego. Może nie tak spektakularny jak niedzielny wynik, ale wystarczający, aby stać się największą partią w parlamencie.
W tym momencie moglibyśmy mieć premier Marine Le Pen lub rzeczywiście Jordana Bardellę.