Świat

Europa obserwuje rozwój kryzysu humanitarnego w Górskim Karabachu – POLITICO

  • 7 stycznia, 2023
  • 10 min read
Europa obserwuje rozwój kryzysu humanitarnego w Górskim Karabachu – POLITICO


Naciśnij przycisk odtwarzania, aby wysłuchać tego artykułu

Wyrażona przez sztuczną inteligencję.

NAGORNO-KARABAKH — Grupa ormiańskich żołnierzy w ciężkich zimowych kurtkach stoi bezczynnie wokół pierwszego punktu kontrolnego na drodze do Górskiego Karabachu, niektórzy palą, inni patrzą na góry za nimi, gdzie, jak mówią, wojska azerbejdżańskie ustawiły stanowiska strzeleckie.

Przez trzy dekady ta autostrada była jedyną trasą prowadzącą lub wychodzącą z separatystycznego regionu — wewnątrz uznanych międzynarodowo granic Azerbejdżanu, ale utrzymywaną od upadku Związku Radzieckiego przez jego etniczną większość ormiańską.

Ale teraz regularny ruch ciężarówek dostawczych, autobusów i zdezelowanych starych ładad wyładowanych bagażami został zatrzymany, a dyżurni strażnicy obserwują, jak konwój za konwojem rosyjskich sił pokojowych i okazjonalnie przejeżdżają misje Czerwonego Krzyża .

Przez ostatni miesiąc zamknięto tzw. korytarz Lachin, który łączy Górski Karabach z Armenią, pozostawiając blisko 100 tys. ludzi mieszkających tam pod skuteczną blokadą, z powodu wyczerpania zapasów żywności, lekarstw i innych niezbędnych artykułów.

„Przez ostatnie dwa dni prawie nie mogłem znaleźć nic do jedzenia w sklepach” – powiedział Marut Vanyan, 39-letni bloger mieszkający de facto w stolicy regionu, Stepanakert.

„Najpierw zniknęły warzywa i świeże owoce. Teraz na półkach został tylko alkohol i niewiele więcej. Rano przychodzi trochę mleka i jogurtów z lokalnych gospodarstw, ale idzie bardzo szybko” – powiedział POLITICO.

„W Internecie wszyscy mówią tylko o tym, gdzie kupić lekarstwo lub worek ziemniaków. Na wsi ludzie mają krowy i kury, ale połowa populacji mieszka w stolicy, a tu jest bardzo ciężko”.

Post-sowiecki impas

To nie pierwszy konflikt rozgrywający się w Górskim Karabachu, regionie Kaukazu Południowego, od dawna pogrążonym w sporze etnicznym i terytorialnym między Armenią a Azerbejdżanem.

W latach 90., gdy ZSRR upadł, siły ormiańskie ruszyły, by przejąć kontrolę nad obszarami zamieszkałymi przez etnicznych Ormian w sąsiedniej Republice Radzieckiej, tocząc krwawe bitwy z wojskami azerbejdżańskimi o ziemie, które obie strony uważają za swoją ziemię przodków.

Setki tysięcy etnicznych Azerów, którzy żyli obok nich, zostało wysiedlonych lub zabitych, a region był rządzony przez prawie 30 lat jako nierozpoznana Republika Artsakh, odcięta za liniami obronnymi i dostępna tylko jedną górską drogą z Armenii.

Wszystko zmieniło się w 2020 r., kiedy azerbejdżańskie czołgi i żołnierze przetoczyli się przez usianą minami granicę, odbierając połacie terytorium i pozostawiając Ormianom z Karabachu kontrolę tylko nad Stepanakertem wraz z niektórymi okolicznymi miastami i wioskami.

Warto przeczytać!  Stawiają na zwycięstwo Ukrainy z Rosją. Oto ich najnowsze prognozy wojenne
Pożar sklepu po ataku rakietowym 3.10.2020 w Stepanakert, Górski Karabach | Brendana Hoffmana/Getty Images

Siły w stolicy Azerbejdżanu Baku, napędzane ogromnymi dochodami z ropy i gazu oraz zaopatrywane w zaawansowany sprzęt od sojuszniczej Turcji, szybko pokonały słabo wyposażonych poborowych Armenii.

Wynegocjowane przez Kreml zawieszenie broni polegało na tym, że 1500 rosyjskich sił pokojowych zostało rozmieszczonych w celu pełnienia funkcji bufora i nadzorowania korytarza Lachin, obecnie kluczowej linii ratunkowej dla Karabachskich Ormian, otoczonych z obu stron przez pozycje zajmowane przez Azerbejdżan.

Ale teraz wydaje się, że rosyjscy żołnierze sił pokojowych nie są w stanie lub nie chcą utrzymać korytarza otwartego. 12 grudnia grupa samozwańczych demonstrantów środowiskowych z Azerbejdżanu, w większości bez widocznej historii ekoaktywizmu, przepchnęła się przez ogrodzenie z drutu kolczastego i rozbiła obóz na autostradzie, na oczach moskiewskiego kontyngentu wojskowego.

Według Toma de Waala, starszego członka Carnegie Europe i autora kilku książek o konflikcie, demonstranci „najwyraźniej zostali tam wysłani przez rząd w Baku”, porównując ich do „małych zielonych ludzików” wysłanych przez Rosję w celu okupacji Krymu w 2014 r., cały czas zaprzeczając, że dokonał inwazji.

Zatruta atmosfera

Azerbejdżan utrzymuje, że protesty nie utrudniają korzystania z drogi przez urzędników twierdząc że mówienie o blokadzie to „fałszywe wiadomości”. Rzecznicy rządu i media państwowe różnie twierdziły, że korytarz Lachin jest otwarty dla ruchu, został zamknięty przez Rosjan lub jest blokowany przez samych Karabachskich Ormian.

Jednocześnie oskarżają stronę ormiańską o transport autostradą złota z nielegalnych kopalni zanieczyszczających środowisko w Górskim Karabachu, a także wykorzystywanie go do sprowadzania sprzętu wojskowego, takiego jak miny przeciwpiechotne.

„Będziemy tu tak długo, aż nasze żądania zostaną spełnione” – powiedział Adnan Huseyn, jeden z uczestników ekologicznego protestu blokującego korytarz. Nalegał, aby jego grupa odeszła na bok dla rosyjskich sił pokojowych i pomocy humanitarnej świadczonej przez Czerwony Krzyż.

Urzędnicy w Stepanakert zwracają jednak uwagę, że każdego dnia z Armenii do Artsakh napływało 400 ton żywności i lekarstw. „Nierozsądne jest sądzić, że jeden lub dwa samochody z lekarstwami mogą rozwiązać problem kryzysu humanitarnego”.

Z punktu kontrolnego Tegh w Armenii jasno wynika, że ​​większość dostaw po prostu nie dociera, a Ministerstwo Spraw Zagranicznych Armenii ostrzeżenie że ryzyko głodu w słabo zaludnionym regionie górskim jest teraz „namacalne”.

W obliczu gwałtownego pogarszania się sytuacji humanitarnej grupa kilkunastu organizacji pozarządowych, w tym Genocide Watch, wydała ostrzeżenie, że wszystkie warunki do czystek etnicznych są już spełnione.

Warto przeczytać!  Tysiące ewakuowanych z powodu pożaru La Palmy – DW – 16.07.2023

„Obecna blokada ma na celu, zgodnie ze słowami Konwencji o ludobójstwie, rozmyślne stworzenie warunków życia obliczonych na doprowadzenie do całkowitej lub częściowej zagłady grupy narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej” – napisano w oświadczeniu. .

Ormiańscy protestujący maszerują do punktu kontrolnego rosyjskich sił pokojowych pod Stepanakertem w Górskim Karabachu | Ani Balayan/AFP za pośrednictwem Getty Images

Globalny opad

Podczas gdy Rosja jest zajęta swoją wojną, inni globalni gracze wpadają w próżnię władzy.

Turcja zaoferowała pełne wsparcie dla swojego sojusznika, Azerbejdżanu; tymczasem Iran poparł swojego bliskiego partnera Armenię i obawia się jakichkolwiek zmian w swoim najbliższym sąsiedztwie.

Podobno w ostatnich dniach 2022 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ rozważała wspólne oświadczenie w sprawie kryzysu, a stały członek Francja naciskał na potępienie Azerbejdżanu. Z oświadczeń zarówno Armenii, jak i Azerbejdżanu wynika, że ​​Rosja, kolejny z pięciu stałych członków, skutecznie zablokowała ten ruch.

Politycy w stolicy Armenii, Erewaniu, uderzyli w to, co uważają za bezczynność Moskwy, a premier Armenii Nikol Paszynian oskarżył rosyjskie wojska stacjonujące w rejonie „stania się niemym świadkiem wyludniania regionu Górskiego Karabachu”. Armenia wzywa do wielonarodowych sił pokojowych lub misji rozpoznawczych w pozornym lekceważeniu Kremla, który postrzega Kaukaz Południowy również w swojej strefie wpływów.

W oświadczeniu dla POLITICO rzecznik MSZ Armenii Vahan Hunanyan napisał, że potrzebny jest „konkretny nacisk” na Azerbejdżan ze strony międzynarodowych partnerów. „Przesłanie ze strony USA i UE powinno być jasne – nowa agresja Azerbejdżanu jest jednoznacznie nie do zaakceptowania i nie będzie tolerowana, a każde naruszenie obowiązujących umów spotka się z konsekwencjami politycznymi i gospodarczymi”.

Baku jednak konsekwentnie odrzuca perspektywę interwencji lub wpływów z zagranicy. „Terytoria Azerbejdżanu od prawie 30 lat znajdują się pod wojskową okupacją Armenii” – powiedział Aykhan Hajizade, rzecznik MSZ tego kraju.

„Przez cały ten okres Azerbejdżan wzywał organizacje międzynarodowe do wysyłania misji rozpoznawczych na te terytoria. Armenia stanowczo się temu sprzeciwiała”. Dodał, że jakakolwiek organizacja międzynarodowa działająca w Azerbejdżanie będzie potrzebowała zgody Baku i „poszanowania jego suwerenności i integralności terytorialnej”.

Popychanie UE do działania

Na tle rosyjskiej bezczynności kilka krajów zachodnich zintensyfikowało poszukiwania zakończenia blokady.

„Wzywamy rząd Azerbejdżanu do przywrócenia swobodnego poruszania się korytarzem” – powiedział w grudniu rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price. „Droga naprzód wiedzie przez negocjacje”.

Od tego czasu Wielka Brytania i kilka innych krajów europejskich powtórzyło te komentarze, podczas gdy rzecznik Służby Spraw Zagranicznych UE Peter Stano powiedział Bruksela będzie naciskać na Azerbejdżan, aby „zapewnił swobodę i bezpieczeństwo przemieszczania się”.

Warto przeczytać!  Pogłoski o złym stanie zdrowia Putina utrzymują się wśród aktualizacji wywiadu

Jednak niektórzy uważają, że Bruksela nie robi wystarczająco dużo w kwestiach humanitarnych. Nathalie Loiseau, francuska eurodeputowana i przewodnicząca Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony Parlamentu Europejskiego, powiedziała POLITICO, że blokada jest „nielegalna, okrutna i sprzeczna z twierdzeniami Baku, że terytorium należy do Azerbejdżanu”.

Eurodeputowana Nathalie Loiseau powiedziała, że ​​blokada jest „nielegalna, okrutna i sprzeczna z twierdzeniami Baku, że terytorium należy do Azerbejdżanu” | Fred Marvaux/Unia Europejska

„Który kraj celowo uniemożliwiłby swoim obywatelom otrzymywanie żywności lub leków?”

„Teraz, gdy zbliża się katastrofa humanitarna, co robią rosyjscy „siły pokojowe” w korytarzu Lachin? Nic – powiedział Loiseau. „Społeczność międzynarodowa musi zdać sobie sprawę, że Rosja nie była rozjemcą, ale przedłużyła konflikt na Kaukazie Południowym i nie jest już wiarygodnym aktorem”.

Zwróciła również uwagę, że UE jest głównym odbiorcą energii pochodzącej z Azerbejdżanu. „To sprawia, że ​​nasz głos jest ważny. Nie wolno nam wzbraniać się przed obroną uniwersalnych wartości. Jeśli my tego nie zrobimy, kto podejmie działania?”

Markéta Gregorová, eurodeputowana z grupy Zielonych/WSE i członkini zarówno delegacji parlamentarnej do Armenii, jak i Rady Współpracy UE-Azerbejdżan, poszła dalej, mówiąc POLITICO: „Moglibyśmy odgrywać większą rolę, pomagając w negocjacjach”.

„Biorąc pod uwagę, że mamy wiele relacji gospodarczych i innych z obydwoma krajami, istnieją sposoby, w jakie możemy je przekonać – ale ich nie używamy”.

Dodała, że ​​w Parlamencie Europejskim panuje powszechna zgoda co do tego, że należy zrobić więcej. „Ale jesteśmy trochę zależni od tego, co postanowią zrobić Komisja i Rada”.

Według Gregorovej porozumienie podpisane zeszłego lata między Brukselą a Baku w sprawie zwiększenia importu gazu ziemnego w celu zastąpienia objętych sankcjami rosyjskich dostaw osłabiło zdolność UE do wywierania presji. „Biorąc pod uwagę protokół ustaleń w sprawie gazu z Azerbejdżanu, jasne jest, że ma to wpływ, a reakcja jest znacznie słabsza i wolniejsza”.

Podczas gdy regionalne mocarstwa decydują, co robić dalej, dla tych uwięzionych w separatystycznym regionie rośnie widmo egzystencjalnego zagrożenia.

„Jesteśmy z krwi i kości. Chcemy jeść, chcemy żyć normalnie” – powiedział Vanyan, bloger ze Stepanakert. „Ale jednocześnie wszyscy wiedzą, że nie mamy dokąd pójść. To nie jest kwestia jedzenia, to kwestia Karabachu: być albo nie być”.




Źródło