Ewakuacja Sudanu: „Jesteśmy bardzo wdzięczni, że żyjemy”
- Autorzy: Charley Adams na lotnisku Stansted i Marie Jackson w Londynie
- wiadomości BBC
Po dniach strachu, strachu i desperacji, brytyjskie rodziny są teraz na lotach ratunkowych z Sudanu, pokonując 3000-milową podróż w bezpieczne miejsce.
Na lotnisku Stansted, na północ od Londynu, emocje sięgały zenitu, gdy krewni ściskali kwiaty i czekali, czy ich bliscy są w następnym autobusie lotniskowym.
Pewien mały chłopiec zawołał „mamo”, kiedy zobaczył, jak jego mama wysiada z autobusu.
Przybysze, wyglądający na zmęczonych i uspokojonych, zbliżali się do końca bardzo długiej i przerażającej podróży.
Wielu zaryzykowałoby życie, aby podróżować – bez żadnej pomocy – przez stolicę Sudanu, Chartum, podczas kruchego zawieszenia broni, aby dotrzeć na lotnisko.
Stamtąd dołączyli do samolotów RAF, które zabrały ich z Sudanu, z dala od konfliktu, na Cypr. Następnie zostali przywiezieni do Wielkiej Brytanii czarterowym lotem i trafili w ramiona oczekujących krewnych.
Jedna z kobiet opisała, że w drodze na lotnisko niedaleko Chartumu widziała wszędzie spalone domy i samochody. Powiedziała, że inni widzieli zwłoki.
Ale teraz, z powrotem w Wielkiej Brytanii i nieco ponad godzinę drogi od swojego domu w Acton w zachodnim Londynie, Nemar powiedziała zebranym dziennikarzom o swoim szczęściu i dumie z powrotu do domu.
– Bardzo się cieszę, że tu jestem – powiedziała. „Rząd brytyjski był cudowny – jestem bardzo dumna, że udało mi się tu dotrzeć” – dodała, po czym objęła siostrę w emocjonujących scenach.
Na lotnisku było więcej łez, ulgi i radości, a ludzie mówili, że w końcu poczuli się bezpieczni i chronieni.
Tariq, który widział budynek obok swojego zbombardowanego w Sudanie, powiedział: „Jesteśmy bardzo wdzięczni, że żyjemy”.
Podziękował brytyjskiemu rządowi, ale powiedział, że powinni starać się ocalić więcej ludzi.
„Nie wiemy, kto z tego wyjdzie. Mamy dużo szczęścia, ale nie wszyscy mają tyle szczęścia co my” – dodał.
Shama, jedna z pierwszych osób, które wysiadły z autobusu na lotnisko, powiedziała dziennikarzom i swojej rodzinie: „Jesteśmy bezpieczni. Nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo – wróciłam i już się nie boję”.
Zapytana o szybkość brytyjskiej reakcji na przemoc w Sudanie, powiedziała: „Było wolno, ale jesteśmy na miejscu”.
Wcześniej na lotnisku w Larnace na Cyprze – gdzie Brytyjczycy weszli na pokład drugiego lotu – Shereen Soliman mówiła o swojej uldze po ucieczce z Sudanu.
„To było coś innego. Nie potrafię nawet tego opisać” – powiedziała BBC matka i projektantka mody z bramek odlotów.
„Było źle, było bardzo źle, nawet nie chcę tego pamiętać”.
Shereen była na trzytygodniowych wakacjach ze swoim 10-letnim synem Karimem i ośmioletnią córką Diyalam, którzy byli podekscytowani wizytą u rodziny w ojczyźnie, gdy wybuchły walki.
„Za dwa tygodnie oni [her children] prosili mnie, żebym wrócił do Londynu”.
Karim powiedział: „Kiedy byliśmy w domu, słyszeliśmy wiele strzałów. Słyszeliśmy też eksplozje. Widziałem mężczyzn z bronią, ale byli przyjaźni, ponieważ byli w naszej drużynie”.
Ale powiedział, że nie może się doczekać powrotu do Londynu, ponieważ jest tam bezpiecznie.
Jednak nie było to możliwe dla całej rodziny. Inni nie mieli prawa jechać z nią do Wielkiej Brytanii, powiedziała Shereen.
„Musiałam tam zostawić rodziców, rodzeństwo, całą rodzinę. Bardzo się o nich martwię. Naprawdę żal mi Sudanu, bo to mój dom, mój kraj. Chciałam, żeby moje dzieci czuły się tam bezpiecznie”.
Zapytana, co sądzi o podejściu władz brytyjskich do sytuacji w porównaniu z Francuzami i Niemcami, powiedziała: „Byli wolniejsi niż inni, ale mimo to nas uratowali.
– To się liczy, prawda?
Jej uczucia podzielał obywatel Wielkiej Brytanii, Yahya Yahya, który wraz z rodziną próbował uciec z Sudanu od czasu rozpoczęcia walk 11 dni temu.
Powiedział BBC, że był to „bardzo trudny czas” i był „wdzięczny, że w końcu dotarliśmy w bezpieczne miejsce”.
„Pierwszy dzień, w którym wybuchła wojna [I tried to leave the country]ponieważ chciałem spróbować zabrać moje dzieci w bezpieczne miejsce” – powiedział.
Zapytany o opóźnienie, w którym dowiedział się, że Wielka Brytania pomoże ewakuować swoich ludzi, Yahya wziął głęboki wdech. „Było dość trudno, ale było ok” – powiedział.
Pojawiły się inne historie o ucieczkach na czas. Pewien Brytyjczyk, którego siostrę udało się ewakuować w nocy, powiedział BBC, że odczuł ogromną ulgę, że uciekł z Chartumu, gdzie brakuje żywności i wody, ponieważ ludzie nie mogą bezpiecznie opuszczać swoich domów.
Powiedział, że w pewnym momencie ona i 13 innych osób miały tylko cztery randki i jedno jajko do podzielenia się między sobą.
Wielka Brytania spotkała się z krytyką za to, że nie zrobiła wystarczająco dużo, aby wydostać Brytyjczyków z Sudanu. Wielu obcokrajowców zostało już repatriowanych do swoich krajów ojczystych, a kraje, w tym Niemcy, zakończą ewakuacje we wtorek wieczorem.
Francja twierdzi, że uważa się, że wszyscy jej obywatele zostali ewakuowani i jest teraz gotowa pomóc innym krajom w uwolnieniu swoich obywateli od konfliktu.
Dodatkowe relacje Nicka Beake’a, korespondenta europejskiego, i Nicka Garnetta z Cypru