Rozrywka

Florence Pugh w dramacie nałogowym Zacha Braffa – Variety

  • 22 marca, 2023
  • 8 min read
Florence Pugh w dramacie nałogowym Zacha Braffa – Variety


W opowieści o karmie traumy gra ofiarę tragicznego wypadku, odrętwiającą się OxyContinem.

Dramat uzależnienia i powrotu do zdrowia, jak to ma miejsce w filmach, przychodzi do nas jak seria rytuałów. Istnieje reguła po regule, dzienny protokół 12-etapowych programów (spotkania, pokazywanie się, dzielenie się, telefony do sponsorów); wielu z nas może mieć wrażenie, że znamy to dobrze z filmów, nawet jeśli nigdy osobiście tego nie przeżyliśmy. Istnieją głęboko wyryte wzorce samego uzależnienia: wzloty i upadki, zachcianki, wykorzystywanie przyjaciół i członków rodziny, zejście na dno, chwytanie się drinka, pigułki lub lekarstwa (lub tego, które nie tam) oraz, w niektórych przypadkach, zachowanie przestępcze. Sięganie po ratunek jest również rodzajem rytuału — takiego, który niektórzy uzależnieni powiedzieliby, że Bóg w nas wbudował.

Rytuał w przypadku tego tematu rozciąga się na publiczność. Żyjemy w głęboko uzależniającym społeczeństwie; niezależnie od tego, czy ty, ja, czy ktokolwiek inny jest „uzależniony”, wszyscy nosimy odcienie uzależniającego temperamentu. A dramaty uzależnień, takie jak „Czysty i trzeźwy” czy „Powrót”, mają tak wiele rymujących się probierzy zachowań, że stają się dla widza niemal rodzajem terapii. Dlatego oglądając jeden, możesz być świadomy emocji, którymi manipuluje, a nawet przycisków, które naciska, i nadal być przez niego wciąganym i poruszanym. Dobry dramat o uzależnieniu nie musi być sztuką, podobnie jak terapia nie jest sztuką. To, co musi zrobić, to powiedzieć prawdę o sobie – nie iść na skróty, aby traumatyczne przeżycia bohaterów były szczere i relatywne.

„Dobra osoba”, czwarty film fabularny napisany i wyreżyserowany przez Zacha Braffa (i najlepszy, jaki nakręcił od czasu swojego pierwszego „Garden State” z 2004 roku), jest dokładnie takim filmem. To dramat uzależnień, który zawiera sceny, z którymi można się kłócić, kilka wynalazków i inne grzeszki. Jednak pod przeciętną konwencjonalnością sytuacyjną kryje się rdzeń surowych uczuć i prawdy. Film tworzy bardzo specyficzną sytuację – dotyczącą swojej bohaterki i całej rodziny – którą przenosi. To nie jest melodramat o drapaniu dna. To opowieść o życiach, które zostały zamrożone przez tragedię io tym, jak następuje odmrożenie.

Jeśli jest jakiś stereotyp filmowy, którego z przyjemnością nigdy więcej nie zobaczę, to ten, w którym przez pierwsze 5 lub 10 minut oglądasz szczęśliwe postacie, a one jadą samochodem, a potem… GRZMOTNĄĆ!! — ogromny pojazd pojawia się znikąd i miażdży ich bokiem, i tyle, jeśli chodzi o szczęście. Ten banał stał się napastliwym i nadmiernie zaprogramowanym sposobem rozdawania The Hand Of Fate. Ale „Dobry człowiek” na początku ma scenę, która jest wyrafinowaną wersją niespodziewanego wypadku samochodowego i jest niezwykle efektowna.

Warto przeczytać!  Premiera „Top Chef” Wisconsin w marcu; Szef kuchni z Milwaukee uczestnikiem

Porozmawiaj o szczęściu, które się rozpada i płonie. Właśnie byliśmy na przyjęciu zaręczynowym Ally (Florence Pugh) i Nathana (Chinaza Uche), którzy mieszkają w New Jersey i są olśniewająco zakochani. Ally zarabia na życie hurtową sprzedażą leków farmaceutycznych i czuje się z tego powodu trochę winna, ale jest uduchowioną (choć nieprofesjonalną) pianistką i piosenkarką, a jej imprezowe wykonanie utworu „After Hours” zespołu Velvet Underground idealnie poprawia nastrój .

Scena lub dwie później ona i jej przyszła szwagierka Molly (Nichelle Hines) oraz mąż Molly, Jesse (Toby Onwumere), jadą do Nowego Jorku na wyprawę na zakupy i ewentualne wyjście do teatru. Ally siedzi za kierownicą, a kiedy ich plany się kształtują, wyciąga telefon, by przez chwilę zerknąć na mapę. To zły moment. Spychacz na placu budowy drogi po jej lewej stronie podnosi łopatę na autostradę, a następną rzeczą, którą wiesz… cóż, nie widzimy wypadku, ale przechodzimy do jego następstw. Ally leży w szpitalnym łóżku z poważnym urazem głowy. Molly i Jessego? Odeszli.

Utrata życia jest oszałamiająca, ale to, co unosi się nad filmem (chociaż sprytnie porusza ten temat dopiero znacznie później), to to, że Ally odwróciła wzrok od drogi. Czy to sprawiło, że wypadek był jej winą? Być może tak, ale można zadać to pytanie w inny sposób: kto z nas nie rzucił okiem na mapę w telefonie komórkowym na dwie sekundy jadąc autostradą?

Cięcie do roku później. Ally ma pełne prawo do swojej traumy i poczucia winy. I tak to widzi, ma pełne prawo do swoich pigułek – błękitnych jak niebo środków przeciwbólowych OxyContin, które zaczęła brać na swoje kontuzje i od tamtej pory łyka. Nie trzeba nam mówić, że sama się leczy; podobnie jak Ally i jej matka, Diane (Molly Shannon), w której domu teraz mieszka. W Ameryce samoleczenie stało się praktycznie powodem do dumy. Ale co się stało z zaręczynami Ally? Zakładamy, że wypadło z ujawnienia, że ​​w jakimś stopniu ponosi odpowiedzialność za śmierć siostry i szwagra swojej narzeczonej. mylilibyśmy się. (To kolejny sprytny akcent.) Widzimy, że Ally jest teraz w jednym opuszczonym kokonie.

Warto przeczytać!  „Niech narzekają”: Adams odrzuca krytyków NYPD, którzy nagrywają filmy z koncertowiczów Drake'a w Harlemie

Florence Pugh nie dystansuje się i nie przesadza. Przenosi emocje Ally bezpośrednio do nas poprzez hipnotyczną plamę jej zmieszania. Życie Ally stało się otchłanią, a Pugh dokonuje znacznego aktorskiego wyczynu, by sprawić, że się z tym połączymy. Na początku Ally wykonuje samouczek dotyczący samodzielnego przycinania włosów, aby pociąć własne włosy na krótsze, niezbyt szalone, ale wciąż dość wymowne cięcie — męczennika bob. Jest na wybiegu, ale skończyły się jej zapasy Oxy, a to oznacza, że ​​zaraz spadnie z urwiska.

Pugh odgrywa to wszystko z niespokojną autentycznością, od której nie można oderwać wzroku. Ally ma porywający, sarkastyczny załamanie w aptece. Je śniadanie z Becką (Ryann Redmond), byłą koleżanką z dużej farmacji, wszystko po to, by mogła poprosić ją o narkotyki. (Becka jest odpowiednio zniechęcona, zostawiając Ally na haju.) Potem idzie do baru w środku poranka, gdzie zamawia tequilę i rozmawia z dwoma nieudacznikami, których znała z liceum, a kiedy widzą, w jakim jest stanie, w są tak swobodnie sadystyczni, jeśli chodzi o kpiny z byłej księżniczki, że scena flirtuje z wykorzystaniem ich mizoginii, z wyjątkiem tego, że Braff jest zbyt dobrym pisarzem, by to zrobić. Jego dialog ma solidną empatię; jest pełen żywych i kontrastowych głosów.

Centralny należy do Daniela (Morgan Freeman), który miał być teściem Ally i który rozpoczyna film w sposób bardzo Morgana Freemana, mówiąc nam w głosie o pocieszającej utopii budowania modelu pociągi. Freeman w ostatnich latach był obsadzany jako pozornie kolczaste, ale anielskie postacie. Nie tak tutaj. Daniel ma łagodną powierzchnię z demonami w środku. Emerytowany gliniarz i weteran wojny wietnamskiej, a także brutalny pijak z 10-letnim stażem trzeźwości, wyrządził więcej szkód niż jego udział w życiu. Freeman czyni z niego świętego grzesznika ze starego dziadka, który w odpowiednich okolicznościach grozi, że rozwali ci mózg. To wspaniała rola, a Freeman ją realizuje, czyniąc Daniela uzależnionym od przewrotnie filozoficznego bólu i głębi.

Warto przeczytać!  W wieku 62 lat zmarli najstarsi na świecie bliźniacy syjamscy Lori i George Schappell

Kiedy Ally, zdając sobie sprawę, że została farmaceutyczną ćpunem i że musi znaleźć sposób, by się z tego wydostać, wędruje do kościoła na spotkanie 12 kroków, kogo tam zastaje, ale — tak — Daniela, który zawsze obwiniał ją za wypadek. Myślimy: OK, ta dwójka na tym samym spotkaniu wydaje się trochę uporządkowana. Ale możesz się rozłączyć z wynalazkiem lub możesz toczyć się z nim, aby kilka minut później dotrzeć do sceny, w której Ally i Daniel rozmawiają w restauracji, i widzimy interfejs dwóch dotkniętych dusz z ciernistym połączeniem niż którekolwiek z nich można uznać.

Braff rozwija swoją historię na równoległych torach: wyboista droga Ally do wyzdrowienia i Daniel próbujący – i bezskutecznie – być skutecznym opiekunem swojej osieroconej wnuczki, Ryan (Celeste O’Connor), która w wieku 16 lat sama robi swoje. To, co jest fascynujące w filmie, to nie tyle to, że pojedyncza tragedia łączy obie historie, ale to, że w opowiadaniu widzimy, jak trauma ma swoją własną karmę, rozprzestrzeniając się na rodzinę.

Może uzdrowienie też ma swoją karmę. W „Dobrym człowieku” otwierają się rany, mówi się prawdę i dochodzi do uścisków. To taki film. Jednak jeśli podnosząca na duchu strona dramatu uzależnień może być jedną z jego pobożności, w tym przypadku wydaje się, że zasłużyła. Z „Garden State”, z jego dziwaczną powierzchnią i zamroczonym sercem, było jasne, że Zach Braff jest pewnego rodzaju komercyjnym sentymentalistą. Ale chociaż więcej niż kilku krytyków przewróciło oczami na ten film, miał on romantyczne przekonanie, które przekonało niektórych z nas. Jego następny film, „Wish I Was Here” (2014), okazał się niewypałem, a jego remake „Going in Style” (2017) był drobiazgiem, ale „Dobra osoba” znajduje Braffa w wieku 47 lat, czerpiącego z jego doświadczenia stworzyć film, który wydaje się być zakorzeniony w życiu. Tam, gdzie niektórzy mogą widzieć łatwego filmowca, ja widzę łatwość. I głos, który jest jego własnym.


Źródło