Podróże

Fotografowanie jednego z najbardziej odległych miejsc na Ziemi

  • 20 sierpnia, 2024
  • 11 min read
Fotografowanie jednego z najbardziej odległych miejsc na Ziemi


Kevin Hall Pokryta śniegiem ziemia i góry (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Zamrożone na dziewięć miesięcy w roku i położone 800 km od najbliższego miasta, Ittoqqortoormiit na Grenlandii oferuje fascynujący wgląd w życie na krańcu świata.

W naszym wiecznie połączonym świecie rzadko można doświadczyć prawdziwego odosobnienia. Niesamowite jest również obserwowanie, jak ludzie żyją w jednym z najbardziej odizolowanych miejsc na Ziemi. Jednak wcześniej w tym roku podczas jedynej w swoim rodzaju wyprawy fotograficznej do najbardziej odległa zamieszkana społeczność na półkuli zachodniejUdało mi się zrobić obie te rzeczy.

Niedokończony (wyraźny: to-ockor-tormit) to wioska licząca 370 mieszkańców, składająca się z kolorowo pomalowanych domów, wciśnięta pomiędzy największy park narodowy na świecie na północy i największy system fiordów na świecie na południu. Do Ittoqqortoormiit nie ma dróg; jedynym sposobem, aby się tam dostać, jest helikopter, łódź (latem), skuter śnieżny lub jeden z dwóch tygodniowych lotów do Lotnisko Nerlerit Inaatoddalone o około 40 km: jeden z Islandii, a drugi z zachodniej Grenlandii.

Położone ponad kołem podbiegunowym na 70°N i około 800 km od najbliższego miasta, podwórko Ittoqqortoormiit to mroźna, nieokiełznana dzicz, w której żyją niedźwiedzie polarne, piżmowce i miliony ptaków morskich, które gniazdują na górach lodowych. Lód morski zamarza wioskę przez dziewięć miesięcy w roku, ale oferuje ratunek mieszkańcom Ittoqqortoormiit, którzy podróżują po niej psim zaprzęgiem, aby polować. Wioska będzie obchodzić swoje stulecie w 2025 r., ale w ostatnich latach jej populacja się kurczy (35% od 2006 r., według niektórych szacunki) ponieważ młodzi ludzie coraz częściej migrują do miast, aby studiować lub realizować inne kariery niż tradycyjne arktyczne polowania ich przodków. Co więcej, ponieważ rosnące temperatury powodują, że otaczający lód morski zamarza później i topi się wcześniej, Ittoqqortoormiit znajduje się na linie frontu zmian klimatycznychco stanowi dodatkowe zagrożenie dla kultury społeczności rdzennej.

Moja zimowa wyprawa do Ittoqqortoormiit nie była tylko przygodą, która wyprowadziła mnie poza moją strefę komfortu; było to jedno z najtrudniejszych doświadczeń, jakie kiedykolwiek przeżyłem. Po locie z Reykjavíku do Nerlerit Inaat spędziłem pięć dni na paku lodowym w temperaturach spadających do -40°C. Podróżowałem psimi zaprzęgami, spałem w namiotach i małych chatach myśliwskich (bez łóżek, bieżącej wody, ogrzewania lub udogodnień) i przejechałem 45 km skuterem śnieżnym przez śnieżną zamieć z wiatrem o prędkości 80 km/h.

Ostatecznie okazało się, że to coś więcej niż wyprawa fotograficzna, ponieważ zaoferowała rzadkie spojrzenie na życie w jednym z najbardziej odległych krajobrazów na Ziemi. Ujawniła również, jak pozostali mieszkańcy Ittoqqortoormiit zmagają się z dostosowaniem swoich głęboko zakorzenionych tradycji do szybko zmieniającego się świata.

Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Chrzest przez zimno

Moją podróż zorganizował znany fotograf Joshua Holkoktóry zorganizował dwóch lokalnych przewodników inuickich, Åge Danielsena i Manasse Tuko, którzy zawieźli mnie i dwóch innych fotografów przez lód psimi zaprzęgami z lotniska Nerlerit Inaat do Ittoqqortoormiit. Naszym celem było uchwycenie na zdjęciach najbardziej surowych i zachwycających polarnych krajobrazów Ziemi.

Warto przeczytać!  W niektórych miejscach nadal dominują taksówki nad przejazdami. Oto 6 wskazówek bezpieczeństwa dotyczących korzystania z taksówek podczas podróży.

Pierwszej nocy rozbiliśmy obóz w małych namiotach blisko lotniska, ponieważ temperatura wynosiła -30°C i spadała. Po pocięciu zamrożonego dorsza na śniegu, tak jak cieśla przecina drewno, i ugotowaniu go w garnku z roztopionym lodem, Danielsen i Tuko ogłosili, że kolacja jest gotowa. Dorsz był doskonały, choć kostny, ale bardziej martwiliśmy się tym, co nas czeka. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego zimna, a gdy przycupnęliśmy na noc, silne wiatry uderzały w namioty, a psy zaprzęgowe wyły, gdy przechodziły lisy polarne i – być może – niedźwiedzie polarne. Gdy temperatura nadal spadała, moje nogi wkrótce zaczęły kurczyć się. To był prawdziwy chrzest zimna.

Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Ikony narodowe

Niedługo po śniadaniu Danielsen i Tuko zaczęli ładować nasze zapasy. Podczas gdy ja patrzyłem, jak fachowo przekształcali puste psie sanki w pojemniki na łyżwach wypełnione torbami, lodówkami turystycznymi, futerałami na aparaty, karmą dla psów i wieloma innymi rzeczami. Zręcznie przywiązywali towary linami, demonstrując umiejętności, które, jak wyjaśnili, były przekazywane z ojca na syna.

Siedzieliśmy po dwóch na saniach, a przewodnik z przodu prowadził psy. Przez następne sześć dni 12 Psy zaprzęgowe z Grenlandii przydzielone do każdego z sań przewoziły ładunki o wadze ponad 450 kg i biegały z całych sił nawet do 25 km dziennie. Te ukochane zwierzęta (tzw. kimit w grenlandzkim języku Inuitów, Kalaallisut), które są dużą rasą typu husky, uważa się, że zostały przywiezione z Syberii do Grenlandii około 1000 lat temu przez bezpośrednich przodków Inuitów, lud Thule, i są czymś w rodzaju ikony narodowej Grenlandii. Nie tylko stanowią ważną część kultury Inuitów i ich związku z ziemią, ale jak wkrótce się przekonamy, mają również tę zaletę, że są znacznie cichsze niż skutery śnieżne, co zwiększa nasze szanse na fotografowanie dzikiej przyrody – lub, w przypadku Danielsena i Tuko, gdy nas nie prowadzili, polowanie na dziką przyrodę.

Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Prehistoryczne bestie

Pewnego poranka, po zjedzeniu tostu podgrzanego przez nakłucie nożem i przytrzymanie go nad palnikiem, Danielsen wskazał na góry, gdy psy niosły nas 10 km na zachód od Ittoqqortoormiit. Spojrzeliśmy w górę i zobaczyliśmy cztery piżmowoły stojące na odległym grzbiecie.

Ważące do 400 kg, te prehistoryczne bestie, z krótkimi rogami wystającymi z policzków i długimi, powiewającymi na silnym wietrze czarno-brązowymi futrzanymi płaszczami, były równie fotogeniczne, co imponujące. Wysiedliśmy z sań i kontynuowaliśmy z wielką ostrożnością, ponieważ Holko ostrzegł nas, że te relikty epoki lodowcowej mogą być płochliwe i agresywne: poruszaj się zbyt szybko, a uciekną; podejdź zbyt blisko, a zaatakują. Po godzinie fotografowania tych olbrzymów, zaczęli wspinać się wyżej na przełęcze górskie, być może wiedząc, że są uważane za lokalny przysmak w Ittoqqortoormiit.

Warto przeczytać!  Listy podróżników i wskazówki czytelników: Przepraszam, mamo
Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Łowca

Trzeciego dnia Danielsen wspomniał, że ma chatę około 25 km stąd i zaprosił nas, abyśmy spędzili tam dwie noce. Byliśmy zaszczyceni jego uprzejmością – zwłaszcza, że ​​jego dom był strategicznie położony, aby wypatrywać niedźwiedzi polarnych na paku lodowym. Jaskrawo pomalowana na niebiesko chata była wystarczająco duża, aby pomieścić małą sofę, krzesło, zlew, kuchenkę i rzadką toaletę z funkcją siedzenia – ale najbardziej rzucającą się w oczy cechą był duży hak do uboju zwisający z sufitu.

Przypomniało nam to, że chociaż Danielsen mógł zająć się przewodnictwem, aby uzupełnić dochody, polowanie jest jego pasją, zawodem i tradycją przodków. Zgodnie z prawem myśliwym nie wolno sprzedawać mięsa ani skór ze swoich upolowanych zwierząt – ani w przypadku piżmowców, importować ich za granicę. Zamiast tego mięso może być wykorzystywane wyłącznie do zapewnienia pożywienia i odzieży dla rodzin – tak jak od pokoleń.

Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Tradycja rodzinna

Będąc w jego domu, dowiedzieliśmy się, że Danielsen nie jest tylko dumnym myśliwym Inuitów, ale także ojcem czwórki dzieci. Wyjaśnił, że jego ojciec był myśliwym, jego dziadek był myśliwym i miał nadzieję, że jego najmłodszy syn pójdzie kiedyś w jego ślady. Holko znalazł czaszkę piżmowołu poprzedniego dnia i dał ją Danielsenowi, który był zachwycony. Zapytałem Danielsena, czy mogę go sfotografować trzymającego czaszkę i chętnie się zgodził.

Później przy obiedzie rozmawialiśmy. „Spójrz na te zdjęcia” powiedział Danielsen z uśmiechem, pokazując mi swój telefon komórkowy. „To mój ojciec, wczoraj”. Jego ojciec stał nad ogromnym niedźwiedziem polarnym leżącym martwym na lodzie. „I spójrz na to” powiedział z wielką dumą, przesuwając palcem po zdjęciach trzech ogromnych dorosłych niedźwiedzi polarnych, które zabił. Z powodu ocieplenia w ostatnich dekadach niedźwiedzie polarne zostały zmuszone do zmiany swoich wzorców migracji, przybliżając ich do społeczności takich jak Ittoqqortoormiit i stwarzając realne zagrożenie dla ludzi i siebie samych.

Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Rzeźby lodowe natury

Z chaty Danielsena udaliśmy się 20 km na wschód. Gdy nasze sanki ślizgały się po śniegu i lodzie, zachwycałem się krajobrazem i spokojem, które mnie otaczały.

Światło było magiczne; mgliste i nastrojowe, z łagodnymi promieniami słońca muskającymi błękitny pak lodowy. Mijaliśmy wznoszące się góry lodowe i erupcje zbitego lodu, które natura wyrzeźbiła w dzieła sztuki. To był raj dla fotografa krajobrazowego. Będąc w całkowitej ciemności w nocy, bez zanieczyszczenia światłem, Zorza Polarna regularnie tańczą na niebie w pogodne noce jesienią i zimą. Nawet to zjawisko, znane lokalnie jako arsarnerit („ci, którzy grają w piłkę”) ma związek z polowaniem, ponieważ uważa się, że światła to dusze dzieci bawiących się czaszką morsa.

Warto przeczytać!  8 wskazówek, jak najlepiej wykorzystać mini przerwę
Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

„Duchy Arktyki”

Po pięciu długich dniach podróży dotarliśmy do Kap Hope, małej osady składającej się z około 20 starych chat 14 km na zachód od Ittoqqortoormiit, z widokiem na lód na wiele mil. Wyczerpani i przenikliwie zmarznięci, szóstka z nas rozłożyła śpiwory w jednej z chat. Następnego ranka, gdy wyjrzał przez małe okno przez lornetkę, Danielsen nagle krzyknął: „Niedźwiedź polarny! Niedźwiedź polarny!” i wskazał w dal.

Adrenalina krążyła mi w żyłach, gdy myślałem o fotografowaniu największego lądowego drapieżnika na Ziemi – drapieżnika szczytowego, który potrafi wyczuć swoją ofiarę z odległości 32 km. Zeszliśmy ze zbocza góry, ostrożnie niosąc nasze aparaty i najdłuższe obiektywy w ciężkim zimowym rynsztunku. Niedźwiedź, oddalony o 6 km, pozostał na lodzie przez około 20 minut, zanim odszedł. Marzyłem o fotografowaniu tego, co Holko opisuje jako „duchy Arktyki„ – niedźwiedzie polarne, których białe futro tak doskonale wtapia się w otoczenie, że są ledwo widoczne – ale to było najbliższe, do czego byłam.

Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Niedokończony

W najbardziej odległej społeczności zachodniej półkuli znajduje się tylko jeden pensjonat, którego nazwa jest trafna PensjonatMieliśmy tu odpoczywać przez następne trzy dni przed wylotem, a po prawie tygodniu spędzonym na mroźnej dziczy, trochę czasu zajęło nam przyzwyczajenie się do Ittoqqortoormiit. Jaskrawo pomalowane domy stojące w głębokim, białym śniegu dominowały nad krajobrazem. Zaprzęgi psów były przywiązane łańcuchami do pustych sań jak na postoju taksówek w Arktyce. Skutery śnieżne śmigały po mieście, podczas gdy ludzie wykonywali swoje codzienne obowiązki.

W ostatnich latach Ittoqqortoormiit reklamuje się jako cel podróży dla poszukiwaczy przygód – miejsce, w którym można przecinać lód łodzią, wędrować przez tundrę, oglądać góry lodowe i odkrywać część świata, którą niewielu ludzi na planecie kiedykolwiek zobaczy. Ale gdy policjant (jeden z trzech, jak mi powiedziano) pomachał do mnie, przejeżdżając skuterem śnieżnym, nie czułem się już jak poszukiwacz przygód, ale jak mała część tej odległej społeczności.

Kevin Hall (Źródło: Kevin Hall)Kevin Hall

(Źródło: Kevin Hall)

Życie na końcu świata

Ittoqqortoormiit można przejść pieszo w około 30 minut. Składa się z kościoła, małej agencji turystycznej, posterunku policji, baru, pensjonatu, lądowiska dla helikopterów i małego supermarketu o nazwie Pilersuisoq, do którego dostawy odbywają się dwoma statkami w sezonie. Wędrując po słabo zaopatrzonych alejkach, uderzyła mnie wysoka cena wszystkiego. Zastanawiałem się, jak w miejscu, gdzie jest mało miejsc pracy, miejscowi mogą sobie pozwolić na takie ceny.

Na zewnątrz, skóry niedźwiedzi polarnych wiszące na rusztowaniach w pobliżu wielu domów przypominały mi o początkach tej społeczności. Wyruszyłem w tę przygodę, aby uchwycić wyjątkowe obrazy dzikiej przyrody. I chociaż „duchy Arktyki” mi tym razem umknęły, nie miało to znaczenia, ponieważ znacznie bardziej doceniłem to, jak ludzie potrafili żyć w jednym z najbardziej odległych miejsc na Ziemi.


Źródło