Świat

Francuscy protestujący dają upust wściekłości na Macrona w związku z naciskiem na emeryturę

  • 23 marca, 2023
  • 9 min read
Francuscy protestujący dają upust wściekłości na Macrona w związku z naciskiem na emeryturę


Po ponad dwóch miesiącach zaciekłej bitwy, która wstrząsnęła narodem, przeciwnicy planów Macrona dotyczących podniesienia wieku emerytalnego nie wykazali żadnych oznak złagodzenia, a liczba protestujących ponownie wzrosła po spadku w ostatnich tygodniach.

Wiece były dziewiątym dniem ogólnokrajowych strajków i protestów i pierwszym od czasu, gdy Macron nakazał swojemu premierowi użyć specjalnych uprawnień wykonawczych do ominięcia parlamentu, zamieniając już jątrzący się spór w kryzys polityczny i instytucjonalny.

W stolicy Francji pojawiło się kilkaset tysięcy demonstrantów, wyruszających z symbolicznego centrum protestu Bastylii. Wielu trzymało plakaty z montażem Macrona ubranego w pełne regalia na wzór „Króla Słońce” Ludwika XIV, któremu towarzyszyło hasło „Méprisant de la République” (z pogardą dla Republiki).

„Mamy dość prezydenta, który myśli, że jest Ludwikiem XIV, który nie słucha, który myśli, że tylko on wie, co jest dobre dla tego kraju” – powiedział Michel Doneddu, 72-letni emeryt z paryskiego przedmieścia.

Podniósł tabliczkę z napisem „Jupiter, ludzie sprowadzą cię z powrotem na Ziemię”, nawiązując do pseudonimu powszechnie używanego przez krytyków wzniosłego, aroganckiego zachowania Macrona.

Warto przeczytać!  Aktualizacje na żywo: Śmierć Aleksieja Nawalnego pozbawiłaby Rosję wiodącego głosu opozycji

„Mieliśmy wielu bezużytecznych prezydentów, ale przynajmniej w przeszłości wiedzieli, kiedy słuchać, a kiedy się wycofać” – dodał. „Ale Macron jest na innej planecie”.

Wykorzystanie przez Élisabeth Borne artykułu 49.3 francuskiej konstytucji do przeforsowania reformy emerytalnej Macrona przez parlament bez głosowania, rozwścieczyło przeciwników prezydenta. © Benjamin Dodman, FRANCJA 24

W marszu wzięło udział wielu protestujących po raz pierwszy, takich jak 32-letnia studentka Lou, która powiedziała, że ​​„nie tyle opowiadała się za reformą emerytalną, ale dlatego, że stawką jest nasza demokracja”.

Wybuchły starcia i wybuchły pożary, gdy wiec zmierzał w kierunku Opery Garnier w sercu Paryża, odzwierciedlając przemoc, która ogarnęła kraj od czasu rządów wykorzystał artykuł 49.3 konstytucji, aby przeforsować reformę Macrona w parlamencie.

Minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin powiedział, że tylko w czwartek ponad 120 policjantów zostało rannych w starciach we Francji.

„Nasza demokracja jest zepsuta”

Ostatnia runda protestów miała miejsce dzień po tym, jak Macron przerwał milczenie w sprawie gorzkiego sporu emerytalnego, mówiąc, że jest gotów zaakceptować niepopularność, ponieważ ustawa jest „konieczna” i „leży w ogólnym interesie kraju”.

Uderzając wyzywającym tonem, Macron powiedział, że „nie żałuje” z wyjątkiem jednego: przyznał, że jego rządowi nie udało się przekonać opinii publicznej o potrzebie reformy, która nadchodzi po pandemii Covid-19, a francuskie gospodarstwa domowe zostały zniszczone przez galopująca inflacja.

To, że rządowi nie udało się przekonać Francuzów, to mało powiedziane. Sondaże konsekwentnie pokazują, że ponad dwie trzecie kraju sprzeciwia się przeglądowi systemu emerytalnego. Zdecydowana większość Francuzów wyraziła również poparcie dla strajków, które zakłóciły funkcjonowanie szkół, transportu publicznego i wywozu śmieci, zasypując ulice Paryża – najczęściej odwiedzanego miasta na świecie – pod śmierdzącymi stosami śmieci.

Góry śmieci uformowały się w całej stolicy Francji, przypominając czasem barykady z poprzednich rewolucji. © Benoît Tessier, Reuters

Własna ocena Macrona spadła do zaledwie 28% według sondażu Ifop z zeszłego tygodnia – najniższego poziomu od czasu kryzysu żółtych kamizelek. Sondaż przeprowadzono, zanim prezydent jeszcze bardziej rozwścieczył swoich krytyków, wydając rozkaz premierowi uruchomić artykuł 49.3.

Podczas gdy rząd Borne ledwo przetrwał głosowanie nad wotum nieufności w Zgromadzeniu Narodowym w poniedziałek, sondaże sugerują, że Francuzi mieli nadzieję na zupełnie inny wynik. Według sondażu Elabe, dwóch na trzech głosujących poparło wniosek o wotum nieufności, w tym – co zaskakujące – niewielką większość (51%) osób, które poparły Macrona w zeszłorocznej turze prezydenckiej.

Na wiecu w Paryżu w czwartek wielu powiedziało, że głosowało na Macrona mniej niż 12 miesięcy temu, podkreślając jednak, że zrobili to, aby trzymać skrajną prawicę z dala od władzy – a nie w celu wsparcia obiecanej przez niego reformy emerytalnej.

„Nasza demokracja jest zepsuta, zmusza nas to do wyboru mniejszego zła” – powiedziała 21-letnia studentka Maude. „I nawet gdy parlament i kraj sprzeciwiają się temu, rząd nadal może iść naprzód i robić, co mu się podoba”.

’Wyrok śmierci’

Mniejszościowy rząd Borne’a nie jest pierwszym, który skorzystał z artykułu 49.3, który był uruchamiany 100 razy od 1962 roku. Rzadko jednak był on używany do przeforsowania reformy o takim zasięgu i tak gwałtownie odrzucanej przez opinię publiczną.

Istotą reformy emerytalnej jest kontrowersyjny plan podniesienia minimalnego wieku emerytalnego w kraju z 62 do 64 lat i zaostrzenia wymagań dotyczących pełnej emerytury, co zdaniem rządu jest wymagane, aby zrównoważyć księgi w obliczu zmian demograficznych.

Związki zawodowe twierdzą jednak, że proponowane środki są głęboko niesprawiedliwe i dotykają przede wszystkim pracowników o niskich kwalifikacjach, którzy wcześnie rozpoczynają karierę zawodową i wykonują fizycznie wyczerpującą pracę, a także kobiety, których kariera jest przerywana.

Postrzegana niesprawiedliwość reformy emerytalnej Macrona dotknęła nerwu w kraju, który ma słowo „równorzędny” (równość) zapisana w jego motcie. Mówienie o jego niesprawiedliwości było głównym motorem masowych protestów, które wyprowadziły miliony na ulice w miastach, miasteczkach i wsiach w całym kraju, przyciągając osoby spoza szeregów lewicy.

>> „Nie tylko o emerytury”: francuscy protestujący widzą zagrożenie dla sprawiedliwości społecznej w reformie Macrona

„Podniesienie wieku emerytalnego to dla nas wyrok śmierci” – powiedział Julien, 40-letni zbieracz śmieci, maszerujący w Paryżu z dziesiątkami strajkujących kolegów.

„Wykonuję tę pracę od 10 lat i to więcej niż wystarczająco, by kogoś zmęczyć” – powiedział. „Niektórzy z moich kolegów zginęli podczas Covid. Byliśmy wtedy celebrowani, a teraz tak nam dziękują!”

Zbieracze śmieci i pracownicy kanalizacji zbierają się na Place de la Bastille w Paryżu na rozpoczęcie czwartkowego wiecu. © Benjamin Dodman, FRANCJA 24

Podobnie jak Julien, pracownik kolei Ragnar powiedział, że poprzedni rząd Macrona już utrudnił pracownikom wcześniejsze przechodzenie na emeryturę ze względu na szczególnie wyczerpujący charakter ich pracy, odrzucając pewne kryteria „pénibilité” (uciążliwość), takich jak podnoszenie ciężkich ładunków lub praca z substancjami chemicznymi.

„Musimy nasilić strajki i protesty, zablokować kraj, zadbać o to, by na stacjach benzynowych nie pozostała ani kropla paliwa. To jedyny sposób na powstrzymanie rządu” – powiedział 23-letni członek związku zawodowego SUD.

Prezydent Francji osiągnął co najmniej jedną rzecz, zażartowała jego koleżanka Nathalie: „Zjednoczył przeciwko sobie wszystkie związki zawodowe – to nie lada wyczyn!”

„Fakt, że wszystkie francuskie związki zawodowe są przeciwne reformie, powinien być powodem do refleksji” – dodała 49-letnia Audrey, kontrolerka finansowa i członkini związku umysłowego CGC. „Nasz związek polega na dialogu, ale rząd nie jest zainteresowany rozmową z nami”.

„Bitwa w parlamencie może się skończyć – ale nie skończyliśmy”

W ramach przygotowań do czwartkowych ogólnokrajowych wieców związkowcy zintensyfikowali kampanię zapór i zakłóceń, na krótko blokując stacje kolejowe, zajezdnie autobusowe i autostrady, w tym główną drogę prowadzącą do Lotnisko Charles-de-Gaulle w pobliżu Paryża, największego węzła komunikacyjnego Francji, gdzie dostawy paliwa stały się „krytycznie niskie” z powodu ciągłych strajków w rafineriach ropy naftowej w całym kraju.

Ukierunkowane przerwy w dostawie prądu opuściły ratusz 5 dzielnica (dystrykt) Paryża – prowadzony przez centroprawicowego burmistrza, który popiera reformę – bez prądu przez kilka godzin, podczas gdy związki studenckie poinformowały, że ponad 400 szkół średnich w całym kraju zostało tymczasowo zablokowanych przez protestujących uczniów.

Na znak tego, jak szeroki stał się ruch protestacyjny, zabarykadowano nawet wejście do uniwersytetu Panthéon-Assas w Paryżu, najbardziej znanego wydziału prawa we Francji i raczej nie będącego siedliskiem radykalnej polityki.

„Gniew jest większy niż kiedykolwiek” – powiedział Ian Brossat, zastępca burmistrza Paryża, który uczestniczył w czwartkowym wiecu owinięty w trójkolorową szarfę, którą zwykle noszą wybrani urzędnicy podczas wydarzeń publicznych.

„Wrogość wobec niesprawiedliwej reformy została teraz uzupełniona oburzeniem z powodu użycia antydemokratycznego narzędzia” – powiedział, odrzucając ostatnią obietnicę Macrona dotyczącą „zmiany metody”.

„Widzieliśmy, jak wygląda ta metoda: oznacza pominięcie Zgromadzenia Narodowego i rządzenie z poziomu MILysée Palace – dodał Brossat. „Utknął w roli monarchy absolutnego odciętego od rzeczywistości”.

Kilka kroków dalej emerytowana nauczycielka Sylvie Bredillet równie lekceważyła sugestię Macrona, że ​​rząd nie wyjaśnił motywów jego reformy emerytalnej.

„Mówi, że jego rządowi nie udało się przekazać przesłania, ale słyszeliśmy to głośno i wyraźnie: chce zmusić jeszcze dwa lata pracy do niezbędnych pracowników, którzy zasługują na swoje emerytury, zamiast opodatkowywać bogatych” – powiedziała.

„Macron mówi, że trzyma się ziemi – cóż, my też” – dodał jej partner Philippe, trzymając transparent z napisem „refraktaire Gaulois” (Gal, który odmawia zmian, wyrażenie, którego Macron kontrowersyjnie użył, komentując francuski opór wobec reform) i dopasowując wąsy.

„Nasi rodzice walczyli o to, abyśmy żyli lepiej i cieszyli się zasłużoną emeryturą, teraz solidaryzujemy się z młodszymi pokoleniami” – powiedziała 67-letnia Sylvie Bredillet, która uczestniczyła w czwartkowym wiecu w Paryżu. © Benjamin Dodman, FRANCJA 24

Obaj zobowiązali się do kontynuowania protestów do czasu wycofania reformy. Podobnie jak 40-letnia Emilie Dalle, dyrektorka szkoły z przedmieścia Paryża, która powiedziała, że ​​po „autorytarnym” posunięciu prezydenta była jeszcze bardziej zmotywowana do marszu.

„Bitwa w parlamencie może się skończyła, ale to jeszcze nie koniec” – powiedziała. „Macron odsunął się od demokracji, bojąc się, że straci głos. Teraz musimy wziąć sprawy w swoje ręce”.


Źródło