Filmy

Genialny thriller oparty na żałobie Davida Cronenberga

  • 20 maja, 2024
  • 10 min read
Genialny thriller oparty na żałobie Davida Cronenberga


Zainspirowany stratą żony reżysera „The Shrouds” to opowieść o żałobie, jaką tylko David Cronenberg mógłby kiedykolwiek nakręcić: sardoniczna, pozbawiona sentymentów i często tak trupio sztywna, że ​​sam film sprawia wrażenie, jakby cierpiał na stężenie pośmiertne, jak jeśli jego obrazy zamarły w pewnym momencie ich krótkiej podróży z projektora na ekran. I właściwie, czego innego można by się spodziewać? Przypuszczam, że jest możliwe, że głęboko osobisty kontekst tej historii mógł skłonić Cronenberga do przeciwstawienia się delikatnej sterylności jego ostatnich rysów twarzy, a nawet odważył się odsłonić miękkie podbrzusze, które zawsze skrywało się pod jego guzowatym dorobkiem i wieloma warstwami przerażających… piękne nowe ciało. Jeśli tak, niemal natychmiast staje się jasne, że nie był zainteresowany przyjęciem tego zaproszenia.

Wszystko, co wyobrażamy sobie jako światło
Jeremy Strong i Sebastian Stan w „Uczeń”.

Kwintesencja późnego filmu artysty, który zawsze wyprzedzał swoją epokę, „The Shrouds” to Cronenberg w jego najbardziej niegościnnym wydaniu; jeśli chodzi o emocjonalną dostępność projektu i jego atrakcyjność komercyjną, w porównaniu z nim „Zbrodnie przyszłości” wydają się „Barbie”. A jednak, podobnie jak w przypadku wielu najbardziej rezonujących filmów Cronenberga, jego kostnicowy chłód ostatecznie okazuje się w pewnym stopniu głęboko pocieszający – jeśli nie podczas oglądania, to być może, gdy wielkie idee zaczną przenikać do kości szpiku w kolejnych dniach i tygodniach.

Pomiędzy paranoicznym pogmatwaniem fabuły i bohaterem, którego coraz trudniej postrzegać jako coś więcej niż awatara autora, „The Shrouds” pozwala na pewnego rodzaju opóźnioną ocenę; jego historia ma sens tylko z oderwanej perspektywy, która może zacząć się rozwijać w okresie pomiędzy śmiercią ukochanej osoby a pogrzebem, podczas którego ta osoba zostaje pochowana. Ciało jest rzeczywistością, lubi mawiać Cronenberg, ale co się dzieje z tą rzeczywistością, gdy ciało, o którym mowa, zostaje zakopane sześć stóp pod ziemią?

„Całuny” wyróżniają się na tle reszty reżyserskiego korpusu tym, że w mniejszym stopniu skupiają się na ciele, a bardziej na kościach pod spodem; na początku filmu wszelkie ślady skóry zgniły już na ciele zmarłej żony głównego bohatera. Nie żyje od czterech lat, co najwyraźniej wystarczyło, aby wdowa po niej – futurystka z Toronto i „producent filmów przemysłowych” – stworzyła solidny dowód słuszności koncepcji nowej, odważnej innowacji w żałobie.

Nazywa się Karsh, gra go uśmiechnięty Vincent Cassel (jego gruba twarz i szorstkie siwe włosy sprawiają, że jest nie do przecenienia dla Cronenberga, jeszcze zanim założy okulary przeciwsłoneczne, które dopełniają iluzję) oraz fantazyjną technologię, która zapewniła mu Tesla nazywa się „GraveTech” i jest start-upem oznaczającym przewodowy cmentarz, który umożliwia żałobnikom obserwowanie gnicia swoich bliskich w czasie rzeczywistym za pomocą aplikacji na telefonach lub za pośrednictwem monitorów umieszczonych na szczycie każdego nagrobka. Właściwie jest to kino umarłych, jakim stało się wiele konwencjonalnych filmów od czasu ich nakręcenia.

Warto przeczytać!  Najgłupszy moment Akolity jest oznaką większych problemów Gwiezdnych Wojen

Możliwe, że tej nocy w procesie GraveTech biorą udział rzeczywiste kamery, ale większość danych powracających z zaświatów jest generowana przez radioaktywne osłony, w które Karsh wsuwa swoje zwłoki przed ich pochówkiem; wyobraź sobie seksowną suknię pogrzebową, która może zadebiutować na Tygodniu Mody, a będziesz miała dobry pomysł. Przynajmniej zrozumiecie, dlaczego jest to jeden z kilku filmów z Cannes w tym roku współfinansowanych przez dział produkcyjny Yvesa Saint Laurenta.

Karsh wierzy, że jego chorobliwy wynalazek pozwoli ludziom utrzymać znaczący związek z ciałami swoich partnerów życiowych, nawet po śmierci. Jego osobiste doświadczenie sugeruje, że zainstalowanie otwartego okna w zamkniętej trumnie mogłoby pomóc ustabilizować dezorientację następującą po druzgocącej stracie, choćby dlatego, że możliwość zobaczenia na ekranie zmarłego współmałżonka w trakcie jego rozkładu mogłaby nadać zmarłemu bardziej dosłowny i trwały obraz. teraźniejszość, niż kiedykolwiek mogłaby to zrobić trumna offline, zachowując je jako fakt, a nie ideę. Gdzie jest żona Karsha? Cóż, jest tuż pod trawnikiem przed jego restauracją i możesz efektywnie rozmawiać z nią przez FaceTime, kiedy tylko chcesz (tak, nasz człowiek zbudował szarą restaurację obok cmentarza testowego GraveTech, co jest gorzkim świadectwem jego „życia toczy się dalej” etos, a także sceneria zjadliwie zabawnej randki w ciemno, którą lubi na początku filmu, co jest typowe dla bardzo suchego dowcipu, który nadejdzie).

Jest to stosunkowo bezpieczna i solidna koncepcja, przynajmniej biorąc pod uwagę bardzo niskie standardy technologiczne stworzone przez kogoś z filmu Davida Cronenberga, i wydaje się, że spełnia swój zamierzony cel w przypadku Karsha i jego klientów. Ale są… komplikacje. Po pierwsze, GraveTech nie był w stanie powstrzymać erozji zębów Karsha z powodu żałoby — to może być najbardziej gadatliwy film, jaki Cronenberg kiedykolwiek nakręcił, z jeszcze większymi słownymi wyzwiskami niż w przypadku „Niebezpiecznej metody”, ale jego postacie wciąż lepiej wyrażają się poprzez ciała niż słowa.

„Całuny”

Po drugie, GraveTech zostaje brutalnie zdewastowany przez tajemniczą grupę, która wydaje się mieć problem z etyką technologii Karsha i może, ale nie musi, mieć coś wspólnego z węgierskim miliarderem, który chce franczyzować swój biznes na całym świecie. Tacy wrogowie, kimkolwiek są, odzwierciedlają niedopasowanie narzędzia, które obiecuje swoim klientom rodzaj zastoju, który jest sprzeczny ze zmiennością naszych śmiertelnych form, nawet po śmierci (wszystkie kłopoty zaczynają się, gdy Karsh zauważa nowy złogi kostne rosnące w jamie nosowej jego zmarłej żony). Pomijając jego francuski akcent, to, że Karsh nie przewidział tego dylematu, jest być może najbardziej oczywistą różnicą między nim samym a reżyserem, do którego tak bardzo jest podobny, a który przez wiele dziesięcioleci uczynił tę czułą pychę tematem swojej twórczości.

Warto przeczytać!  Według raportów reżyserem Spider-Mana 4 może być Sam Raimi

Niestety, Karsh to fikcyjny zastępca Davida Cronenberga, a nie prawdziwego McCoya, a to oznacza, że ​​jest on pełen fantazyjnych nadziei i otoczony postaciami, które istnieją wyłącznie po to, aby je zmylić. Postacie takie jak Terry Diane Kruger, kłujący fryzjer psów i siostra Becci, zmarłej żony jego Karsha, która wygląda dokładnie tak jak ona. Jaki stres psychiczny może to wywołać dla mężczyzny, który jest tak zdeterminowany, by pozostać w kontakcie ze swoją małżonką, że stworzył kamerę monitorującą, za pomocą której mógł ją szpiegować przez całą wieczność? I tylko po to, żeby dodać obrażenia do zniewagi, Kruger Również gra Beccę, pojawiającą się nago w ponurej serii koszmarów, w których Karsh łagodzi różne, okaleczające operacje, które jego żona przeszła w ramach leczenia raka z rąk lekarza, z którym się spotykała.

„Całuny”

Gra Kruger w tych fragmentach filmu jest równie serdeczna i zapadająca w pamięć, jak jej ucieleśnienie Terry’ego jest kolczaste i groźne, a poruszająca dwoistość – pobudzona jedną z najbardziej psychoseksualnych scen miłosnych w ostatnich wspomnieniach – byłaby więcej niż wystarczająca, aby to zrobić najlepsze dzieło w jej karierze, nawet jeśli tego nie zrobiła Również wciel się w asystenta AI, który organizuje życie Karsha. Ale ona to robi i chłopak czy w jej kodowaniu Siri jest kilka błędów do naprawienia. Byłoby to zadanie dla byłego męża Terry’ego, Maury’ego (Guy Pearce w trybie „Iron Man 3” jako postrzępiony i zaskakująco przekonujący beta-nerd, który nie może ruszyć dalej, bo kobieta, którą stracił, wciąż mieszka na końcu ulicy). Hunny, jak nazywa się sztuczną inteligencję, to kolejny aspekt wielowymiarowej obsesji tego filmu na punkcie hakowania ciała i nieznanego zakresu, w jakim technologia może zostać wykorzystana do oszukania żałoby.

Będąc zawsze pragmatykiem, Cronenberg wie, że lepiej nie wpadać w tę pułapkę, ale czy to czyni go okrutnym za zorganizowanie całego życia Karsha wokół tej samej zasady? To pytanie stanie się urzekającym ratunkiem, gdy „Całuny” odejdą od spójnej logiki narracyjnej i zaczną się w mętnych wodach międzynarodowego spisku i oskarżeń o schizofrenię – początkowo powoli, ale potem tak szybko, że nie będzie już można stwierdzić, w którą stronę zmierza w górę.

Warto przeczytać!  Zapowiedź Kalki Box Office: czas trwania filmu Prabhas i Deepika Padukone, liczba ekranów, rezerwacja z wyprzedzeniem i dzień otwarcia

Powoli zanikający smarm Cassela sprawia, że ​​zabawne jest obserwowanie Karsha wdzierającego się coraz głębiej w labirynt własnych emocji (prawdopodobnie po to, aby oszczędzić Cronenbergowi tego samego losu), mimo że kierunek jest tak uspokajający i antyseptyczny, że często ma się wrażenie, że film w ogóle nie posuwa się do przodu. Płaska estetyka – i uzupełniająca się ścieżka dźwiękowa Howarda Shore’a, która dostarcza więcej tego samego odrętwiającego dronu, jaki nadał „Zbrodniom przyszłości” – pasuje do opowieści o człowieku zmagającym się z zaprzeczeniem bezbarwności życia po stracie i patrzącym we wszystko w niewłaściwych miejscach dla wibracji, która mogłaby zająć jej miejsce. „Żyłem w ciele Becci” – mówi komuś, używając klasycznej składni Cronenberga. „To było jedyne miejsce, w którym naprawdę mieszkałem”.

„Całuny” to zatem film o pogoni Karsha za nowym domem, którą uniemożliwia mu palące pragnienie powrotu do starego. To spiralny labirynt prowadzący donikąd, z którego jedynym wyjściem jest pogodzenie się z faktem, że takowego nie ma, i każdy szczegół fabuły, który Cronenberg dodaje do mieszanki – od torturowanego związku Karsha z Terrym po flirt z niewidomą kobietą i jego pogawędka na Skype z kimś na wulkanie na Islandii – to czerwony śledź w dążeniu bohatera do powstrzymania uczucia, które nosi ze sobą, dokądkolwiek się uda. Unikanie rzeczywistości tylko komplikuje rzeczywistość; Całuny nie pozwalają Karshowi wyraźniej widzieć swojej zmarłej żony, w ogóle przesłaniają mu zdolność widzenia prawdziwego życia.

W pewnym stopniu także nasze. To, co kocham w „The Shrouds” i dlaczego nie mogę przestać o tym myśleć, to to, że pozostaje całkowicie nierozwiązana co do ostatecznej wartości GraveTech. Chociaż twierdzę, że Cronenberg nie wykazuje zbytniej wiary w rzekomą funkcję tej technologii śmierci, nie powstrzymuje go to od dostrzegania pewnej dozy donkiszotowskiej i aż nazbyt ludzkiej słodyczy w poszukiwaniu przez Karsha ciągłych oznak życia. Becca odeszła i żaden chwyt wyobraźni nie przywróci jej życia. Można powiedzieć coś o staromodnym hackowaniu mózgu, które poza zasięgiem wzroku jest poza umysłem. Ale jakie to piękne, że zawsze będziemy szukać naszych bliskich na świecie, nawet jeśli dokładnie wiemy, gdzie ich znaleźć.

Stopień: A-

„Całuny” miały swoją premierę w Konkursie Festiwalu Filmowego w Cannes w 2024 roku. Obecnie poszukuje dystrybucji w USA.


Źródło