Rozrywka

„Godzilla Minus One” wkracza na terytorium „Oppenheimera”.

  • 26 stycznia, 2024
  • 7 min read
„Godzilla Minus One” wkracza na terytorium „Oppenheimera”.


Nie spodziewałem się, że będę płakać tak bardzo, jak na „Godzilla Minus One”. Mocne przekazy ustne sprawiały, że brzmiało to jak niesamowite widowisko z fajną akcją dzięki uprzejmości łuskowatego tytułowego stworzenia. I choć pojedynki z potworem budziły podziw, produkcja Toho International, napisana i wyreżyserowana przez Takashiego Yamazakiego, jest w dużej mierze medytacją nad smutkiem i przetrwaniem po II wojnie światowej.

Widmo traumy od dawna wisiało nad Godzillą, stworzeniem wyrwanym ze snu w wyniku testów bomby wodorowej w oryginale z 1954 roku. Ale „Godzilla Minus One” (czarno-biała wersja trafi do kin w piątek) jeszcze bardziej dosłownie to ukazuje, opowiadając historię Koichiego (Ryunosuke Kamiki), pilota kamikadze, który uchyla się od swoich obowiązków, przeżywając zarówno wojnę, jak i początkowe spotkanie z bestią, by powrócić do ruin Tokio nawiedzony tym, czego był świadkiem. Godzilla stwarza zagrożenie, ale żyjące głównie w tle. Zamiast tego jest to opowieść o odnajdywaniu wspólnoty w obliczu zniszczenia i uczeniu się doceniania siebie w społeczeństwie, które uważa cię za bezwartościowego.

Oglądając, nie mogłem powstrzymać się od myśli o istnieniu „Godzilla Minus One” w rozmowie z dwoma innymi najnowszymi wydawnictwami: nieziemską eksploracją żałoby Hayao Miyazakiego „Chłopiec i czapla” oraz dramatem biograficznym Christophera Nolana „Oppenheimer”. .” Zarówno „Godzilla Minus One”, jak i „Chłopiec i czapla” przynajmniej częściowo odpowiadają na pytanie, jakie zadała część widzów po premierze „Oppenheimera” dokumentującego wynalezienie bomby atomowej. Mianowicie, gdzie była japońska perspektywa w tej historii o człowieku, którego wynalazek sprawił im tyle bólu?

Ani „Godzilla Minus One”, ani „Chłopiec i czapla” nie mówią wprost o bombardowaniu Hiroszimy i Nagasaki. Oboje zajmują się życiem w Japonii podczas II wojny światowej i po niej, wykorzystując elementy fantastyczne, aby przedstawić ludzi zmagających się z trwałymi skutkami wyniszczającego konfliktu i gniewu na odpowiedzialnych za to sprawców władzy. Wszystkie filmy udowadniają także, że w opowieściach przekazujących pokrętną prawdę o człowieczeństwie nie zawsze wymagana jest dosłowność.

Warto przeczytać!  Spielberg i Scorsese zebrali się, by nakrzyczeć na Davida Zaslava w sprawie zwolnień w TCM

Dramat Nolana, który we wtorek zdobył 13 nominacji do Oscara, oferuje intymne studium charakteru ojca bomby atomowej, przenikając zarówno jego geniusz, jak i poczucie winy po użyciu broni. Jednak film celowo unika przedstawiania terroru nuklearnego, który miał miejsce w Japonii. Było to zamierzone, jak stwierdził Nolan, chcąc udokumentować „subiektywne doświadczenie” Oppenheimera. Powiedział Variety: „Oppenheimer usłyszał o zamachu w tym samym czasie, co reszta świata. Chciałem pokazać komuś, kto zaczyna zyskiwać jaśniejszy obraz niezamierzonych konsekwencji swoich działań.”

W prawdopodobnie najbardziej niepokojącej sekwencji filmu widzimy uroczystość w Los Alamos po zbombardowaniu Hiroszimy oczami Oppenheimera, granego przez Cilliana Murphy’ego. Zaczyna wyobrażać sobie wybuch rozdzierający tłum. Staje twarzą w twarz z młodą kobietą, której skóra łuszczy się. Wiwaty zaczynają brzmieć szaleńczo i przestraszeni. Wyobraża sobie, że wchodzi w zwęglone zwłoki.

Zarówno „Chłopiec i czapla”, jak i „Godzilla Minus One” (każdy z nich otrzymał nominację do Oscara) także przedstawiają bohaterów z ognistymi wizjami niewinnych osób w niebezpieczeństwie. „Chłopiec i czapla” rozpoczyna się od sytuacji, w której dziecko Mahito biegnie ulicami Tokio, daremnie próbując uratować matkę przed pożarem wywołanym nalotem. Obraz jej pogrążonej w płomieniach, błagającej o ratunek, to obraz, do którego Mahito będzie wracać, gdy jego ojciec, producent samolotów bojowych, przenosi go do tajemniczej wiejskiej posiadłości.

Nowy dom ma być rajem, ale dla Mahito jest uporczywym przypomnieniem tego, co stracił: jego ojciec poślubił jego ciotkę, zmarłą kochankę jego matki; a dokuczliwa czapla siwa drwi z niego, obiecując spotkanie z zaginionym rodzicem. Mahito wkrótce zostaje wciągnięty do alternatywnego wszechświata, w którym choroby ludzkiego świata są w pełni widoczne, ale wypaczone w jeszcze większy absurd. (Przypomnijmy sobie gigantyczne papugi, które lubią ludzkie mięso.) Chłopiec musi ostatecznie dokonać wyboru, czy powinien zostać tam, gdzie ma szansę przekształcić wszechświat według własnego uznania, czy też wrócić do zniszczonego miejsca, z którego przybył. Wybiera to drugie.

Warto przeczytać!  George Santos pozywa Jimmy'ego Kimmela za ośmieszenie jego „towarzyskiej osobowości”

Podobnie jak Mahito, Koichi, bohater „Godzilli Minus One”, nękają koszmary. W sekwencji początkowej ląduje swoim samolotem na wyspie Odo w ostatnich dniach II wojny światowej. Mówi, że jest tam w celu naprawy, ale jego rzemiosło jest w porządku. Raczej skłamał, aby uniknąć pewnej śmierci, która czeka go jako pilota kamikaze. A potem pojawia się Godzilla, zabijając prawie wszystkich stacjonujących w bazie. Koichi wraca do zburzonego Tokio, obwiniając się za nieukończenie samobójczej misji i nieskuteczną walkę z potworem.

W Tokio trafia do prowizorycznej rodziny z innymi sierotami wojennymi, w tym Noriko (Minami Hamabe), młodą kobietą, która uratowała dziecko po śmierci rodziców. Ale Koichi niechętnie się do nich angażuje z powodu własnego wstydu. W jednej sekwencji budzi się z koszmaru, w którym staje w obliczu ognistego wraku, którego dokonał Godzilla. Z przerażeniem pyta Noriko: „To jest Japonia, prawda? Na pewno wróciłem żywy, prawda?”

Akcja „Godzilla Minus One” rozgrywa się jeszcze przed premierą pierwszej „Godzilli” – stąd tytuł – a Yamazaki powiedział w wywiadzie dla The Verge, że chciał, aby „publiczność zrozumiała, jak czuli się Japończycy, którzy przeżyli II wojnę światową”. Coś takiego jest w przełomowym oryginale Ishiro Hondy, w którym kobieta mówi, że „ledwo uniknęła bomby atomowej w Nagasaki, a teraz to”. Jednak umieszczając nowy film bezpośrednio po wojnie, Yamazaki chce wykorzystać uczucie cierpienia, które jest jeszcze świeższe.

Bohaterowie „Godzilla Minus One” zostają dwukrotnie zdradzeni – z pewnością przez Amerykanów, których testy bombowe na atolu Bikini przywróciły Godzilli nową władzę – ale także przez samą Japonię. Jako pilot kamikaze Koichi usłyszał, że jego życie jest nic nie warte i nosi to ze sobą. W porywającym przemówieniu poprzedzającym próbę pokonania Godzilli były konstruktor broni morskiej prowadzący szarżę (Hidetaka Yoshioka) wyjaśnia, że ​​ich celem jest raczej uniknięcie śmierci niż szukanie jej dla chwały.

Warto przeczytać!  Horoskop na dziś: prognoza astrologiczna na 13 listopada 2023 r. | Astrologia

„Ten kraj traktował życie zdecydowanie zbyt tanio” – mówi, po czym wylicza, w jaki sposób Japonia pozwoliła swoim obywatelom na śmierć, na przykład poprzez słabo opancerzone czołgi i plany myśliwców bez foteli katapultowych, a także oczywiście misje samobójcze. Następnie kontynuuje: „Dlatego tym razem jestem dumny z wysiłku obywateli, który nie wiąże się z poświęceniem żadnego życia. Ta następna bitwa nie będzie walką na śmierć i życie, ale walką o życie dla przyszłości”. To optymistyczny okrzyk bojowy, który rozbrzmiewa w ostatnim akcie.

Pozostałe dwa filmy są znacznie mniej optymistyczne. „Oppenheimer” kończy się stwierdzeniem tytułowego bohatera, że ​​zapoczątkował reakcję łańcuchową, która może „zniszczyć cały świat”. Mahito z „Chłopca i czapli” opuszcza niebezpieczny, ale czarujący równoległy wszechświat ze świadomością, że może zapomnieć o wszystkim, co się w nim wydarzyło i ostatecznie popełnić te same błędy, co jego przodkowie, podżegacze wojenni, którzy próbują nagiąć ludzi do swojej woli.

Dopiero w „Godzilla Minus One” mamy do czynienia z prawdziwym happy endem. Cóż, aż do przypomnienia, że ​​Godzilla tak naprawdę nie została pokonana. Ten tag, choć technicznie rzecz biorąc, jest wskazówką dotyczącą nadchodzących sequeli, jest także znakiem, że tak jak potwór nigdy tak naprawdę nie znika, podobnie jak udręka Koichiego. I tak jak „Oppenheimer” jest przykładem Zachodu wciąż zmagającego się ze swoją odpowiedzialnością za zniszczenia podczas II wojny światowej, tak Japonia robi to samo, ale w jej wersjach potwory nie są wyłącznie ludzkie.


Źródło