Filmy

„Good One” to najlepszy film o dorastaniu w 2024 roku

  • 11 sierpnia, 2024
  • 5 min read
„Good One” to najlepszy film o dorastaniu w 2024 roku


Może nie być być filmem, który ma więcej BDE (Brooklyn Dad Energy) niż Dobry — trzeba by było pójść do baru w Park Slope do godziny zamknięcia, w którym w szafie grającej gra tylko The National, żeby znaleźć bardziej skoncentrowaną dawkę ojcowskiego nastroju niż debiut reżyserki i scenarzystki Indii Donaldson. Fakt, że ten skromny, cichy dramat nie jest filtrowany przez męską perspektywę, ale przez perspektywę 17-letniej młodej kobiety, która jest świadkiem dwóch mężczyzn w średnim wieku, którzy przechodzą przez kryzys wieku średniego i widzi ich bzdury na wylot, nie sprawia, że ​​jest mniej smutny i melancholijny. Ten film również nie pozwala tym facetom wyjść z opresji, a to sposób, w jaki Donaldson przerobił arcydzieło o facetach z uczuciami w lesie Stara radość jako przypowieść o dojrzewaniu zachowuje równowagę między empatią a bezlitosnością, co sprawia, że ​​jest zarówno wzruszająca, jak i żądna.

Nastolatek, który prowadzi przez tę wyprawę do lasu i przez emocjonalne pola minowe, to Sam (nowicjuszka Lily Collias, odkrycie stulecia), dzieciak z Bed-Stuy, który ma wyjechać na studia. Wybiera się na pieszą wycieczkę w Catskills ze swoim ojcem, Chrisem (James Le Gros). Jego wieloletni przyjaciel, Matt (Danny McCarthy), i syn Matta mają do nich dołączyć. Ale chłopak rezygnuje w ostatniej chwili, zostawiając Sam, by pełniła rolę piątego koła u wozu w tym, co teraz jest improwizowanym męskim weekendem. Matt był kiedyś aktorem, najbardziej znanym z drugoplanowej roli w serialu telewizyjnym. Teraz ten niedźwiedziowaty, lekko opryskliwy artysta jest po prostu kolejnym rozwiedzionym facetem mieszkającym w mieście, marynującym się w alkoholu i litowaniu nad sobą. On i Chris przekomarzają się i kłócą o wybory życiowe, konsekwencje, drogi, którymi nie szli. Sam sprawdza telefon, przewraca oczami i od czasu do czasu rzuca kąśliwe komentarze. Przeważnie siedzi tam, milcząco chłonąc to wszystko.

Danny McCarthy i James Le Gros w filmie „Good One”.

Zdjęcia Metrograph

Po ustaleniu odpowiednich narożników tego trójkątnego studium charakteru, Dobry spaceruje swoim własnym, niespiesznym tempem, podziwiając krajobrazy północnej części stanu Nowy Jork i obserwując dobrze znane rytuały starych przyjaciół i członków rodziny. Czujesz, że te piesze wycieczki stanowią podstawę więzi Sam z jej ojcem — mimochodem wspomina o poprzedniej wycieczce do Muir Woods, sugerując, że od jakiegoś czasu wybierają się na te długie spacery po przyrodzie — i że Chris i Matt mają historię wzajemnego naciskania swoich guzików. Sam jest dziwną nastolatką podczas ich rozmów o niespełnionych marzeniach i goryczy z powodu złych decyzji. Co zrobiłabyś w innym życiu, pyta Matt jako temat do rozmowy. Myślę, że nadal mogę wybrać, co zrobię w tym, odpowiada spokojnie.

Warto przeczytać!  Daniel Radcliffe reaguje na serię restartów „Harry'ego Pottera” i udziela rad (ekskluzywnych)

Trendy

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że tak wiele wdzięku i ostatecznie emocjonalnego rezonansu Dobry leży w grze Collias i w tym, jak zamienia symfonię ujęć reakcji w portret kobiety złapanej w krzyżowy ogień męskiego złego samopoczucia w średnim wieku. Aktorka ledwo wyszła z nastoletniego wieku, Collias potrafi subtelnie zmieniać swój wyraz twarzy w sposób, który sugeruje (a w niektórych przypadkach natychmiast ukrywa) sejsmiczne zmiany pod powierzchnią. Nie oznacza to, że Le Gros, prawdziwy niezależny OG, który wydaje się stawać lepszy z wiekiem, i McCarthy nie dają równie niuansowanych zwrotów akcji, ani że zręczny sposób Donaldsona na osadzanie głębokich, skomplikowanych historii w przypadkowych szczegółach konwersacji nie dodaje filmowi ogromnie. Po prostu w filmie tak pełnym mężczyzn gadających, żartujących, narzekających i jęczących, ten niezwykły dodatek do kanonu utraty niewinności dotyczy tego, co pozostało niewypowiedziane — i tu właśnie wkracza Collias. To naprawdę jeden z najlepszych występów w stylu „pokaż, nie opowiadaj” we współczesnym kinie amerykańskim.

No dobrze, ta część o „utracie niewinności”: Jest poczucie, że coś się zbliża, tuż za krajobrazami jak z pocztówki i zapierającymi dech w piersiach widokami na obfitość Matki Natury, w powolnym tempie filmu i drobnych zwrotach akcji ludzi złapanych w podwodne fale samouwielbienia. Jedno zdanie drastycznie zmienia ton zarówno podróży, jak i samego filmu, a widzowie muszą przeszukiwać szczątki tego, co zamienia się w zdrady — w liczbie mnogiej, nie pojedynczej. Jak na coś tak „małego”, zmarszczki pozostawione w tej uwadze są gigantyczne. Film zawsze był Sam od samego początku, ale tak wiele filmu Donaldsona jest hojnie oddane byciu kocimiętką Brooklyn Sad-Dad, gdy ci dwaj mężczyźni wylewają poetyckie i żałosne pochwały na temat drugich małżeństw, drugich rodzin, braku drugich szans. Następnie całkowicie zmienia lojalność wobec postaci Collias i czujesz, że tak jak ona, naprawdę widzisz rzeczy wyraźnie. Trochę za wyraźnie. Dobry jest, wśród jego nieskończonych atrybutów, odą do stylu filmowania, który wydaje się skromny, ale mimo to udaje mu się być dewastującym i humanistycznym do głębi. Przede wszystkim, to po prostu świetny pieprzony film, kropka.

Warto przeczytać!  Chai Vasarhelyi i Jimmy Chin uznali Amazon Survival Story za kolejny dokument


Źródło