Biznes

Google przejął polską spółkę technologiczną – Puls Biznesu

  • 7 listopada, 2023
  • 5 min read


Amerykański gigant Google do tej pory pochwalił się tylko jednym przejęciem w Polsce. W marcu 2022 r. wyłożył ponad 3 mld zł na kompleks biurowo-hotelowy w Warszawie i ulokował w nim centrum rozwoju technologii chmurowych. Pół roku później dokonał natomiast pierwszego przejęcia firmy technologicznej nad Wisłą. Nabył 100 proc. udziałów krakowskiego Semihalfu.

Tajemnicza transakcja

Do tej pory informacja o transakcji sprzed roku była znana tylko gronu wtajemniczonych. Google’owi nie zależało na jej upublicznieniu, w końcu jednak dane nowego właściciela pojawiły się w KRS. Główni zainteresowani nadal nie są skorzy do ujawniania szczegółów – transakcja jest objęta umowami o poufności. PB udało się jednak co nieco ustalić.

Poprzedni właściciel Semihalfu w sprawozdaniu finansowym zaksięgował 35,7 mln zł z tytułu sprzedaży udziałów. Biorąc pod uwagę wyniki krakowskiej spółki, która w ubiegłym roku zwiększyła zysk do 11,7 mln zł z 5,6 mln zł rok wcześniej, a przychody do 37,4 mln zł z 23 mln zł, można przypuszczać, że nie jest to całkowita wartość transakcji. W przypadku spółek technologicznych wycena to zwykle dwucyfrowa wielokrotność EBITDA, a dodatkowo często stosuje się dopłaty uzależnione od różnych parametrów, zwykle przyszłych wyników (tzw. earn out).

Firma inna niż wszystkie

Obiekt przejęcia to firma wyjątkowa pod wieloma względami. Z uwagi na to, czym się zajmuje, nie jest szeroko znana nad Wisłą. „Rzeczy, które zaprzątają nam głowy, nie są popularne ani lubiane, nawet inni programiści czasem nie wiedzą, co dokładnie robimy” – takie intro wita użytkownika na stronie internetowej spółki. Jej profil bardziej pasuje do firm działających w Dolinie Krzemowej. Programiści Semihalfu nie tworzą popularnych aplikacji, lecz zajmują się tzw. programowaniem niskopoziomowym, odpowiedzialnym np. za działanie procesorów.

Warto przeczytać!  Limity przychodu działalności nierejestrowanej w 2024. Kiedy się zmienią?

– Robimy czarną robotę, której nie widać, a bez której współczesne komputery i systemy nie mogłyby działać. Żeby zadziałał mikroprocesor, musi istnieć dla niego rozruchowy software i my m.in. taki software tworzymy. Można powiedzieć, że nasze oprogramowanie ożywia sprzęt – bez niego hardware pozostałby martwym artefaktem, do niczego nieprzydatnym – mówi Rafał Jaworowski, który założył Semihalf w 2006 r. wraz z przyjacielem Bartłomiejem Sieką.

Ożywianie procesorów

Większość klientów firmy pochodzi z USA, głównie z Doliny Krzemowej, i Izraela, czyli centrum współczesnego świata projektowania zaawansowanych półprzewodników. Ważną grupę klientów stanowią tzw. chip makerzy, czyli firmy projektujące nowe procesory, dla których Semihalf tworzy wspomniane oprogramowanie systemowe.

– Ponieważ software ten musi powstać, zanim nowy procesor zostanie zaoferowany docelowym odbiorcom, mamy dostęp do najnowszych procesorów na świecie na wczesnym etapie ich projektowania i powstawania – mówi Rafał Jaworowski.

Współczesne mikroprocesory należą do najbardziej skomplikowanych produktów stworzonych przez człowieka. Siłą rzeczy przeznaczone dla nich oprogramowanie też jest bardzo złożone.

Kolejna specjalność Semihalfu to software rozruchowy, który zaczyna działać zaraz po włączeniu komputera do prądu, zanim uruchomi się system operacyjny (jak np. BIOS w PC) oraz jeszcze bardziej niskopoziomowy obszar – projektowanie sprzętowych układów rekonfigurowalnych FPGA. Oprogramowanie spółki spod Wawelu można znaleźć w elementach infrastruktury telekomunikacyjnej, sieci i centrów danych, jest bazą dla takich urządzeń jak routery, switche, access pointy, firewalle, inteligentne karty sieciowe itp.

Warto przeczytać!  GDDKiA uznała podwyżki opłat na A4 z Katowic do Krakowa za niezasadne - Informacje

Tablet dla Google’a

Współpraca krakowskich programistów z gigantem zaczęła się w 2010 r., gdy przez chwilę ścigali się z… Apple’em.

– Pierwszy nasz projekt z firmą Google zaczął się na początku 2010 r. Stworzyliśmy wtedy prototyp tabletu z ekranem dotykowym. Projekt obejmował zaprojektowanie całego urządzenia oraz przystosowanie Androida do działania na naszej nowej platformie. Dla ukazania kontekstu i wagi tego przedsięwzięcia dodam, że był to czas, kiedy miał pojawić się pierwszy iPad Apple’a, więc nasze urządzenie było pionierskie, choć skończyło się wtedy na kilku działających prototypach – wspomina Rafał Jaworowski.

Stąd niedaleko już do sedna, czyli tego, co skłoniło amerykańskiego giganta do przejęcia firmy. To kolejna specjalność krakowskich programistów – systemy operacyjne. Semihalf tkwi w nich bardzo głęboko, a dokładnie w tzw. jądrze, współpracującym bezpośrednio z mikroprocesorem. Rozwija wnętrze jądra m.in. Linuksa, Uniksa i macOS, a od kilku lat ChromeOS, czyli systemu operacyjnego chromebooków.

„Semihalf ma niezwykle utalentowany zespół z ogromną wiedzą w zakresie projektowania i rozwoju systemów w obszarach takich jak oprogramowanie układowe, łączność, wirtualizacja i wiele innych. Z niecierpliwością czekamy na bliższą współpracę z zespołem, aby podnieść jakość doświadczeń z korzystania z ChromeOS” – informują służby prasowe Google’a.

Warto przeczytać!  Swiggy złoży projekty dokumentów na IPO o wartości 1,3 mld dolarów do pierwszego tygodnia września

Okiem eksperta

Coraz więcej gigantów nad Wisłą

Paweł Łągwa

partner CMT Advisory

W polskie firmy z branży IT inwestują coraz większe podmioty amerykańskie, takie jak EPAM czy Snowflake, które aspirują do miana gigantów. Potentaci z Doliny Krzemowej zawsze jednak poszukują unikatowych technologii, a tych z definicji jest niewiele. Dlatego największe globalne firmy nieczęsto przejmują w Polsce. Nierzadko też to polskie innowacyjne spółki, np. Estimote i Brainly, podążają za nimi i przenoszą się na rynek amerykański. Bardziej aktywni w obszarze M&A są giganci z innych branż. Przykładem może być przejęcie Grupy ADOB przez globalnego gracza Nouryon Chemicals Holding.


Źródło