Sport

„Grizzly” omal nie zagryzł mistrza Polski. Horror w Zagrzebiu, mógł stać się cud

  • 16 listopada, 2023
  • 5 min read
„Grizzly” omal nie zagryzł mistrza Polski. Horror w Zagrzebiu, mógł stać się cud


Wydawać by się mogło, że w trudnym dla siebie okresie, akurat tuż po klubowych mistrzostwach świata, kielczanie mają całkiem znośny terminarz w Lidze Mistrzów. Ta jesień dla Industrii jest trudna – kontuzje wyłączyły z gry liderów drużyny, choćby Andreasa Wolffa czy Alexa Dujszebajewa, a gdy oni wrócili, to wypadł Arkadiusz Moryto. Na pewno nie wystąpi także w rewanżowym starciu z HC Zagrzeb, za tydzień, a co stanie się później – pokażą kolejne badania. 

Mistrz Chorwacji miał być dostarczycielem punktów. A jest zupełnie inaczej

Gospodarze liczyli więc na zmęczenie mistrzów Polski – faworyta ciężko tu było wskazać. Niby mistrz Chorwacji był – obok Eurofarmu Pelister – uważany za najsłabszą drużynę w grupie, ale jednak praktyka pokazała coś innego. To zespół nieobliczalny, w tej hali rozgromił już Kolstad. I klasę pokazał w pierwszym kwadransie meczu z Industrią.

Świetny początek reprezentanta Polski z… Zagrzebia. I koncert bramkarza

Ważną rolę w zespole gospodarzy pełnił od początku Patryk Walczak – obrotowy reprezentacji Polski. Wspólnie z Jakovem Gojunem tworzył duet środkowych obrońców – nie pozwalali kielczanom na rzuty z dystansu, a jednocześnie świetnie pilnowali na kole najpierw Arcioma Karalioka, a później Nicolasa Tournata. Mistrzowie Polski mieli ogromne problemy w ataku, rzucali często z trudnych pozycji, a 21-letni Matej Mandić od początku spotkanie bronił wyśmienicie. To szybko znalazło odzwierciedlenie w wyniku.

Gdy w 9. minucie rosyjski weteran Timur Dibirow przelobował z rzutu karnego Andreasa Wolffa, który i tak był najlepszy graczem Industrii – było wtedy 6:3. Kompletnie nie mógł się odnaleźć Szymon Sićko, podejmował błędne decyzje, nie trafiał Dylan Nahi (trzy pudła w pierwszej połowie). 

Gdy w 12. minucie Walczak podwyższył na 7:3, Tałąnt Dujszebajew nie wytrzymał, poprosił o przerwę. Jego uwagi, ale i zmiany, dużo dały – Industria zaczęła lepiej bronić, sporo wniósł na parkiet Daniel Dujszebajew. Już w 20. minucie było tylko 9:8 dla Chorwatów, wtedy Haukur Thrastarson trafił w poprzeczkę.

Lepsza defensywa Industrii, mistrz Polski szybko odrobił straty. Więcej nie mógł zdziałać, ściana w bramce

Widać już jednak było, że coś się zmienia – gracze z Zagrzebia mieli teraz większe problemy w ofensywie niż ich rywale na początku spotkania. Do tego Wolff zatrzymał Dibirowa przy drugiej próbie przerzucenia go z rzutu karnego. Przez ponad sześć minut żaden z zespołów nie był w stanie zmienić wyniku, a był wtedy remis 10:10. Z jednej strony ataku RK Zagrzeb zatrzymywały się na defensywie kielczan, z drugiej – fenomenalnie bronił Mandić. W pierwszej połowie zaliczył aż 12 skutecznych interwencji, w jednej akcji potrafił zatrzymać tak Alexa Dujszebajewa, jak i Nahiego.

A mistrzowie Chorwacji zaczęli znów przejmować inicjatywę. Gdy Ivan Čupić trafił z kontry, wywalczając jeszcze karę dla Sićki, na 19:17, było już bardzo źle. Nie miała Industria zawodnika, który byłby w stanie pociągnąć zespół, jedynie Igor Karačić zdołał rzucić trzy bramki.

Gdy do końca zostało 10 minut, RK prowadził 20:18. Widać już było po graczach z Kielc zmęczenie, mocno „szarpali” się w ataku, próbowali indywidualnych wejść środkiem.

Kapitalna końcówka dla kibiców, ogromne emocje. Co tam się działo!

Szansa jednak była, mecz był na styku. W 55. minucie, przy wyniku 20:19, Čupić po raz drugi stanął oko w oko z Wolffem z siedmiu metrów. I znów były skrzydłowy kielczan pokonał Niemca: RK odskoczył na dwa trafienia, jeszcze przez półtorej minuty grał w liczebnej przewadze.

A na dodatek, na 4,5 minuty przed końcem, Mandić wygrał pojedynek z dawnym idolem chorwackich kibiców, jedną z gwiazd ich reprezentacji, Karačiciem. Ten karny, przy stanie 22:20, mógł mieć kluczowe znaczenie. Tyle że za chwilę świetną obroną popisał się Wolff, kontaktową bramkę zdobył Alex Dujszebajew (21:22) i znów odżyły marzenia gości. Za moment wywalczyli piłkę, dostali szansę na wyrównanie.

Warto przeczytać!  Liga Narodów: Gdańsk gotowy na finały. Siatkarze powalczą o medale

I tak się stało – Tournat na 60 sekund przed końcem wyrównał, za chwilę kielczanie wywalczyli piłkę, trener Dujszebajew poprosił o czas, gdy do końca zostało 18 sekund

Industria miała doskonałą szansę, by nieoczekiwanie – i raczej niezasłużenie – wywieźć ze stolicy Chorwacji dwa punkty. Tak się nie stało, świetną akcję gości, z zaskakującym wbiegiem z ławki Karačicia (zastąpił Wolffa) nie wykończył Nahi – ze skrzydła przegrał pojedynek z Mandiciem, który po raz 17. obronił rzut w tym starciu.

RK Zagrzeb – Industria Kielce 22:22 (11:10)

RK: Mandić (17/37 – 42 proc.), Pantjar – Kos 5, Ćavar, Walczak 3, Faljić, Klarica 3, Gojun, Srna 3, Sirotić, Čupić 3, Dibirow 3, Kavčič 1, Glavaš, Morales 1, Suholežnik.

Kary: 12 minut. Rzuty karne: 3/4. 

Industria: Wolff (12/34 – 35 proc.), Wałach – Olejniczak 2, Wiaderny 1, Kounkoud 2, Sićko 1, Alex Dujszebajew 2, Tournat 3, Karacić 3, Daniel Dujszebajew 4, Thrastarson, Paczkowski 1, Gębala, Karaliok 1, Nahi 2.

Kary: 8 minut. Rzuty karne: 0/1.

Industria Kielce – Azoty Puławy 39:23. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Alex Dujszebajew/Mateusz Jagielski

Mistrzowie Polski z Kielc/


Źródło