Rozrywka

Gypsy Rose Blanchard została zwolniona. Teraz jest jasyfikowana

  • 6 stycznia, 2024
  • 9 min read
Gypsy Rose Blanchard została zwolniona.  Teraz jest jasyfikowana


W spokojnych czasach na początku lat 20. XX wieku, kiedy optymistycznie podchodziliśmy do szczepionek, naszego nowego prezydenta oraz ogólnego stanu zdrowia i stabilności franczyz superbohaterów, istniał mem zwany trendem yassifikacji. Polegało to głównie na robieniu zdjęć wybitnym postaciom historycznym – na przykład Aleksandrowi Hamiltonowi czy Kramerowi Seinfelda — i przepuszczenie ich przez filtr, który nadał im wygląd mocno botoksowanych, wyprofilowanych i przefiltrowanych, jak Historie Twojej najbardziej niepewnej przyjaciółki z wakacji.

Trend na jasyfikację był zabawny, ponieważ wyraźnie wypaczał absurdalnie opresyjne normy piękna i struktury, które je podtrzymują, takie jak Instagram i FaceTune. Ale było to też zabawne, ponieważ uwypukliło, jak niewiarygodnie łatwo jest w świecie postprawdy i paniki po sztucznej inteligencji przyjąć coś, co rozumiemy, w bardzo specyficzny sposób i całkowicie zmienić jego długo utrzymywane znaczenie. Żart nie polegał tylko na tym, że zabawnie jest widzieć Ojców Założycieli ze sztucznymi rzęsami i bronzerem. Był to dla nas także sposób na lekceważenie niewygodnej rzeczywistości, w której nic, o czym myśleliśmy, że wiemy, w rzeczywistości nie znaczy już tego samego.

Prawie trzy lata później tendencja do jasyfikacji w dużej mierze spadła. Jednak widzimy jego odrodzenie wraz ze zmianą marki Gypsy Rose Blanchard, 32-letniej kobiety, która została zwolniona 28 grudnia po odbyciu siedmiu z 10 lat więzienia za zorganizowanie morderstwa swojej rzekomo agresywnej matki .

Gypsy Rose, córka samotnej matki Clauddinei „Dee Dee” Blanchard, dorastała będąc zaprowadzana do różnych lekarzy i szpitali, a Dee Dee twierdziła, że ​​Gypsy cierpiała na różne dolegliwości, w tym białaczkę i dystrofię mięśniową. W rezultacie spędziła życie w rozdzierającym bólu, poddając się różnym niepotrzebnym interwencjom i operacjom, w tym usuwając wiele zębów. Od tego czasu różni eksperci spekulowali, że Dee Dee cierpiała na Munchhausena przez pełnomocnika – rzadkie zaburzenie psychiczne, w którym rodzic udaje, że jego dziecko jest chore, aby wzbudzić współczucie i uwagę.

Według Gypsy Dee Dee trzymała ją pod kluczem przez całe dzieciństwo i wczesną dorosłość, monitorując jej komunikację i trzymając ją przykutą do wózka inwalidzkiego. Po spotkaniu w Internecie ze swoim pierwszym chłopakiem, Nicholasem Bodejohnem, Bodejohn i Gypsy spiskowali, by zamordować Dee Dee, a Bodejohn zadźgał ją na śmierć. W 2015 roku Gypsy przyznała się do morderstwa drugiego stopnia i została skazana na 10 lat więzienia, podczas gdy Bodejohn odsiaduje obecnie dożywocie za morderstwo pierwszego stopnia. Ostatecznie została zwolniona trzy lata wcześniej, po ślubie z mężem Ryanem Andersonem za kratkami.

Warto przeczytać!  Ashley Zukerman o Nate i Kendall, Wybory – Różnorodność

Historia Cyganki udokumentowana w filmie dokumentalnym Erin Lee Carr Mamusia Martwa i Najdroższa (2017) oraz fabularyzowany serial telewizyjny Scena (2019), spotkała się z dużym zainteresowaniem narodowym, a także falą sympatii dla samej Cyganki. To samo w sobie nie jest zaskakujące: ze swoimi ponurymi elementami psychomanipulacji, oszustw medycznych i nielegalnego seksu (według doniesień Gypsy i Bodejohn po raz pierwszy odbyli stosunek w łazience kinowej podczas projekcji filmu Disneya Kopciuszek), narracja została stworzona dla prawdziwych miłośników kryminałów. Nie było też zaskoczeniem, że opinia publiczna sympatyzowała z Cyganką, która według wszelkich relacji była ofiarą wieloletnich niewyobrażalnych cierpień z rąk matki.

Nieco zaskakujące było jednak to, jak bardzo opinia publiczna opierała się na tej sympatii. Na kilka miesięcy poprzedzających jej zwolnienie z więzienia stanowego Chillicothe twórcy prawdziwych kryminałów na TikToku rozpoczęli swego rodzaju nieformalne odliczanie, tworząc fanowskie edycje Blanchard nawiązujące do Nicki Minaj lub memy porównujące ją do Emmy Roberts dumnie wychodzącej z więzienia w Królowe Krzyku. Niektóre z nich były wyraźniej żartobliwe niż inne: „Cygańska Rose zostaje wypuszczona 28 stycznia, ponieważ sąd stwierdził, że 4+4 = zjadła” – głosi podpis na jednym zabawnym, choć być może matematycznie niepewnym materiale wideo. Inne jednak, jak na przykład wideo nakręcone na zewnątrz, były poważniejsze i odzwierciedlały ogólne postrzeganie Blancharda jako niesprawiedliwie uwięzionego bohatera ludowego.

Kiedy faktycznie została zwolniona, w jej ślady poszły media, obsesyjnie donosząc o jej wycieczce po więzieniu, aby kupić nowe buty i jej (odrzuconej) prośbie o pójście na mecz Kansas City Chiefs, aby mogła spotkać się z Taylor Swift. (Trajektoria Blancharda jako Swiftie zaowocowała cyklem miniprasy, w którym sklepy skupiały Reporter z Hollywood wywiad, w którym zdradza swoje ulubione piosenki Swifta. Jeśli to coś warte, to „Karma” i „Eyes Open”.”) W ramach trasy prasowej promującej jej nadchodzący serial Lifetime Gypsy stała się czymś w rodzaju tabloidów, a media z zapartym tchem relacjonują wszystko, począwszy od sprośnego komentarza, jaki wygłosiła na Instagramie męża („zazdroszczą, bo co noc kołyszesz moim światem” – napisała w odpowiedzi na negatywne komentarze, dodając, że jego „D to ogień”) na rewelację, którą podzieliła się wyłącznie z nią Ludzie, że nauczyła się używać tamponu dopiero w więzieniu.

Warto przeczytać!  Szef Wenecji Alberto Barbera o powrocie zdjęć erotycznych i filmach indie USA

Gypsy Rose Blanchard odsiedziała wyrok i wyraziła skruchę z powodu morderstwa swojej matki. „Nikt nigdy nie usłyszy, jak mówię, że cieszę się, że nie żyje ani że jestem dumna z tego, co zrobiłam” – powiedziała. Ludzie. „Żałuję tego każdego dnia”. Jest wolna i ma prawo robić ze swoją wolnością co chce. Jeśli chce korzystać z TikToka i opowiadać historie ze swojego życia, promując Drunk Elephant, lub współpracować z sową Duolingo czy czymkolwiek innym, ma do tego absolutnie pełne prawo, podobnie jak każdy, kto nagle znajdzie się na dużej platformie. Jeśli ktoś ma prawo publikować w mediach społecznościowych dziwne bzdury na temat penisa męża, to jest to kobieta, która przez większą część swojego życia, dosłownie i w przenośni, przebywała w więzieniu.

Ci, którzy zdecydowali się ją postawić, stwarzają jednak większy problem. Zamiast uciec z Godejohnem lub zgłosić władzom jej agresywną matkę, Blanchard spiskował, by ją zamordować – zbrodnię, która choć łatwa do zrozumienia, biorąc pod uwagę okoliczności, jest trudna do obrony. Sama Blanchard wielokrotnie wyrażała to w wywiadach, wiele lat temu mówiąc doktorowi Philowi, że jej matka „nie zasługiwała na to, co ją spotkało” i żałowała, że ​​Dee Dee nie poszła do więzienia. Jednak piętnowanie Gypsy Rose Blanchard podnosi także szerszy problem: jako kultura przyjmujemy szalenie niekonsekwentne podejście do przestępczości. W większości przypadków odrzucamy to; czasami staramy się nadać sens temu nonsensowi, budując własne narracje i czyniąc bohaterów z tych, którzy w przeciwnym razie zostaliby uznani za złoczyńców. Obydwa podejścia nie mają sensu.

Gypsy Rose Blanchard nie jest pierwszą przestępczynią, domniemaną lub nie, uznawaną za bohatera ludowego w Internecie. Być może najnowszym przykładem jest George Santos, były kongresman skrajnie prawicowy wydalony za kompulsywne kłamstwa, rzekome zbieranie funduszy na kampanię i oszustwa związane z kartami kredytowymi, który od tego czasu zaczął pobierać od Cameo 350 dolarów za tankowanie futrzaków. Ponieważ Santos nie wstydzi się swojego pragnienia uwagi i dobrze zna język popkultury, zyskał sobie kult, wymazując z publicznej wyobraźni swoją historię chciwości, niemal komicznie kompulsywnego kłamstwa oraz odrażających transfobicznych i antysemickich komentarzy. Jest też Anna Delvey, skazana oszustka, której próby oszukania świata sztuki, aby uwierzył, że jest niemiecką dziedziczką, doprowadziły do ​​(złego) programu na Netfliksie i (jeszcze gorszej) kariery artystycznej. Kiedy w 2022 roku uczestniczyłam w jednym z występów Delvey, rozmawiałam z niezliczonymi fanami, którzy postrzegali ją jako projekt w dziedzinie sztuki współczesnej, energiczną samodzielną inicjatorkę odbudowującą się na popiołach okrutnego postkapitalistycznego systemu. Jedna z kobiet opisała ją jako przedsiębiorcę, który „został złapany w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie”.

Warto przeczytać!  Uczestnik programu „Cena jest odpowiednia” zwichnął ramię podczas świętowania zwycięstwa, a jego żona kręci dla niego kołem

Oczywiście nie ma dowodów na to, że jest to prawdą, ani nie ma żadnych dowodów sugerujących, że cokolwiek, co Delvey lub Santos zrobili lub co rzekomo zrobili, miało na celu korzyść kogokolwiek innego niż oni sami. Jednak obie osiągnęły status babygirl w Internecie, szczególnie wśród młodych ludzi lub osób marginalizowanych, które sprzeciwiają się ograniczeniom białego społeczeństwa kapitalistycznego. Wydaje się, że myślenie jest takie, że ponieważ nasz świat jest skonfigurowany w sposób, który aktywnie działa na rzecz ich ucisku, każdy, kto zdoła się uwolnić, jest godny czci, niezależnie od powodów, dla których to robi, lub niezależnie od tego, czy w efekcie wyrządzi więcej krzywdy niż dobry. Co do pierwszej części mają rację. Co do tego drugiego, mylą się.

Trendy

Gypsy różni się od Anny Delvey czy George’a Santosa tym, że jest postrzegana raczej jednostronnie i trafnie jako ofiara. Ale w przypadku ofiar powinniśmy już zdać sobie sprawę z tego, że są one skomplikowane. Nie muszą być charyzmatycznymi, zabawnymi, mądrymi ani nawet przyzwoitymi ludźmi, aby również być ofiarami. Problem w przypadku ofiar polega na tym, że czasami ich historii nie da się łatwo zmodyfikować w ramach serii Lifetime ani wykorzystać w treści TikTok sponsorowanej przez Zarę. Czasami ich historie są po prostu smutne. A problem ofiar jest taki, że ich status nie uniemożliwia im tworzenia kolejnych ofiar.

Zbrodnia Gypsy Rose Blanchard miała co najmniej jedną łatwą do zidentyfikowania ofiarę: jej matkę. Będzie musiała wymyślić, jak sobie poradzić z wynikającą z niej traumą do końca życia i może to zrobić, jakkolwiek zechce. Ale niezależnie od tego, jak bardzo filtrujemy tę rzeczywistość, jak bardzo ją upiększamy za pomocą FaceTune lub upodabniamy do Kardashianki, ta smutna i fundamentalna prawda nie ulegnie zmianie.




Źródło