Biznes

Historia Indii na poziomie 8% maskuje to, co jest nie tak z modinomiką

  • 22 marca, 2024
  • 5 min read
Historia Indii na poziomie 8% maskuje to, co jest nie tak z modinomiką


W przypadku Donalda Trumpa i Narendry Modiego często trudno jest stwierdzić, kto jest lepszym sprzedawcą ekonomicznym.

Zdolność byłego prezydenta USA Trumpa do naginania zimnych, twardych danych, wykresów i sprawdzalnych linii trendów do własnej woli i korzyści politycznych wydaje się niezrównana. Chyba że weźmie się pod uwagę niesamowity talent premiera Modiego do przekonywania masy krytycznej 1,4 miliarda Hindusów, że dzięki niemu ich perspektywy gospodarcze znów stały się wspaniałe.

Na pozór trudno jest kwestionować sposób myślenia Modiego, ponieważ jego partia Bharatiya Janata stara się zapewnić sobie kolejne pięć lat władzy. Proces wyborczy rozpoczynający się 19 kwietnia przypada na dobry moment dla BJP.

Indie odnotowują wzrost na północ od 8% w momencie, gdy na giełdzie szaleją gangsterzy, a zagraniczni inwestorzy uciekający z Chin skręcają w swoją stronę. Dotyczy to także inwestorów japońskich, którzy w coraz większym stopniu wierzą w teorię „Chiny plus jeden” i dywersyfikują w kierunku aktywów indyjskich.

Wyzwania rzucone przez Xi Jinpinga w Pekinie sprawiają, że rok 2024 stanie się dla New Delhi jeszcze bardziej nieoczekiwanym momentem. Największa gospodarka Azji krwawi z kapitału w obliczu deflacji i pogłębiającego się kryzysu na rynku nieruchomości.

„Ludzie interesują się Indiami z kilku powodów – jednym z nich jest po prostu to, że to nie Chiny” – powiedział Bloombergowi Vikas Pershad, zarządzający portfelem w M&G Investments. „Mamy tu do czynienia z prawdziwą, długoterminową historią wzrostu”.

Oczywiście chiński przywódca Xi powiedziałby to samo o swojej gospodarce. Ale Modi ma przewagę ekonomiczną także w kategoriach statystycznych. Dom maklerski Jefferies uważa, że ​​do 2027 r. Indie zastąpią Japonię na pozycji trzeciej gospodarki. W przeliczeniu na dolary Indie wytwarzają obecnie około 3,6 biliona dolarów rocznej produkcji i zajmują piąte miejsce na świecie.

Jednak pod powierzchnią moment, w którym Indie znajdują się w światowym centrum uwagi, to nie wszystko, na co wygląda.

„Nie wszystko, co się świeci, to wzrost” – napisali analitycy Nomura Holdings w niedawnej notatce. „Zasadniczy wzrost jest słabszy, niż sugeruje nagłówek”. Wszystko, co się świeci, to nie wzrost” – napisali analitycy Nomura Holdings w niedawnej notatce. „Zasadniczy wzrost jest słabszy, niż sugeruje nagłówek”. Powodem, jak argumentuje Nomura, jest to, że wzrost w Indiach „jest wspierany przede wszystkim przez silny wzrost nakładów publicznych, podczas gdy konsumpcja prywatna i nakłady inwestycyjne na cele prywatne pozostają ograniczone”.

Tymczasem niezwykle ważny sektor rolniczy osiągnął „słabe wyniki”. Szczerze mówiąc, jak zauważa Nomura, niektóre sektory przemysłu są rzeczywiście „odporne”. Nie szukaj dalej niż fakt, że ponad 7% produkcji iPhone’a firmy Apple Inc. odbywa się obecnie w Indiach.

Rosną jednak obawy, że 8% wzrost gospodarczy w Indiach nie stworzy prawie tylu nowych miejsc pracy, jak oczekiwano.

„Podczas gdy stopa bezrobocia w miejskich Indiach spadła, znacznie wzrosła na obszarach wiejskich Indii” – argumentowała w raporcie z 1 marca niezależna firma doradcza Centrum Monitorowania Gospodarki Indyjskiej. Uważa, że ​​rzeczywista stopa bezrobocia w Indiach wyniosła w lutym 8%, więcej niż dwukrotność stawki oficjalnej.

Jednak prawdziwym zmartwieniem jest przesadna rola wydatków rządowych w napędzaniu obecnego wzrostu gospodarczego Indii. W zeszłym miesiącu rząd Modiego ogłosił wzrost wydatków inwestycyjnych o około 11% w roku budżetowym kończącym się w marcu 2025. Wzrost ten jest większy od wzrostu o 33% w roku poprzednim.

Wszystko to pomaga wyjaśnić, dlaczego Arvind Subramanian, były główny doradca ekonomiczny New Delhi, uważa najnowsze dane na temat produktu krajowego brutto za „całkowicie zagadkowe”. W zeszłym tygodniu na konferencji India Today zauważył, że liczby „nie sumują się”.

Na przykład Subramanian powiedział: „sugerowane liczby dotyczące inflacji podane przez rząd mieszczą się w przedziale od 1% do 1,5%, ale rzeczywista inflacja wynosi około 3% do 5%. Co więcej, stwierdził, „gospodarka rośnie w tempie 7,5%, mimo że konsumpcja prywatna wynosi 3%”.

„Więc jest wiele rzeczy na temat liczb, które znasz, których nie rozumiem” – powiedział Subramanian. „Nie twierdzę, że są one błędne. To niech ocenią inni”.

Jednak jednym z obszarów oceny, który Subramanian uważa za istotny, jest to, że choć napływ kapitału na giełdy rośnie, długoterminowe inwestycje w fabryki generalnie nie rosną. „Widać, że bezpośrednie inwestycje zagraniczne faktycznie nieco się załamały” – stwierdził.

To ważny punkt. Tak zwany „gorący pieniądz”, który zalewa obecnie rynki indyjskie, ma się dobrze. Ale naprawdę ważne pieniądze to kapitał, który buduje stacjonarne obiekty, które tworzą miejsca pracy i stanowią długoterminowe zobowiązania na rzecz Indii Modiego.

Dopóki inwestorzy nie będą mieli pewności, że wzrost gospodarczy Indii jest w większym stopniu napędzany energią sektora prywatnego niż wysiłkiem rządu, tendencje dotyczące indyjskiego PKB będą przedmiotem debaty. Mimo całego entuzjazmu związanego z rozwojem sektora prywatnego w Indiach, nadal dominuje sektor publiczny.

Jest coś, co Indie i Chiny tak naprawdę mają ze sobą wspólnego: oba mają dynamikę makro, która odwraca uwagę od pęknięć w ich systemach finansowych. Aby zapewnić szerokie uczestnictwo w szybkim rozwoju Indii, zespół Modiego musi poważnie przeprowadzić reformy mające na celu wyrównanie szans we wszystkich sektorach.

To tutaj globalni inwestorzy mają uzasadnione powody do sceptycyzmu. Dotyczy to oczywiście Japonii, gdy ceny akcji przekroczyły maksimum z 1989 roku. I twierdzenia Trumpa, że ​​to on sprawił, że amerykańska gospodarka znów stała się wspaniała.

Jednak Modi musi zmniejszyć rozdźwięk między retoryką a rzeczywistością gospodarczą, zanim naprawdę mu się to uda. Zanim będzie za późno.


Źródło

Warto przeczytać!  Fabryka Izery będzie w Jaworznie. To już pewne, są szczegóły