Rozrywka

Horror Lee Danielsa na Netfliksie jest bolesny

  • 16 sierpnia, 2024
  • 6 min read
Horror Lee Danielsa na Netfliksie jest bolesny


Pierwszego horroru Lee Danielsa, „The Deliverance”, nie należy mylić z „Deliverance” z 1972 roku. Chociaż, podobnie jak trzykrotnie nominowany do Oscara film Johna Boormana o idiotycznych kajakarzach przechodzących przez piekło na prowincji w Georgii, sprawia, że ​​oglądanie filmu staje się dość bolesne.

Od czasu „Hillbilly Elegy” Netflix nie zrobił Glenn Close tak brudnej roboty. To prawda, nawet biorąc pod uwagę jej niewielką rolę w okropnym „Heart of Stone” dla serwisu streamingowego w zeszłym roku. Reżyser „The Deliverance” Daniels, ambitny gawędziarz z podziwu godną, ​​nierówną historią, jest najbardziej znany ze stworzenia serialu telewizyjnego „Empire” z Dannym Strongiem, a przedtem z kierowania ulubieńcem Sundance „Precious” (który, tak, Jest na podstawie powieści „Push” autorstwa Sapphire — bardzo dziękuję za pamięć).

Łajka 'Coraline'
Nicolas Cage John Madden David O. Russell

W 2009 roku talent Danielsa jako producenta filmu „Monster’s Ball” z 2001 roku wyprzedził sukces jego ostatecznego kandydata do Oscara za najlepszy film, „Precious”, ale ponury dramat rodzinny o czarnoskórej rodzinie mieszkającej w Harlemie uczynił go cenionym reżyserem. Jego surowy portret bezlitośnie maltretowanej 16-latki (Gabourey Sidibe) był mroczny, brutalny i trudny do zniesienia. Podejście Danielsa do tworzenia realizmu filmowego miało swoich krytyków, ale śmiałe wizje czynią świetnych reżyserów.

Te talenty są wciąż bardzo żywe u Danielsa, który jako filmowiec zdobył prawo do rekrutacji wyjątkowych tytanów aktorstwa, takich jak Close, Aunjanue Ellis-Taylor i Mo’Nique (z „Precious”) do filmu tak niefortunnego jak „The Deliverance”. To wyjątkowo trudny rok, aby próbować swoich sił na rynkach egzorcyzmów horroru, ale pomysł Danielsa, aby rozbić własne dziedzictwo i przekształcić wstrząsający dramat o zmagającej się rodzinie w ekstremalny wysiłek gatunkowy, mógł się sprawdzić. Niestety, inteligentna powściągliwość, którą kiedyś wykazał w „Precious” — zawsze wiedząc, kiedy się wycofać — została tutaj zastąpiona chaotyczną egzekucją, która ma więcej pół-strasznych pomysłów, niż jest w stanie udźwignąć.

Warto przeczytać!  Zwycięzcy, oceny, reakcje i najważniejsze informacje
The Deliverance. (Od lewej do prawej) Andra Day jako Ebony i Anthony B. Jenkins jako Andre w The Deliverance. Radny Aaron Ricketts/Netflix © 2024
(Od lewej do prawej): Andra Day i Anthony B. Jenkins w filmie „The Deliverance”© 2024

Mieszkająca z bombastyczną matką, pacjentką onkologiczną Albertą (Close), twarda jak skała Ebony (Audra Day) jest wychodzącą z alkoholizmu matką trójki dzieci: nastolatka Nate’a (Caleb McLaughlin), średniego dziecka Shante (Demi Singleton) i najmłodszego Andre (Anthony B. Jenkins). W domu panuje napięcie na długo przed tym, zanim pojawi się coś w rodzaju opętania. Po pierwsze, ojciec dzieci został wysłany do Iraku kilka miesięcy temu, rachunki się piętrzą, a Ebony nie ma pojęcia, kiedy wróci. Co gorsza, Alberta mówi: „Sum ma za dużo czosnku!” Och, Alberto!

Pyskata matriarcha ma sposób, aby dostać się pod skórę Ebony i to napięcie wylewa się na kilka dość dobrze napisanych walk, które często skupiają się na rasie. Gotowość Danielsa do ponownego zbadania nawet najbardziej cierpkich dynamik doświadczenia czarnoskórych jest godna pochwały prawie 15 lat od „Precious”. Warto jednak zauważyć, że obsada Close jest trochę zagadką, ponieważ „prawdziwa historia” o nawiedzeniu kobiety z Indiany, którą rzekomo opowiada Daniels (jej imię to Latoya Ammons, sprawdź to) nie zawiera żadnego odpowiednika w prawdziwym życiu skazanego na zagładę złodzieja scen.

The Deliverance. (Od lewej do prawej) Caleb McGlaughlin jako Nate i Andra Day jako Ebony w The Deliverance. Radny Aaron Ricketts/Netflix © 2024
(Od lewej do prawej): Caleb McGlaughlin i Andra Day w filmie „The Deliverance”© 2024

W jednej z pierwszych scen z piwnicy zaczynają wylatywać muchy, a lunatykujący Andre daje niezapomniany, groźny pokaz picia mleka prosto z kartonu. Pracownik socjalny Cynthia (Mo’Nique) potęguje chaos częstymi niezapowiedzianymi wizytami, a groźba odebrania dzieci Ebony zbliża się w coraz krótszej odległości. Umierająca matka przysięga, że ​​nie pije, a coś się dzieje zło w jej domu. Oczywiście nikt jej nie wierzy, gdy dzieci zaczynają się pojawiać z siniakami. W końcu Ebony je uderza — widzowie to widzą.

Warto przeczytać!  Billie Eilish złożyła wniosek o zakaz zbliżania się do domniemanego prześladowcy, który włamał się do domu rodzinnego

Nawet z mnóstwem mrugnięć i skinień głową zakodowanych w podejrzanym oddaniu Alberty kościołowi, „The Deliverance” potrzebuje ponad 40 minut, aby zdecydować, że chce być nadprzyrodzone. To może być coś w rodzaju pół-spoilera, ale biorąc pod uwagę, jak wiele z prawie dwugodzinnej podróży Ebony bezpośrednio współgra z oczywistymi wskazówkami wskazującymi na diabła, trudno to zignorować w recenzji.

Gdyby Daniels zbadał wszystkie podstawy horroru jako dramatyczną alegorię uzależnienia — jak głosi cytat z początku filmu („Potrzebuję przebaczenia moich grzechów, ale potrzebuję też wyzwolenia z mocy grzechu…”) sugeruje, że tak — reżyserowi mogło pójść lepiej, niż iść aż do duchów… czy to demony? Reverend Bernice (Ellis-Taylor) próbuje przenieść film przez ten duchowy garb. Niestety, nawet legendarna aktorka, której brakuje tylko jednego Tony’ego do EGOT, nie jest w stanie powstrzymać „The Deliverance” przed popadnięciem w melodramat podobny do wcześniejszego „The Paperboy” Danielsa.

Jeśli chodzi o dziewczyny końcowe, Ebony ma mnóstwo dobrych momentów. Krzycząc, „Panie doktorze, mój syn zjadł dziś własne gówno!” nie jest jednym z nich. Sytuacja rodziny zmienia się z złej na gorszą zadziwiająco szybko, a to, co dzieje się z 77-letnim Close w finale, to głęboko niefortunny.

Warto przeczytać!  Zobacz następstwa wypadku Rosanny Arquette w centrum handlowym Malibu

Nie odczytaj tego źle jako sugestii, że dzieje się coś szczególnie groteskowego lub interesującego. Po prostu zrozum, że to, co Daniels robi ikonie „Fatal Attraction” — zarówno wizualnie, jak i poprzez słowa, które ten cicho niezrównoważony scenariusz każe jej mówić — jest tak obrzydliwe i tak, Więc głupkowaty. Aktor „Stranger Things” McLaughlin dostaje rekwizyty za to, że przynajmniej sprzedał swoją rolę obiecującego nastolatka, który, z agentem lub bez, wymagania spakować swoje rzeczy i stamtąd uciekać.

„The Deliverance” z pewnością ma swoje wzruszające sceny. Siedząc z najmłodszym synem przed zwrotem akcji, Ebony rozważa cykl nadużyć i zastanawia się na głos, „Nie wiem, jak ktoś taki jak ja mógł stać się tak dobrym człowiekiem”. Równie cudowne jest to, że tak błędny film mógł powstać dzięki tak utalentowanemu filmowcowi jak Daniels. Łącząc milion pomysłów… w linę wystarczająco długą, by móc się powiesić… żałosna próba Netflixa podważenia oczekiwań skutkuje jednorazowym wysiłkiem, który marnuje jego wielkie nazwiska. Ostatecznie jest to bardziej szorstkie niż „Precious” — historyczny sukces, który, przynajmniej w sensie krytycznym, do dziś prześladuje Danielsa.

Ocena: C-

„The Deliverance” od Netflixa będzie w kinach w ograniczonym zakresie od 16 sierpnia. Transmisja rozpocznie się 30 sierpnia.

Chcesz być na bieżąco z recenzjami filmów i krytycznymi przemyśleniami IndieWire? Zapisz się tutaj na nasz nowy newsletter In Review autorstwa Davida Ehrlicha, w którym nasz Chief Film Critic i Head Reviews Editor podsumowuje najlepsze recenzje, typy streamingowe i oferuje nowe przemyślenia, wszystkie dostępne wyłącznie dla subskrybentów.


Źródło