Świat

Houthi ukrył rakiety i drony, pozostało 75% pomimo nalotów dowodzonych przez USA

  • 14 stycznia, 2024
  • 4 min read
Houthi ukrył rakiety i drony, pozostało 75% pomimo nalotów dowodzonych przez USA


MOHAMMED HUWAIS/AFP za pośrednictwem Getty Images

  • Pomimo amerykańskich ataków grupa rebeliantów Houthi zachowuje około 75% swojej ofensywnej siły uderzeniowej.
  • Wspierana przez Iran grupa stała się celem Stanów Zjednoczonych po jej ciągłych atakach na żeglugę na Morzu Czerwonym.
  • Ataki Houthi na statki były odpowiedzią na wojnę Izraela w Gazie po atakach Hamasu z 7 października.

Rebelianci Houthi zachowują około 75% swoich zdolności w zakresie wystrzeliwania rakiet i dronów pomimo ataków pod przewodnictwem USA na tę grupę w Jemenie na początku tygodnia, donosi „The New York Times”, cytując amerykańskich urzędników.

Generał broni Douglas Sims II, dyrektor operacyjny Sztabu Połączonego, wydawał się w piątek przekonany, że ataki USA i Wielkiej Brytanii osiągnęły zamierzony cel, jakim było zakłócenie zdolności ofensywnych Huti poprzez obranie za cel składów amunicji, systemów wyrzutni rakiet i systemów powietrznych. obronne systemy radarowe.

„Dokładnie wiemy, jakiego potencjału Huti użyli przeciwko Morzu Czerwonemu i Bab al Mandab” – powiedział Sims II.

„Miało to na celu wyłącznie wykorzystanie możliwości utrudniających międzynarodową swobodę żeglugi na wodach międzynarodowych. Jesteśmy pewni, że dobrze nad tym pracowaliśmy” – dodał.

Warto przeczytać!  AOC krytykuje administratora Bidena za blokowanie uchwały ONZ o zawieszeniu broni w Gazie

Jednak dwóch anonimowych urzędników amerykańskich powiedziało w sobotę dziennikowi „The Times”, że operacja zniszczyła lub uszkodziła jedynie około 20–30% zdolności ofensywnych grupy. Z raportu wynika, że ​​większość systemów uzbrojenia firmy można szybko przenosić i ukrywać, tak jak ma to miejsce na platformach mobilnych.

Urzędnicy ostrzegli również, że Houthi prawdopodobnie odpowiedzą, ale jeden z nich stwierdził, że grupa wydaje się być podzielona co do sposobu działania.

„Przypuszczam, że Houthi próbują rozgryźć sytuację w terenie i określić, jakie możliwości nadal dla nich istnieją” – powiedział Sims II. „Spodziewałbym się, że spróbują jakiegoś odwetu”.

Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, wspierane przez Holandię, Kanadę, Bahrajn i Australię, wystrzeliły ponad 150 sztuk amunicji w obszary kontrolowane przez grupę wspieraną przez Iran w odpowiedzi na jej ciągłe ataki na statki przepływające przez Morze Czerwone.

We wspólnym oświadczeniu w sprawie strajków wydanym w piątek przez 10 krajów stwierdzono, że posunięcie to nastąpiło po tym, jak Huti nadal atakowali żeglugę na Morzu Czerwonym pomimo ostrych ostrzeżeń wzywających do zaprzestania działań, wystrzeliwując w kierunku statków „liczne rakiety i statki powietrzne do ataku jednokierunkowego” 9 stycznia — m.in. na statkach USA i Wielkiej Brytanii.

Warto przeczytać!  Rosja pod presją przyspieszenia eksportu energii na Wschód

„Naszym celem pozostaje deeskalacja napięć i przywrócenie stabilności na Morzu Czerwonym” – dodał w oświadczeniu. „Niech jednak nasze przesłanie będzie jasne: nie zawahamy się bronić życia i zapewnić swobodny przepływ handlu na jednej z najważniejszych dróg wodnych na świecie w obliczu ciągłych zagrożeń”.

Ataki Houthi rozpoczęły się w odpowiedzi na główną ofensywę Izraela przeciwko Gazie po atakach Hamasu z 7 października.

Nicholas Brumfield, badacz polityki na Bliskim Wschodzie, który koncentruje się na Jemenie i bezpieczeństwie morskim, napisał w raporcie dla Instytutu Badań nad Polityką Zagraniczną, że „jest mało prawdopodobne, aby ataki ustały, a w rzeczywistości mogą się nasilić, jeśli kampania Izraela będzie kontynuowana”.

Wywołało to poważne obawy w związku z zakłóceniami w żegludze w regionie, ponieważ niektóre duże przedsiębiorstwa żeglugowe zawiesiły działalność w związku z eskalacją ataków.

Wzrosły także koszty ubezpieczenia statków pływających po Morzu Czerwonym, a najdroższe statki muszą płacić o setki tysięcy dolarów więcej za każdą podróż, powiedział wcześniej David Osler, redaktor ds. ubezpieczeń w Lloyd’s List Intelligence. Stowarzyszenie prasy.


Źródło