Iran wstrzyma głosowanie w sprawie wyboru prezydenta
![Iran wstrzyma głosowanie w sprawie wyboru prezydenta](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/28iran-stakes-jztf-facebookJumbo-770x470.jpg)
Po drastycznej kampanii, która obejmowała ostre ataki na rząd ze strony praktycznie wszystkich kandydatów ze względu na gospodarkę, ograniczenia Internetu i surowe egzekwowanie prawa dotyczącego hidżabu wobec kobiet, w Iranie odbędą się w piątek wybory, w których wyłoniony zostanie prezydent.
Głosowanie odbywa się w niebezpiecznym momencie dla kraju, gdy nadchodzący prezydent stoi przed kaskadą wyzwań, w tym niezadowoleniem i podziałami wewnętrzymi, chorą gospodarką i niestabilnym regionem, który w tym roku dwukrotnie doprowadził Iran na skraj wojny.
Ponieważ wyścig zmierza do trójstronnej bitwy pomiędzy dwoma konserwatywnymi kandydatami a reformistą, wielu analityków przewiduje, że żaden z nich nie uzyska niezbędnych 50 procent głosów, co spowoduje konieczność przeprowadzenia w dniu 5 lipca drugiej tury pomiędzy kandydatem reformistów a czołowym konserwatystą .
Takiego rezultatu można uniknąć, jeśli jeden z czołowych konserwatywnych kandydatów wycofa się z wyścigu, ale w zawziętym publicznym sporze ani gen. Mohammad Baqer Ghalibaf, były dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej i pragmatyczny technokrata, ani Saeed Jalili, twardogłowy, ustąpił.
Lokale wyborcze otwierają się w piątek o 8 rano czasu lokalnego w całym kraju, a zamknięcia zazwyczaj trwają do późnej nocy. Jednak wybory w Iranie są ściśle kontrolowane, a komisja mianowanych duchownych i prawników weryfikuje wszystkich kandydatów, a głosy opozycji są zastraszane w mediach informacyjnych. W rezultacie wielu Irańczyków prawdopodobnie nie weźmie udziału w głosowaniu, albo jako protest, albo dlatego, że nie wierzą, że znacząca zmiana może nastąpić poprzez urnę wyborczą.
Cztery młode kobiety studiujące psychologię na uniwersytecie w Teheranie, które w środę kupowały kosmetyki na bazarze Tajrish w północnym Iranie, dały wyraz temu niezadowoleniu. Chociaż były rozczarowane warunkami w Iranie, powiedziały, że nie planują głosować.
„Nie możemy nic zrobić z tą sytuacją; nie mamy żadnej nadziei poza sobą” – powiedział 19-letni Sohgand, który ze strachu przed władzami poprosił o zachowanie anonimowości. „Ale chcemy pozostać w Iranie, aby było lepiej dla naszych dzieci”.
Miała na sobie dobrze skrojone czarne spodnie i dopasowaną kurtkę, a jej brązowe włosy pozostały odsłonięte. Ale miała też szalik narzucony na ramiona na wypadek, gdyby urzędnik kazał jej go założyć. Jeśli chodzi o przepisy wymagające od kobiet noszenia hidżabu, dodała po prostu: „Nienawidzimy tego”.
Próbując przeciwstawić się takim postawom, najwyżsi urzędnicy Iranu, od najwyższego przywódcy ajatollaha Alego Chameneiego po starszych dowódców Korpusu Strażników Rewolucji, scharakteryzowali głosowanie jako akt sprzeciwu wobec wrogów Iranu i potwierdzenie rządów Republiki Islamskiej.
„Wysoka frekwencja w wyborach to dla nas bardzo drażliwa kwestia” – powiedział w tym tygodniu w przemówieniu gen. Hossein Salami, naczelny dowódca Gwardii Rewolucyjnej. „To pogłębia siłę Iranu na świecie”.
Rząd prognozuje frekwencję na poziomie około 50 procent, co jest wynikiem wyższym niż w ostatnich wyborach prezydenckich i parlamentarnych, ale znacznie niższym niż w poprzednich wyborach prezydenckich, w których wzięło udział ponad 70 procent wyborców.
Ponieważ pan Chamenei podejmuje wszystkie najważniejsze decyzje państwa w Iranie, zwłaszcza dotyczące polityki zagranicznej i nuklearnej, wybór tych, którzy głosują, zależy bardziej od ogólnej atmosfery politycznej w kraju niż od konkretnego kandydata.
Ponieważ dwóch z pierwotnych sześciu kandydatów wycofało się, wyborcy będą mogli wybierać spośród pana Dżaliliego, o bezkompromisowych poglądach na politykę krajową i zagraniczną, pana Ghalibafa, przewodniczącego parlamentu, kandydata reformatora dr. Masouda Pezeshkiana, kardiologa i byłego ministra zdrowia, którego kandydatura jest w pewnym sensie nieprzewidywalna, oraz Mostafy Pourmohammadiego, konserwatywnego duchownego, który w przeszłości pełnił wysokie funkcje w wywiadzie i który według sondaży otrzyma najprawdopodobniej mniej niż 1 procent głosów.
Ostatnie dni kampanii ujawniły napięcia między czołowymi konserwatywnymi kandydatami, Ghalibafem i Jalilim, dotyczące tego, kto powinien wycofać się, aby skonsolidować głosowanie konserwatystów i, jak mają nadzieję, uniknąć drugiej tury.
Niewiele z tego było widać podczas środowego wiecu na stadionie sportowym w Meszhedzie, rodzinnym mieście pana Ghalibafa, gdzie machał on do tłumu kibiców trzymających irańską flagę i skandujących jego imię – jak pokazały nagrania wideo z wydarzenia. „Silny Iran potrzebuje potężnego prezydenta; silny Iran potrzebuje prezydenta, który pracuje niestrudzenie” – powiedział duchowny, który go przedstawił.
Jednak sytuacja pana Jalili nie układała się zbyt dobrze, który tego wieczoru przemawiał na wiecu w tym samym mieście. W związku z fiaskiem poprzednich negocjacji w sprawie skonsolidowania głosowania, naczelny dowódca sił Quds, gen. Ismail Ghaani, poleciał do Meszhed w środę wieczorem, aby zmusić obu mężczyzn do zwołania nadzwyczajnego spotkania, według irańskich doniesień prasowych i dwóch zaznajomionych urzędników ze szczegółami spotkania, który prosił o zachowanie anonimowości, aby móc otwarcie wypowiadać się na temat wydarzenia.
Generał Ghaani powiedział, że chce, aby pan Jalili się wycofał, biorąc pod uwagę eskalację napięcia w regionie, wojnę w Gazie i możliwy zbliżający się konflikt między Hezbollahem a Izraelem, który może przyciągnąć Iran. W świetle tych kwestii stwierdził, że pan Ghalibaf, ze swoim doświadczeniem wojskowym i pragmatycznymi poglądami, najlepiej nadaje się do kierowania rządem, jak stwierdzili Irańczycy zaznajomieni ze spotkaniem.
Podczas niezwykłej publicznej sprzeczki, podczas której funkcjonariusze obu stron kampanii atakowali się nawzajem w mediach społecznościowych, żaden z mężczyzn nie ustąpił.
Z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez irańską telewizję państwową – opublikowanego w środę, ostatniego dnia kampanii – wynika, że dr Pezeshkian prowadzi z 23,5%, Ghalibaf z 16,9% i Jalili z 16,3%, przy czym 28,5% niezdecydowanych, a pozostała część podzielona między kandydatów, w tym tych, którzy odpadli.
Analitycy twierdzą, że telewizyjne debaty, w których kandydaci zaskakująco szczerze krytykowali status quo, pokazały, że gospodarka, nękana amerykańskimi sankcjami, korupcją i złym zarządzaniem, jest dla wyborców i kandydatów najwyższym priorytetem.
Twierdzą, że nie da się naprawić gospodarki bez zajęcia się polityką zagraniczną, w tym patem ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie programu nuklearnego i obawami o zaangażowanie militarne Iranu w regionie za pośrednictwem sieci radykalnych grup interesów.
„Zamiast radykalnych zmian wybory mogą spowodować mniejsze, aczkolwiek znaczące zmiany” – powiedział Vali Nasr, profesor spraw międzynarodowych i studiów bliskowschodnich w Szkole Zaawansowanych Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Waszyngtonie. „Głosy u steru, które chcą innego kierunku, mogą skłonić Republikę Islamską do wycofania się z niektórych jej stanowisk”.
Pan Nasr zwrócił uwagę na negocjacje między Iranem a mocarstwami światowymi pod przewodnictwem centrowego prezydenta Hassana Rouhaniego, które doprowadziły do podpisania przełomowego porozumienia nuklearnego w 2015 r., z którego prezydent Donald J. Trump wycofał się w 2018 r., nakładając jednocześnie na Iran surowe sankcje dotyczące dochodów z ropy naftowej i międzynarodowych przelewów bankowych.
Chociaż w większości obszarów miejskich utrzymuje się wysoka apatia, spodziewano się, że wyborcy w prowincjach ze znaczną populacją etniczną azerskich Turków i Kurdów wybiorą większą liczbę wyborców na doktora Pezeshkiana. On sam jest azerskim Turkiem i był członkiem parlamentu miasta Tabriz, głównego ośrodka gospodarczego w północno-zachodniej prowincji wschodniego Azerbejdżanu. Doktor Pezeshkian wygłaszał przemówienia wyborcze w swoim ojczystym języku tureckim i kurdyjskim.
Jak wynika z nagrań wideo i doniesień prasowych, na środowym wiecu w Tabriz lekarz został powitany jak bohater ludowy, a tłumy wypełniały stadion i śpiewały turecką piosenkę nacjonalistyczną. Mniejszości etniczne i religijne rzadko są reprezentowane w Iranie na wysokich stanowiskach, dlatego kandydatura któregoś z nich na prezydenta wzbudziła zainteresowanie i entuzjazm w regionie, twierdzą azerbejdżańscy aktywiści.
„Ludzie chcą, aby Azerbejdżan powrócił na najwyższe szczeble decyzyjne w kraju” – powiedział Yashar Hakakpour, irańsko-azerski działacz na rzecz praw człowieka przebywający na wygnaniu w Kanadzie. „Nasza ocena jest taka, że wielu Azerów będzie na niego głosować”.
Pan Hakakpour powiedział, że choć on i wielu innych działaczy nie głosowaliby i nie uważali wyborów w Iranie za wolne i uczciwe, powiedział, że osoby, które oddały głos na doktora Pezeshkiana, miały nadzieję na niewielką poprawę w swoim życiu i w swoich regionach – np. większe inwestycje; odwrócenie wysychania jeziora Urmia, niegdyś głównego zbiornika wodnego; i, co najważniejsze, większe poczucie włączenia.