Izrael i Hezbollah igrają z ogniem, ale żadne z nich nie chce kolejnej wojny
![Izrael i Hezbollah igrają z ogniem, ale żadne z nich nie chce kolejnej wojny](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/948794b0-2e66-11ef-90be-b75b34b0bbb2-770x470.png)
Źródło obrazu, Obrazy Getty’ego
- Autor, Lucy Williamson
- Rola, Korespondent na Bliskim Wschodzie, Jerozolima
To osobliwy zwrot polityczny, że w tym tygodniu nasiliły się działania wojenne między Izraelem a Hezbollahem, nawet gdy rakiety osłabły.
Niedawna intensywna wymiana ognia podczas muzułmańskiego święta Id al-Adha zastąpiła ognistą salwę gróźb, znajome uderzenie bębna o działaniu odstraszającym, oświetlające drogę do wojny.
Przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah zagroził w środę inwazją na północny Izrael, jeśli wybuchnie wojna z Izraelem na pełną skalę.
Powiedział także, że Hezbollah ma „nową broń”, którą można będzie zobaczyć w terenie.
Dodał jednak, że grupa nie chce wojny z Izraelem na pełną skalę i postrzega swoje zaangażowanie jako wsparcie dla swojego sojusznika Hamasu w Gazie.
We wtorek Hezbollah opublikował materiał filmowy z drona przedstawiający Hajfę w północnym Izraelu, na którym zaznaczono kluczowe obiekty wojskowe i cywilne. Powszechnie postrzegano to jako zawoalowaną groźbę pod adresem Izraela, aby nie eskalował konfliktu – śmiercionośny atak na Hajfę prawdopodobnie wywołałby wojnę totalną.
Nasrallah powiedział, że było to częścią „wojny psychologicznej” Hezbollahu przeciwko jego wrogowi.
Kilka godzin po opublikowaniu filmu minister spraw zagranicznych Izraela Israel Katz powiedział, że kraj jest „bardzo blisko momentu podjęcia decyzji o zmianie zasad wobec Hezbollahu i Libanu”.
Powiedział, że w wojnie totalnej „Hezbollah zostanie zniszczony, a Liban zostanie poważnie uderzony”.
Izraelskie wojsko oświadczyło, że plany operacyjne ofensywy w Libanie zostały „zatwierdzone i zatwierdzone”.
Powszechnie panuje pogląd, że ani Izrael, ani Hezbollah nie chcą teraz wywołać wojny. Ta wojna – pomiędzy dwoma dobrze uzbrojonymi wrogami – groziłaby zniszczeniem milionów ludzi po obu stronach granicy, a także ryzyko wciągnięcia zwolennika Hezbollahu, Iranu, i Stanów Zjednoczonych, kluczowego sojusznika Izraela.
Jednak granica między odstraszaniem a chęcią wojny staje się coraz trudniejsza do zauważenia.
Źródło obrazu, Obrazy Getty’ego
Niektórzy członkowie izraelskiego rządu uważają, że ataki Hamasu z 7 października zmieniły kalkulacje dotyczące bezpieczeństwa i że mieszkańcy obszarów północnych nie będą mogli wrócić do swoich domów, jeśli Hezbollah nie zostanie pokonany na polu bitwy.
Wielu mieszkańców północy zgadza się z tym.
Ponad 60 000 z nich mieszka w tymczasowych kwaterach z dala od granicy, odkąd Hezbollah zaczął wystrzeliwać rakiety i pociski w kierunku północnego Izraela w celu wsparcia swojego palestyńskiego sojusznika, Hamasu.
Ponad 90 000 Libańczyków również zostało wysiedlonych, gdy siły izraelskie odpowiedziały atakami powietrznymi i artyleryjskimi.
Sondaż przeprowadzony w tym tygodniu wśród 800 Izraelczyków przez Jewish People Policy Institute wykazał, że ponad 60% chciało zaatakować Hezbollah „z pełną siłą”.
Ponad jedna trzecia (36%) stwierdziła, że chce to zrobić „tak szybko, jak to możliwe” – jeszcze zanim Izrael zakończy walkę z Hamasem w Gazie. Liczba ta wzrosła od czasu przeprowadzenia podobnego sondażu trzy miesiące temu.
Wojna w Gazie to kolejny powód, dla którego rząd Izraela może się denerwować możliwością jednoczesnego rozpoczęcia drugiej, znacznie ostrzejszej wojny z Hezbollahem.
Jednak w tym miesiącu podniósł limit liczby rezerwistów, których mógł wezwać, z 300 000 do 350 000, podsycając spekulacje, że nie wykluczono wojny na północy.
Rząd stara się także przedłużyć tymczasowe przedłużenie służby w rezerwie, dodając o rok granicę wieku, w którym żołnierze mogą zostać wezwani do służby.
W ciągu ostatnich ośmiu miesięcy cele po obu stronach nadal się poszerzały, w miarę nasilania się ataków transgranicznych.
W dniach poprzedzających Eid doszło do wściekłej salwy dronów i rakiet z Libanu po tym, jak Izrael zabił starszego dowódcę Hezbollahu, Taleba Abdallaha.
Nastąpiło to po miesiącu spiralnych ataków Hezbollahu, w wyniku których wzrosła liczba rakiet przeciwpancernych i dronów wysyłanych przez granicę.
Narastający konflikt typu „wet za wet” stwarza ryzyko wciągnięcia obu stron w wojnę, jeśli cel zostanie uznany za zbyt wrażliwy lub liczba ofiar będzie zbyt duża.
Jak dotąd ONZ twierdzi, że w Libanie zginęło ponad 400 osób, w tym wielu cywilów.
Co najmniej 25 osób – żołnierzy i cywilów – zginęło w Izraelu.
Źródło obrazu, Obrazy Getty’ego
Stany Zjednoczone wysłały w tym tygodniu swojego wysłannika po obu stronach granicy, aby spróbował rozwiązać konflikt, ale Hezbollah dał jasno do zrozumienia, że działa w solidarności ze swoim sojusznikiem z Hamasu, a porozumienie o zawieszeniu broni w Gazie jest powszechnie postrzegane jako jedyna realna droga do rozwiązania dyplomatycznego na północy.
Dla znajdującego się w trudnej sytuacji premiera Izraela Benjamina Netanjahu, znajdującego się pod presją przywrócenia spokoju, kontynuowanie obu konfliktów ma zalety.
Trudno byłoby mu ogłosić zwycięstwo w Gazie bez zabicia, pojmania lub wydalenia przywódców Hamasu, podczas gdy grupa nadal posiada nienaruszone zorganizowane bataliony.
I z każdym tygodniem, gdy wojna z Hamasem trwa, jego siły obierają za cel coraz większą liczbę dowódców Hezbollahu i kolejne pozycje Hezbollahu wzdłuż północnej granicy – co może pomóc mu przekonać mieszkańców do powrotu, kiedy oba konflikty się zakończą.
Gra na czas to specjalność Netanjahu.
Na północy obie strony igrają z ogniem.