Świat

Izrael i Hezbollah igrają z ogniem, ale żadne z nich nie chce kolejnej wojny

  • 20 czerwca, 2024
  • 5 min read
Izrael i Hezbollah igrają z ogniem, ale żadne z nich nie chce kolejnej wojny


Źródło obrazu, Obrazy Getty’ego

Tytuł Zdjęcia, W ostatnich tygodniach Izraelczycy walczą z pożarami na północy wywołanymi rakietami Hezbollahu

  • Autor, Lucy Williamson
  • Rola, Korespondent na Bliskim Wschodzie, Jerozolima

To osobliwy zwrot polityczny, że w tym tygodniu nasiliły się działania wojenne między Izraelem a Hezbollahem, nawet gdy rakiety osłabły.

Niedawna intensywna wymiana ognia podczas muzułmańskiego święta Id al-Adha zastąpiła ognistą salwę gróźb, znajome uderzenie bębna o działaniu odstraszającym, oświetlające drogę do wojny.

Przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah zagroził w środę inwazją na północny Izrael, jeśli wybuchnie wojna z Izraelem na pełną skalę.

Powiedział także, że Hezbollah ma „nową broń”, którą można będzie zobaczyć w terenie.

Dodał jednak, że grupa nie chce wojny z Izraelem na pełną skalę i postrzega swoje zaangażowanie jako wsparcie dla swojego sojusznika Hamasu w Gazie.

We wtorek Hezbollah opublikował materiał filmowy z drona przedstawiający Hajfę w północnym Izraelu, na którym zaznaczono kluczowe obiekty wojskowe i cywilne. Powszechnie postrzegano to jako zawoalowaną groźbę pod adresem Izraela, aby nie eskalował konfliktu – śmiercionośny atak na Hajfę prawdopodobnie wywołałby wojnę totalną.

Kilka godzin po opublikowaniu filmu minister spraw zagranicznych Izraela Israel Katz powiedział, że kraj jest „bardzo blisko momentu podjęcia decyzji o zmianie zasad wobec Hezbollahu i Libanu”.

Powiedział, że w wojnie totalnej „Hezbollah zostanie zniszczony, a Liban zostanie poważnie uderzony”.

Izraelskie wojsko oświadczyło, że plany operacyjne ofensywy w Libanie zostały „zatwierdzone i zatwierdzone”.

Powszechnie panuje pogląd, że ani Izrael, ani Hezbollah nie chcą teraz wywołać wojny. Ta wojna – pomiędzy dwoma dobrze uzbrojonymi wrogami – groziłaby zniszczeniem milionów ludzi po obu stronach granicy, a także ryzyko wciągnięcia zwolennika Hezbollahu, Iranu, i Stanów Zjednoczonych, kluczowego sojusznika Izraela.

Jednak granica między odstraszaniem a chęcią wojny staje się coraz trudniejsza do zauważenia.

Źródło obrazu, Obrazy Getty’ego

Tytuł Zdjęcia, Izraelczycy chowają się w poszukiwaniu schronienia, gdy syreny ostrzegają o rakietach wystrzelonych za granicę z południowego Libanu

Niektórzy członkowie izraelskiego rządu uważają, że ataki Hamasu z 7 października zmieniły kalkulacje dotyczące bezpieczeństwa i że mieszkańcy obszarów północnych nie będą mogli wrócić do swoich domów, jeśli Hezbollah nie zostanie pokonany na polu bitwy.

Wielu mieszkańców północy zgadza się z tym.

Ponad 90 000 Libańczyków również zostało wysiedlonych, gdy siły izraelskie odpowiedziały atakami powietrznymi i artyleryjskimi.

Sondaż przeprowadzony w tym tygodniu wśród 800 Izraelczyków przez Jewish People Policy Institute wykazał, że ponad 60% chciało zaatakować Hezbollah „z pełną siłą”.

Ponad jedna trzecia (36%) stwierdziła, że ​​chce to zrobić „tak szybko, jak to możliwe” – jeszcze zanim Izrael zakończy walkę z Hamasem w Gazie. Liczba ta wzrosła od czasu przeprowadzenia podobnego sondażu trzy miesiące temu.

Wojna w Gazie to kolejny powód, dla którego rząd Izraela może się denerwować możliwością jednoczesnego rozpoczęcia drugiej, znacznie ostrzejszej wojny z Hezbollahem.

Jednak w tym miesiącu podniósł limit liczby rezerwistów, których mógł wezwać, z 300 000 do 350 000, podsycając spekulacje, że nie wykluczono wojny na północy.

Rząd stara się także przedłużyć tymczasowe przedłużenie służby w rezerwie, dodając o rok granicę wieku, w którym żołnierze mogą zostać wezwani do służby.

W ciągu ostatnich ośmiu miesięcy cele po obu stronach nadal się poszerzały, w miarę nasilania się ataków transgranicznych.

Nastąpiło to po miesiącu spiralnych ataków Hezbollahu, w wyniku których wzrosła liczba rakiet przeciwpancernych i dronów wysyłanych przez granicę.

Narastający konflikt typu „wet za wet” stwarza ryzyko wciągnięcia obu stron w wojnę, jeśli cel zostanie uznany za zbyt wrażliwy lub liczba ofiar będzie zbyt duża.

Jak dotąd ONZ twierdzi, że w Libanie zginęło ponad 400 osób, w tym wielu cywilów.

Co najmniej 25 osób – żołnierzy i cywilów – zginęło w Izraelu.

Źródło obrazu, Obrazy Getty’ego

Tytuł Zdjęcia, Hezbollah wystrzelił setki pocisków w kierunku północnego Izraela po tym, jak jego starszy dowódca, Taleb Abdallah, zginął w ataku 11 czerwca

Stany Zjednoczone wysłały w tym tygodniu swojego wysłannika po obu stronach granicy, aby spróbował rozwiązać konflikt, ale Hezbollah dał jasno do zrozumienia, że ​​działa w solidarności ze swoim sojusznikiem z Hamasu, a porozumienie o zawieszeniu broni w Gazie jest powszechnie postrzegane jako jedyna realna droga do rozwiązania dyplomatycznego na północy.

Dla znajdującego się w trudnej sytuacji premiera Izraela Benjamina Netanjahu, znajdującego się pod presją przywrócenia spokoju, kontynuowanie obu konfliktów ma zalety.

Trudno byłoby mu ogłosić zwycięstwo w Gazie bez zabicia, pojmania lub wydalenia przywódców Hamasu, podczas gdy grupa nadal posiada nienaruszone zorganizowane bataliony.

I z każdym tygodniem, gdy wojna z Hamasem trwa, jego siły obierają za cel coraz większą liczbę dowódców Hezbollahu i kolejne pozycje Hezbollahu wzdłuż północnej granicy – ​​co może pomóc mu przekonać mieszkańców do powrotu, kiedy oba konflikty się zakończą.

Gra na czas to specjalność Netanjahu.

Na północy obie strony igrają z ogniem.


Źródło