Izrael w punkcie zwrotnym wojny w Gazie, ale powód jest nieoczekiwany
![Izrael w punkcie zwrotnym wojny w Gazie, ale powód jest nieoczekiwany](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/04/6610629616bde8d4ead64779-770x470.jpeg)
- W Izraelu mają miejsce masowe protesty i nawet jego najbliżsi światowi sojusznicy stają się krytyczni.
- Ale te wydarzenia niekoniecznie najprawdopodobniej spowodują zmianę izraelskiej inwazji na Gazę.
- Zamiast tego decydujący może okazać się gorący wewnętrzny spór dotyczący poboru do wojska ultraortodoksyjnych Żydów.
W zeszłym tygodniu tysiące ludzi wylało się na ulice w Jerozolimie i Tel Awiwie podczas największych protestów w Izraelu od rozpoczęcia wojny między Izraelem a Hamasem sześć miesięcy temu.
Choć podczas demonstracji nie brakowało wezwań do rezygnacji premiera Izraela Benjamina Netanjahu i rozpisania nowych wyborów, to nie te protesty powinny go najbardziej niepokoić.
Zamiast tego są to demonstracje ultraortodoksyjnych Żydów w Izraelu, obawiających się obowiązkowego poboru do wojska, którego od dawna unikali, a które mogą stanowić największe ryzyko dla i tak już kruchego uścisku władzy Netanjahu.
Netanjahu nie jest postacią popularną w Izraelu.
Krytycy zarzucają mu, że nie zapewnił uwolnienia wszystkich zakładników wziętych do niewoli 7 października i zarzucają, że przedłuża wojnę, aby utrzymać się przy władzy.
W niedawnym sondażu przeprowadzonym wśród Izraelczyków przez Izraelski Instytut Demokracji większość respondentów (57%) stwierdziła, że według nich Netanjahu radził sobie słabo od początku konfliktu Izrael-Hamas.
Spotkał się także z ostrą krytyką ze strony sojuszników międzynarodowych, przy czym prezydent Joe Biden nazwał niedawne zabójstwa pracowników organizacji humanitarnych w Gazie przez Siły Obronne Izraela „nie do przyjęcia”, a sekretarz stanu Antony Blinken zasugerował, że wsparcie USA dla Izraela może osiągnąć swój kres. W piątek IDF zwolniło dwóch funkcjonariuszy zaangażowanych w tę akcję.
Pomimo wewnętrznej niezgody i międzynarodowego potępienia Netanjahu ma długą historię. W zeszłym roku przeżył masowe protesty przeciwko planowi zmiany sądownictwa, który zdawał się zwiastować jego polityczny koniec.
Aby zapobiec swemu upadkowi i kontynuować kurs Izraela w Gazie, Netanjahu ma tylko jedno zadanie: utrzymać swój skrajnie prawicowy rząd koalicyjny w nienaruszonym stanie.
Jest mało prawdopodobne, aby ta koalicja, składająca się z twardogłowych, religijnie konserwatywnych i nacjonalistycznych prawodawców, stanowczo sprzeciwiających się rozwiązaniu dwupaństwowemu, uległa wpływowi światowego oburzenia z powodu działań Izraela w Gazie.
Jednak protesty ultraortodoksyjnych Żydów mogą oznaczać dla niego katastrofę, ujawniając pęknięcia w skrajnie prawicowym rządzie koalicyjnym, który do tej pory był w stanie utrzymać.
Protesty wynikają ze zbliżającej się decyzji o wcieleniu studentów jesziwy charedich do izraelskiej armii.
Studenci jesziwy, uczniowie żydowskich instytucji religijnych, byli w przeszłości wyłączeni z izraelskiego poboru do wojska, skądinąd powszechnego. Poza tym pozwolono im żyć z rządowych stypendiów.
Uzasadnieniem – obecnie poddawanym intensywnej analizie – jest to, że ich studia religijne stanowią formę służby narodowej, która chroni państwo przed obcymi wrogami.
Ponieważ większość izraelskich mężczyzn i wiele Żydówek musi służyć, świeccy Izraelczycy od dawna irytują się tym zwolnieniem.
Nastroje nasiliły się od 7 października i późniejszej izraelskiej inwazji na Gazę, która była świadkiem masowej mobilizacji rezerwistów i setek ofiar IDF. W niedawnym sondażu przeprowadzonym przez Izraelski Instytut Demokracji 64% populacji opowiada się za zniesieniem zwolnień.
Pod koniec ubiegłego miesiąca izraelski Wysoki Trybunał Sprawiedliwości forsował tę kwestię, wydając zarządzenie tymczasowe, które weszło w życie w poniedziałek, zabraniające rządowi przekazywania funduszy jesziwom, chyba że ich uczniowie odbywali służbę.
Okazało się to poważnym wyzwaniem dla koalicji Netanjahu, w której znajdują się elementy zdecydowanie popierające lub zdecydowanie sprzeciwiające się zwolnieniom.
W partii Likud Netanjahu minister obrony Yoav Gallant chce je zakończyć.
W zeszłym miesiącu powiedział: „Armia potrzebuje teraz siły roboczej. To nie jest kwestia polityki, to kwestia matematyki”.
Minister wojny Benny Gantz, postrzegany jako potencjalny następca Netanjahu, zgodził się i zagroził, że ustąpi w tej sprawie.
Odejście Gantza nie doprowadzi do upadku rządu, ale jeśli wystarczająca liczba elementów koalicji pójdzie w ich ślady, doprowadzi to do upadku.
Z drugiej strony członkowie koalicji, tacy jak partia Zjednoczonego Judaizmu Tory i Szas, zagrozili obaleniem rządu, jeśli nie będą chronione fundusze.
Obalenie Netanjahu miałoby niewątpliwie ogromne konsekwencje dla operacji Izraela w Gazie i mogłoby okazać się bardziej decydujące niż jakakolwiek interwencja z zewnątrz.
Wyzwaniem dla Netanjahu jest albo wynegocjowanie kompromisu, albo sprawdzenie blefu jednej ze stron i nadzieja, że nie spełni ona swoich gróźb.