Izrael wydłuża codzienne przerwy w walkach w Gazie, mówią USA: Wiadomości na żywo o wojnie Izrael-Hamas
Moshe Ajami, doświadczony izraelski archeolog, spędził dziesięciolecia przeszukując południową pustynię kraju, aby odkopać zaginione ruiny sprzed ponad 2000 lat. Jednak przez ostatnie kilka tygodni skupiał się na przeszukiwaniu popiołów domów spalonych przez terrorystów Hamasu podczas niespodziewanego ataku w zeszłym miesiącu, szukając kości, krwi i zębów zaginionych Izraelczyków.
„Jako archeolodzy jesteśmy przeszkoleni w identyfikowaniu szczątków ludzkich, które inni mogą przeoczyć” – powiedział pan Ajami, zastępca szefa izraelskiego Urzędu ds. Starożytności, podczas wywiadu w swoim biurze w Jerozolimie.
Mówiący cicho pan Ajami jest jednym z około 15 archeologów z doświadczeniem w wykopaliskach, od starożytnych zwojów po zakopane grobowce, którzy zmobilizowali się, aby spróbować zapewnić zamknięcie Izraelczykom wciąż oczekującym na wieści o swoich bliskich. Jak dodał, zespół odnalazł dotychczas szczątki co najmniej 60 osób, większość z nich w Be’eri – wiosce liczącej 1000 mieszkańców, która poniosła druzgocące straty w ataku.
W wyniku ataku z 7 października w Izraelu zginęło około 1400 osób, 240 uprowadzono, a wiele osób uznano za zaginione. Kraj wciąż boryka się z trudnościami, tysiące ludzi ewakuowano ze swoich domów, a rząd nie reaguje z opóźnieniem. Kilka tygodni po katastrofie nie udało się jeszcze zidentyfikować niektórych ciał, a ich rodziny pozostają w niewiedzy.
Izraelscy urzędnicy ds. zdrowia, przyzwyczajeni do rozpatrywania kilkudziesięciu przypadków tygodniowo, byli przytłoczeni napływem ciał, z których część, ich zdaniem, została zbezczeszczona lub spalona. Podczas gdy wojsko przewodzi wysiłkom identyfikacyjnym, kilka organizacji i niezależnych inicjatyw – od grup obserwatorów ptaków po jednostki K-9 – przeczesuje dotknięty obszar w poszukiwaniu śladów zaginionych.
Yossi Cohen, pułkownik rezerwy nadzorujący identyfikację zaginionych, udał się 15 października do pozostałości domu Ram i Lili Itamari w wiosce Kfar Aza na południu Izraela. Wizyta skłoniła go do skontaktowania się z szefem Urzędu ds. Starożytności i poprosić o pomoc archeologiczną – powiedział.
Gdy bandyci Hamasu wtargnęli do wioski, 63-letnia Lili Itamari powiedziała rodzinie, że ukryła się we wzmocnionym bezpiecznym pomieszczeniu, powiedział jej syn Tomer. Podobnie jak w innych przygranicznych wioskach, bojownicy podpalili dom, a kiedy wojsko w końcu przybyło do domu pani Itamari, nie było po niej żadnego śladu.
„Zdałem sobie sprawę, że skoro ponad 200 osób zaginęło oraz dziesiątki spalonych budynków i ciał, musimy inaczej podejść do poszukiwań” – powiedział pułkownik Cohen.
Następnego dnia pan Ajami wraz z zespołem zaczął przeszukiwać dom pani Itamari. W ciągu kilku tygodni archeolodzy przeszukali inne zrównane z ziemią domy w pobliżu granicy z Gazą, szukając nawet najdrobniejszych okruchów kości i zębów.
„W pewnym sensie ta praca przypomina naszą codzienną praktykę” – powiedział pan Ajami, włączając w to użycie standardowego sprzętu, takiego jak przesiewacze i szufelki. „Ale jest też zupełnie inaczej. Kości, które zwykle znajdujemy, należą do ludzi bez twarzy, którzy zmarli tysiące lat temu.
Przeszukując pozostałości domu pani Itamari, archeolodzy znaleźli niewielkie szczątki, które wysłali do analizy DNA, co umożliwiło władzom jej identyfikację – powiedział jej syn. W innym przypadku w Be’eri zespoły odkryły na dywanie zęby i tkankę krwi – powiedział Ajami.
W poniedziałek pułkownik Cohen wszedł do spalonego domu w Be’eri. Wewnątrz archeolog i żołnierz klęczeli w dużej kupie popiołów, zrzucając szczątki do wiadra w celu zbadania.
Zespoły nadal mogą znaleźć szczątki, gdy osoba została już pochowana. Izraelski urzędnik wojskowy powiedział, że w takich przypadkach są one umieszczane w grobie, bez informowania rodzin.
Przez pierwszy tydzień po ataku Joe Uziel, znawca Zwojów znad Morza Martwego – zbioru starożytnych rękopisów żydowskich – siedział w domu, „czując się bezradny” – powiedział. Kiedy wojsko poprosiło go o pomoc, zgłosił się.
„Mamy unikalny zestaw umiejętności, które można zastosować” – powiedział dr Uziel. „To pocieszające wiedzieć, że coś wnoszę”.