Izrael wzmacnia obronę na granicy z Libanem, przygotowując się na eskalację Hezbollahu
![Izrael wzmacnia obronę na granicy z Libanem, przygotowując się na eskalację Hezbollahu](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/10/6HI6AQ45PHTCTYCNQBYWSLWFJ4_size-normalized.jpgw1440-770x470.jpeg)
Urzędnicy rozmieszczali siły zbrojne wzdłuż i wszerz granicy oraz usuwali kilku pozostałych cywilów z 28 społeczności w strefie buforowej rozciągającej się nieco ponad milę od linii libańskiej.
Czołgi i transportery opancerzone rozmieszczone były na całym obszarze, przemierzając prawie opustoszałe drogi. Wojskowe punkty kontrolne odgrodziły teren. Jednostki założyły obozowiska pod osłoną drzew.
Siły po obu stronach wielokrotnie wymieniały ogień w ciągu kilku dni, odkąd infiltratorzy Hamasu przeprowadzili niespodziewany atak na Izrael 7 października, zabijając co najmniej 1400 osób.
Hezbollah twierdzi, że od wtorku w izraelskich atakach zginęło ośmiu jego bojowników w regionie przygranicznym. W wiejskim libańskim miasteczku zginęło starsze małżeństwo. Uważa się, że izraelski pocisk zabił w zeszłym tygodniu kamerzystę agencji Reuters relacjonującego walki tam. Siły Obronne Izraela oświadczyły, że prowadzą dochodzenie w sprawie incydentu, w wyniku którego rannych zostało sześciu innych dziennikarzy.
IDF twierdzi, że co najmniej pięciu Izraelczyków zginęło, w tym trzech żołnierzy w strzelaninie z bandytą Hezbollahu, który przedostał się na ten obszar. Samotna ofiara cywilna, palestyński obywatel Izraela, została potrącona w niedzielę podczas pracy na placu budowy w tym miasteczku na wzgórzu, zaledwie kilka metrów od płotu granicznego.
W środę w pobliżu miejsca, w którym stał mężczyzna, pozostała rozbita ciężarówka, a para butów roboczych została wyrzucona, gdy jeden z trzech rannych był leczony na drodze.
„W ciągu jednej sekundy wszystko się zmieniło” – powiedział Liav Benshushan, rezerwista z małych sił bezpieczeństwa Sztuli i jeden z niewielu cywilów, którzy pozostali w 300-osobowym miasteczku. Pióropusz dymu uniósł się z pobliskiego wzgórza, niedaleko miejsca strzelaniny wybuchł we wtorek w izraelskim mieście Zarit.
Benshushan był właścicielem domu, który mężczyzna pomagał budować. „On był moim przyjacielem.”
Społeczność międzynarodowa stara się powstrzymać ryzyko szerszej bitwy między Izraelem a Hezbollahem, szyicką milicją stanowiącą najbardziej dominującą siłę polityczną i militarną Libanu. W zeszłym tygodniu Stany Zjednoczone wysłały w ten region okręty wojenne, mając nadzieję, że pokaz siły powstrzyma tę grupę – i jej irańskich sojuszników – od przeprowadzenia ataku na pełną skalę.
Jednak kryzys humanitarny w Gazie, wywołany karnymi izraelskimi nalotami, w których zginęło ponad 3000 osób, podsyca gniew w Libanie i całym świecie arabskim i może skłonić Hezbollah do eskalacji.
Gniew ten nasilił się po śmiertelnym ataku w szpitalu w Gazie pod koniec poniedziałku, za który IDF i bojownicy palestyńscy obwiniali się nawzajem. Ocena amerykańskiego wywiadu była taka, że Izrael „nie był odpowiedzialny” za wybuch. Nie pomogło to jednak w powstrzymaniu oburzenia w Libanie, gdzie brak zaufania do Stanów Zjednoczonych jest głęboki. W środę w Bejrucie drugi dzień starcia żołnierzy z demonstrantami.
„Każdy musi wstać i powiedzieć, że projekt wypędzenia ludności Gazy nie zostanie przyjęty” – powiedział w środę Hashem Safieddine, szef rady wykonawczej Hezbollahu.
Izrael oświadczył w poniedziałek, że rozmieścił siły rezerwowe i regularne na północnej granicy, mimo że gromadzi siły wokół Gazy na potrzeby spodziewanej inwazji lądowej.
„IDF walczy z organizacją terrorystyczną Hamas, która rozpoczęła tę wojnę i jest gotowa na każdy scenariusz, zarówno na północy, jak i na południu” – oznajmiły IDF w oświadczeniu dla „The Washington Post”. „Radzimy naszym wrogom, aby nie testowali naszej zdolności do samoobrony”.
Cywile po obu stronach granicy, których dzielnice są wystarczająco blisko, aby Izraelczycy i Libańczycy mogli się widzieć i słyszeć, przygotowywali się na możliwość, że ich dom ponownie stanie się strefą wojny – tak jak miało to miejsce w 2006 r. podczas 34-dniowego konfliktu między Izraelem a Hezbollahem.
W Libanie zginęło ponad 1000 osób, a w Izraelu ponad 150.
Ahmed Deeb, burmistrz libańskiej przygranicznej wioski Wazzani, powiedział, że izraelskie pociski spadły już na obrzeża jego miasta. Jednak większość mieszkańców miasta jest uboga i niewielu myślało o wyjeździe.
„Dokąd chcesz, żebyśmy się ewakuowali?” on zapytał. „Nie nie nie. Jeśli Bóg pozwoli, zostajemy.”
W Izraelu tysiące ewakuowanych cywilów monitorowało wydarzenia z hoteli i domów przyjaciół. Niektórzy opuścili ten obszar, gdy w zeszłym tygodniu rakiety zaczęły spadać. Reszta przeniosła się na południe, gdy w poniedziałek wojsko zarządziło obowiązkową ewakuację.
Guy Becker (52 l.) powiedział, że większość mieszkańców jego przygranicznego kibucu Baram przeniosła się do jednego hotelu w Tyberiadzie, 30 km na południe. On, jego żona i dwie córki wypróbowali kilka lokalizacji, zanim zdecydowali, że wygodniej będzie pojechać z 400 innymi mieszkańcami – powiedział.
Becker powiedział, że ataki z 7 października wywołały szczególny strach w małych miasteczkach na północy, takich jak ich, pod wieloma względami podobnych do społeczności opanowanych przez bandytów Hamasu.
„Siły Hezbollahu przecinające płoty i szturmujące osady na północy to dokładnie taki scenariusz, jakiego obawialiśmy się i przygotowywaliśmy od lat” – powiedział.
Podobnie jak południowe kibuce i miasta, które stały się synonimami okrucieństw – Reim, Beeri, Kfar Azza – większość północnych miast przygranicznych opiera się na małych uzbrojonych siłach bezpieczeństwa, składających się z rezerwistów i cywilów, jako pierwszej linii obrony. Członkowie ochotniczych oddziałów w Sztuli pozostali w opuszczonym mieście – nie chcą powiedzieć ilu – ale nie mają złudzeń co do tego, jak poradziliby sobie w podobnym ataku.
Lokalny dziennikarz Eliyahu Galil położył swój M16 i kamizelkę kuloodporną wypełnioną amunicją na podłodze jednego z niewielu okupowanych domów w mieście. Niedaleko ulicy tysiące kurczaków gdakało w niepielęgnowanej oborze dla drobiu. W pobliżu znajdowała się ściana zniszczona przez rakietę we wtorek rano.
W 2019 r. w odległości niecałych 600 metrów od Sztuli odkryto i zniszczono tunel Hezbollahu. Galil powiedział, że prawie na pewno są też inne. Hezbollah powiedział, że jego snajperzy celują w kamery wojskowe znajdujące się w okolicy.
„Jeśli tutaj wydarzy się coś takiego, jak to, co wydarzyło się na południu, będziemy walczyć, ale zostaniemy zabici” – powiedział.
Już zszokowany faktem, że Hezbollah ostrzeliwał miasto rakietami przeciwpancernymi, on i jego koledzy z zespołu bezpieczeństwa liczą, że izraelskie wojsko przyjmie na siebie główny ciężar walki. Ale pozostaną, aby pomóc, powiedział.
„Nie możemy wyjechać” – powiedział Ofer Maman, 48 lat, hodowca grzybów. „Teraz jesteśmy częścią armii”.
Sarah Dadouch z Bejrutu przyczyniła się do powstania tego raportu.