Świat

Izraelczyk i Gazańczyk znajdują pocieszenie w przyjaźni podczas wojny w Gazie

  • 12 lutego, 2024
  • 9 min read
Izraelczyk i Gazańczyk znajdują pocieszenie w przyjaźni podczas wojny w Gazie


TEL AVIV — Barak Heymann od dwóch dni czekał na jakiś znak życia. Leżał bezsennie w łóżku, które nie było jego, myśląc o osobie, której nigdy nie spotkał. Nadal nie odpowiadała.

Każdego ranka i każdej nocy, gdy izraelski filmowiec wysyłał wiadomości do Om Ayan, młodej Palestynki w Gazie, obawiał się, że byłby to ostatni raz. Zaczął pisać.

„Czy u ciebie wszystko w porządku?????” napisał 28 października o 1:15 w nocy.

Jeden znacznik wyboru. Brak odpowiedzi.

Poznali się w Internecie w 2019 r., po tym jak Heymann przekazał darowiznę na rzecz funduszu, który pomógł ojcu Om Ayana w leczeniu raka na Zachodnim Brzegu, i utrzymywaliśmy kontakt przez lata. Znali nawzajem imiona swoich rodziców i dzieci, udostępniali zdjęcia swoich domów i zainteresowań. Oboje twierdzili, że to tylko przyjaźń, ale nigdy romantyczna. Było to jednak jedyne okno Heymanna na Gazę i jedyny kontakt Om Ayana z Izraelczykiem.

Okropności 7 października i konflikt w Gazie zbliżyły ich do siebie, a każde z nich znalazło w sobie schronienie przed smutkiem i izolacją. Heymann, działacz pokojowy, który czuł się coraz bardziej samotny w Izraelu podczas wojny, wiedział, że ktoś w Gazie go rozumie. Om Ayan, oblężona i bombardowana, wiedziała, że ​​ktoś w Izraelu o niej myśli.

Om Ayan (28 l.) podzieliła się swoją historią pod warunkiem, że zostanie zidentyfikowana po pseudonimie, w obawie o bezpieczeństwo swojej rodziny.

To dziwne, stwierdził Heymann, czuć z nią taką więź. A jednak był tutaj i znów zastanawiał się, czy ona nadal oddycha.

„Moja droga? Czy jesteś tam??????? proszę, proszę, prześlij mi znak życia” – napisał dwa dni wcześniej. Zawsze pisali SMS-y po angielsku.

„Żyję, nie martw się” – odpowiedziała wtedy. „Nie czujemy się dobrze”.

Heymann (48 l.) stracił już ludzi w Izraelu. Czy on też będzie musiał ją opłakiwać?

7 października jako pierwszy wysłał SMS-a Om Ayan.

(Wideo: The Washington Post)

Przed wojną sporadycznie kontaktowali się ze sobą, jeśli pozwalało na to ich pracowite życie — wysyłali aktualizacje rodzinne, zdjęcia i życzenia.

„Mam nadzieję, że będzie to dla Was początek pięknego nowego roku” – napisała 1 stycznia 2023 roku.

W maju jej mąż dostał pozwolenie na pracę w Izraelu. Właśnie urodziła się jej córka Aylin.

Warto przeczytać!  Powódź w Dubaju: chaos w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w którym odnotowano najcięższe opady od 75 lat

„Wyślij mi jego numer, a ja do niego zadzwonię” – napisał Heymann. „Ponadto dam mu ubranka dziecięce”.

„Na najbardziej podstawowym poziomie oboje jesteśmy rodzicami małych dzieci” – powiedział, siedząc na swoim przestronnym poddaszu w Jaffie w pogodny, ciepły grudniowy dzień.

„Oboje podzielaliśmy to poczucie braku człowieczeństwa wokół nas” – powiedział Heymann. „Myślę więc, że znajdujemy w sobie pocieszenie”.

Była to przyjaźń, o której rzadko mówił w rozmowach z innymi Izraelczykami. Po Bojownicy Hamasu i bojownicy sojuszniczy napłynęli do południowego Izraela 7 października – zabijając około 1200 osób i wzięcie ponad 250 zakładników do Gazy – jeszcze bardziej wahał się, czy o tym wspomnieć.

Heymann miała koleżankę w szkole średniej, która została zastrzelona na oczach jej dzieci. Ojciec bliskiego przyjaciela został wzięty jako zakładnik przez Hamas.

Wielu Izraelczyków, zszokowanych i przerażonych, uważało, że nikomu w Gazie nie można ufać. W mediach społecznościowych pojawiły się wezwania do zemsty za zabicie wszystkich w Gazie. Martwił się o Om Ayana: „To była pierwsza rzecz, o której pomyślałem”.

Witriol nie był zaskoczeniem. To była znajoma nienawiść. „Jeśli dorastasz w Izraelu, wlewają ci krew, wlewają ci krew do żył, odkąd skończyłeś zero lat, wszyscy są przeciwko tobie” – powiedział Heymann. „Przede wszystkim Arabowie”.

Byli jednak tacy, którzy stawiali opór i on znalazł wśród nich poczucie wspólnoty. Teraz niektórzy działacze, z którymi protestował i z którymi walczył o pokój, odwracali się od ruchu.

„Izraelscy Żydzi mają tak wiele wspaniałych powodów, aby bać się teraz o swoje życie i być pełni nienawiści, wściekłości i poczucia zemsty” – powiedział. „To naturalne.”

„Prosić, chcieć lub wymagać od ludzi w takim stanie, aby również okazali współczucie i miłosierdzie dla narodu palestyńskiego w Gazie… to niestety dość poważna sprawa, o którą proszę” – powiedział. „I będę nadal walczyć, aby zmienić ich zdanie”.

Heymann ma w domu flagi palestyńskie, które zwykle zabierał na marsze pokojowe; robił zdjęcia demonstracji i wysyłał je do Om Ayana.

Jego dzieci uczęszczają do izraelsko-palestyńskiej szkoły dwujęzycznej. Ma już nadzieję, że jego 9-letni syn odmówi obowiązkowej służby wojskowej, nawet jeśli będzie to oznaczać pójście do więzienia. Na kafelkach jego łazienki widnieją naklejki z tym samym przesłaniem w języku arabskim, hebrajskim i angielskim: „Demokracja i okupacja nie mogą współistnieć”.

Warto przeczytać!  Wojna Izrael-Hamas: Statek z pomocą żywnościową zbliża się do Gazy, gdy Palestyńczycy głodują

16 października po południu zaniepokojeni przyjaciele Heymanna zadzwonili do niego. Opublikował na Facebooku, że choć nic nie może usprawiedliwić ataku Hamasu, Izrael ponosi pewną odpowiedzialność za blokadę Gazy i odmawianie Palestyńczykom podstawowych praw człowieka.

Mówiono mu, że jego nazwisko, zdjęcie i adres domowy opublikowano na prawicowych kanałach Telegramu. Zajęło mu dwa tygodnie, aby powiedzieć o tym partnerowi, który przebywał z dziećmi za granicą.

Ale tego samego dnia powiedział o tym Om Ayanowi.

(Wideo: The Washington Post)

Wyprowadził się z domu i zatrzymał się w mieszkaniu przyjaciela, gdzie nie spał tamtej październikowej nocy, modląc się o odpowiedź z jej strony.

Ponad 24 godziny później jego telefon zawibrował.

„Odcięli internet w Strefie Gazy na dwa dni. Właśnie wróciło, ale nie mamy ładowania telefonu” – czytamy w jej wiadomości.

Krótko po 7 października, gdy naloty uderzyły w północną Strefę Gazy, Om Ayan owinęła swoją 7-miesięczną córkę, uciszając jej płacz, spakowała butelkę mleka i lizaka, dokumenty szczepień i dokumentację medyczną. Była w drugim miesiącu ciąży z drugim dzieckiem.

Zanim wyszła ze swojego mieszkania w Gazie, sięgnęła po klucz, nie wiedząc, czy będzie go jeszcze kiedykolwiek potrzebować.

Według Ministerstwa Zdrowia Gazy w wojnie Izraela z Hamasem zginęło ponad 28 000 ludzi, w tym wiele kobiet i dzieci.

Uciekła do domu swojej matki w Khan Younis, gdzie się urodziła. Trudno było jej zdobyć wodę, mleko i żywność dla rodziny. Zanim wysłała wiadomość do Heymanna, nie brała prysznica od ponad dwóch tygodni.

Om Ayan utrzymywała komunikację z nim w tajemnicy.

„Trudno wyjaśnić obecnym tutaj Arabom, że rozmawia się z Izraelczykiem” – powiedziała. „[They] może pomyśleć, że zdradzasz swój kraj i dzielisz się z nim wiadomościami dotyczącymi bezpieczeństwa”.

W rzeczywistości pytała, czy mógłby jej przysłać trochę pieniędzy, żeby było ją stać na mąkę, namiot i jakieś lekarstwa. I pytała, jak się czuje, o zdrowie matki i dzieci.

Gdy w jej rodzinnym mieście nasiliły się walki, zabrała rodzinę dalej na południe, do Rafah, gdzie wraz z córką, mężem i trójką dzieci z poprzedniego małżeństwa stłoczyli się w jednym namiocie. Lał deszcz, mocząc nylonowe ściany. 15 grudnia Om Ayan powiedziała Heymannowi, że martwi się o swoje zdrowie.

Warto przeczytać!  Izrael Gaza: ONZ ostrzega, że ​​atak na Rafah może doprowadzić do „rzezi”

(Wideo: The Washington Post)

Gdy wysłała mu wiadomość, był w drodze na demonstrację w Tel Awiwie. Tysiące Izraelczyków zgromadziło się, aby wezwać do uwolnienia zakładników i rezygnacji premiera Benjamina Netanjahu. Ale Heymann był jednym z nielicznych protestujących, którzy wzywali do zakończenia wojny.

Widzowie obrzucali przekleństwami ich.

(Wideo: The Washington Post)

30 grudnia Om Ayan uciekł z Gazy. Jej brat miał obywatelstwo innego kraju i złożył wniosek o wydalenie członków rodziny. Dokumentacja przyszła po tygodniach oczekiwania.

„Jest nadzieja, że ​​może już niedługo otrząsniesz się z tego koszmaru?!?! Cały czas się za was modlę” – napisał Heymann, gdy się o tym dowiedział.

Jednak wyjazd był dla Om Ayan cierpieniem, która poprosiła, aby ze względów bezpieczeństwa nie ujawniać jej aktualnego miejsca pobytu. Trójka starszych dzieci jej męża nie mogła przyjechać z nimi i musiała zostać u ciotek w Rafah. Byli już chorzy od spania na zewnątrz na zimnie. Jej mąż płakał.

Napisała do Heymanna w dniu przekroczenia granicy.

„Jestem teraz bezpieczny. Uniknąłem śmierci izraelskiego bombardowania.”

„Niesamowite niesamowite!” – wiwatował w notatce głosowej. „Wow, jestem taki szczęśliwy, że odszedłeś”.

„Moje siostry i dzieci są tam nadal bombardowane” – powiedziała. „😭😭”

„Modlę się za nich najdrożsi” – odpowiedział.

Teraz, w swoim dziwnym mieszkaniu, Om Ayan sięga po córkę w środku nocy, tak jak to robiła podczas nocnych bombardowań. Lekarze mówią jej, że ma wysokie ciśnienie krwi, które może zagrozić jej ciąży. Spróbuj się zrelaksować, mówią jej. Ale ona jest przyklejona do wiadomości, przerażona o tych, którzy wciąż są uwięzieni w Gazie.

Heymann zebrała pieniądze dla swojej rodziny, aby pomóc im dostosować się do nowego życia. Nadal uczestniczy w wiecach pokojowych, czasami zabierając ze sobą syna.

Kiedy jego partner i dzieci opuścili Izrael na zimę, zdecydował się zostać.

„To moje wspomnienia, mój język i moje jedzenie” – powiedział. „Zawsze będę walczyć, aby uczynić to miejsce lepszym”.

Om Ayan czuje to samo, co dom, ale jej dom został zniszczony. Nie wie, czy kiedykolwiek będzie mogła wrócić. Ma jednak nadzieję, że pewnego dnia będzie mogła spotkać swojego izraelskiego przyjaciela.

„Byłoby miło”, powiedziała, „tylko spojrzeć mu w oczy”.

Hadżar Harb w Londynie przyczynił się do powstania tego raportu.


Źródło