Świat

Izraelski rząd z czasu wojny łamie się, gdy rośnie frustracja wobec Netanjahu

  • 18 maja, 2024
  • 8 min read
Izraelski rząd z czasu wojny łamie się, gdy rośnie frustracja wobec Netanjahu


Benny Gantz, centrowy członek izraelskiego gabinetu wojennego, postawił w sobotę premierowi Benjaminowi Netanjahu ultimatum, mówiąc, że opuści rząd, jeśli wkrótce nie opracuje on planu na przyszłość wojny w Gazie.

Chociaż odejście pana Gantza nie doprowadziłoby do obalenia nadzwyczajnego rządu kraju na czas wojny, posunięcie to jeszcze bardziej nadwyrężyłoby kruchą koalicję, która zapewniła skrajnie prawicowemu rządowi Netanjahu wzrost międzynarodowej legitymizacji, a także jeszcze bardziej uzależniłoby premiera od jego twardych partnerów.

„Jeśli wybierzesz ścieżkę zelotów, wciągając kraj w otchłań, będziemy zmuszeni opuścić rząd” – powiedział Gantz na telewizyjnej konferencji prasowej. „Zwrócimy się do ludzi i zbudujemy rząd, który zdobędzie zaufanie ludzi”.

Przewodniczący Partii Jedności Narodowej pan Gantz powiedział, że da panu Netanjahu czas do 8 czerwca – czyli trzy tygodnie – na opracowanie planu, który miałby zapewnić uwolnienie zakładników wziętych do Gazy przez bojowników pod przywództwem Hamasu 2 października 7, zająć się między innymi przyszłym zarządzaniem tym terytorium, powrotem wysiedlonych Izraelczyków do ich domów i postępem w normalizacji stosunków z Arabią Saudyjską.

Ultimatum postawione przez pana Gantza było najnowszym sygnałem rosnącego nacisku na Netanjahu, aby opracował powojenny plan. Premier jest coraz bardziej naciskany – zewnętrznie przez najbliższego sojusznika Izraela, Stany Zjednoczone, i przez swój własny Gabinet Wojenny – aby wyjaśnił strategię dla Gazy. Zaledwie kilka dni wcześniej izraelski minister obrony Yoav Gallant powiedział, że rząd obiera „niebezpieczny kurs” i zażądał, aby Netanjahu natychmiast zobowiązał się nie ustanawiać izraelskiego rządu wojskowego w Gazie.

W odpowiedzi na ultimatum pana Gantza Netanjahu oskarżył byłego szefa sztabu wojskowego i wieloletniego rywala politycznego o nawoływanie do „klęski Izraela” poprzez skuteczne umożliwienie Hamasowi utrzymania się przy władzy.

Dodał, że pan Gantz „zdecydował się postawić ultimatum premierowi, a nie Hamasowi”.

Nawet gdy izraelscy politycy zmagali się z tym, jak zakończyć wojnę, skutki obecnej strategii dały się we znaki w Gazie.

W sobotę izraelskie siły lądowe kontynuowały ofensywę na wschodnich obrzeżach miasta Rafah – poinformowało izraelskie wojsko. W oświadczeniu wydanym w sobotę rano Hamas poinformował, że jego bojownicy ostrzelali żołnierzy izraelskich we wschodnim Rafah, a także w pobliżu przejścia granicznego w Rafah.

Według tamtejszych władz ds. zdrowia, na początku ósmego miesiąca wojny, w Gazie zginęło ponad 34 000 ludzi, ale poza tym izraelska armia poczyniła powolne postępy w osiąganiu wyznaczonych przez rząd celów, jakim jest likwidacja Hamasu i uwolnienie zakładników.

Negocjacje w sprawie zawieszenia broni, które umożliwiłoby uwolnienie pewnej liczby zakładników, utknęły w martwym punkcie, a Izrael i Hamas spierają się co do warunków rozejmu. Wojska izraelskie musiały także wrócić do części północnej Gazy, aby walczyć z wznowionym powstaniem Hamasu. Siły izraelskie i Hezbollah, politycznie potężna libańska grupa zbrojna, w dalszym ciągu bombardują się nawzajem za granicą, pozostawiając dziesiątki tysięcy Izraelczyków wysiedlonych bez pojęcia, kiedy będą mogli wrócić do domu.

Pan Gantz dołączył do izraelskiego rządu po 7 października w ramach nadzwyczajnego środka na czas wojny. W rezultacie powstała krucha i krnąbrna koalicja, w której pan Gantz i jego sojusznicy wymieniali ogień ze skrajnie prawicowymi sojusznikami Netanjahu, a czasami także z samym premierem.

W pewnym stopniu krytyka zarówno Gallanta, jak i Gantza była powtórzeniem krytyki urzędników amerykańskich. Sekretarz stanu Antony J. Blinken powiedział w tym tygodniu, że Izrael musi opracować „jasny, konkretny plan” powojennych rządów w Gazie.

Stany Zjednoczone starały się upoważnić Autonomię Palestyńską, grupę kontrolującą znaczną część okupowanego Zachodniego Brzegu, do rządzenia Gazą. Jednak Netanjahu i jego sojusznicy odrzucili ten pomysł, proponując, aby władzę przejęli Palestyńczycy niezwiązani z Hamasem ani AP.

Administracja Bidena wezwała także do utworzenia państwa palestyńskiego – którego Gaza byłaby integralną częścią – propozycja, która straciła poparcie w Izraelu, odkąd Hamas przewodził atakowi terrorystycznemu 7 października.

W sobotę pan Gantz przyrzekł, że „nie pozwoli żadnej partii, czy to przyjaciołom, czy wrogom, narzucać nam państwo palestyńskie”, powtarzając retorykę Netanjahu sprzeciwiającą się suwerenności Palestyny.

Warto przeczytać!  Negocjacje graniczne Bidena oznaczają wstrząsającą zmianę w polityce imigracyjnej

Do czasu znalezienia trwałego rozwiązania, powiedział Gantz, Gazą powinna tymczasowo zarządzać „amerykańsko-europejsko-arabsko-palestyńska” administracja cywilna, pod izraelskim nadzorem bezpieczeństwa. Pan Gantz dołączył do pana Netanjahu, który odrzucił jakąkolwiek rolę dla wspieranej przez społeczność międzynarodową AP

Odkrycie martwych zakładników i odrodzenie się walk Hamasu w ostatnich dniach uwypukliły niepowodzenia obecnej strategii Netanjahu.

Siły izraelskie poinformowały w sobotę, że odnalazły ciało 53-letniego Rona Binyamina, izraelskiego mężczyzny i czwartego zakładnika przywiezionego do Izraela w celu pochówku w ciągu ostatnich dwóch dni.

Według władz izraelskich około 124 z ponad 250 osób wziętych jako zakładników 7 października nadal przebywa w Gazie. Od lat, na długo przed atakiem Hamasu, przetrzymywanych jest tam kolejnych czterech jeńców. Według izraelskich statystyk rządowych co najmniej 35 pozostałych zakładników uważa się za zmarłych.

W miarę nasilania się walk w Gazie w pobliżu miasta Rafah na południu, napływ pomocy do enklawy zmalał. Ciężarówki wyładowane pomocą humanitarną zaczęły w tym tygodniu wjeżdżać na brzegi Gazy przez tymczasowe molo zbudowane przez Stany Zjednoczone.

Jednak amerykańscy urzędnicy i grupy pomocowe podkreślali, że nowy korytarz morski nie zastąpi lądowych przejść granicznych, co jest najskuteczniejszym sposobem dostarczania zaopatrzenia ludności cywilnej na tym terytorium. W piątek urzędnicy ONZ podali, że w ciągu 10 dni od rozpoczęcia izraelskiej inwazji na miasto Rafah na południu Gazy przez te przejścia wjechało jedynie 310 ciężarówek z pomocą humanitarną.

To znacznie mniej niż ponad 500 osób dziennie, które według organizacji pomocowych są potrzebne do utrzymania nawet minimalnie akceptowalnych warunków życia.

Pracownicy organizacji humanitarnych wielokrotnie ostrzegali, że w obliczu poważnych niedoborów podstawowych towarów wśród ludności cywilnej, z której wielu było wielokrotnie przesiedlanych, grozi głód. Według UNRWA, głównej agencji ONZ ds. Palestyńczyków, od czasu rozpoczęcia przez Izrael ofensywy wojskowej 6 maja ponad 800 000 Palestyńczyków zostało zmuszonych do opuszczenia Rafah.

Warto przeczytać!  Księga Rekordów Guinnessa odebrała tytuł „najstarszemu psu świata” Bobiemu

Izrael w dalszym ciągu charakteryzuje swoją ofensywę w Rafah i wokół niego jako „ograniczoną operację” przeciwko Hamasowi. Jednak najnowsze zdjęcia satelitarne pokazały pogłębiające się zniszczenia i zasugerowały, że znaczący najazd już się rozpoczął. W czwartek Izrael oświadczył, że wyśle ​​więcej sił do Rafah, sygnalizując, że zamierza zaatakować w głąb miasta pomimo międzynarodowych obaw dotyczących zagrożenia dla ludności cywilnej, jakie stanowi inwazja na pełną skalę.

Rafah stało się domem dla ponad miliona Palestyńczyków, którzy uciekli ze swoich domów w innych częściach Gazy w poszukiwaniu choćby odrobiny bezpieczeństwa, mimo że izraelskie wojsko nadal przeprowadzało naloty na miasto. Było to jedno z ostatnich miejsc, które nie zostało zaatakowane przez izraelskich żołnierzy.

Obecnie wielu Palestyńczyków szuka schronienia w miejscach takich jak centralne miasto Deir al Balah i Al-Mawasi, obszar przybrzeżny na zachód od Khan Younis. ONZ i grupy pomocowe stwierdziły, że w obu miejscach panuje przeludnienie i panują tragiczne warunki. Według UNRWA na północy izraelskie ataki i nowe nakazy ewakuacji wojskowej spowodowały przesiedlenie ponad 160 000 ludzi z kilku obszarów wokół miasta Gaza.

Mohammed al-Lahham i jego rodzina uciekli w zeszłym tygodniu z Rafah i wrócili do Khan Younis, swojego rodzinnego miasta w Gazie i miasta zniszczonego izraelskimi bombardowaniami. Mieli nadzieję, że nie będą już zmuszeni do ucieczki.

„Sytuacja w moim mieście jest nie do zniesienia, ale przynajmniej jest lepsza niż mieszkanie w namiocie” – powiedział al-Lahham, lat 41, hydraulik i ojciec pięciorga dzieci. „W końcu wróciłem do Khan Younis, mojego rodzinnego miasta, gdzie znam jego ludzi, miejsca i ulice”.

Brak pomocy zmusił rodziny takie jak al-Lahhamowie do niemal wyłącznie samodzielnego radzenia sobie.

W czwartek pan al-Lahham wraz z dwoma synami stanął w kolejce, aby napełnić puszki wodą z dużego zbiornika przyniesionego przez organizację charytatywną. I chociaż woda tego dnia była darmowa, nic innego w zniszczonym mieście nie było, a ceny na rynkach rosły w obliczu niedoborów żywności i ograniczonych towarów handlowych.

Raja Abdulrahim, Bilala SzbairaI Wiktoria Kim raportowanie wniesione.


Źródło