Podróże

Jak naprawdę wygląda Vanlife

  • 19 lutego, 2022
  • 12 min read
Jak naprawdę wygląda Vanlife


I wychował się na wycieczkach samochodowych, z których najlepsze to zawsze tygodniowe wędrówki po amerykańskim zachodzie. Zwykle kończyły się na tym, że wszystkie nasze schludnie zapakowane rzeczy były rozłożone w każdym kącie furgonetki moich rodziców. Łóżko, które mój tata zbudował z tyłu dla mojego brata i mnie, zamieniło się w morze porozrzucanych książek, wyrzuconych dojrzałych skarpet i podartych opakowań po cukierkach pokrytych roztopioną czekoladą.

Ach, dobre czasy.

Na Instagramie życie w podróży przyjęło bardziej modną formę kultury vanlife — pełne przygód podróże w spersonalizowanych samochodach dostawczych. Posty często zawierają przebudowane furgonetki Sprinter z otwartymi tylnymi drzwiami i parę leżącą na łóżku z widokiem na malowniczą scenerię. Są piękne kuchnie kuchenne z kafelkami metra i drewnianymi podłogami. Zawsze wygląda lepiej niż moje pierwsze mieszkanie w Chicago.

Bliższe przyjrzenie się rzeczywistości vanlife pokazuje jednak, że nie zawsze jest ono tak efektowne, jak wygląda na Instagramie. Dla tych, którzy są temu oddani, vanlife jest skomplikowaną mieszanką, która obejmuje codzienną frustrację najprostszymi rzeczami, a jednocześnie zapewnia możliwości osobistego odkrywania, budowania społeczności i aktywizmu.

Popularność Vanlife wzrosła w ostatnich latach, czasem z miłości do przygód, a czasem po prostu z konieczności. Na przykład jedno badanie z końca 2020 r. wykazało, że 35 procent Amerykanów „pociągało życie vanem, aby częściej przebywać na świeżym powietrzu”, podczas gdy 72 procent „zamieniłoby swój dom na życie vanem, aby spłacić dług”. Dzięki filmom takim jak nagrodzony Oscarem Nomadland Chloé Zhao, vanlife jest teraz bliższe mainstreamowej idei.

Moje pierwsze prawdziwe spojrzenie na vanlife poza Instagramem pojawiło się kilka lat temu od kogoś, kogo poznałem online. Miał dokładnie moje imię i nazwisko, czasem też pojawiał się w wiadomościach i, jak się okazało, jest kuzynem, którego nigdy nie spotkałem w prawdziwym życiu. (Być może znasz go jako bohatera, który niedawno wydrukował w 3D replikę telewizora Simpsonów.)

Ten drugi, młodszy Brandon Withrow i jego partnerka Lindsay wyruszyli w drogę, aby zobaczyć każdy park narodowy, jaki tylko mogli. Jak dotąd obejmuje to 50 parków narodowych, 24 pomniki narodowe, 14 lasów narodowych, 105 miast, 52 muzea i 64 atrakcje przydrożne. W tym czasie przejechali ponad 50 000 mil, zaręczyli się, a potem pobrali – cały czas mieszkając na 60 metrach kwadratowych. Vanlife było dla nich serią kamieni milowych w życiu. COVID-19 skłonił ich do ograniczenia życia w vanie, ale wciąż wychodzą na kilka miesięcy w roku.

W tamtym czasie ja też odbywałem długie, ale wciąż znacznie krótsze wycieczki moim SUV-em do parków narodowych. W tamtym czasie Brandon Withrows najwyraźniej deptał amerykański Zachód.

Jednak za tymi doświadczeniami vanlife może być trudnym sposobem na życie.

Jak pokazuje jeden z postów na popularnym zbiorczym koncie Instagram Project Vanlife, życie w trasie wiąże się również z prawdziwymi frustracjami i wyzwaniami. Project Vanlife często udostępnia dalej bardziej dopracowane posty o vanlife — wspaniałe przebudowane furgonetki zaparkowane w idealnej scenerii. Jednak jedno ponowne udostępnienie — post Janny i Austina Jenkinsów (@austinandjanna) na temat „Rzeczy o VanLife, które zwykle nie są pokazywane na Instagramie” — stał się momentem terapii społecznościowej dla vanliferów, którzy cieszą się z odrobiny realności na Instagramie.

Warto przeczytać!  Te 4 niezwykle popularne miejsca wciąż wymagają od nieszczepionych Amerykanów poddania się testom w 2023 r.

Komentarze zaczęły zalewać wpis o tej rzeczywistości, która obejmuje wiele nocy spędzonych na parkingach lub postojach dla ciężarówek, spleśniałe mleko, uwięzienie z bąkami w zwarciu, komary, gzy, osy, zimne samochody dostawcze, wrzące samochody dostawcze, zepsute samochody dostawcze, i krzywe bananowe hamaki. (Aby owoce nie były posiniaczone, zwykle wieszają je w hamakach dostępnych bez recepty, chociaż często wypadają i ulegają siniakom).

Wchodzenie w vanlife oznacza przemyślenie wszystkich ewentualności. Podczas gdy niektóre samochody dostawcze to na przykład podrobione luksusowe pobyty, które niewiele różnią się od kampera, nie wszyscy mogą znaleźć miejsce na toaletę w swoim małym domu, co oznacza, że ​​przechowują „butelki na siki” i znajdują kreatywne sposoby radzenia sobie z odchodami ciała gdy kilometry od miejsca odpoczynku.

„Kupa w torbie” — napisał użytkownik onemanonevan. „Inny użytkownik (jean._muir) odpowiedział:„ Wiesz, że myślimy [sic] używania toreb dla psów zamiast kupowania fantazyjnej toalety”.

Dla mojego kuzyna przygotowanie oznaczało dokładną listę kontrolną przed wyruszeniem w dowolne miejsce. „Przy kierownicy trzymaliśmy„ listę kontrolną przed lotem ”, powiedział mi, „aby upewnić się, że nie zapomnieliśmy o niczym przed przeniesieniem furgonetki: zamknij szuflady, zamknij szafki, nic nie leży na blacie, zamknij wentylacja, nic na dachu”.

„Zdecydowanie nie dla każdej pary” — powiedziała Janna Jenkins, kiedy zapytałam, czy warto. Relacja Jenkinsów często obala mity o perfekcji życia vanów za pomocą filmów przedstawiających momenty z życia vanów.

„Mieszkanie samemu na 70 metrach kwadratowych to wyzwanie, nie mówiąc już o drugiej osobie! To sprawiło, że nasz związek rozkwitł i naprawdę zbliżył nas do siebie, ale widzieliśmy pary, które zostały rozdarte”.

(Wywiady do tego artykułu zostały przeprowadzone przed tragicznym morderstwem Vanlifera Gabby Petito przez jej narzeczonego, Briana Laundrie.)

Para dowiedziała się o vanlife na Instagramie w marcu 2019 r., kiedy pobrali się po raz pierwszy i szukali opcji długoterminowej podróży. Dziewięć miesięcy później, po naprawieniu furgonetki, wyruszyli w drogę i robią to od ponad roku.

„VanLife”, powiedział mi Jenkins, „(przynajmniej z naszego doświadczenia) to 50 procent tego, co widzisz na Instagramie i 50 procent tego, czego nie widzisz. Naprawdę połowę nocy spędzamy w pięknych miejscach z widokiem na ocean lub w bujnych lasach, ale połowę nocy spędzamy też na parkingach Walmartu lub na postojach dla ciężarówek”.

W drodze są rzeczy, które możesz zaplanować, powiedziała Jenkins, takie jak posiadanie ubezpieczenia na wszystko, i takie, których nie możesz, jak odkrycie, tak jak ona, że ​​jest poważnie uczulona na użądlenia pszczół i konieczność pójścia na pogotowie — mając nadzieję, że twoje ubezpieczenie pokryje to wszystko.

Jednak dla innych vanlife jest mniej stresującą rzeczą na pół etatu.

Pochodzący ze Szwajcarii Katharina i Simon Foster (exploring.fosters) na pół etatu zajmują się vanlifem, podróżując w weekendy i święta ze swoimi dwoma psami. Powiedzieli, że Vanlife to „idealna inwestycja” na podróżowanie z psami, chociaż przyznają, że sierść psa jest wszędzie, gdy mieszkasz na małej przestrzeni.

„Dla nas, pasjonatów pieszych wędrówek”, dodają, vanlife jest „bardzo wygodne” do spania „w punkcie początkowym wędrówki, dzięki czemu możemy rozpocząć bardzo wcześnie i cieszyć się ciszą i spokojem na szczycie góry”.

Warto przeczytać!  Najpopularniejsze kierunki wakacyjnych podróży według Mastercard

Przyznają, że życie nomadów nie jest idealne. Odkrywają, że biwakowanie na świeżym powietrzu nie zawsze jest tak sielankowe, jak pokazuje Instagram. Często miejsca, w których parkują do obozu, są zaśmiecone, czasem ludzkimi odchodami i papierem toaletowym. Pomimo tych niespodzianek, mówią, że to „całkowicie uzależnia”.

Jednak dla wielu wejście w vanlife polega na ponownym odkryciu siebie.

„Abi [Rodriguez] i rozpocząłem proces vanlife na początku 2017 roku” – powiedział Nat Rodriguez. (Para przechodzi przez @letsplayrideandseek na Instagramie.) Nat Rodriguez był zastępcą szefa kuchni i był gotowy na zmianę. „Zrobiliśmy trochę badań i kupiliśmy furgonetkę. W 2018 roku pracowaliśmy nad zaoszczędzeniem pieniędzy i rozbudową furgonetki. Abi zakończyła dzierżawę swojego studia fotograficznego, a ja rzuciłem pracę i wystartowaliśmy [in] luty 2019.”

„Niestety, większość tego, co widzisz na platformie, to bardzo mała część vanlife” – powiedział mi Rodriguez.

„W żadnym wypadku nie odbiera to luksusu zaparkowania w miejscu ze wspaniałymi widokami i podziwiania pięknego zachodu słońca przy otwartych drzwiach. To absolutnie się zdarza, a Abi i ja mamy szczęście, że nazwaliśmy prawie każdy krajobraz, jaki tylko można sobie wyobrazić na naszym podwórku”. Dodała jednak, że istnieje nieustający zgiełk dnia codziennego, taki jak odbieranie poczty, niemożność wzięcia prysznica przez dłuższy czas, znajdowanie miejsc do spania, śledzenie dostaw wody i energii lub lokalizowanie Wi-Fi.

Mimo to twierdzą, że warto.

„Drugą stroną tego są wyjątkowe doświadczenia”, powiedziała, dodając „absolutną wolność, zdobycie jednych z najbardziej znaczących relacji, jakie kiedykolwiek będziesz mieć, zobaczenie piękna kraju i świata, rozwój jako osoba, i ogólnie, żyjąc celowo. Abi i ja nie zamienilibyśmy tego życia na żadne inne”.

Para założyła również Van Life Pride (@vanlifepride), aby „świętować queerowych nomadów” i stworzyć „bezpieczną przestrzeń dla koczowników LGBTQIA+ i sojuszników do łączenia się”.

Znaczące relacje z innymi nomadami na drodze przybierają czasem formę zaplanowanych wydarzeń. Na przykład na początku 2022 roku zorganizowali swoje pierwsze w historii zgromadzenie Van Life Pride, a następnie dołączyli do Skooliepalooza, dużego zgromadzenia przerobionych szkolnych autobusów, furgonetek i samochodów kempingowych.

Vanlife jest pełne różnorodności, ale ta różnorodność często nie pojawia się na tych zbiorczych kontach, co prowadzi do poważnej luki w reprezentacji online. Podobne konta, takie jak Diversify Vanlife (@diversify.vanlife), również wychodzą naprzód, by reprezentować niedostatecznie reprezentowanych ludzi w vanlife.

Vanlife może być zatem światem, który umożliwia jednostkom włożenie pełnego wysiłku w ważne sprawy blisko domu.

Melissa Moses, rdzenna kobieta z Kanady, wkroczyła w życie vanów w czerwcu 2020 roku, kiedy kupiła Chevroleta G20 Chevy Van z 1993 roku.

„Uwielbiam podróżować, a mój van ma wszystkie elementy domu” – powiedziała mi. Żyła z walizki, samochodu, ciężarówki, żaglowca, łodzi nurkowych, wielomilionowych jachtów i kamperów.

Vanlife jest dla niej narzędziem aktywizmu. „Powodem, dla którego zdecydowałam się rozpocząć przygodę z vanem, jest moja praca polegająca na nauczaniu samoobrony wśród społeczności Pierwszych Narodów i na rzecz praw rdzennych kobiet. Wróciłam do domu po 15 latach podróży za granicę z powodu krajowego dochodzenia w sprawie zaginionych i zamordowanych rdzennych kobiet i dziewcząt”.

Warto przeczytać!  Atrakcje przyrodnicze do odkrycia w 2024 r

Narodowe śledztwo w sprawie zaginionych i zamordowanych rdzennych kobiet i dziewcząt to kanadyjski raport rządowy, który pojawił się po latach głosów rdzennych mieszkańców wzywających Kanadę do zbadania nieproporcjonalnej liczby zaginionych i zamordowanych rdzennych kobiet w Kanadzie oraz polityki, która umożliwia tę niesprawiedliwość.

„Moi starsi w moich społecznościach poprosili mnie, abym wróciła do domu i uczyła samoobrony wszystkie nasze Orkiestry Pierwszych Narodów w Kolumbii Brytyjskiej” — powiedziała. „Unia wodzów Indian BC wybrała mnie na swojego przedstawiciela ds. kobiet. Reprezentuję ponad 150 zespołów First Nations w Kolumbii Brytyjskiej”.

Mówi, że Vanlife sprawia, że ​​jej życie jako instruktora samoobrony jest przystępne cenowo i otwiera jej drzwi do „dotarcia do wszystkich zespołów Pierwszych Narodów w BC, zobaczenia świata, poznania siebie i ponownego skupienia się na tym, co naprawdę liczy się w moim życiu”. życie.”

Ale jak ludzie mogą sobie pozwolić na życie vanlife? Niektórzy, jak mój kuzyn, to cyfrowi nomadzi, gdzie freelancing lub luźniejsza polityka korporacyjna pozwalają na pracę w trasie.

Na przykład Jenkinsowie są właścicielami baru do rzucania toporami w północnym Kolorado. Partner pomaga go prowadzić, a oni zarządzają resztą biznesu z trasy.

Inni przynoszą swoje podstawowe talenty do fizycznych miejsc, które odwiedzają.

Nat i Abi pracują, gdy jest to konieczne, raz założyli wyskakującą restaurację na plaży w Baja California Sur w Meksyku. „Przez miesiąc obozowaliśmy na tej plaży dla surferów i stworzyliśmy restaurację z dwoma innymi obozowiczami, których spotkaliśmy. Zostaliśmy bliskimi przyjaciółmi. Tworzyliśmy menu, sprzedawaliśmy bilety i gotowaliśmy dla kameralnego, wyprzedanego tłumu, gotując na naszych platformach i nad ogniskiem, obserwując szare wieloryby na skraju linii brzegowej”.

Chociaż jasne jest, że vanlife nie zawsze jest bezbłędnym życiem na idealnym zdjęciu w idealnej scenerii, jasne jest również, że ma swoje niesamowite chwile, takie jak te, które sprawiają, że wielu wraca do swoich samochodów dostawczych.

„Jedną dobrą rzeczą, jakiej doświadczyliśmy w drodze” — powiedzieli Fosterowie — „jest to, jak nagle stajesz się częścią społeczności”. W drodze dodają: „zatrzymała nas rodzina, której samochód utknął w przydrożnym rowie. Udało nam się ich wyciągnąć i nigdy nie zapomnimy ich szczęśliwych i wdzięcznych twarzy. Wiemy [that] jeśli pewnego dnia nasz van ulegnie awarii, ktoś nam pomoże”.

Podobnie w zeszłym roku Moses miała swoje własne doświadczenie, które pozostaje w jej pamięci. Została zaproszona jako świadek „Upamiętnienia Uzdrawiającego Totemu Wznoszącego Słup na niewycenionym terytorium Kitsumkalum, ku czci zaginionych zamordowanych rdzennych kobiet i dziewcząt / 2SLGBTQ”.

Pojawiła się w swojej furgonetce, która nie miała wtedy ogrzewania. Dzielili się tradycyjnymi potrawami, w tym łososiem sockeye. Powiedziała, że ​​na jej południowym terytorium wiele lat temu trzeba było zaprzestać poławiania łososia sockeye z powodu małej liczby, więc był to wyjątkowy moment, aby go mieć.

„Zjadłam łososia sockeye, jakby to był mój ostatni posiłek”, powiedziała. „Wszyscy patrzyli na mnie zaniepokojeni, ponieważ jadłam, jakbym umierała z głodu”. Zanim wyjechała, zapakowali jej samochód do zamrażania łososiem, aby zabrać go do domu, do rodziny.

„Mój van śmierdział rybami przez wiele dni, ale było warto”.




Źródło