Świat

Jak to się stało i pytania bez odpowiedzi

  • 5 marca, 2023
  • 8 min read
Jak to się stało i pytania bez odpowiedzi


STECCATO DI CUTRO, Włochy (AP) — „Włochy, nadchodzimy!” wiwatowali młodzi mężczyźni w urdu i paszto, kiedy filmowali siebie stojących na łodzi płynącej po jasnych, błękitnych wodach.

Byli wśród około 180 migrantów — Afgańczyków, Pakistańczyków, Syryjczyków, Irańczyków, Palestyńczyków, Somalijczyków i innych — którzy opuścili Turcję w nadziei na lepsze lub po prostu bezpieczniejsze życie w Europie.

Kilka dni później dziesiątki z nich nie żyły. Do tej pory z wraku statku z 26 lutego w pobliżu małego nadmorskiego miasteczka Steccato di Cutro wydobyto 70 ciał, ale znaleziono tylko 80 ocalałych, co wskazuje, że liczba ofiar śmiertelnych była wyższa. W niedzielę nurkowie ze straży pożarnej zauważyli kolejne ciało na Morzu Jońskim i pracowali nad wydobyciem go na brzeg – podała telewizja państwowa.

Tragedia uwydatniła mniej znaną trasę migracji z Turcji do Włoch. Zwrócono również uwagę na zaostrzenie włoskiej i europejskiej polityki migracyjnej, która od 2015 r. odeszła od poszukiwań i ratownictwa, traktując priorytetowo ochronę granic. Rządowi włoskiemu zadawane są również pytania, dlaczego straż przybrzeżna nie została rozmieszczona, dopóki nie było za późno.

Na podstawie dokumentów sądowych, zeznań ocalałych i krewnych oraz oświadczeń władz, AP zrekonstruowało to, co wiadomo o wydarzeniach, które doprowadziły do ​​katastrofy statku i pytaniach pozostawionych bez odpowiedzi.

___

NIESAMOWITA PODRÓŻ

We wczesnych godzinach rannych w środę, 22 lutego, migranci – w tym dziesiątki rodzin z małymi dziećmi – weszli na pokład łodzi rekreacyjnej na plaży w pobliżu Izmiru po podróży ciężarówką ze Stambułu i przejściu przez las pieszo.

Wyruszyli z brzegu. Ale już po trzech godzinach podróży statek doznał awarii silnika. Wciąż na pełnym morzu, jako zamiennik przybył stary drewniany gulet – tradycyjna turecka łódź.

Przemytnicy i ich asystenci kazali migrantom ukryć się pod pokładem, gdy kontynuowali podróż na zachód. Bez kamizelek ratunkowych i siedzeń tłoczyli się na podłodze, wychodząc tylko na chwilę, by zaczerpnąć powietrza lub załatwić sobie sprawę. Ci, którzy przeżyli, powiedzieli, że druga łódź również miała problemy z silnikiem, zatrzymując się kilka razy po drodze.

Trzy dni później, w sobotę, 25 lutego, o godzinie 22:26 samolot Straży Granicznej i Przybrzeżnej Unii Europejskiej patrolujący Morze Jońskie zauważył łódź zmierzającą w kierunku włoskiego wybrzeża. Agencja, znana jako Frontex, stwierdziła, że ​​statek „nie wykazywał oznak niebezpieczeństwa” i żeglował z prędkością 6 węzłów, z „dobrą” pływalnością.

Warto przeczytać!  Te 8 krajów wycofało ambasadorów z Izraela w związku z wojną Hamasu

Frontex wysłał e-mail do władz włoskich o godzinie 23:03, zgłaszając jedną osobę na górnym pokładzie i prawdopodobnie więcej osób na dole, wykrytych przez kamery termowizyjne. Nie było widać żadnych kamizelek ratunkowych. W e-mailu wspomniano również, że z łodzi do Turcji wykonano telefon satelitarny.

W odpowiedzi na obserwację Frontexu, sprawa została sklasyfikowana jako „działalność policji morskiej”. Włoska Guardia di Finanza, czyli policja finansowa, która pełni również rolę graniczną i celną, wysłała dwa patrole, aby „przechwycić statek”.

Gdy turecka łódź zbliżała się w sobotę wieczorem do włoskiego wybrzeża Kalabrii, niektórym migrantom na łodzi pozwolono wysłać wiadomość do rodziny, aby poinformować ich o rychłym przybyciu i zwolnić opłatę w wysokości 8 000 euro, która została uzgodniona z przemytnikami.

Mężczyźni kierujący łodzią powiedzieli zaniepokojonym pasażerom, że muszą poczekać jeszcze kilka godzin na zejście na ląd, aby uniknąć złapania, zgodnie z zeznaniami osób, które przeżyły.

O godzinie 3:48 w niedzielę 26 lutego statki policji finansowej wróciły do ​​bazy, nie docierając do łodzi z powodu złej pogody. Policja skontaktowała się ze strażą przybrzeżną, aby zapytać, czy mają jakieś statki na morzu „na wypadek sytuacji krytycznej”, zgodnie z komunikatem uzyskanym przez włoską agencję ANSA i potwierdzonym przez AP. Straż przybrzeżna odpowiedziała, że ​​nie. „OK, chciałem cię tylko poinformować” — powiedział policjant przed rozłączeniem się.

Zaledwie kilka minut później, około 4 rano, miejscowi rybacy na południowym wybrzeżu Włoch zauważyli światła w ciemności. Ludzie desperacko wymachiwali latarkami w telefonach komórkowych ze szczytu łodzi, która utknęła na piaszczystym brzegu.

Według osób, które przeżyły, podejrzani o przemyt chwycili czarne rurki, prawdopodobnie kamizelki ratunkowe, i wskoczyli do wody, aby się uratować. Fale nadal uderzały w naczynie, aż nagle się rozerwało. Dźwięk był podobny do wybuchu – mówili ci, którzy przeżyli. Ludzie wpadali do lodowatej wody, próbując złapać się wszystkiego, co się dało. Wielu nie umiało pływać.

Warto przeczytać!  CEO pozywa kobietę, która postrzega go jako „tylko przyjaciela” na 2,3 miliona dolarów

Włoska policja przybyła na miejsce zdarzenia o 4:30 rano, w tym samym czasie, kiedy straż przybrzeżna otrzymała pierwsze wezwania pomocy związane z łodzią. Dotarcie na miejsce zajęło straży przybrzeżnej kolejną godzinę. Do tego czasu ciała były już wyciągane z wody, a ludzie krzyczeli o pomoc, podczas gdy inni próbowali reanimować ofiary.

___

MŁODE OFIARY

Na pokładzie łodzi znajdowały się dziesiątki małych dzieci. Prawie żaden nie przeżył. W sobotę znaleziono ciało 3-latka.

Wśród tych, którzy przeżyli, był syryjski ojciec i jego najstarsze dziecko, ale jego żona i troje innych dzieci nie. Ciało jego najmłodszego, 5-letniego chłopca, nadal było poszukiwane cztery dni później.

W tragedii zginęła pakistańska lekkoatletka Shahida Raza. Miała nadzieję, że dotrze do Europy, aby w końcu sprowadzić swojego niepełnosprawnego syna na leczenie, do którego nie miał dostępu w domu.

Pewien Afgańczyk przyjechał z Niemiec, szukając swojego 15-letniego siostrzeńca, który skontaktował się z rodziną, mówiąc, że jest we Włoszech. Ale chłopiec również zmarł, zanim postawił stopę na lądzie.

Wujek poprosił, aby jego imię i nazwisko jego siostrzeńca nie były publikowane, ponieważ nie poinformował jeszcze ojca chłopca.

Nastolatek o twarzy dziecka podzielił się z rodziną filmem podczas swojej morskiej podróży, przy pozornie dobrej pogodzie.

Jego matka zmarła dwa lata temu, a wraz z powrotem do władzy talibów rodzina uciekła do Iranu. Później chłopiec udał się do Turcji, skąd wielokrotnie próbował przedostać się do UE.

„Europa jest jedynym miejscem, gdzie przynajmniej można szanować człowieka” – powiedział. „Wszyscy wiedzą, że jest to w 100% niebezpieczne, ale ryzykują życiem, ponieważ wiedzą, że jeśli im się uda, mogą żyć”.

___

DOGRYWKA

Prokuratorzy wszczęli dwa dochodzenia – jedno w sprawie podejrzanych o przemyt, a drugie w celu sprawdzenia, czy włoskie władze opóźniły reakcję na łódź z migrantami.

Turek i dwóch Pakistańczyków spośród 80 ocalałych zostało zatrzymanych, podejrzanych o bycie przemytnikami lub ich wspólnikami. Czwarty podejrzany, obywatel Turcji, ucieka.

Szczególną uwagę zwrócono na to, dlaczego straż przybrzeżna nigdy nie została wysłana w celu sprawdzenia łodzi.

Dzień po katastrofie Frontex powiedział AP, że zauważył „mocno przepełnioną” łódź i zgłosił to włoskim władzom. Jednak w drugim oświadczeniu Frontex wyjaśnił, że na pokładzie była widoczna tylko jedna osoba, ale jego kamery termowizyjne – „i inne znaki” – wskazywały, że poniżej może być więcej osób.

Warto przeczytać!  Były premier Pakistanu oskarża wojsko o próbę zniszczenia jego partii | Wiadomości polityczne

W wywiadzie dla AP emerytowany admirał straży przybrzeżnej Vittorio Alessandro powiedział, że łodzie straży przybrzeżnej są stworzone do wytrzymywania wzburzonego morza i że powinny były wypływać. „Jeśli nie na ratunek, to chociaż na sprawdzenie, czy łódź nie potrzebuje pomocy”.

Alessandro dodał, że zdjęcia opublikowane przez Frontex pokazały, że poziom wody był wysoki, co sugeruje, że łódź była ciężka.

Straż przybrzeżna powiedziała, że ​​Frontex zaalarmował włoskie władze odpowiedzialne za „egzekwowanie prawa”, naśladując włoską straż przybrzeżną „tylko dla ich świadomości”. Frontex powiedział, że klasyfikowanie zdarzeń jako poszukiwanie i ratownictwo należy do władz krajowych.

„Sprawa jest prosta w swojej tragicznej naturze: do naszych władz nie dotarł żaden alarmowy komunikat z Frontexu. Nie zostaliśmy ostrzeżeni, że tej łodzi grozi zatonięcie” – powiedziała w sobotę premier Włoch Giorgia Meloni.

„Zastanawiam się, czy jest ktoś w tym kraju, kto szczerze wierzy, że rząd celowo pozwolił umrzeć ponad 60 osobom, w tym niektórym dzieciom” – dodała.

Alessandro jednak ubolewał nad tym, jak przez lata działania straży przybrzeżnej – które wcześniej miały miejsce nawet daleko na wodach międzynarodowych – były stopniowo ograniczane przez kolejne rządy.

„Akcji ratowniczych na morzu nie należy zastępować działaniami policyjnymi. Ratunek musi zwyciężyć” – powiedział.

W wywiadzie dla AP Eugenio Ambrosi, szef sztabu Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji ONZ, podkreślił potrzebę bardziej proaktywnej strategii poszukiwawczo-ratowniczej na szczeblu europejskim.

„Możemy spojrzeć i debatować, czy (łódź) została zauważona, a nie zauważona, czy władze zostały wezwane i nie zareagowały” – powiedział. „Ale nie zadawalibyśmy tego pytania, gdyby istniał mechanizm poszukiwań i ratownictwa na Morzu Śródziemnym”.

__

Brito relacjonował z Barcelony w Hiszpanii. Dziennikarze AP Trisha Thomas i Frances D’Emilio w Rzymie, Colleen Barry w Mediolanie i Ahmad Seir w Amsterdamie również przyczynili się do powstania tego raportu.


Źródło