Jak Wielka Brytania zaplanowała złą pandemię
Nawet gdy wybuchła epidemia COVID-19, rząd i urzędnicy ds. zdrowia byli pełni optymizmu i przekonani o swoich zdolnościach radzenia sobie z nią.
Dr Jenny Harries, wówczas zastępczyni naczelnego lekarza Anglii, podczas jednej z pierwszych konferencji prasowych w telewizji określiła Wielką Brytanię mianem „międzynarodowego wzorca” pod względem przygotowania.
Nie była jedyną osobą, która tak myślała – w końcu zaledwie rok przed pandemią rządowy przegląd chwalił nasze „wiodące na świecie zdolności”.
Jednakże takie przekonanie, jak stwierdziła baronessa Hallett, przedstawiając pierwszy ze swoich raportów na temat COVID-19, jest „niebezpiecznie błędne”.
Wielka Brytania faktycznie przygotowała się na niewłaściwą pandemię. Jak to się stało?
Na 217 stronach i ponad 80 tys. słów baronessa Hallett przedstawiła szczegółową i druzgocącą krytykę tego, jak dekada nadmiernej pewności siebie, zmarnowanych szans i niejasnego myślenia doprowadziła Wielką Brytanię do stanu, w którym pandemia pochłonęła ponad 200 tys. istnień ludzkich i spowodowała długotrwałe szkody w gospodarce i społeczeństwie.
Jak świńska grypa zniekształciła myślenie
Pierwotną przyczynę można prześledzić do 2009 r. i pandemii świńskiej grypy. Był to kolejny wirus, który szybko rozprzestrzenił się po całym świecie, ale okazał się łagodny, częściowo dlatego, że starsi ludzie wydawali się mieć pewną odporność z powodu wcześniejszego narażenia na podobny szczep.
Raport baronowej Hallett stwierdził, że „uśpiło” to Wielką Brytanię w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. Dwa lata później opracowano nowy plan pandemiczny. Strategia ta nie opierała się na próbie silnego stłumienia wirusa pandemicznego – zamiast tego chodziło o złagodzenie jego nieuniknionego rozprzestrzeniania się w przekonaniu, że skutki będą łagodne.
Ponieważ strategia opierała się na grypie, istniała nadzieja, że uda się szybko opracować szczepionki, a tymczasem leki przeciwwirusowe będą mogły zostać użyte w celu złagodzenia nasilenia choroby.
Ale Covid nie był grypą – i na pewno nie łagodną grypą.
Stracone szanse
Dziewięć lat od 2011 r. do początku pandemii COVID-19 to również okres zmarnowanych szans.
Wielka Brytania nie wyciągnęła wniosków z krajów Azji Wschodniej, takich jak Tajwan, Korea Południowa i Singapur. Wykorzystała swoje doświadczenie z innych epidemii koronawirusa, Mers (bliskowschodni zespół oddechowy) i Sars (ciężki ostry zespół oddechowy), aby wdrożyć plany szybkiego zwiększenia skali systemów testowania i śledzenia oraz wprowadzić procesy kwarantanny. Środki kontroli granicznej, w tym ograniczenia w podróżowaniu i testy, również mogłyby zostać wdrożone.
Z kolei w Wielkiej Brytanii zaprzestano testowania społeczności wiosną 2020 r., tuż przed rozpoczęciem pandemii COVID-19.
W swoim zeznaniu w tym module Jeremy Hunt, który pełnił funkcję ministra zdrowia w latach 2012–2018, posunął się nawet do stwierdzenia, że gdybyśmy wyciągnęli wnioski z doświadczeń zagranicznych, moglibyśmy nawet uniknąć pierwszego lockdownu.
Ale nie jest tak, że nie podejmowano prób wyciągnięcia wniosków.
W latach 2010. odbyło się wiele szkoleń symulujących wybuchy epidemii grypy i koronawirusa, których celem było sprawdzenie gotowości Wielkiej Brytanii.
W ramach wydarzenia w 2016 r., nazwanego Exercise Cygnus, zidentyfikowano niepokojąco duże luki w reagowaniu i wprowadzono plany mające na celu ich aktualizację do 2018 r.
Tak się jednak nie stało i do czerwca 2020 r. zrealizowano zaledwie osiem z 22 zaleceń sformułowanych po tym ćwiczeniu.
Labiryntowa sieć odpowiedzialności
Jednym z powodów braku działań, podanym w raporcie, były sprzeczne żądania operacji Yellowhammer, czyli planu awaryjnego rządu Wielkiej Brytanii na wypadek brexitu bez umowy.
Ale bezwładności Wielkiej Brytanii nie można zrzucać na sam Brexit. Przeciwny argument wysunięty przez poprzedni rząd jest taki, że Brexit sprawił, że Wielka Brytania stała się bardziej zwinna w innych kwestiach, takich jak gromadzenie zapasów leków i wprowadzanie szczepionek.
Sposób, w jaki zorganizowano system planowania pandemii, również miał znaczenie. Baroness Hallett opisuje labiryntowy system komitetów, partnerstw i zarządów, które odpowiadały za planowanie cywilnych sytuacji nadzwyczajnych.
Decentralizacja, czyli przekazanie polityki zdrowotnej poszczególnym państwom, również skomplikowała sprawę.
Schemat na stronie 19 raportu ilustruje problem lepiej, niż można to opisać słowami.
Aby zilustrować złożoność istniejących struktur, raport zawiera jeden diagram spaghetti pokazujący różne zarządy i organy odpowiedzialne za pandemie. Jest ich ponad 60 z wieloma liniami dowodzenia.
Oznaczało to, że nie było jednego organu, który ponosiłby ostateczną odpowiedzialność.
Grupowe myślenie naukowe
Ale nie tylko politycy i system przyczynili się do błędów.
Jak jasno wynika z raportu baronowej Hallett, naukowcy – tak często chwaleni na początku pandemii – również mają coś do powiedzenia.
Stwierdziła, że zostali zarażeni myśleniem grupowym – nikt nie kwestionował ortodoksji.
Porady były zbyt wąsko ukierunkowane i nie uwzględniały w wystarczającym stopniu społeczno-ekonomicznych skutków zalecanych działań.
W raporcie stwierdzono, że ministrowie nie zrobili wystarczająco dużo, aby kwestionować to, co im powiedziano, a w sposobie powoływania różnych grup doradczych nie zapewniono wystarczającej swobody ani autonomii, aby umożliwić wysłuchanie głosów sprzeciwu.
Taka ograniczona perspektywa myślenia i działania była również powszechna w Public Health England, instytucji odpowiedzialnej za ochronę zdrowia na początku pandemii.
Dyrektor naczelny Duncan Selbie powiedział podczas dochodzenia, że nigdy nie planował ani nie naciskał na rząd w celu wprowadzenia systemu masowych testów.
Z tego właśnie powodu baronessa Hallett uznała, że to urzędnicy, eksperci i ministrowie muszą ponieść odpowiedzialność za to, co poszło nie tak.
Czy kwestie poruszone w tej historii dotknęły Cię osobiście?