Filmy

Jan de Bont o obsadzie Helen Hunt i Philipa Seymoura Hoffmana

  • 10 lipca, 2024
  • 6 min read
Jan de Bont o obsadzie Helen Hunt i Philipa Seymoura Hoffmana


„Twister” był drugim najbardziej dochodowym filmem w kasie biletowej w 1996 roku, więc jego niezmienna popularność nie powinna być szokiem. Ale mimo to głęboki charakter jego wpływu na przestrzeni czasu — w miejscu kręcenia filmu w Wakita w stanie Kansas znajduje się muzeum poświęcone filmowi; zauważalny wzrost liczby kierunków związanych z meteorologią pod koniec lat 90. bezpośrednio przypisywany filmowi; a łowcy burz masowo oddający hołd gwiazdorowi Billowi Paxtonowi po jego śmierci w 2017 roku — zadziwia nawet jego reżysera, Jana de Bonta.

„Niesamowite, jak to się stało” – powiedział holenderski filmowiec portalowi IndieWire w wywiadzie udzielonym tuż przed premierą filmu na Blu-ray 4K UHD. „I jak szybko to się stało. Myślę, że „Twister” po prostu sprawił, że ludzie bardziej zainteresowali się zjawiskami pogodowymi i dlatego w telewizji jest tak wiele programów o pogodzie”.

Hugh Grant na premierze filmu „Wonka” w Los Angeles
Francis Ford Coppola na ceremonii wręczenia gwiazd w Alei Sław w Hollywood

Dodajmy do tego coraz większe skupienie się na zmianach klimatu w ciągu 28 lat od premiery filmu — „Ludzie myśleli, że tornada będą się zdarzać w wąskim, małym regionie w Oklahomie, ale to nie wszystko. Jesteście szaleni, jeśli nie zwracacie uwagi na to, co się dzieje” — powiedział de Bont — i macie film, który jest równie stary, jak każdy przebój z lat 90.

Zabawne jest to, że kluczowa część tej alchemii prawie nigdy się nie wydarzyła. Posiadanie Helen Hunt w roli głównej było trudne do sprzedania Warner Bros. i Universal, które wspólnie wspierały film. Stało się tak pomimo tego, że otrzymała już dwie nominacje do nagrody Emmy dla najlepszej aktorki w serialu komediowym za rolę w przebojowym sitcomie NBC „Szaleję za tobą”.

Warto przeczytać!  Kompleks Białego Zbawiciela całkowicie wywrócony do góry nogami w fascynującym dramacie Guya Pearce’a

„Studio uważało, że jest nieznana” – powiedział de Bont. „Mówili coś w stylu: 'Tak, serial telewizyjny, ale czy widzowie kiedykolwiek ją polubią?’ Odpowiedziałem: 'Nie o to chodzi. Sprawię, że ją polubią, ponieważ ten film opowiada o relacjach’. Gdyby to była po prostu odrębna rzecz, nie połączona z grupą ludzi, może byłoby trudniej. Ale stała się tak bardzo częścią zespołu i przewodziła zespołowi, że musieli, nawet jeśli nie chcieli jej lubić, zaczęli ją lubić. Musieli. I to jest kluczowa rzecz, myślę. Sprawiasz, że zespół działa jako całość”.

Bill Paxton, Jan de Bon i Helen Hunt.

Film jest nie do pomyślenia bez Hunt, której beznamiętne odczytywanie kwestii jest nie do podrobienia. Kiedy biedny byk przepływa obok jej ciężarówki na prądzie powietrza, ona po prostu mówi: „Krowa”.

„Widziałem zdjęcie, fotografię prawdziwej krowy żyjącej wysoko na drzewie i początkowo pomyślałem, że skoro to zdjęcie, to musi być reklama mleka albo coś w tym stylu” — powiedział de Bont. „A potem zapytałem tych ludzi w Storm Lab: „Nie, nie, to jest prawdziwe. Widzieliśmy wiele takich rzeczy”. A potem powiedziałem: „Jezu, to niesamowite”. Czy możesz sobie wyobrazić, co dzieje się w umyśle tej krowy? Po prostu trochę się skubnie, a potem nagle przeleci przez niebo, koziołkuje i ląduje na drzewie. To było dla mnie takie. Widząc to, pomyślałem, że wszyscy to pokochają”.

Kontynuował: „I tak zrobili. Same wersy zostały napisane przez Jossa Whedona [who did an uncredited polish on the script]. Powiedziałem: „Joss, potrzebuję tylko jednej linijki, ale musi to być sucha linijka, a ostatecznym rezultatem powinna być lekkość i humor”. A on na to: „Krowa. Inna krowa. Nie, myślę, że to ta sama krowa”. To były jego jedyne słowa. To takie zabawne, jak to naprawdę uczyniło tę scenę tak niezwykłą”.

Warto przeczytać!  Producenci Królestwa Planety Małp wyjaśniają zwrotne zakończenie filmu i to, co mają nadzieję odkryć z ludźmi w potencjalnych sequelach

„Twister” jest wyjątkowy przede wszystkim dlatego, że jest postacią (to właśnie Glen Powell uwielbiał w oryginalnym filmie). W swej istocie jest komedią zwariowaną — a konkretnie „komedią o ponownym małżeństwie” w stylu „The Awful Truth” lub „The Philadelphia Story” — o rozdzielonej parze uczącej się na nowo zakochiwać w sobie. Po prostu są w nim też tornada. Ale poza tym rdzeniem skupionym na Paxtonie i Huncie, jest tam niezwykła obsada, w tym Todd Field, Alan Ruck, Cary Elwes i oczywiście Philip Seymour Hoffman jako kumpel Dusty, łowca burz na Uniwersytecie Oklahomy.

To tak pamiętna część, że IndieWire umieściło ją wśród 10 najlepszych występów Hoffmana. A kiedy Hoffman zmarł w 2014 r., tytuł, który był najbardziej popularny na Twitterze obok jego nazwiska, to „Twister”.

„’Twister’ był jedną z jego pierwszych rzeczy!” — powiedział de Bont. „Na długo zanim stał się wielką gwiazdą. I jestem tak szczęśliwy, że mogłem z nim pracować. Jest magicznym aktorem, ponieważ, gdy go widzisz, to wygląda na niechlujnego faceta — ubrania są na niego za duże — ale podobało mi się w tym, że potrafi to przekuć w postać. Kiedy czytał swoje dialogi, których na początku było bardzo mało, powiedziałem: „Jak sprawić, żeby jakikolwiek aktor to zrobił?”. Ale on sprawił, że ten facet ożył w taki sposób, że naprawdę rozświetlił też zespół. A kiedy puszcza muzykę w swojej ciężarówce, to było takie w nim. Nie mogłem nim za bardzo reżyserować. To był on. Sprawił, że ta postać ożyła. To było świetne. To było dość rzadkie wykonanie. Całkiem niesamowite”.

Warto przeczytać!  Słabo oceniany horror Michelle Rodriguez z 2006 roku doczeka się remake'u
Jan de Bont kręci film w Wakita w stanie Kansas, mieście odgrywającym kluczową rolę w filmie i któremu obecnie poświęcono muzeum.

Jeśli chodzi o obecny stan kinematografii blockbusterowej, de Bont, który wyreżyserował również „Speed”, a także pełnił funkcję DP w „Szklanej pułapce”, „Polowaniu na Czerwony Październik” i innych, ma kilka przemyśleń. „Twister” trzyma się tak dobrze, ponieważ płynnie łączy CGI z efektami praktycznymi, co spowodowało, że Paxton i Hunt zostali zdmuchnięci na planie w sposób nie do uwierzenia. Utrzymuje, że takie połączenie jest niezbędne, ale studia są coraz mniej skłonne, by iść w tym kierunku.

„Problem polega na tym, że możliwość połączenia tych efektów specjalnych na planie zdjęciowym i efektów wizualnych staje się kosztowna” — powiedział de Bont. „I ostatecznie studia powiedzą: 'Poczekaj chwilę. Tak, wygląda świetnie. Wygląda o wiele lepiej. Ale jest też dwa razy droższe’. Według mnie nie można używać tylko jednego lub drugiego: wierzę w połączenie tych elementów. Aktorzy mogą reagować na rzeczywistą rzecz przed nimi. To o wiele lepsze niż 'Teraz musisz się naprawdę bać, a coś tam spadnie!’ Nie potrafią tak grać. Żaden aktor nie potrafi tego zrobić”.


Źródło