Polska

Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej RP

  • 12 lipca, 2024
  • 7 min read
Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej RP


W Waszyngtonie trwa obecnie szczyt NATO, w którym uczestniczy m.in. delegacja ukraińska pod przewodnictwem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

W wywiadzie dla Ukrinformu Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej Polski, mówił o swoich oczekiwaniach względem szczytu, perspektywach integracji Ukrainy z Euroatlantykiem i obecnej sytuacji na ukraińskim polu bitwy.

RUTTE BĘDZIE JEDNAK BEZWZGLĘDNIE WSPIERAŁ UKRAINĘ; TRUMP JEST „WIELKĄ TAJEMNICĄ”

– Panie Ministrze, ustępujący premier Holandii Mark Rutte ma przejąć stanowisko Sekretarza Generalnego NATO od Jensa Stoltenberga. Jakie jest Pana zdanie na temat tego, co to oznacza dla naszej części Europy, dla Ukrainy?

– To dobra wiadomość, która oznacza kontynuację linii obecnego Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga, szczególnie w odniesieniu do Ukrainy. Rutte jest politykiem z kraju bardzo pro-NATO, więc jego wybór to dobry krok. Zdecydowanie wesprze Ukrainę w wojnie obronnej, którą prowadzi i będzie pracował nad tym, aby wszystkie kraje członkowskie wspierały Ukrainę.

– Czy pan Rutte będzie w stanie dojść do porozumienia z Donaldem Trumpem, jeśli zostanie on ponownie wybrany na prezydenta USA?

– Trudno powiedzieć, bo Trump jest wielką zagadką. Właściwie, jeśli ktoś w USA mówi, że wie, jak Trump zachowałby się, gdyby został ponownie wybrany na prezydenta, to raczej nie jest prawdą. Trump jest nieprzewidywalny, ale ludzie, którzy byli członkami jego otoczenia, a także jego obecni lub potencjalni doradcy, mają zupełnie inne poglądy. Niektórzy mówią, że USA powinny wywrzeć presję na Ukrainę, aby zrezygnowała z planu odzyskania terenów obecnie okupowanych przez Rosję i pogodziła się z obecną sytuacją. Inni natomiast argumentują za potrzebą dalszego wsparcia dla Ukrainy, wśród nich były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA O’Briena, jak napisał w niedawnym artykule dla Foreign Affairs. Ale to wsparcie, jego zdaniem, powinno głównie spaść na barki Europejczyków. Jeśli to drugie przeważy wśród ludzi Donalda Trumpa, to sytuacja nie jest tak zła, jak wszyscy się obawiają.

Warto przeczytać!  Polski parlament popiera złagodzenie przepisów aborcyjnych, jednych z najsurowszych w Europie

STRUKTURA DOWÓDZTWA NATO NIE UWZGLĘDNIA NOWYCH REALIÓW

– Jakich decyzji może spodziewać się Ukraina po szczycie NATO?

– Należy pamiętać, że NATO jako organizacja nie ma ani własnego budżetu, ani zasobów materialnych. Możliwości Sojuszu są dość skromne, ograniczają się do samolotów dalekiego zasięgu AWACS i infrastruktury rurociągowej. Dlatego decyzje o udzieleniu Ukrainie wsparcia finansowego lub sprzętu wojskowego powinny być podejmowane przez każdego pojedynczego Sojusznika. Oczywiście na szczycie mogą być słyszalne apele o zwiększenie pomocy dla Kijowa przez Sojusz jako całość.

W Waszyngtonie wzmocnienie zdolności NATO na jego wschodniej flance, a także reforma struktury dowodzenia Sojuszu, w szczególności przeniesienie niektórych centrów dowodzenia w inne miejsca, powinny być centralnymi tematami do dyskusji. Innymi słowy, mówimy o odejściu od obecnej struktury organizacyjnej NATO, która została skonfigurowana na czas, gdy Organizacja nie stawała w obliczu zagrożenia wojną. W tym czasie misje Sojuszu były głównie ekspedycyjne. Przeprowadzano misje stabilizacyjne lub operacje reagowania kryzysowego, więc nie było takiej konfrontacji jak klasyczna wojna na dużą skalę. Obecna struktura dowodzenia NATO nie bierze pod uwagę nowych realiów. Niektóre indywidualne centra dowodzenia powinny zostać przeniesione na wschód, a ranga przedstawicieli wojskowych ze wschodniej flanki Sojuszu w tych centrach powinna zostać zwiększona.

– Biorąc pod uwagę obecną sytuację, a także Pana doświadczenie, kiedy jako Minister Obrony Narodowej wprowadził Pan Polskę do NATO, czy widzi Pan Ukrainę w Sojuszu? Jaka jest perspektywa historyczna?

– To jest problematyczna kwestia. Wszystko będzie zależało od tego, kiedy Ukraina będzie gotowa zakończyć aktywną fazę wojny. NATO nie odważy się zaakceptować kraju prowadzącego gorącą wojnę na swoim terytorium, ponieważ ta wojna nieuchronnie stałaby się wojną dla całego Sojuszu. Dlatego nie będzie porozumienia politycznego między krajami NATO, przynajmniej niektórymi z nich. W NATO wszystkie decyzje muszą być podejmowane w drodze konsensusu.

Warto przeczytać!  Polskie LPP traci 3 miliardy dolarów po tym, jak Hindenburg zarzuca powiązania z Rosją

Z drugiej strony, Ukraina może zostać przyjęta do NATO, jeśli zgodzi się w jakiś sposób zamrozić działania wojenne wzdłuż określonej linii. Ponadto Kijów musi zaakceptować, że nie będzie w stanie odzyskać kontroli nad obecnie okupowanymi obszarami w wyniku wojny, do której może dojść w przyszłości. W pewnym sensie sytuacja ta byłaby podobna do okoliczności przystąpienia RFN do NATO (w 1955 r. – red.), ponieważ została przyjęta do Sojuszu w trakcie sporu terytorialnego z NRD. Niemcy Zachodnie musiały wówczas jasno zobowiązać się wobec innych członków NATO, że jedynym sposobem na zjednoczenie z Niemcami Wschodnimi będzie pokojowe działanie.

Rzeczywiście, najlepszą opcją dla Ukrainy byłoby przystąpienie do NATO po przywróceniu jej integralności terytorialnej. Ale nie wiemy, kiedy to nastąpi.

zdjęcie

UŻYCIE F-16 PRZEZ UKRAINĘ MOŻE PODWAŻYĆ INFRASTRUKTURĘ WOJSKOWĄ ROSYJSKĄ

– Sojusznicy zapewnią Ukrainie dodatkowe systemy obrony powietrznej, a USA niedawno zezwoliły na ataki na cele wojskowe na obszarach rosyjskich graniczących z Ukrainą. Jak oceniasz te wydarzenia?

– To jest właściwy, ale trochę spóźniony krok. Wiele takich decyzji powinno zostać podjętych dużo wcześniej. Ukraina jest jednak upoważniona do atakowania celów głęboko na terytorium Rosji za pomocą własnej broni lub broni dostarczonej przez sojuszników, w tym Zjednoczone Królestwo lub Francję. Mam nadzieję, że USA wkrótce rozszerzą obszar dozwolony dla ukraińskich uderzeń, ponieważ limit 100 kilometrów jest niewystarczający, ponieważ pozwala armii rosyjskiej działać na głębokości strategicznej na obszarze, który musi być dostępny dla ukraińskich rakiet. Myślę, że obszar ten powinien zostać rozszerzony do 300 kilometrów.

– Jak ocenia Pan obecną sytuację na ukraińskim polu bitwy?

– Tak zwana ofensywa charkowska armii rosyjskiej nie powiodła się, co jest sukcesem armii ukraińskiej. Obecna sytuacja na ukraińskim polu bitwy przypomina I wojnę światową, ze stabilną linią frontu. Nie spodziewam się, że Rosjanie będą próbowali otwierać nowe fronty na osi północnej, wykorzystując do tego na przykład terytorium Białorusi. Gdyby tak się stało, kwestia ataków na cele rosyjskie na Białorusi pojawiłaby się na porządku dziennym.

Warto przeczytać!  Kylian Mbappe daje Francji ogromny impuls, ponieważ zamaskowana gwiazda po powrocie zdobywa dwa gole

– Oczekuje się, że Ukraina wkrótce zacznie używać myśliwców F-16. Jak wpłynie to na sytuację na linii frontu?

– Może to pociągnąć za sobą dalszą degradację całej infrastruktury wojskowej Rosji. Jest to również jasny sygnał dla Moskwy, że nie jest to wojna toczona gdzieś daleko na terytorium innego państwa, ale wojna, w której cele wewnątrz Rosji są atakowane. Ponadto może to wpłynąć na nastroje militarystyczne w społeczeństwie rosyjskim. Rosyjska propaganda obecnie tworzy atmosferę totalnego militaryzmu w kraju. Ale prawdę mówiąc, Rosjan to nic nie kosztuje, ponieważ nie cierpią z powodu wojny tak bardzo jak Ukraińcy. Wzrost liczby uderzeń głęboko w Rosji – na cele wojskowe, rafinerie ropy naftowej lub krytyczne infrastruktury – sprawi, że Rosjanie zdadzą sobie sprawę, że ta wojna toczy się również na ich terytorium.

Rosja jest dużym krajem, a zniszczenie lub uszkodzenie kilku elektrowni nie spowoduje poważnego kryzysu w jej systemie energetycznym. Jednak kontynuacja i rozszerzenie geografii ukraińskich ataków na cele wewnątrz Rosji prawdopodobnie uświadomi zwykłym Rosjanom, że ta wojna dotyka ich natychmiast.

Kreml ze swej strony powinien zdać sobie sprawę, że Rosja nie zwycięży w tej wojnie. Absurdalne nadzieje Kremla, że ​​Ukraińcy będą im wdzięczni „za wyzwolenie Ukrainy spod reżimu nazistowskiego”, okazały się daremne. W końcu Rosja zawsze stosowała takie metody: gdy Armia Czerwona najechała Polskę w 1920 r., oni, podobnie jak teraz na Ukrainie, twierdzili, że walczą nie z Polakami, ale z „polską szlachtą, która zniewoliła naród polski”. To rosyjski standard.

Wywiad przeprowadził Jurij BanachewyczWarszawa

Zdjęcie główne za pośrednictwem rozdział97.org


Źródło