Świat

Japonia, gospodarz G7, szuka jedności w obliczu zagrożenia ze strony Chin

  • 16 maja, 2023
  • 6 min read
Japonia, gospodarz G7, szuka jedności w obliczu zagrożenia ze strony Chin


Przywódcy G7 zbierają się w Japonii w ten weekend w związku z globalnymi obawami przed niewypłacalnością USA, pogłębiającym się podziałem w polityce energetycznej i niewidocznym końcem wojny na Ukrainie.

Ale dla japońskiego premiera Fumio Kishidy głównym wyzwaniem na dorocznym szczycie gospodarek rozwiniętych będzie to, czy uda się przewidzieć jednolitą odpowiedź G7 na ambicje militarne Chin i użycie „przymusu ekonomicznego”, jak opisała to w zeszłym tygodniu sekretarz skarbu USA Janet Yellen .

Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Kishida próbował sprzymierzyć się z odpowiednikami G7 w USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech, Niemczech i Kanadzie, wprowadzając surowe sankcje wobec Moskwy i zacieśniając więzi z sojuszem NATO. Zatwierdził również znaczny wzrost wydatków wojskowych Japonii, aby przeciwdziałać zagrożeniu ze strony Chin.

Kiedy Kishida będzie gospodarzem szczytu w rodzinnym mieście swojej rodziny, Hiroszimie, Kishida – który wielokrotnie ostrzegał, że „Ukraina może jutro stać się Azją Wschodnią” – będzie chciał podobnie silnego poparcia Europy w sprawie tego, jak G7 powinna poradzić sobie z Chinami i ryzykiem konfliktu o Tajwan.

„Kluczowe dla G7 jest potwierdzenie, że jakakolwiek jednostronna próba zmiany status quo przy użyciu siły lub przymusu jest niedopuszczalna w jakiejkolwiek części świata” – powiedział Kishida w zeszłym miesiącu. „Wierzę, że doprowadzi to do zjednoczonej reakcji społeczności międzynarodowej, gdy coś podobnego do Ukrainy wydarzy się poza Europą”.

Od lewej do prawej premier Japonii Fumio Kishida, prezydent USA Joe Biden, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i premier Kanady Justin Trudeau
Premier Japonii Fumio Kishida (po lewej) z prezydentem USA Joe Bidenem, kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i innymi przywódcami na marcowym szczycie NATO © Henry Nicholls/Pool/AFP via Getty Images

Sprawa podzieliła Zachód. Prezydent Francji Emmanuel Macron wywołał międzynarodowe oburzenie w zeszłym miesiącu, kiedy podczas wizyty w Chinach ostrzegł, że Europa nie powinna „dać się złapać w kryzysy, które nie są nasze”.

Warto przeczytać!  Najwyższy chiński dyplomata ma przybyć do Moskwy, gdy Pekin beszta Stany Zjednoczone

„G7 doszła do momentu kryzysu na Ukrainie. . . Ale Indo-Pacyfik stawia przed sobą własne wyzwania w następstwie komentarzy Macrona” – powiedziała Mireya Solís, ekspert ds. Japonii w Brookings Institution. „Tokio chciałoby zobaczyć mocne oświadczenie, że ugrupowanie demokracji jest zjednoczone w obliczu wyzwania ze strony Chin”.

Stany Zjednoczone dążą również do jak najbardziej zjednoczonego frontu. Administracja prezydenta Joe Bidena zaczęła podkreślać, że jej polityka wobec Chin koncentruje się na „zmniejszaniu ryzyka”, a nie na „oddzielaniu”. Urzędnicy amerykańscy przejęli to zdanie od przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, starając się uspokoić sojuszników G7, że Stany Zjednoczone nie naciskają na bardziej drakońskie podejście do Pekinu.

Głównym tematem szczytu w Hiroszimie będzie to, jak dalece kraje członkowskie mogą nakreślić skoordynowaną reakcję na naloty Pekinu na zagraniczne firmy i zatrzymania dyrektorów korporacji.

G7 planuje po raz pierwszy wydać odrębne oświadczenie w sprawie bezpieczeństwa ekonomicznego obok głównego komunikatu ze szczytu. Oświadczenie będzie zawierało zobowiązanie do „zbiorowego odstraszania, reagowania i przeciwdziałania przymusowi ekonomicznemu”, zgodnie z dokumentami widzianymi przez Financial Times.

Osoby zaznajomione z dyskusjami twierdzą jednak, że Chiny nie zostaną wymienione w oświadczeniu, a G7 raczej nie osiągnie porozumienia w sprawie konkretnych nowych narzędzi bezpieczeństwa gospodarczego poza współpracą w łańcuchach dostaw, aby zmniejszyć ich zależność od Chin.

Warto przeczytać!  Ukraiński hazard Putina postrzegany jako największe zagrożenie dla jego rządów

Chiny twierdzą, że są „ofiarą amerykańskiego przymusu gospodarczego”, a nie sprawcą, twierdząc, że Waszyngton nadużył koncepcji bezpieczeństwa narodowego i „nadużył” kontroli eksportu.

„Jeśli szczyt G7 ma omawiać reakcję na przymus ekonomiczny, być może powinien najpierw omówić to, co zrobiły Stany Zjednoczone” – powiedział w piątek rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin. „Jako gospodarz G7, czy Japonia wyraziłaby niektóre z tych obaw Stanom Zjednoczonym w imieniu reszty grupy, która była zastraszana przez Stany Zjednoczone? Albo chociaż powiedzieć kilka słów prawdy?

W zeszłym roku Stany Zjednoczone wprowadziły szeroko zakrojone kontrole eksportu, które poważnie skomplikowałyby wysiłki chińskich firm zmierzające do opracowania najnowocześniejszych technologii do zastosowań wojskowych. Waszyngton szuka teraz wsparcia swoich sojuszników, gdy finalizuje nowy mechanizm kontroli inwestycji wychodzących skierowany do Chin.

„Możliwe jest osiągnięcie porozumienia, że ​​bezpieczeństwo gospodarcze jest ważne, ale nadal istnieje duża przepaść między USA, UE i Japonią, jeśli chodzi o wprowadzenie ofensywnych środków, takich jak kontrola eksportu” – powiedział Kazuto Suzuki, profesor Uniwersytetu Tokio. W marcu Japonia ujawniła ograniczenia eksportu 23 różnych rodzajów technologii w ramach umowy zawartej z USA i Holandią, ale urzędnicy w Tokio podkreślili, że środki nie są wymierzone w jeden kraj.

Głębokie powiązania gospodarcze z Chinami również sprawiają, że UE niechętnie podąża za twardym podejściem Waszyngtonu. Europejskie stolice obawiają się powrotu do zimnej wojny, z Chinami zamiast ZSRR, pozostawiając Europę w najlepszym przypadku jako satelitę USA, aw najgorszym jako pole bitwy między nimi.

Warto przeczytać!  Francuskie feministki protestują przeciwko Le Pen, nawet gdy ta przyciąga kobiety

Urzędnicy europejscy podkreślili, że G7 powinno zwiększyć zasięg w innych krajach, zwłaszcza w gospodarkach rozwijających się w Azji, Afryce i Ameryce Południowej. “[Our] celem nie jest przekształcenie G7 w klub antychiński” – powiedział wysoki rangą urzędnik UE zaangażowany w przygotowania do G7.

G7 zaprosiła na szczyt w Hiroszimie przywódców krajów niebędących członkami, takich jak Indie, Indonezja, Brazylia i Wietnam.

„Chcielibyśmy wzmocnić zasięg G7 wśród międzynarodowych partnerów poprzez . . . wzywa do współpracy w stawianiu czoła wyzwaniom stojącym przed społecznością międzynarodową. . . takie jak bezpieczeństwo energetyczne i żywnościowe, zmiany klimatu, zdrowie i rozwój” – powiedział Yoshimasa Hayashi, minister spraw zagranicznych Japonii, w pisemnym wywiadzie dla Financial Times. „Chcielibyśmy potwierdzić jedność G7 w tych kwestiach”.

Te komentarze pojawiają się nawet wtedy, gdy G7 pozostaje podzielona w kwestii polityki energetycznej, w tym promowania przez Japonię amoniaku jako niskoemisyjnego źródła energii oraz nacisku Niemiec na poparcie przez G7 publicznych inwestycji w sektorze gazowym.

Christopher Johnstone, japoński przewodniczący amerykańskiego think-tanku CSIS, powiedział, że Tokio nadal jest chętne do współpracy z krajami spoza G7, ponieważ członkostwo Rosji w G20 podzieliło to szersze ugrupowanie.

„Tokio jest zaniepokojone, że otworzyło drzwi do rozszerzenia chińskich wpływów w krajach rozwijających się, gdzie krytyka zachodniej hipokryzji znajduje rezonans” – powiedział Johnstone. „Kishida próbuje złagodzić ten fakt, wnosząc więcej głosów do stołu G7”.


Źródło