Polska

Jazda Kijowskim Ekspresem – WhoWhatWhy

  • 14 kwietnia, 2024
  • 8 min read
Jazda Kijowskim Ekspresem – WhoWhatWhy


W miarę nasilania się bombardowań Rosji pociąg stał się istotną trasą wjazdu i wyjazdu z Ukrainy. Nasza nieustraszona reporterka Anna Conkling opisuje, jak to jest odbyć taką podróż.

Posłuchaj tej historii

Wyrażona przez Amazon Polly

Jest 5:30 rano w dzień powszedni na ogromnej stacji Berlin Hauptbahnhof.

Do południa stacja jest zwykle zapełniona hordą pasażerów, którzy przechodzą przez te pozornie niekończące się korytarze, zmierzając do niemal wszystkich miejsc w Europie. Jednak o tak wczesnej porze tylko stosunkowo nielicznym pasażerom udało się obudzić przed wschodem słońca i poruszać się po stosunkowo pustych korytarzach rozległego dworca. Jestem jednym z nich.

Pociąg, którym jadę, jedzie do Polski, zaledwie dwie godziny drogi stąd. Obsługiwany jest przez Koleje Polskie i jest dopiero pierwszym z trzech pociągów, którymi muszę jechać, aby dotrzeć do Kijowa na Ukrainie. Podróż trwa zwykle 26 godzin. Brałem już wiele razy. Rozpoczyna się z Berlina do Rzepina, pierwszego polskiego miasta, do którego wjeżdża pociąg. Potem Rzepin do granicy z Ukrainą w Przemyślu i wreszcie nocny pociąg z polskiej granicy do Kijowa.

Stacja Berlin Hauptbahnhof, 2010

Stacja Berlin Hauptbahnhof. Źródło zdjęcia: Ralf Roletschek / Wikimedia (CC BY-NC-ND 3.0 DEED)

W ciągu ostatnich dwóch lat tę podróż odbyło dziesiątki tysięcy Ukraińców. Większość motywuje fakt, że Ukraina jest obecnie niebezpiecznym miejscem ze względu na „specjalną operację wojskową” Władimira Putina, która – jak ma on wciąż nadzieję – zakończy istnienie Ukrainy jako niepodległego państwa. Rosyjska inwazja sprawiła, że ​​polskie miasto Przemyśl stało się najczęstszym przejściem granicznym dla osób wjeżdżających na Ukrainę i wyjeżdżających z niej. Do grudnia ubiegłego roku na granicy zarejestrowano ponad 18,1 miliona przekroczeń, w tym uchodźców, dziennikarzy i pracowników organizacji humanitarnych, którzy wjechali, wyjechali, a następnie powrócili na Ukrainę.

W pierwszych dniach wojny powódź uchodźców zaskoczyła polski rząd. W Przemyślu utworzono ośrodki pomocy, udostępniono bezpłatne pociągi, którymi można było dowieźć uchodźców do wszystkich punktów w Europie, m.in. do Berlina i Hanoweru. Do października ubiegłego roku w Niemczech, które stały się drugim najpopularniejszym kierunkiem migracji po Polsce, przebywało 1,1 mln ukraińskich uchodźców.

Jako 24-letni dziennikarz piszący o sytuacji na Ukrainie zacząłem odbywać długą podróż w listopadzie 2022 r., dziewięć miesięcy po inwazji Rosji na pełną skalę. Wcześniej relacjonowałem wojnę z daleka w Nowym Jorku, Berlinie i Polsce. Podczas listopadowej podróży po raz pierwszy faktycznie przybyłem na Ukrainę „na lądzie”. Od tego czasu odbyłem cztery dłuższe podróże. Każdy zaczyna się w ten sam sposób: budzę się w Berlinie o 4:30, znoszę bagaż pięć pięter po schodach, jeżdżę Uberem do Hauptbahnhof i około 5:30 wsiadam do pociągu do Polski

Podróż zawsze była długa, ale bywała też prosta. Przez miesiące moją trasą był jeden bezpośredni pociąg z Berlina do Przemyśla, 10-godzinna wycieczka, podczas której mogłem się wyciszyć i nieprzerwanie pracować nad najnowszymi historiami, transkrybować wywiady lub przeglądać media społecznościowe. Ale w lipcu ubiegłego roku to się zmieniło. Dawno minęły czasy, co uważałem za mniej lub bardziej „łatwą” trasę pociągiem. Teraz miałem godzinną lub dwugodzinną przesiadkę w Rzepinie, pierwszym mieście do Polski po przekroczeniu granicy niemieckiej we Frankfurcie nad Odrą.

W przeciwieństwie do innych polskich dworców kolejowych, na których znajdują się sklepy, restauracje i kawiarnie, w Rzepinie nie ma nic do roboty, przynajmniej nie wtedy, gdy pociąg przyjeżdża wcześnie rano. Stacja składa się z kilku peronów i zrujnowanego budynku, który wciąż czeka na remont. Pasażerowie zdani są na łaskę żywiołów. W pobliżu znajduje się tylko jedna restauracja, która zwykle jest zamknięta, kiedy tam dotrę. Do najbliższego sklepu spożywczego mam 10 minut piechotą, co oznacza ciągnięcie całego bagażu, łącznie z kamizelką kuloodporną i hełmem balistycznym, po pustych ulicach, wciąż w ciemności.

Ukraiński pociąg żeński na stacji Przemyśl Główny

Ukrainka w pociągu na stacji Przemyśl Główny. Źródło zdjęcia: Pakkin Leung / Wikimedia (CC BY 4.0 DEED)

Latem postój nie jest straszny, ale w lutym temperatura oscylowała w okolicach 20 stopni F i padał śnieg. Oczekiwanie na drugi pociąg zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Stacja ma ogrzewaną powierzchnię, ale jest to przerobiony kontener transportowy, który może pomieścić tylko kilka osób. Wygodniej jest siedzieć na zewnątrz, gdy jest zimno.

Dziś rano staram się odwrócić uwagę od oglądania filmu dokumentalnego o prawdziwej kryminale na Netfliksie. Na stacji Ukraińcy także czekają na pociąg do Przemyśla. Dla wielu jest to podróż z powrotem do domu. Kiedy pociąg w końcu przyjeżdża, spóźniony 15 minut, jest 8 rano, a ja jestem całkowicie zmarznięty. Większość Ukraińców ciągnie swoje bagaże na swoje miejsca, a ja kieruję się do wagonu restauracyjnego. To także ponury widok. Szare ściany, kilka drewnianych stołów, stołki barowe i kilka krzeseł obitych czerwonym pluszem. Zamawiam kawę, jajka i tosty, czyli jedyne, co mogłem zjeść podczas tej podróży. Nie jem mięsa i mam alergię na wszystko, co zawiera nabiał. Jeden kęs sera i puchnę jak balon. W Polsce i na Ukrainie w dużym stopniu opieram się na jajach, ponieważ są to białka bezpiecznie niezawierające nabiału.

Co gorsza, żaden z pracowników wagonu restauracyjnego – wszyscy są Polakami – nie mówi po angielsku. Zamawiając śniadanie korzystam z Tłumacza Google, bo w przeciwnym razie ryzykuję poleganie na moim pobieżnym języku rosyjskim. Podstawowy przekaz, jaki chciałam przekazać, brzmiał: „Jajka bez mleka, śmietanki i masła. Mam alergię na nabiał.”

Pracownicy kawiarni dziwnie na mnie patrzą, jakby nie mogli zrozumieć, dlaczego ktoś miałby chcieć jajka bez mleka i nieuchronnie pytają, czy zamiast tego można użyć oleju. Mogą.

Na tej części podróży pociąg powoli przejeżdża obok Warszawy, Katowic i Krakowa. Pasażerowie przychodzą i odchodzą, jakby przechodzili przez drzwi obrotowe. Niektórzy mężczyźni wchodzący do wagonu restauracyjnego zamawiają piwo, a kobiety i dzieci jedzą pierogi lub kanapki. W miarę zbliżania się do Przemyśla do pociągu wsiada coraz więcej Ukraińców.

Kiedy docieramy do Przemyśla, prawie wszyscy są Ukraińcami. Niektórzy odwiedzali rodzinę. Inni najwyraźniej byli zdecydowani wrócić na dobre. Można było rozpoznać, kim byli, ponieważ nieśli stosy swojego dobytku, czasami z małymi dziećmi i zwierzętami.

Przemyśl Główny, dworzec kolejowy, 2014

Stacja kolejowa Przemyśl Główny w województwie podkarpackim. Źródło zdjęcia: Travelarz / Wikimedia (CC BY-SA 3.0 PL DEED)

Gdy dojeżdżamy do Przemyśla jest około szóstej wieczorem. Zwykle nie ma czasu na zakup jedzenia i wody. Jednak tym razem czekałem 2,5 godziny, czyli wystarczająco dużo czasu, aby udać się do Restauracji Cuda Wianki. Zamawiam makaron.

Kiedy wybuchła wojna, Polska okazała się głównym sojusznikiem Ukrainy. Na stacji kolejowej ustawiono łóżeczka dla przybywających uchodźców, którym częstowano dużymi dzbanami wody. Dla kobiet dostępne były produkty sanitarne. Nigdy więcej. Na stacji nie ma już prowizorycznych łóżek. Darmowe pociągi wyjeżdżające z Polski już dawno się zatrzymały. Większość wolontariuszy już odeszła. Pozostaje niewielki ośrodek powitalny, ale straż graniczna nie wydaje się już zainteresowana pomocą uchodźcom, a ich ton nie jest zbyt gościnny.

Po wejściu do ukraińskiego pociągu jadącego do Kijowa atmosfera znacznie się rozluźnia. Od czasu inwazji Ukraińcy jeżdżą tymi pociągami bez przerwy. Przedziały sypialne pierwszej klasy wyposażone są w dwa łóżka piętrowe. Część ekonomiczna posiada cztery łóżka w przedziale. Biorę ekonomię.

Koleje Ukraińskie zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby podróż była jak najbardziej komfortowa. Łóżka są wykonane z tworzywa sztucznego pokrywającego poduszki, które można zobaczyć w gabinecie lekarskim, i są wyposażone w poduszkę, nakładkę na materac i świeżą pościel. Delikatne, rytmiczne kołysanie pociągu ma tendencję do uśpienia. Po polskiej odprawie do pociągu w Medyce wsiadają ukraińscy strażnicy graniczni w mundurach wojskowych. Sprawdzają każdemu dokumenty tożsamości, stemplują mój amerykański paszport, sprawdzają moje referencje w mediach i zanim się zorientuję, już śpię.

Około godziny 19:00 zatrzymaliśmy się na stacji w Kijowie. Zbieram sprzęt i melduję się w Airbnb w Kijowie. Niedługo potem Rosjanie rozpoczynają bombardowanie Kijowa, a ja rozpoczynam miesiąc reportażu z wojny.

Podróż do i z Kijowa może być żmudną odyseją obejmującą trzy kraje, ale to tylko preludium do tego, co prawdziwe: faktycznego pobytu na Ukrainie. Kolej jest niezbędnym ogniwem dla tysięcy ludzi przekonanych, że Ukrainę warto ratować. To długa podróż, ale warto.



Źródło

Warto przeczytać!  Joanna Borowiak z PiS ranna podczas przepychanki w TVP. Policja zatrzymała mężczyznę