Filmy

Jeden z najlepszych filmów o superbohaterach od lat

  • 7 czerwca, 2024
  • 5 min read
Jeden z najlepszych filmów o superbohaterach od lat


„Ultraman” to jedna z najbardziej kultowych i popularnych postaci w historii Japonii, występująca od 1966 roku z niezliczonymi wznowieniami i sequelami na różnych nośnikach. Chociaż tak naprawdę nie rozprzestrzeniło się to na Zachodzie, widzieliśmy takie tytuły jak „Shin Ultraman” i sąsiadujące z „Ultraman” anime „SSSS. Gridman” zyskały popularność poza Japonią. Teraz pojawia się „Ultraman: Rising” – nie tylko spektakularny dodatek do serii, ale jeden z najlepszych filmów o superbohaterach od długiego czasu i mocny pretendent do najlepszego filmu animowanego roku.

Wyreżyserowany przez Shannon Tindle (jego debiut reżyserski) i Johna Aoshimę, a współautorzy scenariusza: Tindle i Marc Haimes, oryginalny film Netflix na nowo odkrywa mit „Ultramana”.

Nie podążamy tutaj za kosmicznym superbohaterem, ale raczej za młodym mężczyzną o imieniu Ken Sato (Christopher Sean), synem pierwotnego Ultramana, który po latach spędzonych w Ameryce wraca do Japonii, aby prowadzić podwójne życie jako superbohater i supergwiazda baseballu. Jest arogancki, egoistyczny, jest dobrym sportowcem, ale jest zły i urażony na swojego tatę, profesora Sato (Gedde Watanabe), za to, że zrzucił na niego całą odpowiedzialność – i za to, że nie zapobiegł zniknięciu matki Kena podczas ataku kaiju. Już pracowite i skomplikowane życie staje się jeszcze bardziej gorączkowe, gdy Ken niechętnie adoptuje Emi, małe kaiju, po pokonaniu jej matki.

Historia egoistycznego bogatego faceta, zmuszonego troszczyć się o innych, gdy dowiaduje się, co to znaczy być superbohaterem, była chlebem powszednim wczesnych filmów MCU – Ken ma nawet asystenta AI, który jest jego odpowiednikiem Jarvisa, imieniem Mina (Tamlyn Tomita) . Jednak w „Ultraman: Rising” zrozumiano, że prostota może prowadzić do uniwersalności, a proste założenie ułatwia przełożenie historii „Ultramana” na publiczność niezaznajomioną z serią, co czyni tę grę idealną dla nowicjuszy.

To historia o superbohaterach, ale nie historia pochodzenia, a scenariusz sprytnie unika nadmiernego wyjaśniania postaci i tego, co ją wyróżnia – na przykład timera, który pozwala mu przekształcić się w Ultramana, ale tylko na kilka minut na raz, lub nauki naukowej z kaiju. Zamiast tego film pozwala światu mówić sam za siebie.

Dla wieloletnich fanów „Ultramana” film wydaje się naturalnym przedłużeniem i kontynuacją mitu, z dużą ilością odniesień do dawnych wrogów, historii i mocy, a wszystko to traktowane z szacunkiem i miłością. Fakt, że film opowiada o japońskich postaciach, a jego akcja rozgrywa się w Tokio, pomaga uniknąć największych i najczęstszych przeszkód w adaptacjach japońskich marek. Nie ma tu żadnego wybielania, gdyż obsada to Amerykanie pochodzenia japońskiego i nie ma przymusowego tłumaczenia pojęć czy imion w celu przeniesienia akcji gdzie indziej. Zamiast tego przypomina to oglądanie zupełnie nowej odsłony serii „Ultraman”, opowiedzianej z innej perspektywy.

Największym dodatkiem do serii jest skupienie się na rodzicielstwie i relacji między Kenem i Emi. To jest emocjonalne sedno filmu i to, co wyróżnia go na tle zatłoczonego pakietu filmów o superbohaterach. Ken niechętnie opiekuje się dzieckiem i stara się znaleźć równowagę, dowiadując się, kim powinien być Ultraman, a który skutecznie pociąga za sznurki w sercu. Tindle nie jest obcy w wykorzystywaniu animacji do opowiadania bardzo emocjonalnych historii, czy to w przypadku „Kubo i dwie struny”, czy „Lost Ollie”, ale „Ultraman: Rising” to historia, ku której powoli zmierza, i to się opłaca.

Warto przeczytać!  Dziesięć lat temu wszystkie sekrety uniwersum Marvela zostały ujawnione na raz

Ten ostatni fragment jest ważny, ponieważ nawet jako film animowany komputerowo, „Ultraman: Rising” jest w dużej mierze filmem tokusatsu, listem miłosnym do każdego aspektu gatunku, niezależnie od tego, czy są to gigantyczne potwory, gigantyczni bohaterowie czy roboty. Kanciaste i wydłużone projekty Kaiko Murayamy sprawiają, że postacie i stworzenia różnią się od innych filmów animowanych i innych filmów o kaiju, a jednocześnie bardzo dobrze czują się w długiej historii „Ultramana”. To prawda, że ​​wciąż jest mnóstwo akcji kaiju i Tindle przyznaje, że prawdziwymi gwiazdami serii są potwory. Jeśli pierwszy „Spider-Verse” wydawał się początkiem czegoś nowego, to wydawało się, że nadejście kolejnego kroku w hitowej animacji. Pierwszy film ILM od „Strange Magic” z 2015 roku (i nagrodzonego Oscarem „Rango” z 2011 roku) udowadnia, że ​​wciąż to mają.

„Ultraman: Rising” jest pełen efektownych ujęć, które mają stać się tapetami lub wydrukami kolekcjonerskimi. Kierownik efektów wizualnych Hayden Jones i kierownik animacji Mathieu Vig rozumieją siłę dobrej pozy, czerpiąc inspiracje estetyczne z mangi i anime. Echa filmów „Akira” i „Neon Genesis Evangelion” (które są mocno zainspirowane „Ultramanem”) tworzą olśniewające i zapadające w pamięć postawy i ujęcia, nie tylko w scenach walki (których jest mnóstwo i wszystkie są oszałamiające), ale także w emocjonalne sceny, jak proste, ale wspaniałe ujęcie Kena trzymającego Emi w nocy, z oceanem i półksiężycem za nimi. Rzeczywiście, jest to film pełen żywych kolorów, świata jak żaden inny, ale chyba najbardziej imponujące jest to, jak wyraźnie wszystko wygląda. Oświetlenie w „Ultraman: Rising” jest spektakularne, a wiele nocnych scen wydaje się wyraźnych i żywych, co jest szczególnie wyjątkowe w erze transmisji strumieniowej, gdzie każdy film i program telewizyjny jest zbyt ciemny.

Warto przeczytać!  Następny Nemesis MCU Thora ma najfajniejszy kryptonim i OGROMNEGO ROZMIARU THOR chce, żebyś o tym wiedział

„Ultraman: Rising” to pretendent do tytułu najlepszego filmu animowanego roku, jednego z najlepszych filmów o superbohaterach od lat i jednej z najlepszych amerykańskich adaptacji japońskiej serii w historii. Niezależnie od tego, czy nigdy nie słyszałeś o „Ultramanie”, czy też doskonale pamiętasz, gdzie byłeś, gdy ukrzyżowano Ultra Brothers, jest to film, który warto obejrzeć.

Premiera „Ultraman: Rising” na Netfliksie już 14 czerwca.

hit-man-godzilla-minus-one-fantastyczny-taniec


Źródło