Świat

Jemeńscy Houthi nie są zrażeni amerykańską kampanią mającą na celu powstrzymanie ataków na Morzu Czerwonym

  • 22 czerwca, 2024
  • 8 min read
Jemeńscy Houthi nie są zrażeni amerykańską kampanią mającą na celu powstrzymanie ataków na Morzu Czerwonym


DUBAJ – Pomimo miesięcy dowodzonych przez USA nalotów na bojowników Houthi w Jemenie, niegdyś obdarci rebelianci w dalszym ciągu zagrażają niektórym z najważniejszych szlaków żeglugowych na świecie, czerpiąc z arsenału coraz bardziej zaawansowanej broni do atakowania statków na Morzu Czerwonym i wokół niego.

Tylko w tym miesiącu bojownicy Houthi zatopili jeden statek i podpalili inny. Bojownicy działający na lądzie i w wodzie wystrzelili roje dronów w kierunku amerykańskich okrętów wojennych i rozmieszczono zdalnie sterowaną łódź wypełnioną materiałami wybuchowymi, taktyką i bronią, które zdaniem ekspertów są powiązane z patronem grupy, Iranem.

Niedawny wzrost aktywności Houthi uwypuklił zdolność tej grupy do stwarzania trwałego zagrożenia, częściowo opierając się na stałym napływie irańskiej broni i wiedzy specjalistycznej, zarówno w celu przeciwstawienia się atakom USA, jak i kontynuowania ataku. Słabe wysiłki Stanów Zjednoczonych mające na celu powstrzymanie operacji Houthi i ochronę globalnej żeglugi również wzbudziły zainteresowanie Kongresu, gdzie prawodawcy twierdzą, że nie robi się wystarczająco dużo, aby zapewnić efekt odstraszania.

„Ich zdolność do zastąpienia tego, co zniszczymy, jest niezakłócona, a nasza zdolność do zapobiegania materiałom napływającym do kraju jest znikoma” – powiedział Gerald Feierstein, były ambasador USA w Jemenie, a obecnie starszy pracownik Instytutu Bliskiego Wschodu w Waszyngtonie.

DAJ SIĘ ZŁAPIĆ

Historie, dzięki którym będziesz na bieżąco

Przez lata Iran obchodził embargo na broń nałożone przez ONZ na Jemen, potajemnie wysyłając broń i sprzęt z irańskich portów do Morza Arabskiego lub drogą lądową z sąsiedniego Omanu. Według wyższych dowódców wojskowych USA Huti nauczyli się także modyfikować starą broń i wytwarzać nową, stając się pierwszą grupą, która użyła przeciwokrętowych rakiet balistycznych do ataków na cele morskie.

„Ich możliwości zdecydowanie wzrosły” od czasu rozpoczęcia kampanii, powiedział Feierstein. „Tak więc dopóki mają motywację do kontynuowania tych ataków, pokazali, że potrafią tego dokonać”.

Ruch Houthi, którego przywódcy reprezentują mniejszość szyicką sektę w północnym Jemenie, pojawił się po raz pierwszy w latach 90. XX w., a później w chaosie Arabskiej Wiosny w 2014 r. zajął stolicę Sanę. Prowadził zaciekłą wojnę z Arabią Saudyjską, która chciała wyeliminowało irańskiego pełnomocnika na swojej granicy, ale ostatecznie utrzymało się przy władzy i rozszerzyło kontrolowane przez siebie terytorium.

Eksperci szacują, że grupa ma siłę bojową liczącą co najmniej 20 000 żołnierzy, w tym mieszankę sił plemiennych i żołnierzy dawniej lojalnych wobec rządu.

W listopadzie, po wybuchu wojny między Izraelem a Hamasem, Huti ogłosili, że rozpoczną ataki na statki połączone z Izraelem w ramach solidarności z Palestyńczykami w Gazie. Ich pierwsza poważna salwa obejmowała porwanie statku towarowego na południowym Morzu Czerwonym i zatrzymanie jego załogi.

Od tego czasu Pentagon odnotował ponad 190 ataków na amerykańskie statki wojskowe lub statki handlowe u wybrzeży Jemenu, w tym prawie 100 od rozpoczęcia fal amerykańskich nalotów w styczniu.

Houthi zatopili dwa statki, w tym Rubymar w marcu i należący do Grecji lotniskowiec Tutor, który w zeszłym tygodniu został uderzony w rufę przez statek nawodny wypełniony materiałami wybuchowymi. Również w marcu rakieta balistyczna przeciw okrętom wystrzelona przez Houthi podpaliła pływający pod banderą Barbados statek True Confidence, w wyniku czego zginęły trzy osoby.

Działania wkrótce rozszerzyły się na Zatokę Adeńską i Cieśninę Bab el-Mandeb, która łączy Ocean Indyjski z Morzem Czerwonym. Stamtąd statki przepływają przez Kanał Sueski do Morza Śródziemnego, co stanowi najkrótszą trasę morską między Europą a Azją.

Jednak zagrożenia dla bezpieczeństwa spowodowały zahamowanie ruchu żeglugowego na Morzu Czerwonym i według Banku Światowego do końca marca natężenie ruchu przez Kanał Sueski i Cieśninę Bab el-Mandeb spadło o połowę.

Warto przeczytać!  IndiGo ukarane grzywną w wysokości 1,2 crore rupii za wirusowe wideo pokazujące ulotki jedzące na asfalcie

Huti „będą nadal rozumieć, że trzeba zapłacić cenę” za wyrządzenie szkody handlowi morskiemu w regionie, powiedział dziennikarzom we wtorek rzecznik Pentagonu, generał dywizji Patrick Ryder, nazywając ataki „niedopuszczalnymi”.

Pentagon rozmieścił w regionie zmieniającą się grupę okrętów wojennych, starając się udaremnić zagrożenie ze strony Houthi, zestrzeliwując drony nad Morzem Czerwonym i innymi drogami wodnymi oraz uderzając rakietami i lokalizacjami radarowymi w Jemenie.

Działania obejmują lotniskowiec USS Dwight D. Eisenhower oraz rozmieszczone na nim niszczyciele i inne okręty wojenne. Eisenhower został rozmieszczony w październiku, a jego misja była dwukrotnie przedłużana przez Sekretarza Obrony Lloyda Austina, ponieważ Pentagon priorytetowo traktuje utrzymanie siły ognia w regionie.

Jednak republikańscy prawodawcy, z których część nalegają na dramatyczny wzrost wydatków Pentagonu w nadchodzącym roku, oskarżyli administrację Bidena o niedoinwestowanie w zaawansowaną broń i technologie nadzoru, które ich zdaniem są obecnie niezbędne do walki.

„Po prostu nie mamy woli politycznej, aby ich ścigać” – powiedział we wtorkowym wywiadzie senator Mike Rounds (RS.D.), zasiadający w senackich komisjach ds. wywiadu i sił zbrojnych.

Przypisał wzrost liczby ataków Houthi „zasobom skierowanym do nich przez Iran”, a także „ulepszonej technologii, która uczyniła ich systemy dokładniejszymi”.

„Każdy z różnych typów systemów ma swoje własne możliwości” – powiedział Rounds, który odmówił komentarza na temat konkretnego uzbrojenia. „Nie chcę wnikać w to, co jest najważniejsze, ale jest to bardziej zaawansowane niż to, od czego musieli zacząć” – powiedział.

W marcu administracja oświadczyła, że ​​wzmaga wysiłki mające na celu przechwytywanie irańskiej broni przemycanej do Jemenu. W poniedziałek Biuro Kontroli Aktywów Zagranicznych Departamentu Skarbu oświadczyło, że nałożyło sankcje na kilka osób i podmiotów zaangażowanych w pozyskiwanie broni dla Houthi.

Senator Mark Kelly (D-Ariz.) powiedział, że amerykańskie niszczyciele morskie i grupy bojowe lotniskowców w regionie „raczej skutecznie” odniosły sukces w zakłócaniu ataków. Stwierdził, że siły amerykańskie „wykorzystały dużo amunicji, aby chronić żeglugę”.

„Ale jeśli nie będziemy chronić tej żeglugi, będziemy świadkami wzrostu problemów w łańcuchu dostaw” – powiedział we wtorkowym wywiadzie Kelly, weteran marynarki wojennej zasiadający w Senackiej Komisji ds. Służb Zbrojnych.

Warto przeczytać!  Reguły Macrona wiszą w równowadze, gdy parlament głosuje nad planem wieku emerytalnego

Powiedział, że właśnie przejrzał tajne informacje wywiadowcze w tej sprawie i nie może szczegółowo komentować wysiłków mających na celu zakłócenie dostaw irańskiej broni do Huti. Przyznał jednak, że Houthi w dalszym ciągu pozyskują zaawansowaną broń od Iranu.

„Myślę, że dostając amunicję od Irańczyków, czują, że w ich najlepszym interesie leży użycie jej do zakłócania porządku na Morzu Czerwonym” – powiedział Kelly.

W przypadku Huti względny sukces kampanii na Morzu Czerwonym zapewnił im elastyczność pozwalającą na łatwiejsze manewrowanie w regionie i u siebie.

„To próba pokazania, że ​​Huti są poważnym aktorem regionalnym” – powiedziała Hannah Porter, badaczka z Jemenu z ARK Group, międzynarodowa organizacja rozwoju z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Po zaangażowaniu się w bezpośrednią walkę z armią amerykańską Porter powiedział, że Houthi „mogą teraz przedstawiać się jako gracz posiadający władzę” i wykorzystać to do zacieśnienia swojej kontroli w kraju lub w toczących się rozmowach pokojowych z Arabią Saudyjską.

Prace te już trwają w terenie w Jemenie. Obrazy z konfliktu — w tym wideo z listopadowego porwania i ataków rakietowych na inne statkiWedług badaczy i doniesień lokalnych mediów Houthi wykorzystują je zarówno do prowadzenia kampanii rekrutacyjnych, jak i do tłumienia sprzeciwu. Media Houthi donoszą, że od początku ataków na Morzu Czerwonym do ich szeregów dołączyły dziesiątki tysięcy dodatkowych bojowników.

„Houthi są bardzo dobrzy w wykorzystywaniu okazji do ugruntowania swojej pozycji” – stwierdziła Nadwa al-Dawsari, jemeńska badaczka mieszkająca obecnie w Stanach Zjednoczonych w Instytucie Bliskiego Wschodu. „W tym przypadku wykorzystują ataki na Morzu Czerwonym, aby przygotować się na eskalację w Jemenie”.

Na początku tego miesiąca Huti rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę represje dotyczące uprowadzeń pracowników organizacji humanitarnych, współpracując z Organizacją Narodów Zjednoczonych i Narodowym Instytutem Demokratycznym z siedzibą w Waszyngtonie.

Dawsari powiedział, że aresztowania mają na celu stłumienie niewielkich grup sprzeciwu, które utrzymują się w kontrolowanym przez Houthi Jemenie. „Te głosy zostały stłumione, ale teraz Houthi chcą je całkowicie wyeliminować” – powiedziała.

Lamothe i Hauslohner donieśli z Waszyngtonu.


Źródło