Świat

Jeremy Bowen: Biden zdecydował, że mocne słowa pod adresem Izraela nie wystarczą

  • 26 marca, 2024
  • 5 min read
Jeremy Bowen: Biden zdecydował, że mocne słowa pod adresem Izraela nie wystarczą


  • Jeremy’ego Bowena
  • Międzynarodowy redaktor BBC

Od tygodni prezydent Joe Biden i jego wyżsi urzędnicy tracą cierpliwość do sposobu, w jaki Izrael prowadzi wojnę w Gazie.

Używali coraz bardziej sztywnego języka, aby wyrazić swoje niezadowolenie Izraelowi i całemu światu.

Decyzja o zezwoleniu na przyjęcie przez Radę Bezpieczeństwa ostatniej rezolucji o zawieszeniu broni pokazuje, że prezydent Biden zdecydował, że mocne słowa nie wystarczą.

Usunięcie ochrony dyplomatycznej z prowadzenia wojny przez Izrael jest znaczącym krokiem.

Pokazuje głębokość rozłamu, który otworzył się między Białym Domem a premierem Izraela Benjaminem Netanjahu.

Premier Netanjahu odpowiedział szerokim łukiem skierowanym przeciwko najważniejszemu sojusznikowi Izraela.

Potępił decyzję Stanów Zjednoczonych o niestosowaniu weta, twierdząc, że zaszkodzi ona wysiłkom wojennym i próbom uwolnienia zakładników wziętych przez Hamas 7 października ubiegłego roku.

Joe Biden i jego najwyżsi urzędnicy mogą zamieścić te uwagi pod hasłem skrajnej niewdzięczności.

Prezydent jest głęboko przywiązany do Izraela, nazywa siebie syjonistą i zapewnił narodowi izraelskiemu wsparcie emocjonalne, a także wszelką pomoc wojskową i dyplomatyczną, jakiej jego państwo potrzebowało od 7 października ubiegłego roku.

W tych wyniszczających pierwszych tygodniach wojny prezydent Biden ostrzegł Izrael, aby nie dał się zaślepić wściekłością, tak jak Ameryka po atakach Al-Kaidy z 11 września 2001 r.

Prezydent USA udał się do Izraela, pocieszał rodziny ofiar ataków Hamasu, a nawet uściskał Netanjahu, z którym nigdy nie miał łatwych stosunków.

Prezydent Biden i jego sekretarz stanu Antony Blinken, którzy od 7 października odwiedzili Izrael sześciokrotnie, wielokrotnie powtarzali Izraelowi, aby przestrzegał międzynarodowego prawa humanitarnego, które obejmuje obowiązek ochrony ludności cywilnej.

Na początku wojny, gdy przygotowywano pierwsze amerykańskie ostrzeżenia, premier Netanjahu obiecał Izraelczykom coś, co nazwał „potężną zemstą”.

Od tego czasu ponad 30 000 Palestyńczyków, głównie cywilów, zginęło przy użyciu broni dostarczonej głównie przez USA.

Gaza jest w ruinie, grozi głód palestyńskiej ludności cywilnej i perspektywa znacznie większej liczby ofiar śmiertelnych podczas izraelskiej ofensywy na Rafah w południowej Gazie. Wydaje się, że prezydent Biden ma dość ignorowania jego rad.

Jednak zgromadzono dowody na to, że Izraelczycy nie mówią prawdy, a dzieci umierają z głodu kilka mil od dużych zapasów żywności w Izraelu i Egipcie.

Amerykanie i reszta świata mogą zobaczyć dowody przedstawione przez ONZ i agencje pomocowe, że Gaza jest na skraju głodu.

Wojsko amerykańskie zrzuca pomoc drogą powietrzną i tworzy tymczasowy dok przez Atlantyk, aby dostawy mogły docierać do Gazy drogą morską, podczas gdy Izrael przepuszcza jedynie niewielkie ilości przez port Aszdod, nowoczesny terminal kontenerowy położony zaledwie pół godziny jazdy na północ od Gazy .

Decyzja o niezawetowaniu uchwały o zawieszeniu broni w Ramadanie jest także próbą ze strony Amerykanów odeprzeć oskarżenia, że ​​umożliwili Izraelowi działania.

Orzeczenie to nadeszło po tym, jak premier Netanjahu stanowczo odrzucił plany administracji Bidena dotyczące znalezienia sposobu na wyjście z najgorszego od dziesięcioleci kryzysu na Bliskim Wschodzie.

Amerykanie próbują pokazać, że bezkarność Izraela pod presją międzynarodową ma granice.

Rząd koalicyjny Netanjahu opiera się na wsparciu żydowskich ultranacjonalistycznych ekstremistów.

Będą go namawiać, aby zignorował uchwałę. Jeśli tak się stanie, Stany Zjednoczone będą musiały zareagować.

Gdyby więcej słów nie wystarczyło, największa dźwignia, jaką dysponuje prezydent Biden, kontroluje powietrzny most dostaw broni do Izraela, dziesiątki lotów ogromnymi samolotami transportowymi przywożącymi amunicję, której Izrael używał podczas wojny, a także tę, której potrzebowałby, gdyby realizuje swój plan rozszerzenia wojny lądowej na Rafah.

Sojusz amerykańsko-izraelski jest głęboki – w 1948 roku prezydent Harry Truman uznał niepodległość Izraela 11 minut po jej ogłoszeniu – ale czasami jest on dysfunkcyjny.

Kryzysy zdarzają się, gdy Izrael przeciwstawia się życzeniom amerykańskich prezydentów i szkodzi temu, co uważają za interesy USA.

To nie pierwszy raz, kiedy Benjamin Netanjahu rozwścieczył ludzi w Białym Domu.

Robi to regularnie, odkąd w 1996 roku został premierem Izraela.

Jednak jego sprzeciw wobec Stanów Zjednoczonych nigdy nie był tak długotrwały ani tak gorzki, a żaden kryzys w długim sojuszu amerykańsko-izraelskim nie był tak poważny jak ten, który rozwinął się przez prawie sześć miesięcy wojny w Gazie.


Źródło