Rozrywka

„Jestem Panną”: niesamowity, niedelikatny gigantyczny zamach Bootsa Rileya na późny kapitalizm

  • 24 czerwca, 2023
  • 6 min read
„Jestem Panną”: niesamowity, niedelikatny gigantyczny zamach Bootsa Rileya na późny kapitalizm


Cała sztuka jest propagandą. Niewielu rozumie to lepiej niż twórca „I’m a Virgo” Boots Riley, artysta hip-hopowy z Bay Area, który stał się autorskim filmowcem, którego siedmioodcinkowy serial Amazon stanowi oryginalne wejście do gatunku superbohaterów. Nie pojawiają się tu żadne znane postacie z DC czy MCU. Zamiast tego zostajemy przedstawieni Cootiemu (Jharrel Jerome), mierzącemu 13 stóp młodemu mężczyźnie, który przez 19 lat był odizolowany od świata zewnętrznego.

Ciotka Cootiego Lafrancine (Carmen Ejogo) i wujek Martisse (Mike Epps) zapewniają mu wszystko, czego potrzebuje, i wychowali go na życzliwość, troskę i troskę. W końcu zaczyna interesować go życie poza murami ich domu w Oakland, pomimo ostrzeżeń o wielu niebezpieczeństwach. Kiedy Cootie się wymyka, spotyka Feliz (Brett Gray), Jonesa (Kara Young) i Scata (Allius Barnes), którzy szybko zapoznają go z energią Oakland, stworzoną przez ludzi, którzy nie są zamożni ani wpływowi politycznie, ale mają zaciekłe poczucie wspólnota.

Odkrywa również wszystkie sposoby, w jakie żeruje się na ludziach z klasy robotniczej. Policjanci egzekwują nielegalne eksmisje. Ich dzielnice nękają powtarzające się przerwy w dostawie prądu, a firma energetyczna odmawia ich naprawy. A strażnik zwany Bohaterem (Walton Goggins) postrzega wszystkich jako przestępców, o krok od złamania prawa, atakujących brutalnie w imię sprawiedliwości.

Chociaż ciocia i wujek zmuszają go do spędzania większości dni na czytaniu, kiedy nie wyciska na ławce samochodu na ich podwórku, Cootie czerpie z telewizji kilka wskazówek na temat tego, jak działa życie. Hasło Bohatera staje się jego mottem, a gdy pędzi ku przygodzie, ogłasza swoje podekscytowanie w reality show: „Od tego dnia wiedziałem, że nic nie powstrzyma mnie przed osiągnięciem wielkości”.

Warto przeczytać!  Funkcjonariusze policji z Ohio pozywają Afromana za umieszczenie w teledyskach nagrań z ich napadu na jego dom

Kariera Rileya wyrosła z jego wezwania do obalenia systemu kapitalistycznego, który miażdży 99 procent, i wie również, że sprytny marketing korporacyjny jest potężnym motorem napędowym szalejącego sukcesu neoliberalizmu. Dominacja Marvela jest tego częścią – sprzedaje fantazje o istotach boskich dorosłym i dzieciom przeplatanym przesłaniem, że życzliwa, bogata elita wie, co jest dla nas najlepsze. Ale także renderuje rzeczywistość głównie za pomocą CGI.

Oglądając „Jestem Panną” uświadamiamy sobie, jak wiele radości zostaje na podłodze montażowni, gdy wyobraźnia zostaje zdigitalizowana. Riley wykorzystuje swój udział w klasycznych sztuczkach filmowych, takich jak wymuszona perspektywa, aby pokazać, o ile większy jest Cootie niż wszyscy inni, ale zasadniczo oprawa wizualna jest definiowana przez analogową krawędź, która podkreśla absurdalność bajki.

Goggins, przedstawiający przebranych żołnierzy i komputerowych tyranów, wskakuje w swojego pompatycznego bohatera z komediowym wigorem. Ujawniono, że Bohater jest twórcą komiksów dla dzieci z funduszu powierniczego, który postanowił zastosować swoją dwuwymiarową fantazję o sprawiedliwości w prawdziwym świecie, uderzając najmocniej swoją pałką w klasę robotniczą, na którą patrzy z góry.

„Jestem Panną” to alegoryczna konstrukcja od podstaw,

W klasycznej opowieści o superbohaterach Cootie byłaby wielką nadzieją tego miejsca. Riley odmawia tak typowego zbudowania lub rozwiązania problemu „Jestem Panną”. Zamiast tego uderza nas to, jak bezbronny jest Cootie zarówno ze względu na swój wzrost, jak i pomimo niego.

Jerome sprzedaje iluzję swojego wzrostu nie tylko zgiętą sylwetką, gdy porusza się po świecie nieodpowiednim dla gigantów, ale także wyczuwalną zmarszczką w jego uśmiechach i wokół oczu, jakby ściskanie przez tak długi czas sprawiło, że jego skóra napięła się wokół kości . Tylko wtedy, gdy odpręża się w romansie z Florą (Olivia Washington), której superszybkość jest czymś w rodzaju klątwy, którą nosi, Cootie wygodnie się rozwija.

Warto przeczytać!  Abbott Elementary udaje się do Instytutu Franklina w finale sezonu Philly-shot w tym tygodniu

Ludzie poszerzają edukację Cootiego, w tym pozwalają mu poznać prawdę kryjącą się za perwersyjnymi reklamami baru szybkiej obsługi o nazwie Bing Bang Burger, z kanapkami śliniącymi się nieapetycznym sosem. Nie lubi hamburgerów — choć nie może przestać nawiedzać Bing Bang, bo tam pracuje Flora — ale podczas radosnych przejażdżek z przyjaciółmi zakochuje się szaleńczo w dudniących basowych bitach. „Śpiewa aż do kości”, mówi Lafrancine i Martisse, zrozpaczony, że ukrywali przed nim coś tak wspaniałego przez całe życie.

Poczucie czystości i zapału promieniujące z Cootiego odbija się od otoczenia w technikolorze w Riley’s Oakland, absurdalnej krainie czarów, gdzie przyziemność rozpuszcza się w animacji, a ludzie lewitują w błogości. Nie naciska jednak na dziwaczność sytuacji Cootiego. Scena miłosna między Cootiem i Florą, która jest dla niego wielkości lalki, zaczyna się niezgrabnie, zanim wymyślą, jak się połączyć. To powinno być śmieszne, ale jak każda inna wizualizacja w tym programie, zamienia się w ujmującą i szczerą ekspresję.


Chcesz otrzymywać codzienne podsumowanie wszystkich wiadomości i komentarzy, które Salon ma do zaoferowania? Zapisz się do naszego porannego biuletynu Crash Course.


„Jestem Panną” to od podstaw alegoryczna konstrukcja, której główny bohater jest najbardziej oczywistym emblematem przekazu Rileya dotyczącego siania paniki przez media w związku z młodymi czarnoskórymi mężczyznami i gliniarzami działającymi jako korporacyjne siły bezpieczeństwa.

Warto przeczytać!  Dakota Johnson odrzuca doniesienia o rozstaniu Chrisa Martina: „Szczęśliwi razem”

Ale jest również wywrotowy w sposób, który ludzie doceniają dopiero po siedzeniu z nim. Estetyka mówi własnym językiem, zawiera odniesienia do filmów, czerpiące z wielu wpływów, od Terry’ego Gilliama po Spike’a Lee. Scenografia oddaje dziką surowość Oakland, nie pozbawiając jego podupadłych budynków ich piękna ani nie pomniejszając sąsiadów. Społeczeństwo jest wystarczająco entuzjastycznie nastawione do tego, co widzimy, gdy cała okolica zostaje zminiaturyzowana z dnia na dzień.

Oglądając „Jestem Panną” uświadamiamy sobie, jak wiele radości zostaje na podłodze montażowni, gdy wyobraźnia zostaje zdigitalizowana.

W liniach dzielących królestwa przywilejów są też wiadomości. Na przykład siedziba Bohatera to bezbarwna przestrzeń o betonowych ścianach, typ pokazany w programach projektowych promujących ich czyste modernistyczne linie. Jest to rodzaj otoczenia, które przyzwyczailiśmy się kojarzyć z przemysłem i bogactwem, i wygląda na całkowicie pozbawione życia.

To samo można powiedzieć o większości tego, co jest oferowane w telewizji, przeciwko której buntuje się „Jestem Panną”. Nawet to ma w sobie nutę ironii, biorąc pod uwagę, że platforma serialu jest częścią korporacji, która jest notorycznie brutalna wobec swoich pracowników magazynowych. To dziwny system przekazu dla programu telewizyjnego nadającego antykapitalistyczne, pro-robotnicze przesłanie. Z drugiej strony odnoszący sukcesy artyści są także realistami – lepiej zrobić coś wielkiego i być widocznym, niż trzymać to w pudełku i ukrywać przed nami.

„I’m a Virgo” jest teraz transmitowane w Prime Video.

Czytaj więcej

o tym temacie


Źródło