Kristen Sarah i Siya Zarrabi spędziły pięć lat przemierzając kontynent w swoim Airstreamie z 1976 roku.
Teraz osiedlili się w Kostaryce i budują dom za 60 000 dolarów wokół przyczepy turystycznej.
Ich młoda córka była impulsem do przeprowadzki — chcieli, aby była otoczona naturą.
Ten esej oparty jest na rozmowie z filmowcami podróżującymi i entuzjastami małych domów, Kristen Sarah i Siya Zarrabi, obie w wieku 36 lat, które przez pięć lat podróżowały samolotem Airstream po Ameryce Północnej ze swoją córką Kai i psem Atlasem. Para, pochodząca z okolic Toronto, chciała osiedlić się w Kostaryce, ale nie chciała rezygnować ze swojego Airstreama, więc postanowili zbudować wokół niego dom. Teraz ich córka śpiewa zwierzętom i sama zbiera jedzenie. Utrzymują się z organizowania wycieczek, tworzenia treści i sklepu internetowego. Rozmowa została zredagowana pod kątem długości i przejrzystości.
Kristen: Prawie sześć lat temu wpadłem na pomysł, że naprawdę chcę kupić samochód kempingowy. Rozmawiałem o tym z Siya, a on powiedział: „Och, ale jeśli mamy w tym mieszkać, potrzebowalibyśmy czegoś większego”. Wtedy natknąłem się na Airstream.
Właściwie nigdy wcześniej go nie widziałem. Powiedziałem: „Wow, zobacz to. To wygląda super”.
Miesiąc później kupiliśmy naszego Airstreama. Znaleźliśmy zabytkowy egzemplarz z 1976 roku na Craigslist i jechaliśmy cztery lub pięć godzin, żeby go odebrać.
Siya: Byliśmy wtedy takimi nowicjuszami, że nic nie wiedzieliśmy — w zasadzie mieliśmy sen, wskoczyliśmy w ten sen i stamtąd się uczyliśmy.
Kristen: Tak zrobiliśmy wszystko. Jesteśmy razem od 17 roku życia.
Kiedy kupiliśmy Airstream, myśleliśmy: „będziemy go mieć i po prostu będziemy w nim żyć tak, jak jest”.
Ale kiedy zaczęliśmy wprowadzać pewne zmiany, zdaliśmy sobie sprawę, że musimy wszystko wypatroszyć. Spędziliśmy rok pracując z kilkoma innymi osobami, aby go całkowicie wyremontować, a potem się wprowadziliśmy. To był nasz dom przez ostatnie pięć lat.
Kiedy urodziła nam się córka, która ma teraz cztery lata, odnowiliśmy go, bo potrzebowała przestrzeni. Stworzyliśmy dla niej pokój i przestrzeń do zabawy i kontynuowaliśmy podróżowanie po całej Ameryce Północnej do początku 2022 roku — kiedy mieszkaliśmy na Florydzie. Następnie zdecydowaliśmy się wysłać Airstream do Kostaryki, gdzie kupiliśmy ziemię.
Siya: Uwielbialiśmy Airstream. Nie ma co do tego wątpliwości. Uwielbiamy ten styl życia — bycie bardziej minimalistycznym, małym i mobilnym. Kostaryka też nam się podobała.
Chcieliśmy w jakiś sposób połączyć nasze dwa światy.
W zeszłym roku wysłaliśmy Airstream z Florydy do Kostaryki.
Wysyłka miała pierwotnie kosztować 5000 dolarów, a potem gdzieś na świecie wybuchła wojna i wszystkie ceny paliw poszybowały w górę. Wszystko poszybowało w górę. Sprowadzenie go tutaj kosztowało nas około 11 000 $.
Teraz projektujemy całą strukturę, w której Airstream będzie mieszkał na naszej ziemi.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na projekt otwartej koncepcji domu.
Będzie pralnia i umywalnia, a Airstream zasadniczo będzie sypialnią. Za nową konstrukcję zapłaciliśmy niecałe 60 000 dolarów.
Kristen: Zamierzamy wbudować stalowe belki w fundament, aby upewnić się, że konstrukcja jest solidna, a kości mocne.
Następnie pokryjemy wszystko miejscowym drewnem tekowym i sprawimy, że będzie wyglądało naprawdę pięknie. W ten sposób, jeśli dostaniemy gniazdo termitów, nie będziemy się bać, że nasz dom się zawali, ponieważ teak jest odporny na termity.
Siya: Nasza ziemia znajduje się w społeczności ekologicznej w Kostaryce. To 180 akrów, ale to nie wszystko nasze. Mamy pół akra na nasz dom i Airstream. Reszta ziemi jest podzielona między 150 innych rodzin z 30 różnych krajów.
Nasza woda pochodzi ze źródeł. Będziemy uprawiać własne jedzenie. A potem są domy kultury, duży basen i ogromna bambusowa konstrukcja, która jest największa w Kostaryce.
Kristen: W tej chwili istnieje ogromny ogród społeczny, z którego co tydzień otrzymujemy nasze produkty. Jest jarmuż, arbuzy, papaje i banany oraz wiele rodzajów zieleni, ziół, pomidorów i cebuli. Jest dużo warzyw, aw promieniu pięciu kilometrów rosną drzewa owocowe.
Cała idea polega na tym, aby naprawdę żyć w zgodzie z naturą, gdzie zwierzęta i rośliny żyją w harmonii. Są ludzie ze wszystkich innych naszych krajów, ale jest też wysoki odsetek miejscowych mieszkających w społeczności.
Siya: Nasza córka była wielką siłą stojącą za naszą przeprowadzką tutaj.
Wspaniale jest patrzeć, jak dorasta tutaj, ponieważ to dzieciństwo, które chciałbym mieć.
Kristen: Ma taką fascynację i miłość do owadów i zwierząt – otaczają ją na co dzień. Mamy osła i konie. Wie tak dużo o dzikiej przyrodzie, skąd pochodzi jej jedzenie. Zamiast soków w kartonikach pije kokosy z naszej ziemi. Potrafi sama wybrać sobie jedzenie.
Siya: Po prostu zobaczymy ją stojącą przy płocie, śpiewającą koniom lub po prostu rozmawiającą z osłem, a zwierzęta to uwielbiają. Zwierzęta są do niej tak samo przywiązane, jak ona do nich. To takie wyjątkowe, ponieważ kiedy wracam do domu moich rodziców w Toronto — domu, w którym dorastałem — i patrzę przez kuchenne okno, widzę cegły oddalone o pięć stóp.
Taki widok z kuchennego okna. Podczas gdy tutaj widzi góry za oknem.
Kristen: Mówi też dwoma językami. To niesamowite, jak działają ich małe mózgi — są w stanie wchłonąć tak wiele informacji.
Siya: Chcieliśmy zapewnić jej jak najlepsze życie. I myślę, że jak dotąd tak dobrze.