Podróże

Jesteśmy razem prawie 50 lat — 7 sposobów, w jakie podróżowanie wzmacnia nasze małżeństwo

  • 5 lutego, 2023
  • 9 min read
Jesteśmy razem prawie 50 lat — 7 sposobów, w jakie podróżowanie wzmacnia nasze małżeństwo


Może dlatego, że mój mąż Barry i ja poznaliśmy się w kraju, w którym żadne z nas nie dorastało – w Kanadzie – podróżowaliśmy od najwcześniejszych dni naszego związku. Ale w przeciwieństwie do większości par, które znamy, wciąż podróżujemy prawie 50 lat później. Niezależnie od tego, czy jesteśmy w Północnej Kalifornii — włóczymy się po okolicy w naszym samochodzie kempingowym; w Meksyku, gdzie również mieszkamy, odwiedzając pueblos magicos i ruiny; lub gdzieś dalej — podróże nie są czymś jednorazowym, są wplecione w nasze codzienne życie i nigdy nie są daleko od naszych umysłów. Nie tylko jest to zabawne, ale odkrywamy również, że podróże stymulują i ożywiają nasze małżeństwo.

Znak wskazujący drogę odwiedzającym w Ex-Hacjenda San Gabriel, Marfil, Meksyk

Źródło zdjęcia: Louisa Rogers

1. Więcej się śmiejemy

W domu, Barry i ja niekoniecznie mamy to samo poczucie humoru — często śmieje się do rozpuku z kreskówki, po której muszę powiedzieć „Hę?” Ale coś w byciu w nowym środowisku wydaje się zachęcać do naszego wspólnego poczucia humoru i głupoty.

Na przykład w meksykańskich muzeach i ogrodach znaki wskazują odwiedzającym, w którą stronę należy się udać. Uważamy za zabawne, że jeśli zignorujesz znak i skręcisz „w złą” stronę, uważaj! Przewodnicy delikatnie pokierują Cię w prawo.

Śmiejemy się też w Meksyku z tego, jak musimy uważać na swoje kroki. Od czasu do czasu idziemy chodnikiem, kiedy docieramy do gwałtownego, kilkumetrowego spadku, bez poręczy ani znaku (choć nigdy nie widzieliśmy, żeby ktoś upadł). Jakoś nie możemy sobie wyobrazić podobnych spadków w Stanach Zjednoczonych, z ich kulturą odpowiedzialności.

Louisa i Hasnah wypuszczają żółwie

Źródło zdjęcia: Barry Evans

2. Zdobywamy razem przyjaciół

W domu Barry i ja mamy różnych przyjaciół. Jednak kiedy podróżujemy, zaprzyjaźniamy się. Ci ludzie nadal wzbogacają nasze życie nawet po powrocie do domu. Utrzymujemy z nimi kontakt i staramy się wprowadzać je do naszego życia. Na przykład, kiedy pojechaliśmy na Kubę w 2002 roku, spotkaliśmy holenderską parę, z którą od tamtej pory spotykaliśmy się w wielu miejscach. Odwiedzili nas w Meksyku i Kalifornii, gdzie pożyczyli naszą furgonetkę, podczas gdy my siedzieliśmy w ich domu w Amsterdamie.

W 2011 roku spotkaliśmy naszą bliską brytyjską przyjaciółkę Hasnah podczas wędrówki szlakiem Coast-to-Coast przez północną Anglię. Raz w roku jeździmy do Anglii, aby zobaczyć brytyjską rodzinę Barry’ego i zawsze spotykamy się z Hasnah. Odwiedziła nas również w Meksyku.

Nawet krótsze połączenia okazały się znaczące. Podczas naszej pierwszej wizyty w Guanajuato w 1999 roku spotkaliśmy kolegę z Hiszpanii, który rok wcześniej przeszedł 500-milową Camino de Santiago. Niejasno słyszeliśmy o Camino, ale niewiele o nim wiedzieliśmy. Dzięki człowiekowi, którego imienia nawet nie pamiętam, sześć miesięcy później też tam poszliśmy.

Widok na wyspę Symi w Grecji

Źródło zdjęcia: Barry Evans

3. Jesteśmy bardziej spontaniczni

Jestem wielkim fanem rutyny, ale uważamy, że mieszanie rzeczy jest również zdrowe. Wydaje się, że dzieje się to naturalnie podczas podróży. Chodzimy w różne miejsca i jesteśmy stymulowani przez różne rzeczy. Na przykład w zeszłym tygodniu pojechaliśmy do łaźni termalnych w mieście Aguascalientes, mieście w środkowym Meksyku. Nie robimy tego często! Potem leżeliśmy na terenie łaźni, pod drzewem, wpatrując się w dziwny element, którego nie mogliśmy zidentyfikować, który był osadzony w gałęziach. Proste rzeczy, takie jak leżenie na trawie, po prostu nie zdarzają się w domu tak często.

Innym sposobem na spontaniczność jest zapraszanie napotkanych osób na kawę lub drinka. Na przykład w zeszłym roku, odwiedzając hrabstwo Mendocino w Kalifornii, zaczęliśmy rozmawiać z dwiema kobietami na parkingu w pobliżu początku szlaku. Wkrótce piliśmy herbatę w naszym samochodzie kempingowym i wymienialiśmy historie o tym, jak wszyscy przenieśliśmy się na północne wybrzeże Kalifornii.

Czasami jednak nasza spontaniczność może przynieść odwrotny skutek. W 2017 roku zakończyliśmy kilkumiesięczną podróż po Europie odwiedzając Symi, małą grecką wyspę niedaleko Rodos. Po kilku dniach postanowiliśmy popłynąć promem na wyspę Kos na noc z naszymi składanymi rowerami. Na promie spotkaliśmy parę, która poleciła nam popłynąć kawałek dalej, na wyspę Kalymnos. Jedyny problem polegał na tym, że prom płynął tam tylko co drugi dzień, więc musieliśmy tam spędzić dwie noce.

„Ale my już zarezerwowaliśmy na Simi” — powiedziałem. „Płacimy podwójnie”. Głupio dałam się przekonać. Do dziś uważam, że nie było warto.

4. Częściej „piszemy”.

Jednym ze sposobów, w jaki łączymy się z Barrym, jest coś, co nazywamy „pisaniem”. Jeden z nas proponuje podpowiedź i każdy z nas pisze przez około 10 minut, zaczynając od tematu, ale idąc w jakimkolwiek kierunku poprowadzi nas nasze pisanie. Następnie czytamy na głos. Piszemy również w domu, ale częściej, gdy jesteśmy poza domem.

Nasze teksty pomagają nam być uczciwymi. Niedawno dotarliśmy do Alamos, jednego z meksykańskich pueblos mágicos, po długim, męczącym dniu podróży. Na pierwszy rzut oka nie byliśmy zachwyceni miastem. Następnego ranka przy śniadaniu usłyszeliśmy: „Um, co my tu robimy?” Na szczęście sytuacja się poprawiła!

Innym razem, siedząc w naszej furgonetce nad Oceanem Spokojnym, po omówieniu niedawnego wydarzenia politycznego i zniechęceniu stanem świata, napisaliśmy na temat: „Dlaczego czytam wiadomości?”

Bawimy się pisaniem z naszymi nastoletnimi wnukami, którzy też to lubią. Ostatni raz pisaliśmy z nimi miesiąc temu, kiedy odwiedzili nas w Guanajuato podczas przerwy świątecznej. Riley, lat 17, zaproponował podpowiedź: „Co planuję na 2023 rok”.

5. Spełniamy naszą miłość do odkrywania

Czerpiemy ogromną radość z odkrywania nowych miejsc, czy to miejskich alejek, dzielnic, czy miejsc przyrodniczych. Kiedy odkrywam coś na własną rękę, nie mogę się doczekać, aby podzielić się moim nowym „znaleziskiem” z Barrym.

Louisa prowadzi młodego Nikaraguańczyka podczas publicznego wystąpienia

Źródło zdjęcia: Barry Evans

6. Szukamy wyzwań

Kilka lat temu, odwiedzając małe nadmorskie miasteczko na meksykańskim wybrzeżu Pacyfiku, odkryliśmy w wiosce bibliotekę dla dzieci, w której każdy z nas prowadził mini warsztaty.

Barry, pisarz naukowy, wygłosił prezentację na temat dinozaurów. Sądząc po uśmiechach na twarzach dzieci, które z zapałem ślęczały nad slajdami na jego iPadzie, ilustrowane przemówienie odniosło ogromny sukces.

Następnego dnia poprowadziłem warsztaty pisania. „Opisz wszystko, co dzisiaj robiłeś, od chwili, gdy się obudziłeś, aż do pójścia do szkoły” – powiedziałem dzieciom po hiszpańsku. Pewna ośmiolatka poważnie potraktowała to zadanie, pisząc o tym, jak się ubiera i co je na śniadanie.

Regularnie uczestniczymy również jako wolontariusze w federalnym programie o nazwie Farmer to Farmer (F2F), w ramach którego konsultanci wysyłają konsultantów do społeczności rolniczych za granicą na 2-3 tygodnie, aby oferować swoją wiedzę. Początkowo korzystali tylko z konsultantów rolniczych, ale teraz wysyłają specjalistów z wielu dziedzin, takich jak pisanie techniczne, rozwój organizacyjny, marketing, księgowość, pisanie grantów i projektowanie stron internetowych.

W 2017 roku otrzymaliśmy wspólne zlecenie w Nikaragui, pomagając młodym dorosłym w określeniu ich przedsiębiorczej przyszłości w kraju, w którym możliwości kariery są ograniczone. To było wspaniałe doświadczenie, ale współpraca z partnerem lub współmałżonkiem nie jest dla wszystkich. Wymaga pracy zespołowej, kompromisu i elastyczności.

Malowidło ścienne przedstawiające Marię Pannę w Guanajuato w Meksyku

Źródło zdjęcia: Louisa Rogers

7. Podejmujemy ważne decyzje

Coś w byciu z dala od domu, z dala od codzienności, pozwala nam podejmować lepsze decyzje — zarówno praktyczne, jak i głębokie. Na przykład, kiedy w 1994 roku jeździliśmy na rowerze po Walii, postanowiliśmy przerobić nasz garaż na biuro, abym mógł uniknąć płacenia miesięcznego czynszu za osobną przestrzeń. To ostatecznie doprowadziło do szybszej spłaty naszego kredytu hipotecznego.

Czasami nasze decyzje zmieniają życie, jak na przykład odkrycie Guanajuato podczas naszego urlopu, co skłoniło nas kilka lat później do zakupu domu w tym pięknym mieście wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Również podczas naszego urlopu postanowiliśmy kupić samochód kempingowy po powrocie do Stanów, pojazd, który stał się nieodłączną, radosną częścią naszego życia i który teraz nazywamy naszym trzecim domem.

Bez wątpienia nasza najważniejsza decyzja zapadła podczas podróży po Nowej Anglii latem 1978 roku. Pewnego popołudnia w Maine, majstrując przy MGB, które właśnie kupił Barry, zgodziliśmy się — po miesiącach niezdecydowania — na ślub. Pięć dni później, wciąż w trakcie naszej podróży, a już wtedy w Montpelier w stanie Vermont, wstaliśmy i zrobiliśmy to. Porozmawiaj o spontaniczności! Później mieliśmy ceremonię z naszymi rodzinami, zamiast oficjalnego ślubu.

Oczywiście podróże to świetna zabawa, ale w naszym przypadku to coś więcej. To sposób na cementowanie naszych więzi i pogłębianie wzajemnej radości poprzez magię wspólnych doświadczeń.


Źródło

Warto przeczytać!  Według „Forbesa” 6 najlepszych miejsc w USA, które warto odwiedzić w 2024 roku