Świat

Jewgienij Prigożyn był w Rosji, mówi Aleksander Łukaszenko

  • 6 lipca, 2023
  • 5 min read
Jewgienij Prigożyn był w Rosji, mówi Aleksander Łukaszenko


Otrzymuj bezpłatne aktualizacje Jewgienija Prigożyna

Rosyjski watażka Jewgienij Prigożyn spędza czas w Rosji, powiedział prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko, pomimo porozumienia pokojowego z Moskwą, na mocy którego zgodził się przenieść na Białoruś.

Bojownicy Grupy Wagnera Prigożyna również nie przenieśli się jeszcze zgodnie z umową, twierdził Łukaszenka, jednocześnie sugerując, że przywódca najemników raczej nie spotka się z reperkusjami ze strony Kremla. Powiedział, że Prigożyn był w Petersburgu, ale nie zna dokładnej aktualnej lokalizacji watażki.

„Z pozdrowieniami [to] Jewgienij Prigożyn jest w Petersburgu” – powiedział Łukaszenka. „Gdzie on jest dziś rano? Może dziś rano pojechał do Moskwy. . . ”

Powiedział, że Prigożyn nie przebywa w więzieniu i jest mało prawdopodobne, aby został „zwalony”, co sugeruje, że przywódca najemników jest obecnie bezpieczny przed służbami bezpieczeństwa prezydenta Rosji Władimira Putina.

„Co się z nim dalej stanie? Cóż, różne rzeczy dzieją się w życiu. Ale jeśli myślisz, że Putin jest tak złośliwy i mściwy, że jutro zostanie „zwalony”. . . Nie, to się nie stanie” – powiedział Łukaszenka.

Relokacja rosyjskiej grupy zbrojnej na Białoruś była częścią układu pokojowego wynegocjowanego przez Łukaszenkę między Prigożynem a Kremlem po tym, jak szef Wagnera poprowadził przerwane powstanie zbrojne przeciwko Moskwie pod koniec czerwca, co rozwścieczyło Putina.

Warto przeczytać!  APC i PDP spierają się o domniemany spisek mający na celu wykolejenie sondaży

Zgodnie z umową, która zakończyła powstanie Prigożyna – i doprowadziła watażkę do wycofania ludzi i czołgów, które wysłał na Moskwę 22 czerwca – zgodził się przenieść na Białoruś, według Kremla. Postawione mu zarzuty karne miały zostać wycofane.

Wkrótce po nieudanym powstaniu Putin powiedział, że bojownicy Wagnera mogli wybrać, czy podpisać kontrakty z ministerstwem obrony, wrócić do domu, czy „jechać na Białoruś”.

Kreml potwierdził po czwartkowych wypowiedziach Łukaszenki, że w ramach umowy Prigożyn ma wyjechać na Białoruś. Zapytany, czy Prigożyn rzeczywiście był w Petersburgu, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że Moskwa „nie śledzi jego ruchów”.

„Nie mamy ani możliwości, ani chęci” – stwierdził Pieskow.

Dodał, że nie ustalono daty spotkania Putina z Łukaszenką, a Kreml nie może potwierdzić, że Wagner będzie jednym z tematów do dyskusji.

Aleksander Łukaszenka, prezydent Białorusi
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko: „Nie sądzę, żeby Wagner się zbuntował i skierował broń przeciwko białoruskim władzom” © Alexander Zemlianichenko/AP

Tydzień wcześniej Łukaszenka powiedział, że Prigożyn poleciał prywatnym odrzutowcem watażki na Białoruś, a kanał mediów społecznościowych powiązany z Wagnerem udostępnił zdjęcia budowanych w tym kraju obozów namiotowych.

Ale od tego czasu samolot latał kilka razy z Białorusi do Moskwy i Sankt Petersburga iz powrotem, jak pokazują dane Flightradar24, rodząc pytania, czy Prigożyn trzymał się umowy.

Warto przeczytać!  Rosyjskie reformy wojskowe są odpowiedzią na rozszerzenie NATO, Ukraina – szef sztabu generalnego

Rosyjskie media państwowe pokazały w czwartek materiał filmowy z wnętrza willi Prigożyna, który według nich został nagrany podczas nalotu służb bezpieczeństwa, najwyraźniej próbując go zdyskredytować. Obrazy przedstawiały drogie dekoracje wnętrz, gotówkę, sztabki złota, broń, narkotyki i zdjęcia Prigożyna w różnych przebraniach – które szybko stały się memami w rosyjskich mediach społecznościowych.

Jednak obecna pozycja Prigożyna na Kremlu pozostaje niejasna. Oprócz możliwości swobodnego podróżowania do Rosji, według Łukaszenki, lokalne media donoszą, że Prigożyn ma dostęp do swoich funduszy.

Fontanka, serwis informacyjny w Sankt Petersburgu, poinformował w tym tygodniu, że Prigożyn był w stanie odzyskać ogromne ilości gotówki, które władze skonfiskowały z jego lokalnych biznesów podczas powstania. Portal nie podał swoich źródeł.

Podczas czwartkowej konferencji prasowej Łukaszenka powiedział, że bojownicy Wagnera wciąż przebywają w swoich bazach w pobliżu linii frontu na Ukrainie. Uważa się, że obozy znajdują się w obwodzie ługańskim we wschodniej Ukrainie, na obszarze kontrolowanym przez Rosję od 2014 roku. W czasie powstania Prigożyn powiedział, że liczba mężczyzn wynosiła 25 000.

„Czy trafią na Białoruś, czy nie iw jakiej ilości — przekonamy się w najbliższym czasie” – powiedział Łukaszenka, dodając, że planuje wkrótce spotkać się z Putinem, aby omówić Wagnera i sposób funkcjonowania grupy w przyszłości.

Warto przeczytać!  Król Holandii zaprzysięga nowy rząd 7 miesięcy po tym, jak skrajnie prawicowa partia wygrała wybory

Łukaszenka powiedział, że na Białorusi nie są tworzone obozy dla bojowników Wagnera. „Nie budujemy nowych obozów. Zaproponowaliśmy im kilka byłych obozów wojskowych, które były wykorzystywane jeszcze w czasie wojny – dodał.

Pomimo oskarżeń o zdradę przez Putina w dniu powstania, Grupa Wagnera kontynuowała rekrutację żołnierzy na wojnę na Ukrainie, zgodnie z ogłoszeniami o pracę w aplikacji do przesyłania wiadomości Telegram.

Wydaje się również, że grupa kontynuowała część swojej działalności w Afryce, gdzie funkcjonuje jako prywatna firma wojskowa na zlecenie samorządów.

Łukaszenka powiedział, że gdyby Wagner przeniósł się na Białoruś, nie stanowiłoby to zagrożenia dla Mińska.

„Wcale się nie martwię ani nie martwię, że będziemy mieli stacjonującą pewną liczbę tych bojowników” – powiedział Łukaszenka. „Nie sądzę, aby Wagner się zbuntował i skierował broń przeciwko białoruskim władzom. . . Wszystko może się zdarzyć w życiu, ale nie widzę tego na kartach dzisiaj.

Zamiast tego, powiedział, bojownicy mogliby zostać rozmieszczeni w celu zapewnienia bezpieczeństwa kraju. — Umieścimy ich na określonych warunkach. Głównym warunkiem jest to, że jeśli będziemy musieli uruchomić tę jednostkę do obrony narodowej, to zostanie ona natychmiast uruchomiona. A ich doświadczenie będzie poszukiwane”.


Źródło