Jodie Comer przybywa na Broadway i podkręca atmosferę w „Prima Facie”
Tutaj tematem jest napaść na tle seksualnym, ale nie myśl, że wchodzisz w moralitet. Jest to zbrodnia proceduralna od wewnątrz na zewnątrz, od wewnątrz to życie i kariera zuchwałej londyńskiej adwokatki, kobiety z klasy robotniczej z północnej Anglii, która osiągnęła szczyt swojego zawodu dzięki swojej etyce pracy i sprytowi. Zwrot akcji zaaranżowany przez Miller, która sama jest prawnikiem, dotyczy wyszkolonej w Cambridge Tessy, która broni mężczyzn oskarżonych o dopuszczenie się przemocy seksualnej wobec kobiet.
Jej nie zawsze godną podziwu supermocą jest waleczność na sali sądowej i zrozumienie, że wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych działa na niekorzyść ofiary. Prawo jest jej wspólnikiem. Wycina dziury w kontach kobiet z umiejętnościami krawca z Savile Row.
Dopóki, oczywiście, prawo nie jest jej przeciwnikiem, po nocy, w której świat Tessy się zawalił, a wszystkie kody, którymi żyła, powracają, by ją prześladować. System poniża ją teraz sceptycyzmem, wstrząsającymi przesłuchaniami i groźbami pozbawienia jej środków do życia, bezpieczeństwa i dumy. Kontrast między pierwszą a drugą połową gry nie mógł być wyraźniejszy. Delikatny ekran oddzielający bystrego, utalentowanego i osamotnionego cierpiącego pęka nieodwołalnie.
Byłem zachwycony, gdy po raz pierwszy zobaczyłem, jak Comer wykonuje ten utwór w zeszłym roku na londyńskim West Endzie. Za drugim razem byłem jeszcze bardziej zahipnotyzowany. Akt jest niesamowity pod każdym względem. Oprawiona przez scenografkę i kostiumografkę Miriam Buether, ściana wypełniona segregatorami – od czasu do czasu oświetlana przez Natashę Chivers, jakby to były święte rękopisy – Comer rozwija koszmar Tessy w zawrotnym tempie. Widać maniakalną energię, przymus opowiadania o doświadczeniach bohatera z precyzją członka londyńskiego Inns of Court.
Spektakl jest nieustępliwy w najlepszym tego słowa znaczeniu, portret zmienia akcent i osobowość, ponieważ Comer jest wezwany do ucieleśnienia oficerów śledczych, krewnych, kolegów. Najbardziej znana z roli diabolicznej rosyjskiej zabójczyni Villanelle w „Killing Eve”, Comer jest proteanem z gracją gestów i organicznym zamiłowaniem do sceny. Dałeś się nabrać na wiarę że nie ma rzeczy, których ta aktorka nie potrafi.
Miller daje nam wystarczająco dużo przypadkowego podkładu na temat brytyjskiego systemu prawnego, abyśmy czuli się komfortowo z tym, jak różni się on od sądów amerykańskich; wymaga to przede wszystkim zrozumienia różnicy między radcami prawnymi a adwokatami, przy czym ci ostatni są supergwiazdami występującymi przed sędziami. W kulturze popularnej (i z tego, co wiem, w prawdziwym życiu) ich szeregi są zdominowane przez mężczyzn i niemożliwie macho, zainwestowane w połączone ego kardiochirurgów i rozgrywających.
Początkowa radość z „Prima Facie” polega na wyczuciu żywiołowego ducha Tessy w kadencjach bohaterki Souse lub Liverpool oraz jej sukcesu w przeciwstawianiu się oczekiwaniom otaczających ją osób. W scenie na wydziale prawa Uniwersytetu Cambridge Tessa zostaje poinformowana, że jeden na trzech studentów nie ukończy studiów; błędne założenie jest takie, że ze względu na jej pochodzenie ona będzie tą jedyną. Jednak ten stosunek stanie się boleśnie istotny później, gdy sytuacja się odwróci, a Tessa stanie się statystyką w kategorii, do której była zbyt wyniosła, by sobie wyobrazić, że kiedykolwiek zostanie wprowadzona.
Jakże odpowiedni jest ten temat na pokaz solowy, mimo że scena wydaje się obficie zamieszkana. Format dokładnie ilustruje poczucie izolacji ofiary – samotność wspomnienia naruszenia, które może odgrodzić się od wszystkich innych. Nikt tak naprawdę nie może dzielić przestrzeni, w której żyje cierpiąca Tessa. Muzyka Rebeki Lucy Taylor w połączeniu z udźwiękowieniem Bena i Maxa Ringhamów tworzy pejzaż dźwiękowy pełen napięć życia, które wymyka się spod kontroli.
Przy pierwszej okazji, kiedy zobaczyłem „Prima Facie”, pomyślałem, że gdy galopuje ku porywającemu zakończeniu, impuls, by pouczyć publiczność, stał się zbyt przejrzysty. Tym razem tego nie czułem. To, co Tessa z Comer ma do powiedzenia na temat swoich doświadczeń, musi zostać powiedziane i powtarzane i powtarzane, aż świat się zmieni, a „Prima Facie” zacznie przypominać historię, a nie bieżące wydarzenia.
Prima Facie, Suzie Miller. Wyreżyserowane przez Justina Martina. Scenografia i kostiumy Miriam Buether; oświetlenie, Natasha Chivers; dźwięk, Ben i Max Ringham; muzyka, Rebecca Lucy Taylor; wideo, Willie Williams. Około 100 minut. W Golden Theatre, 252 W. 45th St., Nowy Jork. primafacieplay.com.