Filmy

John Woo remake swojego klasycznego filmu akcji

  • 23 sierpnia, 2024
  • 6 min read
John Woo remake swojego klasycznego filmu akcji






„The Killer” Johna Woo z 1989 roku jest, bez przesady, jednym z najlepszych filmów akcji, jakie kiedykolwiek powstały. Ten hongkoński filmowiec zrewolucjonizował kino akcji na całym świecie swoim stylem gun-fu, mistrzowskim wykorzystaniem zwolnionego tempa, podważaniem zachodnich tropów kina i heroizmem o wysokiej stawce pokrytym krwią. Kiedy trafił do Hollywood, roztopił oczy i mózgi filmem „Hard Target” i swoim arcydziełem „Face/Off”, ale widzowie sprowadzili wizję Woo do tropów zamiast oddać się historii. Stał się facetem znanym z wielkich strzelanin, gołębi, skoków w stylu wuxia, przedmiotów wydzielających iskry bez wyraźnego powodu i co najmniej jednej postaci z tragiczną historią, która zawstydziłaby Lifetime Movie Network.

Odrzucając te elementy, Woo poświęcił się również opowiadaniu historii o złożonych postaciach — mianowicie mężczyznach — i sposobie, w jaki wspólne poczucie honoru/obowiązku/zemsty może komplikować ich relacje z otaczającymi ich ludźmi. Uwielbia dobry wątek odkupienia, badając, jak ciężar przeszłych grzechów ciągnie człowieka w dół, a jego przemoc jest używana nie inaczej niż piosenka w musicalu — to przedłużenie przytłaczających emocji. Zawsze był czymś o wiele więcej niż gigantycznymi elementami scenografii i Chow Yun-fatem grającym najgorszego skurwysyna na planecie.

Hollywood próbuje przerobić jego chińskie arcydzieło od ponad trzech dekad, z pierwotnym zastrzeżeniem, że zabójcą musi być kobieta, ponieważ amerykańska publiczność zinterpretuje relację między dwoma głównymi mężczyznami jako homoerotyczną (w pewnym momencie zwrócono się do Michelle Yeoh) lub że uwaga musi zostać przeniesiona z płatnego zabójcy i policjanta na jego piętach na płatnego zabójcę i piosenkarkę z nocnego klubu oślepioną podczas strzelaniny. Ale filmy akcji zmieniły się w ciągu ostatnich 30 lat, podobnie jak stosunek Ameryki do broni. Porównywanie jest złodziejem radości, ponieważ podczas gdy „The Killer” (1989) jest niezrównanym chef-d’oeuvre, reinterpretacja Woo na rok 2024 jest ewolucją nie tylko jego stylu, ale także jego relacji z bronią jako całością i pokazem jego uznania dla francuskiego kina akcji.

Warto przeczytać!  10 fascynujących wątków wyciętych z filmów

Nathalie Emmanuel nadaje nowe znaczenie „Woo Girl”

Jako tytułowa zabójczyni, Nathalie Emmanuel ma niemożliwe zadanie wypełnienia butów Chow Yun-fat. Mądrze, ona i Woo nie próbują naśladować Ah Jonga, zamiast tego pozwalając jej postaci Zee rozwijać się jako coś całkowicie wyjątkowego. Woo jest prawdopodobnie żyjącym filmowcem najbardziej zdeterminowanym do zbadania męskości, a bez męskiego związku do rozpracowania daje mu to przestrzeń do oddania hołdu femme fatale w jej najczystszej postaci. Emmanuel i Omar Sy jako policjant Sey nigdy nie osiągają wysokich oktanowych wyżyn Yun-fat i Danny’ego Lee, ale nie próbują. Ich sojusz to zupełnie inna bestia, ale kiedykolwiek obaj patrzą na siebie z bronią wyciągniętą na wysokości oczu, jest to dowód niezachwianego zaangażowania Woo w blokowanie fizyczności aktorów, aby opowiedzieć historię wykraczającą poza scenariusz.

Ciepło Woo jest dobrze widoczne, ale nie ma śladu romantycznego napięcia między nimi. Są parą profesjonalistów, którzy rozwijają wielki szacunek do siebie nawzajem i swojego zaangażowania w obowiązki, co tylko dodaje intrygi tej historii. Woo mógł łatwo wpaść w pułapkę dynamiki wrogów do kochanków, ale unikając tego, uniknął nudnego, przewidywalnego tropu. Ich chemia jest nadal namacalna, a chociaż akcja często wydaje się nieco bezpieczna (ponieważ dzisiejsze produkcje są zasadnie bezpieczniejsze niż szalone szaleństwo scenografii Woo z lat 80.), Emmanuel i Sy są obaj groźnymi wojownikami.

Warto przeczytać!  Ekskluzywny bonusowy klip „Abigail”: Kathryn Newton zaprasza do Bloody Body Pit

Na pewno jest mnóstwo kul i kilka dobrze umiejscowionych momentów w trakcie strzelaniny, które sprawią, że będziesz krzyczeć „HAHA HELL YEAH!” do ekranu, ale większy nacisk położono na walkę wręcz, a nawet szermierkę. To Woo w Cinema du Corps. Detektyw Sey jest potężnym zapaśnikiem, wykonującym potężne ruchy, które sprawiają, że wygląda gigantycznie w porównaniu do zgrabnych i stylizowanych ataków całym ciałem Zee. W pewnym momencie przebiega przez szereg ławek kościelnych jak Jezus chodzący po wodzie, tylko po to, by przeskoczyć przez sanktuarium, z wystrzałami z broni, by wystrzelić hurricanranę w przeciwnika, jednocześnie opróżniając magazynek.

Tak, jest to tak zajebiste jak brzmi.

The Killer kontynuuje ponowną ocenę własnej twórczości przez Woo

Jako film „The Killer” jest całkiem fajnym filmem akcji stworzonym do streamingu z solidnymi występami, zabawnymi scenami, mnóstwem melodramatu i charakterystyczną grą słów Woo, która może wywołać u niektórych przewracanie oczami, ale u tych z nas, którzy mają dobry gust, rozsądny chichot. Szkoda, że ​​gdy zauważa się ograniczony budżet filmu, graniczy on z rozproszeniem (jeden z utworów, który zapewnia szybki pościg, brzmi śmiesznie tanio), ponieważ te niedociągnięcia niewątpliwie zostaną wykorzystane jako broń jako powody, aby zdyskredytować ten wysiłek lub uzasadnić przyjęcie „niepotrzebnego remake’u”.

Warto przeczytać!  Kanadyjska publikacja Collider szerzy rasistowską nienawiść i obwinia białych fanów Gwiezdnych Wojen za kiepskie seriale telewizyjne Lucasfilm, takie jak „Acolyte”

Ale mając prawie 80 lat, Woo kontynuuje ponowną ocenę własnej pracy i restrukturyzuje sposób, w jaki jego wizja kina akcji wpisuje się w świat, który wyrósł poza niekontrolowany kult broni z minionych lat. „Cicha noc” z 2023 roku została żałośnie źle zrozumiana zarówno przez krytyków, jak i widzów, nie dostrzegając jej genialności jako analizy mężczyzn, którzy odmawiają odczuwania emocji i ich nadmiernego polegania na potężnej broni, a także tego, jak wiele ma wspólnego z jego wczesnymi chińskimi filmami. Jest również niesamowicie szczery jako pisarz, na co amerykańska publiczność ma obecnie alergię z obawy przed „wzdrygnięciem się”, ale co uwzględnił w swoich najnowszych przedsięwzięciach jako funkcję, a nie błąd.

„The Killer” nie próbuje odzyskać swojego arcydzieła, ale kontynuuje eksplorację podobnej dynamiki w nowym otoczeniu, z nowymi ludźmi i w nowym okresie czasu. Nikt inny nie powinien był ani nie mógł zrobić remake’u tego filmu poza Johnem Woo, i chociaż z pewnością niedoskonały, podejrzewam, że to właśnie ta historia, którą chciał opowiedzieć, opowiedziana dokładnie tak, jak sobie ją wyobraził. Kim jestem, żeby kwestionować mistrza?

/Ocena filmu: 7 na 10

„The Killer” jest już dostępny do streamowania na Peacock.



Źródło