Biznes

Jordan Belfort na konferencji The Money Show. By³am na spotkaniu z wilkiem z Wall Street | Biznes

  • 5 grudnia, 2023
  • 10 min read
Jordan Belfort na konferencji The Money Show. By³am na spotkaniu z wilkiem z Wall Street | Biznes


Jordan Belfort, człowiek, którego biografia stała się kanwą filmu z Leonardo DiCaprio i Margot Robbie, to oszust. Siedział w więzieniu za manipulacje instrumentami finansowymi – w latach 90. opychał ludziom akcje po grubo zawyżonej cenie, przez co kupujący stracili w sumie ponad 200 mln dolarów. The Money Show pisze o jego firmie dyplomatycznie: „jedna z najbardziej dynamicznych organizacji sprzedażowych, o której szybko stało się głośno na Wall Street”. I pyta: „Czy chcesz odkryć strategie, które uczyniły Jordana Belforta jednym z najbardziej wpływowych sprzedawców i mówców na świecie?”.

Zobacz wideo
Kinowe biografie, w których pominięto ciemną stronę życia gwiazdy

Poznać sekrety wpływowego Jordana i jego dynamicznej organizacji chce na oko ponad tysiąc osób. Na miesiąc przed wydarzeniem najtańszy bilet wstępu na The Money Show kosztuje 550 złotych. W cenie jest wykład Belforta, a przed nim występy dwunastu prelegentów z Polski, którzy też mają uczyć innych, jak odnieść sukces. Dodatkowe atrakcje – darmowy lunch, wejście na wieczorną galę i pamiątkowe zdjęcie – zapewnia sporo droższy pakiet Platinum. Dzień przed eventem sprawdzam: wszystkie bilety poszły. Można już kupić najwyżej dostęp do transmisji online.

Hilton, Gucci, Algeciras

29 listopada 2023 roku. Hotel Hilton, ulica Grzybowska, Warszawa. W lobby tłok. Przy szatni ktoś pospiesznie zmienia buty, wkłada czółenka na wysokich obcasach, zimowe kozaki pakuje do reklamówki. Dress code’u na The Money Show nie ma, pełna dowolność. I rzeczywiście: tu jest wszystko. Są czarne golfy à la Steve Jobs i jasnoróżowe letnie garnitury, lśniące poszetki i dżinsy rurki, są brogsy, najki, szpilki, loafersy na bose stopy, są afroloki i męskie koczki, są broszki YSL, marynarki Loewe, torebki Gucci i Louis Vuitton. Styl quiet luxury to nie tutaj.

W drodze na salę konferencyjną mijam plansze reklamowe, a może motywacyjne. Najfajniejsze ma firma Milewski i Partnerzy. „Nie bój się wielkiego kroku, nie pokonasz przepaści dwoma małymi”. „Człowiek ma w życiu albo wymówki, albo wyniki”. „Jeśli zaproponują ci miejsce w statku kosmicznym, nie pytaj, co to za miejsce, po prostu wsiadaj”. Mocne słowa po katastrofie „Titana”.

The Money Show - motywacja i reklama w jednymThe Money Show – motywacja i reklama w jednym Fot. materiały własne

Szukam kawy, kawy nie ma, są za to stoiska partnerów The Money Show: książki, antyoksydanty, odnawialne źródła energii. W sali dużo miejsca. Dostojne hotelowe krzesła z poduszkami w złoty rzucik ustawiono tak, że jest trochę jak w katedrze: w środku nawa główna z podwyższeniem, do tego dwie boczne z dodatkowymi telebimami. Na suficie dyskoteka, reflektory rzucają niebieskie wzorki. W czasie przerwy będzie tu jeszcze bogatszy świetlny show przy wtórze hitów Davida Guetty.

Na scenę wchodzi entuzjastycznie zapowiedziany pierwszy mówca. To Ludwik Sobolewski, który wydaje się człowiekiem poważnym, jest doktorem nauk prawnych, był przez lata prezesem Warszawskiej Gie³dy Papierów Wartościowych. Ale dziś będzie mówił o „podróży w głąb samego siebie” i „pieniądzach w drodze Podróżnika”. „Moja pierwsza myśl o pieniądzach: każdy z nas ma inną ilość pieniędzy niż każdy inny. Jesteśmy pod tym względem różniący się” – dzieli się refleksją. Podróż – jak wyjaśnia – to rodzaj projektu, ale też bilansu, czasem rachunek sumienia, a czasem przyjemność. Tłumaczy, że jej integralną częścią jest wolność, bo „możemy postanowić, dokąd się udamy”. On na przykład niebawem wsiądzie do „swojego ukochanego Land Rovera” i pojedzie nim do Algeciras, następnie będzie jeździł po wybrzeżu Maroka, a potem musi wrócić, bo ma spotkanie. W Tangerze odwiedzi Café Hafa, bo „chce dotknąć tego miejsca”. Sobolewski cytuje Paula Bowlesa i Olgę Tokarczuk (o nim mówi „Paul Bowles”, o niej „Olga”). Mój ulubiony bon mot, którego nikt jeszcze nie usłyszał nigdzie indziej: „W jakimkolwiek innym świecie byś nie był, to zawsze zabierasz tam samego siebie”. 

Warto przeczytać!  Kolejne rekordy na GPW są na wyciagnięcie ręki. Kurs JSW liderem w WIG20

Oklaski, Sobolewski schodzi ze sceny. Minął kwadrans. Będę tu jeszcze przez dziesięć godzin.

The Money Show - przerwaThe Money Show – przerwa Fot. materiały własne

Wstawaj wcześniej, kup pięć mieszkań

W czasie tych dziesięciu godzin jeszcze zatęsknię do doktora Sobolewskiego. Na scenę wyjdą bardziej niepokojące typy ludzkie niż panowie, którzy już się dorobili i weszli w tryb smakowania życia: dobre wino, dobra książka, rozwój duchowy i Algeciras. Jest np. „kontrowersyjny influencer” Dawid Piątkowski, który proponuje monetyzację całego życia – to znaczy mówi, że jak ktoś ma jakiekolwiek zajawki, to czemu by ich od razu nie połączyć z marketingiem. W ten sposób „wszystko, co robimy, staje się naszą marką osobistą”. Jest Mateusz Wróbel, prezes firmy sprzedającej fotowoltaikę, którego mottem jest hasło „Presja to przywilej”. Wróbel nie ceni work-life balance, ceni za to – cytuję – story „ja rozwalę system”. Jak mówi, Kobe Bryant wstawał o 3:30 rano, żeby pójść dziennie na trzy treningi zamiast dwóch. Czyli da się, a wy, lenie, wolicie obejrzeć film z dziewczyną. Wczesne wstawanie w ogóle ma tutaj zwolenników. Szkoleniowiec Fryderyk Karzełek – według którego „sprzedaż to najbardziej podniecająca czynność, jaką można robić w ubraniu” – mówi, że on co dzieñ wstaje o 4:55, żeby godzinę później nagrywać live’a. (Z biogramu: „W Klubie 555 budzi kilka tysięcy osób, które chcą pozytywnie rozpocząć dzień i wdrożyć w swoje życie 13 nawyków ludzi sukcesu, aby stworzyć ze swojego życia prawdziwe Arcydzieło”.)

The Money Show - przemawia Ludwik SobolewskiThe Money Show – przemawia Ludwik Sobolewski Fot. materiały własne

Warto przeczytać!  Inflacja w strefie euro - styczeń 2023

Przemawia też zawodowy fliper. Wyjaśnię tym, którzy dawno nie znaleźli w skrzynce świstków z napisem  „młode małżeństwo kupi mieszkanie za gotówkę”. Flipping to taka praktyka, w ramach której poluje się na mieszkania na rynku wtórnym, kupuje się je często po zaniżonej cenie, potem czasem na szybko odnawia, a na końcu sprzedaje z dużą przebitką ludziom, którzy potrzebują mieszkania nie po to, żeby handlować, tylko po to, żeby mieszkać. Jest w Polsce wiele osób – np. szukających właśnie swojego lokum – którym na myśl o takim modelu biznesowym na usta cisną się obelżywe słowa. Mówca na The Money Show, Maciej Welman, ma za sobą ponad 120 flipów. Jak zapowiada go konferansjer: to „człowiek, który nigdy nie pracował na etacie”, a nieruchomości uważa za „bezpieczny biznes” „w białych rękawiczkach”.

Ale dobrze, zostawmy coachów, influencerów, fliperów i kolesi od fotowoltaiki, bo bezsprzecznie największe wrażenie wśród mówców robi na mnie pan Daniel Konieczny. Cytuję z biogramu na stronie: to międzynarodowy przedsiębiorca, inwestor, ekspert, biznes partner, wykładowca oraz certyfikowany trener „Fire Walk” Master NLP. Według mnie byłby także świetnym treserem. „Podnieś rękę do góry, jeśli chcesz podnieść swoją sprzedaż co najmniej dwukrotnie!”. „Odwróć się do kumpla! Przybij mu piątkę! I powiedz: obudź się, cholera!”. Konieczny każe ludziom podnosić ręce, wyrzucać pięści do przodu, na komendę krzyczeć jakieś zdania. Kiedy sala jakoś słabo powtarza po nim hasło „W biznesie bawię się i jestem elastyczny”, inwestor i wykładowca proponuje ćwiczenie mentalne: „Wyobraźcie sobie, że idziecie na balety, będzie alkohol, będzie scooby-dooby-doo, będą dupy!”. Dużą część wystąpienia poświęca zachwalaniu innej konferencji dla przedsiębiorców – takiej, którą sam firmuje. W pewnej chwili rozrzuca wokół siebie bilety na swój event. „K***a, ludzie, pieniądze leżą na scenie!” – woła z pretensją, że nie cała sala rzuca się o nie zabijać. Potem pyta jedną z osób, które jednak przybiegły zawalczyć: „Co się wydarzyło u ciebie, że ruszyłaś dupę tutaj?”.. I diagnozuje tych bardziej opieszałych: „To, co cię teraz zatrzymało, prawdopodobnie zatrzymuje cię w biznesie”. Przynajmniej jednej rzeczy się nauczyłam: niektórych ludzi w biznesie zatrzymuje poczucie godności.

Jordan Belfort, wilk z Long Island

Ochłonęliście już po wyrazistym panu Danielu? Super, przechodzimy do gwoździa programu. Przed 17:30 na widowni robi się gęściej. Napięcie rośnie. Na scenę wychodzą organizatorzy, rozgrzewają widownię i zachęcają, żeby powitać Jordana gorącymi brawami, bo już dawno go w Polsce nie było. Publiczności nie trzeba długo namawiać. Oto między rzędami krzeseł już idzie uśmiechnięty, opalony Belfort, a polscy przedsiębiorcy urządzają mu owację na stojąco.

The Money Show - przemawia Jordan BelfortThe Money Show – przemawia Jordan Belfort Fot. materiały własne

Warto przeczytać!  Hindenburg kontra Adani: Jak short-seller wyparował 150 mld USD, zarabiając tylko 4 mln USD

Występ jest tłumaczony na żywo ze sceny, tłumacz jest sprawny, całkiem nieźle to działa. Zupełnie szczerze – gorzej działa sam Jordan. Wilk z Wall Street (a raczej wilk z Long Island) przez większość czasu snuje gawędę o dawnych czasach. „Mój pierwszy biznes nie wypalił, no to poszedłem do takiej firmy, i tam myślałem, że będzie super, ale przyszedł czarny piątek i od razu tę pracę straciłem, wracam do domu, a tam widzę, że żona kupiła szampana za ostatnie pieniądze, żeby opić mój pierwszy dzień w pracy, i widzicie, byłem na dnie, a potem byłem na górze, potem znowu byłem na dnie, a teraz znowu na górze…”. Belfort z przyjemnością opowiada, jakich to komplementów nie słyszał i jak to on świetnie potrafił sprzedawać, a inni nie. To takie bajanie dziadka przy kominku, tylko zamiast kominka masz telebimy, dziadek ma solaryczną opaleniznę i amerykański biceps, a to wszystko nie jest bynajmniej za darmo. W którymś momencie Belfort ilustruje swój wykład fragmentem „Wilka z Wall Street”. Siedzą przed nim setki ludzi, a on kompletnie bez żenady puszcza im film, w którym gra go Leonardo DiCaprio. 

Sama słynna metoda sprzedażowa Belforta – kiedy pod koniec nudnej gawędy nareszcie do niej dochodzi – jest wyłożona enigmatycznie. Z moich notatek wynika tyle: na początku rozmowy z klientem trzeba brzmieć inteligentnie, z entuzjazmem i jak ekspert, bo zrobienie pierwszego wrażenia trwa tylko cztery sekundy. To jest to światło wiedzy z Wall Street, to ten fenomen i rewolucja. Jeszcze parę słów, „I love you guys, thank you”, jeszcze oklaski widowni – chyba coś słabsze niż przed występem – i uff. Można iść do domu.

Sprawdzam jesienną trasę Jordana Belforta. Końcówka roku to występy w Meksyku, Chorwacji, Polsce i Kazachstanie. Oto jest pan z Ameryki, który 30 lat temu zrobił oszukańczy biznes, 20 lat temu poszedł za to do więzienia, a teraz jeździ w daleki świat snuć anegdoty o swoim życiu i to wszystko się nazywa konferencją o biznesie. Na stronie agencji AAE Speakers czytam, że stawka Belforta za przemówienie na żywo zaczyna się od 200 tys. dolarów. Według agencji Key Speakers to raczej zakres od 62 do 125 tysięcy. Najsłabiej szacuje Wikipedia, tam piszą, że Jordan kwotą 30 tys. dolarów za występ też nie pogardzi. I tak byłaby to znakomita stawka za niecałe dwie godziny wspominków i przechwałek na scenie.

Nadstawcie ucha, bo zdradzam trzy zasadnicze mądrości, których nauczyło mnie trzynastu chłopa na wydarzeniu The Money Show. Po pierwsze: od słuchania polskich trenerów biznesu serce więdnie i dusza umiera. Po drugie: ludzie wstydu nie mają. Po trzecie i najważniejsze: naprawdę niesamowite, co można zapakować w złoty papierek i ktoś to kupi.




Źródło