Filmy

Judd Apatow rozmawia o produkcji swojego najnowszego filmu dokumentalnego „Flipside”

  • 31 maja, 2024
  • 8 min read
Judd Apatow rozmawia o produkcji swojego najnowszego filmu dokumentalnego „Flipside”


W „Flipside” dokumentalista Chris Wilcha mierzy się z osobistymi żalami i wiekiem średnim przez pryzmat projektów dokumentalnych, które rozpoczął, ale nigdy nie ukończył. 96-minutowy dokument, którego premiera odbyła się w zeszłym roku na Toronto Intl. Festiwal Filmowy przygląda się porzuconym pomysłom, w tym jednemu o pisarzu telewizyjnym Davidzie Milchu i jego powiązaniach z fotografem jazzowym Hermanem Leonardem; projekt pasji w sklepie z płytami w New Jersey, w którym Wilcha pracował jako nastolatek, i spojrzenie na próby stworzenia musicalu przez gospodarza radia Irę Glassa.

Scenarzysta/reżyser Judd Apatow był producentem wykonawczym filmu Flipside. Apatow poznał Wilchę w 2009 roku, kiedy zatrudnił go do nakręcenia filmu zza kulis powstawania „Funny People”. Wilcha przeniósł się z czteroosobową rodziną z Nowego Jorku do Los Angeles, aby pracować nad projektem, mając nadzieję, że odniesie sukces jako twórca filmów dokumentalnych. Ale kiedy ta kariera nie nabrała rozpędu, Wilcha rozpoczął lukratywną karierę kręcąc reklamy. W „Flipside” reżyser zastanawia się nad swoimi oczekiwaniami oraz nad tym, dokąd zaprowadziło go życie i czas. Efektem jest poruszająca medytacja na temat pracy, rodziny oraz wyrzeczeń i satysfakcji, jakie wiążą się z próbą prowadzenia twórczego życia.

Od piątku w kinach Oscilloskop Laboratories będzie miał premierę „Flipside”.

Różnorodność rozmawiałem z Wilchą i Apatowem o tym, jak doszło do powstania projektu.

Judd, niedawno byłeś producentem wykonawczym filmu „Stormy” Peacocka o Stormy Daniels. „Flipside” to zupełnie inny rodzaj dokumentu. Co w tym, że Cię to zachwyciło?

Apatów: Chris i Joe Beshenkovsky, którzy zredagowali dla mnie „Pamiętniki Zen Gary’ego Shandlinga” i „Amerykański sen George’a Carlina”, przesłali mi fragment tego projektu i bardzo mi się spodobał. Naprawdę dobrze się bawiliśmy, zastanawiając się nad jego możliwościami. Zafascynowało mnie to, że tak wiele wątków narracyjnych łączy się w dziwny sposób. Po prostu miałem przeczucie, tak jak oni oboje, że dzieje się coś bardzo magicznego, co, jeśli zostanie w pełni zbadane, będzie bardzo poruszające.

Warto przeczytać!  Deadpool i Wolverine dostaną „surowe i sprośne” wiadro popcornu przed premierą

W dokumencie matka Chrisa wyraża swoje przerażenie z powodu ciebie, ponieważ jesteś powodem, dla którego jej syn i wnuki mieszkają 5000 mil od jej domu w New Jersey. Nie czułeś presji, aby zostać producentem wykonawczym, aby jej to wynagrodzić?

Apatów: Nie zdawałem sobie sprawy, jak poważna była (w tej sprawie), dopóki z nią nie porozmawiałem. W pewnym sensie to zawsze jest moja najgorsza obawa. Kiedy kręciłem „Freaks and Geeks”, większość obsady przeniosła się do Ameryki z Kanady i nie poszła na studia, ponieważ dostała pracę w programie telewizyjnym. Zawsze czuję się winny, nawet gdy robię coś, co uważam za pozytywne, że w inny sposób zniszczyłem życie.

Chris, w filmie opisujesz swoje rozczarowanie związane z rezygnacją z kręcenia filmów dokumentalnych na rzecz „wyprzedania się” i kręcenia reklam. Patrząc wstecz, biorąc pod uwagę ponury krajobraz branży dokumentalnej, czy jesteś zadowolony z trajektorii swojej kariery?

Wilcha: Tak. Chodzi mi o to, że w tym filmie jest tak wiele sprzecznych rzeczy, które trzeba zachować w równowadze, aby być dorosłym. Czuję ogromną ulgę, zwłaszcza gdy widzę niektórych moich rówieśników z literatury faktu, którzy nie mają kariery reżyserskiej w reklamach, na której mogliby się oprzeć. Czuję się więc niesamowicie szczęśliwy, że nadal mogę pracować jako reżyser i nadal mogę przyczyniać się do opieki zdrowotnej i innych rzeczy. Ale patrzę wstecz na ostatnią dekadę, ponieważ byłem w jednym z tych trybów, w których mieliśmy małe dzieci, a ja po prostu próbowałem zarobić na życie i zabiegałem o następną pracę. Ten film był okazją do spojrzenia wstecz. Słuchaj, trochę boli mnie to, że nie nakręciłem więcej filmów dokumentalnych. Zazdroszczę tej garstce ludzi w branży dokumentalnej, którzy dostają zaproszenie do nakręcenia epickiej biografii lub tej o zespole, który kocham. W pewnym sensie żałuję, że nie brałem udziału w tworzeniu tych filmów.

Warto przeczytać!  Blu-ray będzie wyświetlany obok siebie

W „Flipside” wspominasz, jak Errol Morris, przynajmniej na początku swojej kariery, finansował swoje filmy dokumentalne, kręcąc reklamy. Czy Twoja działalność komercyjna sfinansowała ten film?

Wilcha: Tak. Często kręciłem reklamę i pytałem ekipę, czy mogą pojechać ze mną na dodatkowy dzień, a do kręcenia używaliśmy aparatu, który został wypożyczony na tydzień (doktor). Więc cały czas żyłem z reklam. Nadszedł jednak moment, w którym musieliśmy szukać inwestorów. Cały wysiłek związany z kręceniem filmów dokumentalnych, które kręciłem, wynikał z pracy komercyjnej. To jest to, co za to płaci. To dofinansowuje. Nigdy nie utrzymywałem się wyłącznie z kręcenia filmów dokumentalnych. A tak przy okazji, powiedziałeś, że reklamy były wczesnym (finansującym) modelem Errola. Właściwie reżyseruje więcej reklam, niż możesz sobie wyobrazić. W zeszłym tygodniu straciłem przez niego pracę w reklamie ubezpieczeniowej.

Judd, dwa ostatnie filmy, które wyreżyserowałeś, to dokumenty – „Amerykański sen George’a Carlina” i „Bob i Don: historia miłosna”. Odniosłeś taki sukces w swoich narracjach studyjnych, po co zawracać sobie głowę dokumentami, które często mają niewielkie budżety w porównaniu z filmami fabularnymi i nie mogą znaleźć dużej publiczności?

Apatów: Kiedy pracowałem z Garym Shandlingiem, zawsze skupiałem się na tym, jak bardzo możesz być prawdomówny. Zawsze chciał zejść tak głęboko, jak to możliwe, a następnym krokiem było po prostu przejście do filmów dokumentalnych. To logiczna droga. Uważam, że ludzie są fascynujący i często życie jest bardziej fascynujące niż fikcja. Jest w tym także coś mniej stresującego, ponieważ po prostu odrywasz się od rzeczywistości, aby dotrzeć do prawdy. Nie śpisz całą noc, próbując pokonać swój żart. Po prostu uważam, że jest to przyjemniejsze i, o dziwo, mniej stresujące niż kręcenie komedii.

W „Flipside” Herman Leonard mówi coś w tym stylu, że twórcy chcą pozostawić po sobie coś ważnego, co ludzie zapamiętają, ale to nigdy nie wystarczy. Judd, stworzyłeś tak wiele rzeczy, które ludzie zapamiętają. Wystarczy?

Warto przeczytać!  Kto będzie następnym uczestnikiem Hollywood, pyta Davis Guggenheim

Apatów: To zabawne, bo gdy tylko kończy się ostatni (film), zawsze naprawdę czuję się, jakbym nigdy niczego nie zrobił. Nie mam poczucia własnej wartości. Nie mam gazu w zbiorniku. Nie sprawia, że ​​czuję, że czas odpocząć. Wymazano mi pamięć z tego osiągnięcia i żałuję, że tak nie było. Ale to prawie tak, jak w chwili, gdy to się skończy, a nawet zanim to się skończy, po prostu zaczynam myśleć: „OK. Jaki będzie następny projekt? Mam nadzieję, że tego nie schrzanię.” Strach przed schrzanieniem sprawy popycha Cię do przodu.

Chris, czy Twoje udane reklamy i „Flipside” Ci wystarczą?

Wilcha: Czuję niesamowitą ulgę, że skończyłem film. Moja córka napisała do mnie dzisiaj SMS-a i powiedziała: „Jestem taka dumna, że ​​udało Ci się to zrobić”, co miało ogromne znaczenie. Widziała, jak wykonałem zadanie i zakończyłem projekt. Zatem ten film miał znaczenie dla wszystkich na mojej orbicie.

Film jest emitowany w kinach. Czy będzie dostępny także w serwisie streamingowym?

Wilcha: Mieliśmy wspaniałe przyjęcie w Toronto. Każdy streamer nagle stał się zaciekawiony. Mieliśmy niesamowitych agentów sprzedaży, ale wszyscy przeszli i stwierdzili: „W tej chwili algorytm nie nagradza tego”. Nigdy nie zapomnę, że jeden ze sprzedawców użył tego sformułowania, co wywołało u mnie śmiech i płacz jednocześnie: „Dostajemy przepustki euforyczne”. Dlatego teraz podążamy znacznie trudniejszą drogą. Zajmujemy się dystrybucją kinową filmu i staramy się przyciągnąć widzów w weekend otwarcia. Korzystam z mediów społecznościowych i próbuję namawiać znajomych do wyjazdu. To wszystko poczta pantoflowa. W pewnym sensie więc zastanawiam się, czy to rzeczywiście najlepszy los dla filmu tej skali, rozmiaru, nastroju i tonu. Premiera kinowa to sposób, w jaki ludzie mogą go zobaczyć i nawiązać z nim kontakt. Dzięki temu nie znika po prostu w eterze algorytmu czy wyszukiwarki.


Źródło