Filmy

Julia Louis-Dreyfus mierzy się ze śmiercią i wygrywa

  • 9 czerwca, 2024
  • 7 min read
Julia Louis-Dreyfus mierzy się ze śmiercią i wygrywa


„Ponieważ mogłem nie zatrzymywać się na śmierć
Uprzejmie się dla mnie zatrzymał.”
—Emilia Dickinson

„Kopał wiadro, zrzucił z siebie tę śmiertelną cewkę, zbiegł za kurtynę i niewidzialny dołączył do cholernego chóru! To… to była papuga!”
—Johna Cleese’a

Ara jest początkowo malutka – w rzeczywistości na tyle mała, że ​​może zagnieździć się w przestrzeni między kanałem łzowym mężczyzny a bokiem nosa. Potem osiąga ogromną wysokość, prawdopodobnie około 10 stóp. Przechodzenie po osobie leżącej na ziemi, wyraźnie obolałej i wyraźnie będącej w fazie targowania się z umieraniem, błaga o więcej czasu. Ptak słucha uważnie, po czym macha skrzydłem nad głową osoby i gestem gasi jej wewnętrzną świecę. Odlatuje do pół tuzina innych miejsc, robiąc to samo z innymi. Niektórzy go witają. Niektórzy na niego plują. Ale każde spotkanie kończy się tak samo. Polly nie chce krakersa. Chce poprowadzić tych ludzi do miejsca wiecznego spoczynku. Śmierć przybiera różne formy, od grających w szachy ponurych żniwiarzy po czerwoną mgłę. Tutaj droga wszelkiego ciała przychodzi w postaci papugi. Słuchaj, mogło być o wiele gorzej. To mógł być pelikan.

Kredyt Wtorekscenarzystce i reżyserce Dainie Oniunas-Pusic za przedstawienie koncepcji Azraela jako kosmicznego ptaka tropikalnego, zanim zdążyliśmy spotkać dwójkę ludzi, których będziemy śledzić w tym niecodziennym, eterycznym dramacie. Ogarnięcie tej koncepcji zajmuje sekundę, a tym bardziej zaakceptowanie faktu, że ostatnią rzeczą, którą ktoś może zobaczyć, jest gigantyczna, pokryta bliznami ara. Przez miliony lat kultury stworzyły tysiące różnych mitologicznych przedstawień śmierci, ale czym innym jest wpatrywanie się w wielowiekową rycinę przedstawiającą jasnoskrzydlate stworzenie w muzeum, a czym innym zaakceptowanie papugi CGI jako obiektu maître d na spotkanie ze swoim stwórcą. Jednak ta energiczna, zwięzła preambuła pozwala utwierdzić się w przekonaniu, że choć początkowo może się to wydawać absurdalne, nie jest niedorzeczne. Chorwacka reżyserka nadaje ton – a może pozwala orkiestrze się zadomowić i nastroić przed koncertem. Musisz potraktować ten pomysł poważnie, zanim symfonia żalu, przeniesienia i akceptacji zacznie się na dobre. (Film miał premierę w Nowym Jorku i Los Angeles w ten weekend, a jego premiera odbędzie się 14 czerwca.)

Warto przeczytać!  Według raportów reżyserem Spider-Mana 4 może być Sam Raimi

Nawiasem mówiąc, tytuł nie odnosi się do najbardziej niepozornego dnia tygodnia – wtorek to imię 15-letniej młodej kobiety granej przez Lolę Petticrew, która jest w końcowej fazie nieuleczalnej choroby. Jej matka Zora (Julia Louis-Dreyfus) nie radzi sobie z tym dobrze, delikatnie mówiąc. Niechętnie wyprzedaje rzeczy córki, marnując pracę, próbując odwrócić uwagę od nieuniknionego. Kiedy Śmierć (głos Arinzé Kene, zgrzytliwy, jak przystało na obskurną bestię noszącą ciężar egzystencjalny) pojawia się w ich domu późnym popołudniem, Zora drzemie na ławce w publicznym parku; wszystkie łaski poszły przez okno.

Wtorek nie boi się tego gościa. W rzeczywistości opowiada zwierzęciu historię i okazuje mu życzliwość, pozwalając samozwańczemu „brudnemu” ptakowi umyć się w zlewie w łazience. Pójdzie z nim, gdy nadejdzie jej godzina. Ale najpierw wtorek chce porozmawiać z mamą. Śmierć w rzadkiej chwili miłosierdzia spełnia jej ostatnią prośbę.

Lola Petticrew we „Wtorku”.

A24

Kiedy Zora spotyka to stworzenie i wścieka się, wścieka się na śmierć w jego wkrótce ucieczce, Wtorek zamienia się w coś zbliżonego do trójręcznego — a raczej dwuręcznego z dodatkowym zestawem szponów. Przez jakiś czas to trio odgrywa każdą scenę Kübler-Ross, a mama rzuca wszelkimi możliwymi wymówkami na temat niesprawiedliwości tego wszystkiego, a wtorek mówi jej, że musi się pogodzić. Rzecz w tym, że Śmierć sama w sobie nie jest odporna na obrażenia. I w jednej z bardziej nieoczekiwanych sekwencji filmu wypełnionego po brzegi ostrymi zakrętami w lewo Zora zdaje się zwyciężyć. Odkrywa, że ​​być może dała córce jedyny prezent, którego wszyscy pragną, a którego nie da się zapewnić: więcej czasu. Wkrótce okazuje się to iluzją. Ponieważ śmierć przez małe D nie jest tylko codzienną rzeczywistością, to jedna z konieczności Matki Natury. I coś lub ktoś musi następnie wypełnić tę pustkę, która po sobie pozostała…

Warto przeczytać!  Aditi Rao Hydari o życiu po zaręczynach: Wiem, że Siddharth chce dla mnie jak najlepiej | Bollywood

To w tym momencie Wtorek naprawdę rzuca kośćmi i ryzykuje, że widzowie przyjdą na całość, ryzykując, że staną się nieznośnie śmieszni lub dziwaczni aż do poziomu facepalma. Zostaniesz poproszony o zrobienie kilku zdjęć, które mogą wywołać mimowolny śmiech i będziesz zmuszony zaakceptować mieszankę głębi i niedorzeczności, a wszystko to w obawie, że Twoje struny sercowe są nieustannie atakowane. Powodem, dla którego ta fantazja nie zawali się pod ciężarem zarówno własnych założeń, jak i pięciotonowych rozważań filozoficznych, jest częściowo to, że jest w stanie przełożyć często dziwaczny, fantazyjny klimat jej krótkich filmów Oniunas-Pusic na coś, co może w jakiś sposób utrzymać się przez długość elementu. (Zobacz: jej film krótkometrażowy z 2015 r Bestia, co dotyczy także matek, córek i niechcianych latających zwierząt – w tym przypadku nietoperza.) Częściowo dzieje się tak dlatego, że młoda aktorka taka jak Petticrew jest już na tyle mądra, by wiedzieć, że nie musi bawić się w opowieść o przedwczesnej śmierci i pożegnaniach. Ta historia już robi swoje, więc ona po prostu z wdziękiem robi, co do niej należy, aby pokazać wam ostatnie dni wtorku.

Warto przeczytać!  Film tenisowy Zendaya „Challengers” zdobywa w weekendy najwięcej punktów sprzedaży

Trendy

Ale głównym powodem, dla którego to wyjątkowe podejście do żałoby po (i przed) nie wywołuje potencjalnego przewrócenia oczami lub zgrzytania zębów, jest Julia Louis-Dreyfus. Nie jest osamotniona w swoich wysiłkach — zarówno ona, jak i Pettigrew tworzą cudowny, burzliwy kontakt. Jednak za każdym razem, gdy masz na to ochotę Wtorek zaczyna zmierzać w kierunku ckliwego lub granicznego śmieszności, Louis-Dreyfus opiera historię i udaje mu się dodać do rzeczy bolesny, cudowny emocjonalny akcent. Podobnie jak jej młodszy partner sceniczny, the Seinfelda supergwiazda z niczym nie przesadza, podobnie jak w przypadku jej niesamowitej pracy w zeszłym roku Ranisz moje uczucia, nie chodzi o to, że rezygnuje tutaj ze swoich komediowych kotletów, ale sięga do innego rejestru. To ważny występ, który czasami może wydawać się drobnym wpisem na Sundance z końca lat 90., opublikowanym ćwierć wieku za późno.

Więc tak,Wtorek stanowi mocny argument za śmiercią jako czymś naturalnym, jeśli nie the najbardziej naturalną częścią życia. Jednak jeszcze bardziej potwierdza to, że Julia Louis-Dreyfus jest jedną z najwybitniejszych współczesnych aktorek. Po kilkudziesięciu latach oglądania jej w komediach skeczowych i serialach komediowych masz wrażenie, że Louis-Dreyfus dopiero teraz jest gotowy, abyś mógł liczyć się z pełnym zakresem jej talentu. Śmierć staje się nią. Podobnie jest z kopaniem w głąb wcześniej niezbadanego terytorium. Niech to nie będzie koniec, ale początek.


Źródło