Kaczyński przeżywa utratę władzy, Hołowni się za to obrywa. „Czytelny sygnał”

- Na sali sejmowej dochodziło do ostrych starć polityków PiS z marszałkiem Hołownią
- Można było odnieść wrażenie, że PiS stosował dzisiaj w Sejmie obstrukcję
- Tusk stwierdził, że możliwe jest postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego, Adama Glapińskiego
- — Dla części wyborców postawienie Glapińskiego przed Trybunałem byłoby czytelnym sygnałem ze strony nowej władzy. Że nie tylko obiecujemy rozliczenia, ale ich dokonujemy, zaczynając od konkretnych osób — uważa politolożka
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
— Marszałek Hołownia całkiem dobrze sobie radzi w tej trudnej obstrukcyjnej sytuacji. Ten jego osobowościowy, ale też wyuczony przez wystąpienia medialne spokój jest najlepszym antidotum na próby wyprowadzenia z równowagi. Nikt nie czułby się komfortowo, stojąc na czele gremium, gdzie mamy okrzyki, tupania, odgłosy, które nie przystoją. Ale Hołownia ze stoickim spokojem sobie z tym wszystkim radzi — mówi Onetowi politolożka, prof. Agnieszka Kasińska-Metryka.
Politycy PiS nie przebierali dzisiaj w środkach. Na sali sejmowej dochodziło do ostrych starć z marszałkiem Hołownią. Antoni Macierewicz mówił o skandalu i zdradzie stanu. Marek Suski nie chciał zejść z mównicy i nie przeszkadzało mu, że marszałek wyłączył mu mikrofon.
Ministrowie PiS cały czas próbowali zabierać głos. Można było odnieść wrażenie, że stosowali obstrukcje, celowo przedłużając swoje wystąpienia.
Obstrukcja w Sejmie. PiS może mieć problem
Skąd takie zachowanie ze strony ustępującej władzy? Czy chodziło o to, by zdyskredytować nowego marszałka, a tym samym resztę koalicjantów? Czy też jest to wyraz słabości partii Kaczyńskiego, która nie potrafi sobie poradzić z powolnym traceniem władzy?
— Wszystko po trochu. Na pewno PiS liczy na to, że nowemu marszałkowi puszczą nerwy. Chcą go ośmieszyć i zdyskredytować. Można jednak odnieść wrażenie, że politycy Prawa i Sprawiedliwości nadal nie pogodzili się ze swoją przegraną. Mają też świadomość, jaki obraz w mediach propisowskich wciąż się ukazuje. I ta obstrukcja to próba wybicia się na pewną formę sprzeciwu — odpowiada politolożka.
Rozmówczyni Onetu uważa, że PiS przyczynia się do jeszcze większego chaosu, czym nie ułatwia życia i tak mocno już zdezorientowanym wyborcom PiS. — Wciąż nie ma rządu byłej opozycji. Premier Morawiecki mówi z kolei, że to on tworzy nowy rząd. Jest też marszałek z nowego rozdania. Dla wielu wyborców trudno to połączyć w głowie w logiczną całość.
Glapiński na celowniku
Wydaje się jednak, że powstanie nowego rządu to już tylko kwestia czasu, a PiS robi wszystko, by maksymalnie to opóźnić. Donald Tusk mówi już o krokach nowej władzy, m.in. zapowiedział powstanie trzech komisji śledczych. Dotyczyłyby one wyborów kopertowych, afery wizowej i Pegasusa.
W trakcie kampanii wyborczej ówczesna opozycja obiecywała rozliczenie polityków Prawa i Sprawiedliwości. Tusk przyznał jednak dzisiaj, że koalicji brakuje większości kwalifikowanej 3/5 posłów (czyli 276 głosów), aby postawić przed Trybunałem Stanu członków Rady Ministrów. Stwierdził jednak, że jest to możliwe w przypadku prezesa Narodowego Banku Polskiego, Adama Glapińskiego.
Czy uderzenie w Glapińskiego opłaca się nowej władzy? Niektórzy zastanawiają się, czy postawienie przed Trybunałem prezesa NBP w sytuacji, gdy Polska wciąż walczy o unijne środki z KPO, to dobry sygnał dla Unii Europejskiej.
— Unia i tak ma świetną wiedzę o mechanizmach, które w Polsce działają. Pan Glapiński nie jest busolą i wyznacznikiem, jeżeli chodzi o środki KPO. Jest też wyrazistą postacią. I dla części wyborców postawienie go przed Trybunałem byłoby czytelnym sygnałem ze strony nowej władzy. Że nie tylko obiecujemy rozliczenia, ale ich dokonujemy, zaczynając od konkretnych osób — mówi prof. Kasińska-Metryka.
Politolożka patrzy też w stronę polityków PiS, ale jak mówi, nie widzi tam żadnych zmian, jeżeli chodzi o metody działania i przekaz. — Zobowiązanie lojalności wobec partii jest już mniejsze. Ale przekaz dnia obowiązuje ten sam. Na ten moment nie widzę tam kogoś „nawróconego”.