Kaija Saariaho, innowacyjna fińska kompozytorka, umiera w wieku 70 lat
W swojej karierze trwającej cztery dekady Saariaho napisała kilkanaście obszernych utworów na orkiestrę (z elektroniką i bez), liczne utwory kameralne i wokalne oraz pięć pełnometrażowych oper. Jej ostatni utwór, koncert na trąbkę zatytułowany „Hush”, ma mieć premierę w Helsinkach w sierpniu.
„Doświadczanie pracy Saariaho jest mniej jak słuchanie muzyki koncertowej, niż jak wkraczanie w nowy, otaczający świat: zawieszony, przypominający łono, napromieniowany, numiniczny” – napisała autorka i dramaturg Cori Ellison w New York Times w 2010 roku.
Muzyka pani Saariaho była podziwiana przez profesjonalnych muzyków i była coraz bardziej popularna wśród ogółu społeczeństwa. W 2019 roku zwyciężyła w ankiecie BBC, w której wzięło udział 174 innych kompozytorów, których zapytano o ich najbardziej szanowanego żyjącego kolegę. Organizacje takie jak Filharmonia Berlińska, Bostońska Orkiestra Symfoniczna, Lincoln Center i Fińska Opera Narodowa zamawiały u niej utwory. Często współpracowała z sopranistką Dawn Upshaw i dyrygentką Susanną Malkki.
W 2016 roku swoją operą „L’amour de loin” („Miłość z daleka”) została pierwszą kobietą, której dzieło zostało wystawione przez Metropolitan Opera od czasu przedstawienia przez nią „Der Wald” brytyjskiej kompozytorki Ethel Smyth w 1903 roku .
„L’amour de loin” został po raz pierwszy zaprezentowany w 2000 roku na festiwalu w Salzburgu w Austrii i zebrał dobre recenzje. „SM. Saariaho zapewnił bujnie piękną ścieżkę dźwiękową” – napisał Anthony Tommasini w „Timesie”. „Najbardziej znana ze swoich poszukiwań dźwiękowych, pani Saariaho kontynuuje ten klimat, tworząc muzykę, która łączy żywą orkiestrację, subtelne użycie instrumentów elektronicznych i pomysłowe, czasem nieziemskie teksty na chór”.
Wyjaśniając „L’amour de loin”, pani Saariaho powiedziała, że czuje się zobowiązana do stworzenia opery o miłości i śmierci. „Jestem pewna, że to brzmi tak banalnie” – powiedziała. „W końcu prawie wszystkie opery dotyczą tych tematów. Ale chciałem iść w kierunku tych wielkich tajemnic naszego życia, do których tak naprawdę nie możemy dotrzeć rozumem, ale czuję, że można się do nich zbliżyć poprzez muzykę”.
Kaija Anneli Laakkonen urodziła się w Helsinkach 14 października 1952 roku. Jej rodzina nie miała zawodowych związków z muzyką, ale zdecydowanie najbardziej znaną osobą z Finlandii był – i pozostaje – kompozytor Jean Sibelius (1865-1957). silny narodowy nacisk na muzykę klasyczną.
Kaija zaczęła grać na skrzypcach w wieku 6 lat, co umożliwiło wejście w świat muzyki, która była przedwcześnie rozwinięta i niespokojna. Przed snem czasami skarżyła się matce na muzykę wydobywającą się z jej poduszki i błagała, żeby ją wyłączyła. Nigdy nie chciała być artystką, ale coraz bardziej interesowała się kompozycją – aż w wieku 11 lat przeczytała o Mozarcie i poczuła się upokorzona wieloma symfoniami, które stworzył, gdy był o połowę młodszy.
„Doszedłem do wniosku, że nie jestem wystarczająco dobry” – wspominała w rozmowie z „Timesem” w 1999 roku. „Pomyślałem więc, że zostanę organistą i będę prowadził filozoficzne, ascetyczne życie w jakiejś małej fińskiej wiosce i będę grał na organach. służyć muzyce”.
Zamiast tego zapisała się do Konserwatorium im. Sibeliusa, gdzie wśród jej kolegów byli przyszli dyrygenci Esa-Pekka Salonen i Jukka-Pekka Saraste oraz kompozytor Magnus Lindberg.
Po ukończeniu studiów uznała, że jej ojczyzna jest zbyt ograniczona. „Od razu zaczęto mnie nazywać „kobietą-kompozytorką”, bo innych nie było” — powiedziała. Studiowała w Niemczech u brytyjskiego kompozytora Briana Ferneyhougha, ale też czuła się tam nie na miejscu. „Niemcy są tak surowe w kwestii zasad” — wyjaśniła — „w jakiś sposób wzmocniło to moje ascetyczne tendencje”.
W 1982 roku przeniosła się do Paryża, gdzie zapisała się do IRCAM, centrum badań nad akustyką, elektroniką i technologią komputerową, założonego przez kompozytora i dyrygenta Pierre’a Bouleza. Tam poznała Jean-Baptiste Barrière, kompozytora i wykładowcę, którego poślubiła w 1984 roku (wcześniejsze małżeństwo z Markku Saariaho zakończyło się rozwodem).
„Czułam, że to dla mnie dobre, wartość, jaką Paryżanie przywiązują do swoich zmysłów” — powiedziała Saariaho Ellisonowi w 1999 roku. „Ludzie mogą zjeść obiad, który zajmuje półtorej godziny. Dla Fina to niewiarygodne. A wina, zapachy, mnogość możliwości: jakoś mnie to odprężyło, dało wolność.” Do końca życia mieszkała w Paryżu.
Oprócz męża ma dwoje dzieci, scenarzystę i reżysera Aleksiego Barrière oraz skrzypka i dyrygenta Aliisę Neige Barrière.
Podczas pracy pani Saariaho zamykała się w pokoju na dziewięć godzin każdego dnia i nie pozwalała przeszkadzać, z wyjątkiem szybkiej ucieczki, aby odebrać dzieci.
„Aby pisać muzykę, konieczna jest koncentracja, wewnętrzne słuchanie” – powiedziała „Timesowi”. „Aby być kobietą, aby być matką, trzeba być zawsze dostępnym i zajętym. Trudno jest jednocześnie twardo stąpać po ziemi i mieć głowę w górze”.
Pani Saariaho od czasu do czasu sugerowała, że mogła cierpieć na synestezję, stan, w którym jeden zmysł wpływa na inny – na przykład „widzisz” dźwięki lub „słyszysz” kolory. „Zawsze wyobrażałam sobie muzykę poprzez światło”, powiedziała Saariaho w 2010 roku. „Moja muzyka opiera się na kolorze i świetle, i to właśnie zaprowadziło mnie na scenę”.
„Oczywiście, że nie staram się być tajemnicza” – dodała. „Ale muzyka sama w sobie jest wielką tajemnicą. Nie potrafimy tak naprawdę wyjaśnić, dlaczego muzyka tak silnie na nas oddziałuje. Dla mnie muzyka jest równie ważna jak miłość, potężna i niewytłumaczalna”.