Katastrofa na akcjach firmy wynajmującej biura. Bankructwo WeWork coraz bliżej
publikacja
2023-11-02 11:36
Cena akcji notowanej na giełdzie w Nowym Jorku firmy wynajmującej
biura została w środę przepołowiona, po tym jak media zaczęły donosić o możliwym
ogłoszeniu upadłości w najbliższym czasie. WeWork, o którym mowa, był bohaterem wrześniowego
artykułu na Bankierze, w którym opisywaliśmy niczym niepoparty rajd kursu,
ostrzegając przed zjawiskiem odbicia „zdechłego kota”.
W czasie sesji w środę, 1 listopada kurs akcji WeWork spadał
w czasie handlu nawet o ponad 50 proc., by ostatecznie skończyć dzień z
przeceną o 46,5 proc. na poziomie 1,22 dolara za papier – najniżej w historii
po cenach zamknięcia. Akcje niedawno
zostały poddane procedurze scalenia, by podnieść je z groszowego poziomu, gdyby
nie ten tzw. resplit, kurs papierów WeWork wynosiłby nieco ponad 3 centy.
Od początku roku kurs spółki spadł o 97,8 proc., co daje
kapitalizację na poziomie niespełna 65 mln dolarów. Jeszcze na początku 2019 r.,
przed planowanym debiutem na giełdzie wyceniano ją na 47 miliardów dolarów.
Środowa przecena akcji WeWork związana była z doniesieniami The
Wall Street Journal, o tym, że spółka planuje w przyszłym tygodniu złożyć wniosek
o upadłość, zgodnie z „wypowiedziami osób zaznajomionych ze sprawą” – napisano
w artykule.
W odpowiedzi na te doniesienia rzecznik WeWork powiedział:
„Nie komentujemy spekulacji”, cytowany przez BBC.
Wcześniej we wtorek WeWork poinformował, że zawarł
porozumienie z wierzycielami w sprawie tymczasowego odroczenia płatności części
swojego zadłużenia. Chodzi o wstrzymanie wypłaty odsetek należnych 1 listopada od
obligacji, których termin zapadalności dotyczy 2025 r.
„Bez względu na to, czy WeWork uda się osiągnąć
krótkoterminowe porozumienie z obligatariuszami, aby zapobiec bankructwu w najbliższym czasie, prawdopodobnie ma on podpisanych wiele długoterminowych umów najmu
biur, które będą wymagały restrukturyzacji lub zakończenia” – powiedział Jason
Benowitz z CI Roosevelt Private Wealth, w
komentarzu dla Reutersa.
O tym, że WeWork zmierza w stronę bankructwa, wiadomo nie od
dziś, o czym świadczył także kurs spółki, która po licznych perturbacjach zadebiutowała
na giełdzie w 2021 r. (z wyceną 9 mld dolarów) po fuzji ze spółką specjalnego
przeznaczenia BowX Acquisition tzw.
SPAC (ang. Special Purpose Acquisition Company).
We wrześniu w artykule „Kurs
generatora strat odżył. Odbicie zdechłego kota?” opisywaliśmy niepoparty
fundamentalnymi czynnikami rajd kursu WeWork, który na kilku sesjach notował
kilkudziesięcioprocentowe wzrosty (momentami nawet ponad 100 proc.), chociaż z raportów
wynikał fatalny obraz kondycji finansowej spółki.
Tylko w pierwszym półroczu spółka przepaliła 646 mln dolarów
gotówki, które trzeba doliczyć do 2 mld dolarów strat w 2022 r., 4,4 mld w 2021
r., 3,1 mld w 2020 r., 3,3 mld w 2019 r. Następny raport wynikowy ma ukazać się
12 listopada i trudno spodziewać się, że ten wyceniany kiedyś na 47 mld dolarów
startup zajmujący się wynajmem powierzchni biurowych zdoła zaskoczyć
pozytywnie rynek.
W kontekście najnowszych wiadomości od „WSJ” nie wiadomo,
czy do tego czasu nie będzie już wdrożona procedura upadłościowa. W poprzednim
artykule o WeWork opisywaliśmy także szerzej historię spółki, która z
ciekawym pomysłem biznesowym trafiła w zły dla niego czas (pandemia, cykl
podwyżek stóp) oraz stała się ofiarą fatalnego zarządzania byłego już prezesa Adama
Neumanna. To także przykład ogromnej inwestycyjnej wtopy SoftBanku, który wpompował
w WeWork miliardy dolarów.
Według firmy na koniec czerwca WeWork miał 777 lokalizacji w
39 krajach na całym świecie.