Rozrywka

Kiedy moja kariera utknęła w martwym punkcie, dostałem pracę w Olive Garden. Byłem zszokowany tym, czego tam doświadczyłem.

  • 9 grudnia, 2023
  • 10 min read
Kiedy moja kariera utknęła w martwym punkcie, dostałem pracę w Olive Garden.  Byłem zszokowany tym, czego tam doświadczyłem.


Kiedy dostałem pracę w Olive Garden, nie obsługiwałem stolików od 13 lat, a to było jedyne miejsce, które mnie zatrudniło z taką różnicą w zatrudnieniu. Po raz pierwszy od ponad dziesięciu lat moja niezależna działalność pisarska (która zwykle zmienia się wraz z koniunkturą) upadła na tak długo, że musiałam znaleźć pracę na pół etatu. Mój pierwszy oficjalny dzień zatrudnienia przypadł na kilka tygodni przed Świętem Dziękczynienia, w dniu moich 37. urodzin.

Na początku nie byłem nawet pewien, czy nadal jestem w stanie fizycznie wykonywać tę pracę. Czy nadal mogę podnosić i balansować tacę? Czy nadal mogłabym śledzić wszystko w mojej matczynej głowie? Służba to praca fizyczna, a moje ciało nie miało już 20 lat. Martwiłem się tym przez cały okres szkolenia, ale Ogród Oliwny ułatwił mi ponowną naukę serwowania.

Celowo ograniczyli sekcje do małych rozmiarów, aby serwery mogły nadążać za wszystkimi uzupełnieniami i skupić się na obsłudze i obracaniu stołów. Moje ramiona stały się silniejsze. Opanowałem rytm i przyzwyczaiłem się do chaosu. Zaprzyjaźniłem się z moimi współpracownikami. Doszedłem do wniosku, że jeśli po każdej zmianie będę leżał na podłodze z nogami opartymi o ścianę, stopy przestaną mnie boleć.

Do walentynek poczułam się na tyle pewnie w pracy, że w trakcie pracy mogłam myśleć o innych rzeczach. A kiedy zacząłem się rozglądać wokół siebie, byłem zaskoczony tym, co zobaczyłem.

Tej nocy Olive Garden był domem wariatów. Serwery wszędzie. Każdy
wydobyć bałagan. Hol był pełen oczekujących ludzi. Brakowało nam personelu. W kuchni miała wybuchnąć bójka. I zamiast trzech lub czterech stołów w mojej sekcji, miałem ich raczej dziewięć.

Pośród całego tego chaosu uderzyło mnie głębokie poczucie wdzięczności za to, co robię. Wszystkie moje obawy, że będę za stara na tę pracę i że mój biznes pisarski się rozpadnie, rozwiały się i w pewnym sensie zakochałam się we wszystkim, czym było to miejsce.

Wiem, że wiele osób nie postrzega Olive Garden jako restauracji dla smakoszy (a niektórzy otwarcie z tego drwią), ale dla innych można tu poczuć się jak w domu. W wielu częściach kraju jest to miejsce, na które ludzie nie mogą się doczekać piątkowego wieczoru lub kolacji urodzinowej. Ogród Olive był ulubionym miejscem wieczorów, kiedy byłem dzieckiem – miejscem, które odwiedzaliśmy, aby świętować. Dorastałem na wsi na południe od Cleveland i żeby się tam dostać, musieliśmy jechać 45 minut. Było to dla mnie miejsce, które wiąże się z dobrymi wspomnieniami, choć był to tylko Ogród Oliwny. Stojąc w tej wypełnionej po brzegi jadalni, w fartuchu i plakietce z imieniem, zobaczyłam siebie w gościach – duże rodziny zbierające się razem, aby świętować miłość, oraz pary, które chodziły na niezobowiązujące randki. Jako serwer chciałem to dla nich uhonorować.

Warto przeczytać!  „Morderczy” Robert Durst był „jednorożcem”: reżyserem „Jinx: część druga”.

Trafiam w tę strefę uznania, która istnieje w branży gastronomicznej i wiąże się z chęcią przyjmowania gości, zapewniania ludziom dobrej zabawy i pozwalania im na tworzenie własnych wspomnień. To był moment jasności, koleżeństwa i rezonansu. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy kiedykolwiek piłem Kool-Aid w pracy tak, jak tamtego wieczoru.

Potem zacząłem pracować nad umiejętnościami empatii, zadając sobie zawsze pytanie, czego może doświadczać dana osoba, gdy jest denerwująca – i pozwalać jej tak być. Postawiłem sobie za osobiste wyzwanie uszczęśliwianie ich i zawsze dawanie ludziom korzyści w postaci wątpliwości.

Ogród Oliwny przyciąga wszelkiego rodzaju. Widziałem, jak wszyscy, których znałem w mieście, w końcu przeszli przez te drzwi. I doświadczyłem każdego gatunku stereotypu gościa restauracji. Ludzie, którzy mnie skopali, a potem prawie w ogóle nie dawali napiwków. Ludzie, którzy byli hałaśliwi. Ludzie, którzy byli pijani. Ludzie, którzy byli na siebie źli. Ludzie z brudnymi, dzikimi dziećmi.

Mieliśmy ludzi, którzy chcieli dostać stolik na pięć minut przed zamknięciem, i takich, którzy szukali sposobu na zdobycie czegoś za darmo. Ludzie, którzy zostawili fałszywe dwudziestki z wydrukowanymi wersetami biblijnymi po ich rozłożeniu. I mnóstwo ludzi, którzy zaskoczyli mnie swoją hojnością. Znalazłam w sobie głębszą studnię empatii, niż kiedykolwiek sobie wyobrażałam, i to pozwoliło mi zadbać o doświadczenia ich wszystkich.

Autorka i jej rodzice świętują niedawny sukces pisarski w Olive Garden, gdzie pracowała.

Autorka i jej rodzice świętują niedawny sukces pisarski w Olive Garden, gdzie pracowała.

Autorka i jej rodzice świętują niedawny sukces pisarski w Olive Garden, gdzie pracowała.

Kiedy wczuwałem się w otaczających mnie ludzi, zacząłem także czuć się lepiej w związku ze swoją sytuacją. Pogodziłem się z własnymi oczekiwaniami co do swojego życia. Wszystkie moje emocje związane z karierą pisarską opadły, gdy biegałem z jednego końca tej kuchni na drugi. A nauczenie się, jak nie być tak surowym dla otaczających mnie ludzi, sprawiło, że stałam się mniej surowa dla siebie.

Ale najważniejsza lekcja, jaką nauczyłem się na temat empatii, dotyczyła tego, gdzie się ona kończy. Czasami, niezależnie od tego, jak bardzo starasz się naprawdę przyjrzeć motywacji danej osoby, nie ma tam nic do zrozumienia.

Przypadkowo, w kolejne Walentynki i mój ostatni dzień w restauracji (choć z niezwiązanego z tym powodu), czekałem na najbardziej pamiętnym stole, jaki kiedykolwiek miałem, ani wcześniej, ani później. Powitałem ich – mężczyznę i kobietę prawdopodobnie po pięćdziesiątce – tym samym przedstawieniem, którego zawsze używałem, witając ich i przyjmując zamówienie na drinki.

Warto przeczytać!  Zoë Kravitz uhonorowała (i z miłością upiekła) tatę Lenny'ego Kravitza podczas ceremonii w Walk of Fame

Zamówili wodę i makaron z sosem, co było najtańszą rzeczą
w menu, które nadal zawierało nieograniczoną liczbę sałatek i chleba, a także
najszybciej się przygotować. Mężczyzna poprosił mnie, abym wstrzymał się ze składaniem zamówienia na obiad, ponieważ chciał skosztować sałatki. Podobnie jak zamawianie światła, była to również częsta prośba i powiedziałem, żeby się nie martwić, zadbam o termin.

Przyniosłem im sałatkę i chleb, podawałem inne stoły, czekając, aż skończą, a potem, kiedy postawili pustą miskę na krawędzi stoiska, zapytałem, czy chcą więcej. „Tak, proszę” – odpowiedzieli.

W drodze powrotnej do kuchni zatrzymałem się przy otwartym komputerze i złożyłem zamówienie na kolację. Nie dlatego, że chciałem ich pośpieszyć, ale dlatego, że lobby było pełne, a częścią mojej pracy było utrzymywanie porządku. Zamówili makaron z łyżką sosu, więc w kuchni przyszło łatwe zamówienie i od razu je wydano. Kiedy skończyłem robić drugą sałatkę, przy stole siedział już inny kelner z ich kolacją. Goście, którzy byli doskonale
do tej pory uprzejmi, byli oburzeni.

Ludzie w Olive Garden często denerwowali się, gdy jedzenie wychodziło zbyt szybko, ale ten mężczyzna i jego żona byli bezwstydnie wściekli. Przez chwilę myślałem, że to żart, bo ich gniew był tak oburzający. Szczerze mówiąc, przez wszystkie lata mojej pracy w gastronomii i napojach nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ludzie byli na mnie tak wściekli. (Blisko drugie: pewnego razu, gdy miałem 16 lat i pracowałem w McDonald’s, kobieta rzuciła we mnie rożkiem z lodami przez okno drive-thru.)

„Och, zajmiesz się tym?” Gość papugował mi moje słowa. Mój menadżer zaoferował im zniżkę w wysokości 5 dolarów przy czeku na 20 dolarów, ale goście upierali się, że nigdy nie wrócą, jeśli nie będą mogli dostać jedzenia za darmo. Mój menadżer – totalny bohater – trzymał linię. Powiedział mi później, że jeśli przyjdą, wydadzą 20 dolarów i sprawią ludziom kłopot, to fajnie będzie, jeśli nigdy nie wrócą. Podkreślił, że to, że chcieli dostać coś za darmo, nie oznacza, że ​​to dostaną.

Kiedy przywołałem swoje umiejętności empatii i próbowałem przeanalizować interakcję
ich motywację, poczułem się, jakbym został oszukany. Ich działania były całkowicie zaabsorbowane sobą – całkowitym lekceważeniem wszystkich innych osób zaangażowanych tamtej nocy w Olive Garden. A czasami ludzie po prostu tacy są.

Warto przeczytać!  Andy Cohen żegna się z wieloletnią gwiazdą Real Housewives Of Beverly Hills, Lisą Rinna

Jest coś w byciu nakrzyczanym przez palanta, co daje poczucie przejrzystości. Kiedy ludzie się tak zachowują, zwykle nie ma to nic wspólnego z drugą osobą, a wszystko ma związek z jej oczekiwaniami, realistycznymi lub nie. I bez względu na to, jak potężna może być empatia, samo powiedzenie „nie” i niepozwolenie sobie na to, aby cię to niepokoiło, jest równie transformacyjne.

Dzisiaj, kiedy słyszę, że klienci są bardziej niegrzeczni niż kiedykolwiek i oglądam wideo
materiału filmowego przedstawiającego ludzi nękających pracowników w miejscach takich jak Target i Applebee’s w mediach społecznościowych, żałuję, że nie mogę powiedzieć tym pracownikom, że nie wszyscy klienci są dobrymi klientami. Nie wszyscy ludzie są dobrymi ludźmi. Nie wszystkie oczekiwania zostaną spełnione. Najlepszym sposobem na życie w niecywilizowanych czasach jest często po prostu nie pozwolić, aby zepsuło ci to wieczór.
Potem przeniosłem się do innej restauracji. Pomyślałem, że jeśli uda mi się opanować służbę w Olive Garden, będę mógł to robić wszędzie. Moja nowa praca odbywała się w bardziej wyszukanym miejscu, z zupełnie inną klientelą. Pieniądze wcale nie były lepsze i odszedłem, gdy tylko moja praca pisarska znów się ustabilizowała.

Jest tak wiele czynników, które odgrywają rolę w powodzeniu w jakiejkolwiek pracy niezależnej, a przede wszystkim praca w Olive Garden zmusiła mnie do poczucia się bardziej komfortowo ze względu na fakt, że nie mogę kontrolować wielu z nich. Tak jak w twojej sekcji może być palant, tak wiele innych rzeczy może nie układać się tak, jak tego oczekujemy. Zmieniające się wiatry polityczne, pandemie, zmieniające się rynki, postęp technologiczny – czasami żadna ciężka praca nie jest w stanie ich pokonać. Rzeczy się zmieniają. Nauczenie się, jak nie być tak surowym dla siebie i innych, pomogło mi lepiej zaakceptować własny brak kontroli. I nie zliczę, ile razy powtarzałam sobie, że wszystko będzie dobrze, bo zawsze mogę wrócić do Ogrodu Oliwnego.

Melinda Copp jest pisarką mieszkającą w Bluffton w Południowej Karolinie. Jej prace publikowano w gazetach, magazynach i czasopismach literackich, w tym w The Rumpus, The Cleveland Review of Books i The Petigru Review. Zapisz się do jej comiesięcznego biuletynu, aby uzyskać więcej esejów na temat czytania, kultury i życia pod adresem
połącz się z nią na Instagramie
@melindacopp.

Czy masz fascynującą osobistą historię, którą chciałbyś opublikować w HuffPost? Dowiedz się, czego tutaj szukamy i wyślij nam ofertę.

Powiązany…




Źródło